Autor Wątek: Instytut Rybactwa Śródlądowego - czy naukowcy rozumieją wędkarzy?  (Przeczytany 255638 razy)

Grendziu

  • Gość
Luk co do Czarnego, mam swoje podejrzenia, obserwacje, długo by pisać, nie ten wątek...
Cały rok ryba nie brała z gruntu ponad 6m dlaczego? Odpowiedzi  i przypuszczeń może być dziesiątki. Dopiero teraz się ruszyła powoli.
Deficyty tlenowy wody nie zależy chyba tylko od przezroczystości wody ;)

Kotwic

  • Gość
To co zrobil ten czlowiek to pokaz tego, że można.

A z tym, to się oczywiście w pełni zgadzam. :beer:
Jest chęć, jest kasa, jest osoba która działa (a nie tylko marudzi i czeka), jest wynik. :flowers:

Co do samego łowienia, to na takiej wodzie przy liczbie karpi około 100-150, łowiący delikatnymi zestawami wcale nie mieliby często kontaktu z tą rybą, byłaby to rzadkość. Tak można zarybiać, wtedy karp nie wyrządza aż takich szkód
A tu niestety mam znacznie inne zdanie i czuję potrzebę by je wyrazić i z lekka zburzyć sielankowy nastrój ;)

Skoro jest to woda Skarbu Państwa (SP), wydzierżawiona od RZGW, to głównym celem użytkowania takowej wody jest zachowanie równowagi środowiskowej (tak w przenośni).
Jeśli jezioro z filmu, ma powierzchnię 19 ha, a zostało zarybione 250 karpiami o średniej masie około 3kg oraz około 50 karpi, znacznie powyżej 5kg.
To uzyskujemy wartość ponad 750 kg (średniego karpia) + 250 kg dużego karpia, czyli 1000 kg karpia na 19 ha.
Zarybienie w takim wypadku odpowiada 50kg/ha wody (nie wnikam, że umowa dzierżawy jest z 2011 roku i operat także).

Jeśli to jest mała wartość i bez znaczenia dla środowiska to dziwię się czemu kilka lat temu powstało rozporządzenie ograniczające zarybianie gatunkami: http://dziennikustaw.gov.pl/DU/2012/1355/1
Jak widać, dla wód o powierzchni do 100 ha, maksymalna dawka zarybieniowa karpia to: 4kg/ha (i to kroczka).
Jak widać, PROP w swojej decyzji (a w sumie dwóch odmiennych decyzjach) ma wątpliwości co do karpia, a Ministerstwo bezwzględnie uznało, że zarybienie takie musi być limitowane.
Dumam więc teraz, jak to się ma do zachwytu wędkarskiego, że łowisko rybne i wspaniałe do rzeczywistości prawnej i ekologicznej. ;D

Dziwi mnie w tej sytuacji gromki aplauz przedstawionego stanu, skoro wiele razy widziałem narzekanie, że nie dba się o lina, karasia pospolitego. A w w/w filmie wyraźnie wskazano, że dla użytkownika są to ryby drugoplanowe, bo wolno rosną itp.
Liczy się tylko spełnienie wizji super łowiska wędkarskiego: wielkie ryby, dużo ryb, super stanowiska, zadowoleni łowcy.

Na nic tutaj marudzenie, że prawo jest złe, bo to nie do końca prawda:
- prawo jest elastyczne i daje dużo możliwości działania,
- operat także można napisać pod wędkarski sposób gospodarowania),
- ryby duże są też w wodach zarządzanych przez rybaków
-itd

A dziękuję rozmówcom, zwłaszcza: Grendziu, bigdom i Logarytm, że dostrzegają też inne wartości w przekazie,
oraz że nie za każdym razem jestem wrogiem publicznym. O:)
O Luku nie wspomnę, bo wyjdzie, że plusy chce łapać ;D

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 563
  • Reputacja: 1978
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
NIe wiem jak u Ciebie - ale u mnie ten rok jest całkowicie odmienny od poprzedniego. Rozmawiałem z kilkoma wędkarzami - i strefy beztlenowe są też na Tamizie :D Ale tak na poważnie, to ryba w tym roku żeruje słabiej, całkiem inaczej niż rok temu.
Ogólnie powinniście zainwestować w tlenomierz na Czarnym, można w ten sposób znaleźć wiele odpowiedzi. Zwłaszcza po burzach, które w Polsce są zjawiskiem bardzo częstym może dochodzić do nagłych spadków. Jeżeli są upały tez można sprawdzić co się dzieje.

Czytałem artykuł o gościu, który w UK opracował swój plan prowadzenia łowisk komercyjnych, w którym ryby miały spore przyrosty. Otóż usuwał on część drobnicy, tak aby nie zabierały tlenu większym rybom, tych również nie ładował 'ile wlezie' tylko z umiarem. Wszystko szybko rosło, zwłaszcza płoć, która po kilku latach miała ponad pół kilo, po kolejnych kilku były okazy półtorej kilograma. U Was nie ma masy drobnicy, woda ma sporą głębokość, tlenu powinno być dużo. No włąśnie - ale powinno. Kotwic dobrze sugeruje aby to sprawdzić, ja polecam Wam nauczenie się robić takich pomiarów samemu.

Co do samego tlenu rozpuszczonego w wodzie - rozmawiałem o tym z pracownikiem łowiska Bury Hill - i powiedział, że oni monitorują to codziennie od maja do września, aby móc odpowiednio szybko zareagować. Podobno nawet ich aeratory mają czujniki, które uruchamiają urządzenie automatycznie gdy zawartość tlenu się obniża (są takie?). W dzisiejszych czasach aparatura pomiarowa robi się tańsza z roku na rok...



Co do samego łowienia, to na takiej wodzie przy liczbie karpi około 100-150, łowiący delikatnymi zestawami wcale nie mieliby często kontaktu z tą rybą, byłaby to rzadkość. Tak można zarybiać, wtedy karp nie wyrządza aż takich szkód
A tu niestety mam znacznie inne zdanie i czuję potrzebę by je wyrazić i z lekka zburzyć sielankowy nastrój ;)

Skoro jest to woda Skarbu Państwa (SP), wydzierżawiona od RZGW, to głównym celem użytkowania takowej wody jest zachowanie równowagi środowiskowej (tak w przenośni).
Jeśli jezioro z filmu, ma powierzchnię 19 ha, a zostało zarybione 250 karpiami o średniej masie około 3kg oraz około 50 karpi, znacznie powyżej 5kg.
To uzyskujemy wartość ponad 750 kg (średniego karpia) + 250 kg dużego karpia, czyli 1000 kg karpia na 19 ha.
Zarybienie w takim wypadku odpowiada 50kg/ha wody (nie wnikam, że umowa dzierżawy jest z 2011 roku i operat także).

Jeśli to jest mała wartość i bez znaczenia dla środowiska to dziwię się czemu kilka lat temu powstało rozporządzenie ograniczające zarybianie gatunkami: http://dziennikustaw.gov.pl/DU/2012/1355/1
Jak widać, dla wód o powierzchni do 100 ha, maksymalna dawka zarybieniowa karpia to: 4kg/ha (i to kroczka).
Jak widać, PROP w swojej decyzji (a w sumie dwóch odmiennych decyzjach) ma wątpliwości co do karpia, a Ministerstwo bezwzględnie uznało, że zarybienie takie musi być limitowane.
Dumam więc teraz, jak to się ma do zachwytu wędkarskiego, że łowisko rybne i wspaniałe do rzeczywistości prawnej i ekologicznej. ;D

Dziwi mnie w tej sytuacji gromki aplauz przedstawionego stanu, skoro wiele razy widziałem narzekanie, że nie dba się o lina, karasia pospolitego. A w w/w filmie wyraźnie wskazano, że dla użytkownika są to ryby drugoplanowe, bo wolno rosną itp.
Liczy się tylko spełnienie wizji super łowiska wędkarskiego: wielkie ryby, dużo ryb, super stanowiska, zadowoleni łowcy.

Na nic tutaj marudzenie, że prawo jest złe, bo to nie do końca prawda:
- prawo jest elastyczne i daje dużo możliwości działania,
- operat także można napisać pod wędkarski sposób gospodarowania),
- ryby duże są też w wodach zarządzanych przez rybaków
-itd


Kotwic, problem polega na tym, że on wydzierżawił wodę zdegradowaną, w której równowagi nie było. Nie widzę powodu, dla którego miałby odtwarzać wyimaginowany 'stan równowagi'. I tutaj muszę zaznaczyć, że o ile Ty twierdzisz, że rybak dla danej wody jest dobry, bo 'pilnuje i nie odławia zbyt wiele' (gorzej jak konkuruje z wędkarzami) - to właściciel taki jak Marek Hallas będzie dbał o każdy metr sześcienny wody i o całość, i będzie dążył do uzyskania odpowiedniej równowagi - tutaj z karpiem i szczupakiem akurat. Na rzęsach będzie stawał aby było idealnie (nie wg  pewnych standardów, gdzie szczupak powyżej metra jest szkodnikiem)Mów co chcesz, ale to łowisko będzie wzorowo zadbane, i nie wiem dlaczego państwo miałoby rzucać kłody pod nogi takim ludziom! Wydzierżawił pustynię i zarybił, stworzył łowisko prywatne, stworzył miejsce lub miejsca  pracy, powinien płacić podatki. Nie widzę absolutnie żadnych powodów, aby utrudniać mu to co chce robić, powinno się takich gości całować po rączkach i podsuwać mu inne pod nos oferty dzierżawy innych akwenów. A sam zbiornik widzisz jaki jest, - to jezioro zarasta, jest płytkie, wątpię aby ktoś z niego 'korzystał'.
Lucjan

Offline bigdom

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 696
  • Reputacja: 66
  • Mam swoje zdanie i nie zawaham się go użyć!!!
  • Lokalizacja: Olsztyn
  • Ulubione metody: feeder
O tym właśnie Kotwic pisałem w wątku kliki antykarpiowej. Pojęcie "kilku karpi" jest strasznie względne. Pisze się tu o raptem 100-150, może 250 karpiach, o niby małej ilości. Okazuje się, że jest to relatywnie duża, jak nie wielka ilość. Nie ma wg. mnie pojęcia małej ilości karpia, by nie miało to wpływu na wodę, ponieważ stosując się do tych wytycznych, o których piszesz nie będzie szansy na to, by poczuć rybę na kiju.
Oczywiście pojawią się znów argumenty o prawdziwych karpiarzach, co to potrafią tydzień czatować na jednego, wielkiego karpia. Nie oszukujmy się, z takich wędkarzy nie da się wyżyć, bo jest ich wręcz znikoma ilość w stosunku do ogółu, który ma raptem kilka godzin w tygodniu, by poczuć rybę na kiju.

Więc jest to dowód na to, że nie ma możliwości stworzenia wody idealnej. Można mieć wodę korzystną wędkarsko, z co najwyżej prowadzoną racjonalną działalnością ekologiczną. Wszelkie łowiska komercyjne, łowisko Rybieniec, czy fundacja Ratuj Ryby są pewnymi inwestycjami, które mają przynieść w jakiejś tam formie dochód. Podawanie przykładu Pana ichtiologa z Poznania (kurde, sami ichtiolodzy w tym Poznaniu :) ) i chęć pokazania, że takie rozwiązania można zrobić np. na Mazurach jest mało trafne.

Edit: A czy ktoś w ogóle zajrzał w cennik Łowiska Rybieniec?
Cytuj
1. Zezwolenie na połów ryb ( 3 wędki z brzegu) – 100 zł całodobowe od poniedziałku do piątku
    Zezwolenie weekendowe od piątku godzina 12.00 do niedzieli godzina 15.00 - 200 zł
( dotyczy tylko połowu karpia metodą gruntową upoważnia do korzystania z środków pływających w celu wywozu zanęty i przynęty). Doba rozpoczyna się o godzinie 12.00 a kończy o godzinie 12.00 dnia następnego.
a) wypożyczenie łodzi - 10 zł
b) wypożyczenie maty - 20 zł + kaucja 150 zł
c) dopłata do osoby towarzyszącej - 45 zł
d) opłata za sprzątanie stanowiska - 20 zł

150 PLN kaucji za matę??? !!! To ona jest pozłacana, czy jak??
To ja dziękuję, postoję. Wolę już niby to absurdalnie drogie, 500ha Jez. Kośno w rezerwacie, otoczone lasem z węgorzami i sandaczami.
Nigdy w życiu nie złowiłem karpia i dobrze mi z tym :)
Dominik

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 563
  • Reputacja: 1978
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
O tym właśnie Kotwic pisałem w wątku kliki antykarpiowej. Pojęcie "kilku karpi" jest strasznie względne. Pisze się tu o raptem 100-150, może 250 karpiach, o niby małej ilości. Okazuje się, że jest to relatywnie duża, jak nie wielka ilość. Nie ma wg. mnie pojęcia małej ilości karpia, by nie miało to wpływu na wodę, ponieważ stosując się do tych wytycznych, o których piszesz nie będzie szansy na to, by poczuć rybę na kiju.
Oczywiście pojawią się znów argumenty o prawdziwych karpiarzach, co to potrafią tydzień czatować na jednego, wielkiego karpia. Nie oszukujmy się, z takich wędkarzy nie da się wyżyć, bo jest ich wręcz znikoma ilość w stosunku do ogółu, który ma raptem kilka godzin w tygodniu, by poczuć rybę na kiju.

Więc jest to dowód na to, że nie ma możliwości stworzenia wody idealnej. Można mieć wodę korzystną wędkarsko, z co najwyżej prowadzoną racjonalną działalnością ekologiczną. Wszelkie łowiska komercyjne, łowisko Rybieniec, czy fundacja Ratuj Ryby są pewnymi inwestycjami, które mają przynieść w jakiejś tam formie dochód. Podawanie przykładu Pana ichtiologa z Poznania (kurde, sami ichtiolodzy w tym Poznaniu :) ) i chęć pokazania, że takie rozwiązania można zrobić np. na Mazurach jest mało trafne.


Dominik, człowiek z filmu jest właścicielem firmy Ader Carp bodajże. Dziwne aby zarybiał więc samym linem... Ja pisałem o tym, aby do wód wprowadzać karpia w pewnej ilości, aby go pozostawić samemu sobie. Czyli jeżeli wiesz, że na 20 hektarowym zbiorniku jest 100-150 sztuyk, to nie powinny one wyrządzać wielkich szkód. Jeżeli jakaś ryba nie może się rozmnażać, bo karp pożera wylęg, wtedy można 'dorybiać' i wzmacniać dany gatunek. Na pewno jest to lepsze niż wybieranie ryb co roku przez wędkarzy, i zarybianie, i tak w koło Macieju. Wody wędkarskie powinny mieć karpia, bo wędkarze chcą go łowić. Ważne aby w takiej ilości, aby nie szkodził zbytnio. Część wód może być go pozbawiona, zwłaszcza w północnych partiach Polski, gdzie jest sporo jezior polodowcowych i które są przeżyźnione. Jednak taki zbiornik jak na filmie jest wg mnie idealny, co ważne, gdyby jakieś koło, mające pod sobą kilka takich wód prowadziłoby podobną gospodarkę, wtedy mogłyby tworzyć zróżnicowane rybostany na każdym ze zbiorników. Byłaby wanna z karpiami dla tych co lubią jeść to co złowią, powinny być zbiorniki bez niego.

Na pewno taki układ jest lepszy niż jałowe wody z którymi mamy obecnie do czynienia. Istota rzeczy jest aby nie przesadzić z karpiem, z amurem czy sumem (bo lin, węgorz i karaś raczej w większej ilości katastrofy nie zrobi). Jeżeli doda się do tego robienie krześlisk, to w ogóle byłoby super.
Lucjan

Grendziu

  • Gość
Luk zgadzam się co do Czarnego i coś już tam działam, jednak nie mogę robić wszystko wg siebie, ja tylko tam "sprzątam" :)

Powoli małymi kroczkami do celu. Zawsze to było łowisko gdzie wpuszczano duże ryby, teraz chce się wpuszczać drobnice np 1/2 tony małego leszcza, co mnie przeraża, bo wolałbym 300 sztuk 2kg leszcza systematycznie co roku. Na szczęście zarząd jest bardzo elastyczny i dyskutuję, zastanawia się co zrobić aby było lepiej za każdym razem.

Nie chodzi  też o to że mi ryba nie brała z gruntu ale ona nie brała cały rok każdemu. Co do tlenomierza, będę wnioskował o to.

Aerator i inne sztucznie napowietrzanie wody - to nie wiem czy będzie nas na to stać mimo wszystko, a wytłumacz ponad 100 członkom, że zamiast zarybień inwestować będziemy w jakieś nowe "cuda" :)

Offline bigdom

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 696
  • Reputacja: 66
  • Mam swoje zdanie i nie zawaham się go użyć!!!
  • Lokalizacja: Olsztyn
  • Ulubione metody: feeder
Dominik, człowiek z filmu jest właścicielem firmy Ader Carp bodajże. Dziwne aby zarybiał więc samym linem... Ja pisałem o tym, aby do wód wprowadzać karpia w pewnej ilości, aby go pozostawić samemu sobie. Czyli jeżeli wiesz, że na 20 hektarowym zbiorniku jest 100-150 sztuyk, to nie powinny one wyrządzać wielkich szkód. Jeżeli jakaś ryba nie może się rozmnażać, bo karp pożera wylęg, wtedy można 'dorybiać' i wzmacniać dany gatunek. Na pewno jest to lepsze niż wybieranie ryb co roku przez wędkarzy, i zarybianie, i tak w koło Macieju. Wody wędkarskie powinny mieć karpia, bo wędkarze chcą go łowić. Ważne aby w takiej ilości, aby nie szkodził zbytnio. Część wód może być go pozbawiona, zwłaszcza w północnych partiach Polski, gdzie jest sporo jezior polodowcowych i które są przeżyźnione. Jednak taki zbiornik jak na filmie jest wg mnie idealny, co ważne, gdyby jakieś koło, mające pod sobą kilka takich wód prowadziłoby podobną gospodarkę, wtedy mogłyby tworzyć zróżnicowane rybostany na każdym ze zbiorników. Byłaby wanna z karpiami dla tych co lubią jeść to co złowią, powinny być zbiorniki bez niego.

Na pewno taki układ jest lepszy niż jałowe wody z którymi mamy obecnie do czynienia. Istota rzeczy jest aby nie przesadzić z karpiem, z amurem czy sumem (bo lin, węgorz i karaś raczej w większej ilości katastrofy nie zrobi). Jeżeli doda się do tego robienie krześlisk, to w ogóle byłoby super.

No OK, Tu Lucjan twierdzisz, że 100-150 karpi, to nie jest dużo. Kotwic podał właśnie dowód, że dużo, nawet bardzo dużo. To kto ma rację? Zapalony wędkarz-amator, czy ichtiolodzy, którzy ograniczają ustawowo zarybianie gatunkami obcymi?
Nigdy w życiu nie złowiłem karpia i dobrze mi z tym :)
Dominik

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 563
  • Reputacja: 1978
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Dominik, ale ta woda jest dzierżawiona, wg operatu! Tak więc są tam jakieś założenia. Nie rozumiem dlaczego uważać, że to jezioro jest 'złe', bo pływa w nim 200 karpi? Jeżeli w Polsce istniałoby przeznaczenie wody - łowisko komercyjne - to wtedy byłoby o wiele łatwiej!

No chyba, że karpie z filmu szkodzą polskim wodom? ;D Dominik, polscy ichtiolodzy nie mają wiedzy o łowiskach komercyjnych, nie wiedzą co to takiego (mowa o takich jak w UK albo Francji) - wg IRŚ ryba jest towarem, stąd nazwa Instytut Rybactwa Śródlądowego. Sam Kotwic nie wie wiele o tych wodach, co pokazał chociażby poprzez całkowity brak zrozumienia dla rzeczy które tu poruszamy. Tego brakuje właśnie w Polsce - jest hodowla ryb, jest rybactwo, jest wędkarskie wykorzystanie wód - ale brakuje rzeczy stricte o łowiskach komercyjnych lub o mocnym rybostanie, który został sztucznie stworzony. Przykład? Milczenie Kotwica gdy mówimy o Czechach. Jak makiem zasiał.

Kotwic, nie odbieraj tego personalnie. Po prostu w Polsce wykorzystanie wód przebiega wg pewnego schematu, który nie przewidział pewnych rzeczy, zwłaszcza łowisk komercyjnych. Dlatego nie prowadzi się tu pewnych badań, wykorzystanie wód pod względem turystyczno-wędkarskim nie jest jeszcze w Polsce brane pod uwagę, ideałem jest wciąż rybak dostarczający ryb społeczeństwu. Warto pomyśleć o tym , że w ciagu kilku-kilkunastu lat nastąpi duża zmiana, związana głównie z tym, że starsze pokolenie przekaże pałeczkę młodszym ludziom, którzy nie mają w domach specjalnych zamrażarek na złowione ryby. Wszystko się zmienia...
Lucjan

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 563
  • Reputacja: 1978
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Luk zgadzam się co do Czarnego i coś już tam działam, jednak nie mogę robić wszystko wg siebie, ja tylko tam "sprzątam" :)

Powoli małymi kroczkami do celu. Zawsze to było łowisko gdzie wpuszczano duże ryby, teraz chce się wpuszczać drobnice np 1/2 tony małego leszcza, co mnie przeraża, bo wolałbym 300 sztuk 2kg leszcza systematycznie co roku. Na szczęście zarząd jest bardzo elastyczny i dyskutuję, zastanawia się co zrobić aby było lepiej za każdym razem.

Nie chodzi  też o to że mi ryba nie brała z gruntu ale ona nie brała cały rok każdemu. Co do tlenomierza, będę wnioskował o to.

Aerator i inne sztucznie napowietrzanie wody - to nie wiem czy będzie nas na to stać mimo wszystko, a wytłumacz ponad 100 członkom, że zamiast zarybień inwestować będziemy w jakieś nowe "cuda" :)

Aerator sam jeden nie rozwiąże problemu, na takim zbiorniku musiałoby być ich kilka, zresztą nie wiem czy przy takich głębokościach dałoby to jakiś efekt w ogóle, myślałęm bardziej o tej płytszej części łowiska, o zatoce. A tlenomierz to potrzebna rzecz, chyba każdy właściciel łowiska ma takowy, zwłaszcza wód płytszych. Jeżeli będziecie prowadzić dziennik, to można uzyskać wiele cennych informacji - taki ichtiolog może dzięki temu postawić trafne diagnozy. Z tego co się orientuję czujnik pokazuje temperaturę wody również, to też cenna informacja. Sami wędkarze mogliby się dowiedzieć kilku rzeczy, jeżeli połączy się takie dane z rejestrem połowów - to wiesz kiedy i dlaczego ryba brała (w necie można znaleźć dane pogodowe do danego dnia, ciśnienie, kierunek wiatru,fazy księżyca itp). Można napisać później pracę o tym jak dane gatunki reagują na pewne rzeczy, dla mnie takie coś to arcyciekawa rzecz :)
Lucjan

Offline bigdom

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 696
  • Reputacja: 66
  • Mam swoje zdanie i nie zawaham się go użyć!!!
  • Lokalizacja: Olsztyn
  • Ulubione metody: feeder
Dominik, ale ta woda jest dzierżawiona, wg operatu! Tak więc są tam jakieś założenia. Nie rozumiem dlaczego uważać, że to jezioro jest 'złe', bo pływa w nim 200 karpi? Jeżeli w Polsce istniałoby przeznaczenie wody - łowisko komercyjne - to wtedy byłoby o wiele łatwiej!

No chyba, że karpie z filmu szkodzą polskim wodom? ;D Dominik, polscy ichtiolodzy nie mają wiedzy o łowiskach komercyjnych, nie wiedzą co to takiego (mowa o takich jak w UK albo Francji) - wg IRŚ ryba jest towarem, stąd nazwa Instytut Rybactwa Śródlądowego. Sam Kotwic nie wie wiele o tych wodach, co pokazał chociażby poprzez całkowity brak zrozumienia dla rzeczy które tu poruszamy. Tego brakuje właśnie w Polsce - jest hodowla ryb, jest rybactwo, jest wędkarskie wykorzystanie wód - ale brakuje rzeczy stricte o łowiskach komercyjnych lub o mocnym rybostanie, który został sztucznie stworzony. Przykład? Milczenie Kotwica gdy mówimy o Czechach. Jak makiem zasiał.

No nie, przecież żaden polski ichtiolog IRŚ nigdy nie popełniłby niczego, co by było z korzyścią dla wędkarzy. A o łowiskach komercyjnych/specjalnych, to przecież te dziady nie maja pojęcia. Przecież oni w ogóle się nie znają, czego dowodem jest sam Kotwic pokazujący dokumenty. No kto by tam się dokumentami przejmował. Zwłaszcza, jak są publikowane nie po naszej urojonej myśli.

http://www.infish.com.pl/wydawnictwo/Wydaw_zwarte/Book_file/Lowiska_spec2.html
Nigdy w życiu nie złowiłem karpia i dobrze mi z tym :)
Dominik

Kotwic

  • Gość
Milczenie Kotwica gdy mówimy o Czechach. Jak makiem zasiał.
Luk, a co ja mam k..wa pisać o Czechach. >:O
Nie zajmuję się ich rybami, nie badam ich, nie łowię tam, więc nie piszę o tym. Nie mój temat to się nie odzywam, nie mam zwyczaju "znać się na wszystkim" i wypowiadać w każdym temacie; czy to takie dziwne? ???

Widziałem wpisy np: po mojej informacji, że zjadam ryby, np: Mosteque napisał: z takimi tutaj się walczy.
A wystarczy zajrzeć do ankiety przy wątku: chyba 70% wypowiadających ryby zabiera. To co jest? ja tak bardzo odstaję czy może tylko nieświadomość i nienawiść jest duża.

Widziałem zdziwienie mjmacka, gdy zarzucił mi, że mówię o wędkarzach i myślę o PZW (sam sugerował, że 95% wędkarzy należy do PZW).

Czytam twoje Luk informacje o tym, jak to śrubą motorówki napowietrzać wodę (skomentowałem delikatnie, nie wchodzę dalej :).

To przykłady, nic personalnego do tych osób nie mam, tylko akurat zapamiętałem te wypowiedzi.
Pisząc to, chcę pokazać, że im bardziej staramy się być wszechwiedzący, tym więcej błędów się popełnia. Niestety. ;)


Skoro Czechy mają takie super wody, to proszę tych co tak uważają, o naukowe dane na ten temat: artykuły, publikacje itp.
Porównamy sobie wtedy z tym, co mamy opisane w kraju, a Luk jak znajdzie czas, to porówna te publikacje do tych z UK. Tylko proszę pamiętać, porównujemy podobne ekologicznie akweny. Pasuje?

Kolejna sprawa. Wiele razy pisałem, że woda prywatna (najczęściej stojąca, zbiornik sztuczny itd) może być gospodarowana w sposób prawie dowolny.
Woda płynąca (własność SP) musi być zarządzana zgodnie z "prawem ochrony środowiska", więc celem użytkownika powinno być zadbanie, by zbiornik nie ulegał degradacji i dążenie do tego by to osiągnąć.
Nie może i nie powinno być celem takie działanie, gdy ukierunkowuje się gospodarkę by wyłącznie uszczęśliwić wędkarzy, pomijając lub lekceważąc cel nadrzędny: bioróżnorodność i racjonalne zarządzanie zasobami wodnymi.
Zwróć uwagę, że od 2013 roku, w wyniku nowelizacji prawa, w komisji opiniującej operaty rybackie jest przedstawiciel GDOŚ i ma on wiążące prawo głosu. Nie wynika to z tego, że nam się w komisji nudzi, tylko chodzi o to, by weryfikować operat pod kątem jego realizacji zadań ochronnych (tak w przenośni).

Nie zgodzę się więc, na zachwalanie takiego łowiska tylko dlatego, że wędkarzom cieszy się micha, że ryby są wielki i dużo.
Bo wolę łowiska o innej bioróżnorodności ale dążące do pogodzenia stanu ekologicznego z wizją połowowo-ekonomiczną.

Wbrew pozorom, w wodach północno-wschodniej Polski, jest jeszcze sporo ładnych ryb, nawet w tych zdegradowanych ekologicznie jeziorach.
Kłopot dla wędkarzy jest głównie taki, że chcą się nałowić, a nie namęczyć że by połowić. ;D


edytka: Żeby znów wpisów nie mnożyć.
Aerator to urządzenie które można wyposażyć w dowolne osprzęty dodatkowe (pewnie i tlenomierz itd, choć tu pewne względy techniczne mają znaczenie.
Większy kłopot jest z mądrym planowaniem i użyciem takiego sprzętu.
"Tlenomierz" to użyteczne narzędzie zwłaszcza w mądrych łapkach. Jeno trochę grosiwa trzeba znaleźć na taką zabawkę i "oleju" odpowiedniego, by wykorzystać sprzęt i informacje. :)

Offline Mosteque

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 32 337
  • Reputacja: 1968
  • Płeć: Mężczyzna
  • MFT
  • Lokalizacja: Jaktorów
  • Ulubione metody: method feeder


Widziałem wpisy np: po mojej informacji, że zjadam ryby, np: Mosteque napisał: z takimi tutaj się walczy.


Ja też zabieram ryby. Problem jest w tym, że Ty widzisz w rybach tylko pływające mięso. Ja idę na ryby, nie po ryby. I czasem, naprawdę czasem coś zabiorę. W każdym poruszanym przez Ciebie temacie musisz wcisnąć rybaków. Dla Ciebie woda bez rybaków nie ma sensu. Pod nich jest operat, pod nich są przepisy. I ma być zgodnie z takimi przepisami, inaczej jest źle. Wpuścił trochę karpi, zbrodnia. U mnie wpuszczają same karpie i 95% ryb, które łowię, to karpie i co? Wszystko jest zgodnie z operatem? Jeśli nie jest, to dlaczego tak się dzieje?
Zdewastowane akweny to temat tabu, bo jest operat. Co z Zalewem Sulejowskim? Co z Zegrzyńskim? Co z Jeziorskiem. Wpadniesz z agregatem albo bacikiem i stwierdzisz, że ryba jest, prawda? I tak dalej i dalej...

Pojawia się fachowiec, który zrobił dobrą wodę, już się jazda zaczyna, że wcale dobra nie jest, bo ją zniszczył. A zanim się nią zajął, to była pustynia jak wszędzie. Jakie to typowo polskie...
Krwawy Michał

Purple Life Matters

Kotwic

  • Gość
Problem jest w tym, że Ty widzisz w rybach tylko pływające mięso.
Wskaż mi proszę te moje słowa. Cytat poproszę, bo może sklerozę mam, ale oczy jeszcze dobre. ;D

Cytuj
U mnie wpuszczają same karpie i 95% ryb, które łowię, to karpie i co? Wszystko jest zgodnie z operatem? Jeśli nie jest, to dlaczego tak się dzieje?
A co proponujesz? Żebym przyjechał tam i dokumenty sprawdzał? Zauważ, że w tej kwestii mam takie same prawa jak ty, nie jestem upoważniony do kontroli tych papierów (ustawodawca nie przewidział takiego prawa), ale tak jak ty, mogę zgłosić sprawę do Policji, RZGW, PSR, Urzędu Marszałkowskiego, itp.

Cytuj
Zdewastowane akweny to temat tabu, bo jest operat. Co z Zalewem Sulejowskim? Co z Zegrzyńskim? Co z Jeziorskiem. Wpadniesz z agregatem albo bacikiem i stwierdzisz, że ryba jest, prawda? I tak dalej i dalej...
Czemu temat tabu. Wielokrotnie pisałem, że jest wiele złych operatów, że przy opiniowaniu żądam zmian, że pisałem operaty które uważam, że ucieszyły by niejednego. To a propos operatów i zdewastowanych wód.

Wspomniane zbiorniki zaporowe, to osobne bajka. To twory sztuczne, wielokroć budowane w innych celach niż połów ryb. Priorytetem na nich jest gospodarka wodna (tak w skrócie). Owszem, pogodzenie interesów kilku stron to piękna sprawa, ale to już pole do działania samych zainteresowanych.
Na kilku zbiornikach zaporowych (jeden z w/w listy + kilka w innych terenach) prowadziłem badania.
Uwierz mi, to co kilka razy widziałem, zupełnie nie zgadzało się z tym, co mówili "tubylcy" z wędkami. Chyba nie żądasz tego, bym uległ złudzeniu: widząc różne ryby, sporo ryb w mojej łodzi, temu, że wędkarze mają rację twierdząc, że ryb tam nie ma. :P

Offline Mosteque

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 32 337
  • Reputacja: 1968
  • Płeć: Mężczyzna
  • MFT
  • Lokalizacja: Jaktorów
  • Ulubione metody: method feeder
I tak w koło Macieju, krótko mówiąc.

Problem jest w tym, że Ty widzisz w rybach tylko pływające mięso.
Wskaż mi proszę te moje słowa. Cytat poproszę, bo może sklerozę mam, ale oczy jeszcze dobre. ;D
Przepraszam, ale w to się bawić nie będę. Prawie każda Twoja wypowiedź tego dotyczy.
Krwawy Michał

Purple Life Matters

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 563
  • Reputacja: 1978
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Kotwic - o Czechach mógłbyś napisać, że rzeczywiście lepiej sobie chłopaki radzą, bo ryb jest sporo. Zobacz filmy mrk.cz - są takie z podwodnymi kamerami - jakie ryby tam pływają! :o Ina sprawa to wyjazd Kacpra Góreckiego do Czech na zawody - i filmy z tych wypraw. Wyczynowiec pokaże bardzo dobrze jaka jest woda, na kilku wyprawach zwłaszcza. On pokazuje, że łowiska czeskie i polskie to niebo i ziemia. Czy muszę pokazać Ci badania? Po co? My wędkarze mamy swoje metody aby okreslać zasobność danej wody, i uwierz mi, przy kilku próbach są to w miarę dokładne dane.

Fakt, że niektóe osoby się Ciebie czepiają wiązał się z 'wejściem smoka' jakie wykonałeś. Przyczepiłeś nam łatkę, absolutnie nam nie pasującą, wręcz krzywdzącą. Ponadto gloryfikujesz 'rybaka' - jednak w polskim wydaniu rybak, mówiąc ogólnie jest tak samo pazerny jak wędkarz, i będzie kantował jak się da. Ja pokazałem temat węgorzy, pseudo ochronę jaką im wymyślono. To przykład jak zarybia się za wspólne pieniądze tą rybą (na Mazurach zarybia tym przecież PZW), jednak preferuje się rybaka aby go łowił. Pozwala na grodzenie wszelkich przejść, wypływów. A może jakby rybaka zabrakło, to trzebaby pomyśleć jak inaczej wodę wykorzystać? Oczywiście wiązałoby się to ze spadkiem znaczenia IRŚ i wystawienia im negatywnej oceny za działalność. Poniekąd słusznie.

To co pokazał ten człowiek w wywiadzie, to sposób na zagospodarowanie części wód, nie wszystkich. Nie rozumiem jak mozna użalać się nad losem takiego miejsca, bo wprowadzono tam 250 karpi. To przecież jakaś paranoja! Łowisko jest otoczone trzcinami, zarasta. To błogosławieństwo, że ktoś coś tam robi, jeszcze płaci podatki! Nie rozumiem dlaczego nie popierać takiej inicjatywy?! Co w tym jest złego? Przeciez to nie Wisła w górnym odcinku, tylko zamknięte łowisko, powoli dogorywające, co ważne było zdewastowane w typowo polski sposób.

I tutaj właśnie fajnie byłoby, jeżeli w IRŚ potrafilibyście wyznaczań plan prowadzenia takich łowisk, z kilkoma opcjami. Akurat Rybieniec nie jest nastawiony tylko i wyłącznie na kasę, ale gdyby ktoś chciał na tym zarabiać, może warto byłoby mu pomóc? Dlaczego nie piszecie o hybrydach F1, które mają te właściwości, że nie rozmnażają się, rosna szybko, nie dorastają do wagi więckszej niż 5 kilo, a żerują nawet w temperaturze kilku stopni? To jest alternatywa dla polskich łowisk, i właśnie ichtiolodzy tacy jak Wy powinni to badać i zachęcać do wprowadzania do zamkniętych zbiorników. Zamiast myślec tylko o wciąż kurczącym się rybactwie, możnaby zacząć myśleć o hodowli, o łowiskach 'agroturystycznych'.

Piszesz : Bo wolę łowiska o innej bioróżnorodności ale dążące do pogodzenia stanu ekologicznego z wizją połowowo-ekonomiczną. Zenek woli to, Franek tamto... Liczy się to co mamy w rzeczywistości. Lepsza zagospodarowana wodę z właścicielem, niż stojący bezpański zbiornik, zarastający, na której miejscowi łowią sieciami i prądem, czasem zawita jakiś wędkarz. Tez nie chciałbym aby wszystkie wody w Polsce byłyby takie - mówimy tu zaledwie o skromnym procencie!


Co do aeratorów. Ja szkoliłem się w oczyszczaniu ścieków, to i owo pamiętam. Łowię tez na łowiskach, gdzie aeratory są i raczej widziałem ich więcej niż Ty, tak a jest prawda. Są modele, działające z małą wydajnością. Podczas przyduchy każde napowietrzanie może pomóc w jakikolwiek sposób. Ty masz własne zdanie a ja własne. Nie sprawdziłem pomysłu z silnikiem, ale skoro tak często działają aeratory (zwykła śruba mieszająca wodę z powietrzem), to dlaczego to miałoby nie zadziałać? Lepiej robić coś i próbować, niż nie robić nic lub tylko komentować. Bo to, że w Polsce przyduchy letnio zimowe są przyczyna śmierci ton ryb rocznie, to też zasługa ichtiologów, którzy nie wyposażyli nikogo w odpowiednią wiedzę, lub też takowej nie posiadają. Jak to jest możliwe, że wędkarze nie wiedzą jak sobie radzić z takimi problemami??? Czy macie jakies prace odnośnie radzenia sobie ze skutkami takich klęsk? Może warto w taką wiedzę uzbroić PZW chociażby?  Ponadto na filmie o jeziorach (wiemy już jak wyglądasz :D ), który jest rewelacyjny tak na marginesie, nie wspomina się, że wędkarze potrafią przedłużyć życie zbiorników. Wybieranie zielska, mułu, wycinanie krzaków, które zarastają brzegi pozwala na to aby dany zbiornik jakoś trwał. Na pewno nie robi tego rybak, ten wbija tylko kołki i stawia sieci... To tez jest argument - ja wolałbym wodę zafgospodarowaną wędkarsko, niż bagna. Nie uważasz, że jest w takim myśleniu sporo racji?

Jak pisałem Kotwic, nie mówmy o różnicach, lecz o wspólnych rzeczach... :D Już wiele pomogłeś, i za to :thumbup: Warto wypracować jednak jakieś porozumienie. Ja wcale nie uważam, że w IRŚ macie patent na polskie wody. Badacie, badacie i badacie, a wydajność z hektara spada. Z kormoranem sobie nie potraficie poradzić, szkoda, że ja się dowiedziałem dopiero kilka miesięcy temu, że ich odchody użyźniają strasznie wody jezior. To pokazuje, że nie potraficie nadawać sprawie rozgłosu. Użyźnienie jezior przez tego ptaka wybija argument z ręki ornitologom i ekologom, można by zrobić wędkarską petycje i zebrać ze 100 000 podpisów, łącznie z naukowcami. Czy to by nie zadziałało? Zobacz - możesz w jakiś sposób wykorzystać, nas wędkarzy - do pewnych celów. Bo kilka mamy wspólnych :) Skupmy się zatem na nich. bez prób wykazywania, że Rybieniec to ekologiczna klęska.
Lucjan