Autor Wątek: Instytut Rybactwa Śródlądowego - czy naukowcy rozumieją wędkarzy?  (Przeczytany 255615 razy)

Offline Modus

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 6 534
  • Reputacja: 1110
  • Ulubione metody: trotting
Milczenie Kotwica gdy mówimy o Czechach. Jak makiem zasiał

Nie dziwota - to porażająco bolesny temat dla naszych speców od agregatowo-sieciowej "racjonalnej gospodarki rybackiej".

Wszak Czesi zgotowali sobie apokaliptyczny koszmar: "rybactwo śródlądowe" uprawiają niemal wyłącznie na stawach hodowlanych (w Czechach jest czterech sezonowo aktywnych rybaków zawodowych), zmagają się z plagą niezagospodarowanych ryb w "rozmiarze handlowym", a najbliższy Instytut Rybactwa Śródlądowego mają w Olsztynie :P

Kotwic

  • Gość
Przyczepiłeś nam łatkę, absolutnie nam nie pasującą, wręcz krzywdzącą.
To nie łatka, to wędkarski sposób odbioru informacji. :-*

Wszystko co piszę, podaję w kontekście tego, że przyczyn obecnego stanu rzeczy (czy. rybostanu itp) jest wiele.
A ja zwracam jedynie uwagę, że wbrew powszechnej opinii, że rybacy są wszystkiemu winni tak nie jest.
Zwracam uwagę na to, że najliczniejsza grupa łowców (wędkarze), nie zauważa, lub wręcz nie chce zauważyć jak mocno ingeruje, a niekiedy wręcz pacyfikuje zbiorniki naturalne.
To nie jest wymysł ani bezpodstawne insynuacje. To niestety konsekwencja ilości łowców, presji połowowej i czynników innych.
To, że słowa moje uderzają w wędkarzy wywołuje ich złość, wzbudza nienawiść, kreuje chęć rewanżu. Mnie to rybka. Ale tak niestety jest.

W ciągu ostatnich lat (przyjmnijmy 20 lat), zmieniła się osobowo większość ekip rybackich, nie dość że rybaków jest mniej, to są pod większą kontrolą. Klepanie jak mantrę, że rybacy kombinują, robią lewizny, nikt ich nie kontroluje to fikcja i szukanie winnych daleko od siebie.
Zauważ, że w ciągu tych samych (20 ostatnich lat) liczba wędkarzy utrzymuje się na podobnym poziomie. Nie uwierzę, że w gronie wędkarzy nastąpiła kolosalna wymiana osobników, nie zeszło nam 600 000 członków i nie pojawiło się tyluż samych nowych.
Notoryczne obwinianie rybaków za wszystko, łącznie ze stonką i zarazą jest obłudą i hipokryzją.
Mierzi mnie powszechne podejście, że rybacy są kombinatorami i źli (wespół z ichtiologami i IRŚ), a setki tysięcy wędkarzy to je..ne aniołki, niczemu nie winne, nic nie robiące, tylko cierpiące.
Nie piszę tego by nas poróżnić, bo sam wędkuje również. Ale piszę po to by pokazać, jak wiele trzeba jeszcze zrobić, by uświadomić wszystkich, że trzeba działać i rozumieć się, a nie tylko marudzić.


Cytuj
Ja pokazałem temat węgorzy, pseudo ochronę jaką im wymyślono. To przykład jak zarybia się za wspólne pieniądze tą rybą (na Mazurach zarybia tym przecież PZW), jednak preferuje się rybaka aby go łowił. Pozwala na grodzenie wszelkich przejść, wypływów.
Luk, wrzuć to w osobny wątek i wytłumacz szerzej co masz na myśli. Bo nie wiem gdzie i w czym rzecz i problem.
A można dogłębniej temat rozpracować.


Cytuj
To co pokazał ten człowiek w wywiadzie, to sposób na zagospodarowanie części wód, nie wszystkich. Nie rozumiem jak mozna użalać się nad losem takiego miejsca, bo wprowadzono tam 250 karpi. To przecież jakaś paranoja! Łowisko jest otoczone trzcinami, zarasta. Przeciez to nie Wisła w górnym odcinku, tylko zamknięte łowisko, powoli dogorywające, co ważne było zdewastowane w typowo polski sposób.
Powiem tak, skoro jest to łowisko dzierżawione od RZGW, to nie jest zamknięte.
Skoro jest dzierżawione od RZGW to obowiązuje tam to samo prawo, co na każdej innej wodzie przepływowej.
Nie rozumiem, czemu:
- jest ustawiczne żądanie, by do wód wpuszczać więcej drapieżników, ale jak do wody trafiają tysiące sztuk suma, to jest strasznie źle (przykład Wisły),
- krytykuje się ryb nie ma i że trzeba wpuszczać rodzime (lin, karaś pospolity) a z taką lubością akceptuje się rybę nierodzimą (opinia PROP, często tu cytowana) i to w ilości znacznie powyżej tego, co obecnie proponuje się jako skrajny - górny zakres.
- krytykuje się, że mamy źle zarządzane wody, tak mało jest chętnych którzy podejmą się działania, a jak nawet podejmą, to i tak część jest niezadowolonych (np: film = nadmiar karpia, J. Wersminia = nie zawsze ryba bierze, itp)


Cytuj
Co do aeratorów. Ja szkoliłem się w oczyszczaniu ścieków, to i owo pamiętam. Łowię tez na łowiskach, gdzie aeratory są i raczej widziałem ich więcej niż Ty, tak a jest prawda. Są modele, działające z małą wydajnością. Podczas przyduchy każde napowietrzanie może pomóc w jakikolwiek sposób.
Rozsądne działanie oczywiście pomoże. Nieprzemyślane może zaszkodzić.
Znasz pewnie (lub nie) prace o rekultywacji jezior. Kilka metod było stosowanych, aeratory też. Wyniki są chyba do znalezienia i przemyślenia.
Co do samych aeratorów, to ich głównym "działaniem" jest maksymalne "rozbijanie wody" i wskutek tego mieszanie z powietrzem, (krótko mówiąc: rozbryzgiwanie wody).
Śruba silnika pracuje w innym układzie i jej sprawność w takiej sytuacji jest prawdopodobnie znikoma (choć tu potrzebny jest fizyk, by to obliczyć).
To tak a propos reakcji na niedobór tlenu.

Grendziu

  • Gość
Brawo Panowie, dyskusja wróciła na właściwe tory :bravo: Pomijam wzajemn żale, ale miło Was się czyta :P

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 563
  • Reputacja: 1978
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark

Wszystko co piszę, podaję w kontekście tego, że przyczyn obecnego stanu rzeczy (czy. rybostanu itp) jest wiele.
A ja zwracam jedynie uwagę, że wbrew powszechnej opinii, że rybacy są wszystkiemu winni tak nie jest.
Zwracam uwagę na to, że najliczniejsza grupa łowców (wędkarze), nie zauważa, lub wręcz nie chce zauważyć jak mocno ingeruje, a niekiedy wręcz pacyfikuje zbiorniki naturalne.
To nie jest wymysł ani bezpodstawne insynuacje. To niestety konsekwencja ilości łowców, presji połowowej i czynników innych.
To, że słowa moje uderzają w wędkarzy wywołuje ich złość, wzbudza nienawiść, kreuje chęć rewanżu. Mnie to rybka. Ale tak niestety jest.

W ciągu ostatnich lat (przyjmnijmy 20 lat), zmieniła się osobowo większość ekip rybackich, nie dość że rybaków jest mniej, to są pod większą kontrolą. Klepanie jak mantrę, że rybacy kombinują, robią lewizny, nikt ich nie kontroluje to fikcja i szukanie winnych daleko od siebie.
Zauważ, że w ciągu tych samych (20 ostatnich lat) liczba wędkarzy utrzymuje się na podobnym poziomie. Nie uwierzę, że w gronie wędkarzy nastąpiła kolosalna wymiana osobników, nie zeszło nam 600 000 członków i nie pojawiło się tyluż samych nowych.
Notoryczne obwinianie rybaków za wszystko, łącznie ze stonką i zarazą jest obłudą i hipokryzją.
Mierzi mnie powszechne podejście, że rybacy są kombinatorami i źli (wespół z ichtiologami i IRŚ), a setki tysięcy wędkarzy to je..ne aniołki, niczemu nie winne, nic nie robiące, tylko cierpiące.
Nie piszę tego by nas poróżnić, bo sam wędkuje również. Ale piszę po to by pokazać, jak wiele trzeba jeszcze zrobić, by uświadomić wszystkich, że trzeba działać i rozumieć się, a nie tylko marudzić.


Dla mnie przykładem jest układ, jaki ma PZW z rybakami na Mazurach. Rybacy sa jakby podwykonawcą, na dodatek dzielą się zyskiem ze związkiem. Jako, że jestem Polakiem i w Polsce się wychowałem, to wiem, że nie ma szans, aby rybak wykazał takiemu PZW ile dokładnie złowił. Zamiast 10 węgorzy 'zgłosi' 5. Później wszystko idzie i tak na konto kormorana. Jeżeli uważasz taki układ za zdrowy, to sorry ale jesteś w błędzie.
To co opisujesz to opcja gdzie rybak samemu dzierżawi wodę i sam o nią dba. Ja zatrudniam/zatrudniałem ludzi i wiem jak dbają o narzędzia (raczej jak nie dbają). Jeżeli mają swoje - to chuchają i dmuchają... Prosty przykład. Wyobraźmy sobie, że taki rybak Józek, 'podwykonawca' - robi małą fuszkę, i wieczorkiem opróźnia kilka pułapek węgorzowych. Wystarczy jeden taki godzinny wypad, i 50-100 sztuk idzie 'na lewo'. Szwed może by tak nie zrobił, ale Polak? SMutne i przykre, ale prawdziwe.
Niech zbiorniki mazurskie wydzierżawi spółka rybacka - która swoim majątkiem zabezpieczy całą umowę - to będzie całkiem inaczej. Przerażająca rzeczą była kontrola NIKu, która wykazała, że rybacy właśnie oszukiwali, nie mieli wpisanych ilości prawidłowo.

Kotwic - to wszystko pasuje jak ulał do faktu, że Mazury to już wybryk natury. Jasne, że wędkarze łupią ile wlezie, nie mam zamiaru ściemniać, że jest inaczej - ale cały ten system jest chory. Na dodatek trudno o weryfikację całości - bo rybacy robią swoje, wędkarze swoje. Nawet badanie wydajności z hektara jest obarczone jakimś błędem, kto wie czy nie dość dużym.

Ja twierdzę, że o wiele lepiej działają firmy prywatne niż państwowe. Sposób użytkowania wód mazurskich przez PZW wiąże się z fatalną wydajnością, spory popyt na ryby tworzy korupcyjne układy. W Polsce nie próbuje się szukania alternatywnych rozwiązań, 'nierybackich'. Musi być rybak i tyle... Po co w ogóle opiniowanie operatu w obecny sposób, skoro cała ten mechanizm jest zły? Nie wiadomo ile ryby było, ile zabrano, nie wiadomo, czy w ogóle zarybienia są w stanie uzupełnić część strat 'wędkarsko-rybackich'. Zamiast poukładać to w jakiś logiczny i sprawdzający sie sposób, u nas ciągnie się to... Teraz na dodatek jest świetny sposób na szukanie winnego - kormorany...

To właśnie chcę pokazać, że źle się zarządza całością. Jasne, że nie powinno się uwzględniac interesów jedynej tylko grupy, ale na większości łowisk są tylko wędkarze, więc mozna modyfikować rybostan tak, aby wilk był syty i owca cała. Tak jak w Czechach przynajmniej.

O wiele lepiej mieć rybne wody i problem z karpiem tu i ówdzie, niż bezrybne wody i masy pieniędzy wyrzucane na bezsensowna politykę, która się nie sprawdza. Z punktu widzenia naukowego - Wasze badania są potrzebne i są dobre, jednak z praktycznego  - połowę z nich można sobie wsadzić w buty, bo nic nie zmieniają. Co z tego, że 'wiecie'? Nie uważam wcale, że to ichtiolodzy mają zmieniać prawo, ale nie widać w ogóle ze strony IRŚ jakiejkolwiek chęci do robienia tego lub wskazywania w czym tkwi źródło problemu. Strefy beztlenowe, kormoran, upały, ciężkie zimy - winny jakiś zawsze jest, szkoda, że nie widać jednak, że prawdziwe źródło problemu to coś innego. Skoro cały ten system jest zły, to dlaczego go nie zmienić? Jedna z odpowiedzi to kurczowe trzymanie się modelu rybaka i korzystania z ryb jako źródła białka, które jest niczym węgiel kamienny lub gaz ziemny. W wędkarzach jest kasa, i to o wiele większa niż w rybakach, zresztą ci i tak by dalej funkcjonowali, bo popyt na ryby istnieje dalej. Jeżeli jednak IRŚ nie dostrzega tego, to ludowcy z PSL to zobaczą? :D Zejdźmy na ziemię. Skoro kormoran jest szkodnikiem, to nie będzie o ograniczenie jego populacji wnioskował cech kominiarzy lub szewców! Muszą robić to zainteresowani. Fajnie, jakby umieli to robić skutecznie.

Model rybacko-wędkarski jest do zrealizowania, ale trzeba tutaj czegoś więcej niż planowa gospodarka rodem z PRL. Podwaliny trzeba zbudować solidnie, musi to być zespół ekonomistów, naukowców, ekologów, gości od zarządzania zasobami wodnymi kraju, sami 'zainteresowani'. Nie zrobia tego wędkarze ani rybacy. To musi mieć ręce i nogi. Niestety, IRŚ nie dostrzega zmian jakie zachodzą w wędkarstwie, nie rozumie też, że warto pomysleć jak pogodzić żądania wędkarzy z polskimi warunkami. Trudno mówić o współpracy, o edukowaniu. Bo od edukacji trzeba zacząć - ale pytanie brzmi jakiej? Jak na razie każdy ciągnie w swoją stronę, brakuje wspólnego wykładnika. Każdy obwinia każdego.


Luk, a co ja mam k..wa pisać o Czechach. >:O
Nie zajmuję się ich rybami, nie badam ich, nie łowię tam, więc nie piszę o tym. Nie mój temat to się nie odzywam, nie mam zwyczaju "znać się na wszystkim" i wypowiadać w każdym temacie; czy to takie dziwne? ???

Sygnalizujemy tylko, że u nich jest fajnie, u nas nie. Może pomyśleć o jakieś pracy naukowej i analizie gospodarki rybackiej w Czechach? Skoro w Polsce się nie udaje zrobić porządku, to może przeanalizować na czym polega sukces naszych południowych sąsiadów? Bo o UK można mówić, że u nich to wszystko takie piękne bo się ryby wypuszcza. Ale w Czechach też ludzie jedzą ryby... Ponadto 'czeski model' warto poznać, bo skoro są zaawansowani o wiele bardziej niż my, to pewnie borykają się z pewnymi problemami. Warto je poznać, zobaczyć jak sobie z nimi radzono. Po co wyważać te same drzwi po raz kolejny?
Nie bierz wszystkiego do siebie, troszeczkę jesteś niczym rzecznik IRŚ na tym forum, więc takie sugestie są robione jakby pod adresem instytutu a nie Twoim :D
Lucjan

Offline Modus

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 6 534
  • Reputacja: 1110
  • Ulubione metody: trotting
- nikt tu nie twierdzi, że agregatowo-sieciowi "łowcy" są wyłącznie/wszędzie winni

- humorystyczna tendencyjność naszego inżyniera rybactwa polega na tym, że w świetle jego diagnoz komercyjni użytkownicy rybaccy nie są winni wcale/nigdzie (w szczególności nie przyczynili się ani trochę do mazurskiej degrengolady jeziorowej)

- nie objawił się dotąd forumowicz, który kwestionowałby wielokrotnie wyrażany na tym forum pogląd, że przeciętny poziom szeroko rozumianej kultury wędkarskiej jest w Polsce niski, a odsetek mięsiarzy, śmieciuchów i notorycznych łamaczy regulaminu przygnębiająco wysoki

- za fantazję uznać wypada sugestie, jakoby agregatowo-sieciowa "racjonalna gospodarka rybacka" na polską modłę stanowiła konieczne i niezastąpione dobrodziejstwo (w szczególności dla rybostanu, wspólnot lokalnych oraz wędkarzy)

- rzekoma ścisła kontrola poczynań rybaków sprowadza się zwykle do kontroli dokumentowych zapewnień/deklaracji tychże rybaków na temat własnych poczynań

- wbrew przeświadczeniu naszego inżyniera rybactwa, są na tym łez padole okropniejsze miejsca niż Czechy :P

Offline Rybal

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 137
  • Reputacja: 9
    • Galeria
    • Publikacje
Witam
Czeska gospodarka rybacka opisywana jest w biuletynie Bulletin VURH Vodnany  http://www.frov.jcu.cz
Troszkę o rybactwie śródlądowym  w Czechach i nie tylko można znaleźć w raporcie firmy Ernst & Young http://ec.europa.eu/fisheries/documentation/studies/inland_fisheries_en.pdf

Tomasz Czerwiński

Offline bigdom

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 696
  • Reputacja: 66
  • Mam swoje zdanie i nie zawaham się go użyć!!!
  • Lokalizacja: Olsztyn
  • Ulubione metody: feeder
Witam
Czeska gospodarka rybacka opisywana jest w biuletynie Bulletin VURH Vodnany  http://www.frov.jcu.cz
Troszkę o rybactwie śródlądowym  w Czechach i nie tylko można znaleźć w raporcie firmy Ernst & Young http://ec.europa.eu/fisheries/documentation/studies/inland_fisheries_en.pdf

Tomasz Czerwiński

Może to taki off top, ale na kanwie ostatnich przypuszczeń, że jestem Kotwicem chciałbym oświadczyć, że nie jestem również Rybalem :D (zakładając, że ktoś pomyśli, że niezgodność imion nic nie znaczy :D ).

P.S. Witamy kolejnego ichtiologa z tak nielubianego przez nas, forumowiczów IRŚ :D Ponad to zapraszam do kliki antykarpiowej :)
Nigdy w życiu nie złowiłem karpia i dobrze mi z tym :)
Dominik

Offline Mosteque

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 32 337
  • Reputacja: 1968
  • Płeć: Mężczyzna
  • MFT
  • Lokalizacja: Jaktorów
  • Ulubione metody: method feeder
Witam
Czeska gospodarka rybacka opisywana jest w biuletynie Bulletin VURH Vodnany  http://www.frov.jcu.cz
Troszkę o rybactwie śródlądowym  w Czechach i nie tylko można znaleźć w raporcie firmy Ernst & Young http://ec.europa.eu/fisheries/documentation/studies/inland_fisheries_en.pdf

Tomasz Czerwiński

Na szybko, drugi link, strona 11 - w Czechach działa 4 (słownie czterech) zawodowych rybaków. Stosują tylko agregaty. W Polsce 755. Stosują wszystko, co człowiek wymyślić zdołał.

Strona 13 - roczny połów w Czechach 24 tony, w Polsce 3057 ton.

Na dalszą analizę nie mam na razie czasu.
Krwawy Michał

Purple Life Matters

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 563
  • Reputacja: 1978
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
P.S. Witamy kolejnego ichtiologa z tak nielubianego przez nas, forumowiczów IRŚ :D

Nielubianego to może zbyt mocne słowo... :) W UK, pomimo, że niektórzy mogą twierdzić, że każda woda rybą stoi, wcale nie jest tak różowo. Wędkarze też sarkają na Enviroment Agency, i wiele jest nieporozumień, jak chociażby usilne działania EA w celu usuwania sandacza, który tak naprawdę się zadomowił i krzywdy wcale wielkiej nie poczynił, jednak naukowcy wpisali go na listę najbardziej szkodliwych gatunków inwazyjnych, i zabijają kiedy mogą (trzepią na przykład odcinki Grand Union Canal i uśmiercają każdego zandera czy pike-pearcha). Jednak starają się zrozumieć wędkarzy.
Jakiś mały (lub większy) konflikt pomiędzy ichtiologami a wędkarzami zawsze będzie :D

Witamy!
Lucjan

Grendziu

  • Gość
W sumie pogodzić rybaka i wędkarza  na jednej wodzie to tak jakby wymagać od "Jaro i Donalda" aby nagle stali się przyjaciółmi na dobre i na złe.

Offline Rybal

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 137
  • Reputacja: 9
    • Galeria
    • Publikacje
Pozytywne jest to, że jednak są jeszcze osoby żywo zainteresowane tematem i czytają publikację z tej dziedziny.  Podrzucę zatem kilka pozycji z naszego podwórka http://zs.infish.com.pl/
Szczególnie polecam moje ;) , bo nieco dotyka dyskutowanego problemu (strona 41): http://zs.infish.com.pl/sites/default/files/materialy_szkoleniowe_2015.pdf

Poza tym na moim profilu zgromadziłem wiele ciekawostek dotyczących m.in rybactwa śródlądowego  w Europie. https://www.facebook.com/profile.php?id=100007432908094
Tomasz Czerwiński

Offline Logarytm

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 490
  • Reputacja: 184
  • Lokalizacja: Warszawa
  • Ulubione metody: waggler method
W polecanym tekście czytamy w podsumowaniu, że [cyt]:

„Reasumując, rezygnacja z profesjonalnej gospodarki rybackiej na wodach płynących Skarbu Państwa pociąga za sobą szereg skutków ekologicznych, społecznych i gospodarczych. Do najważniejszych z nich należą:
– pozbawianie wód fachowego nadzoru i zarzadzania;
– brak zarybień i innych zabiegów gospodarczych;
– brak monitoringu zasobów ryb;
– wzrost kłusownictwa i nielegalnego obrotu rybami;
– zanik tradycji oraz wartości kulturowych.”
Oczywiście to może być prawda, ale tylko wówczas, jeśli pozostaniemy przy obecnym modelu organizacyjnym. A kto powiedział, że tak musi być? Czy nie ma innych, lepszych modeli?
Jeśli ludzie upieraliby się, że muszą polować i nie zajęli się hodowlą zwierząt, świat byłby teraz ich pozbawiony.  Dla mnie przemysłowe połowy rybackie na wodach śródlądowych są tak samo anachroniczne jak zawodowe myślistwo. Zawodowi mysliwi jeszcze istnieją np. u Inuitów, ale to inna bajka – zresztą zawód również w zaniku.

Moje pytanie jest następujące: czy sprawami, które wymieniasz nie mogłyby zajmować się jakieś wyspecjalizowane jednostki? Wszędzie czytam, że rybak jest potrzebny, bo dba o wody. Czy nie można dbać o wody bez istnienia gospodarstw rybackich?

Nie jestem zwolennikiem C&R ale uważam również za anachroniczne traktowanie wędkarstwa jako źródła pożywienia. Tak jak myśliwi nie polują po to, aby kręcić kiełbasę z dzika, tak i wędkarz nie chodzi chyba na ryby, żeby zrobić sobie lina w galarecie. Powiedziałbym raczej, że lin w galarecie może być czymś dodanym do wędkowania, ale nie celem wędkowania. Stąd uważam, że i wędkarstwo powinno się jakoś zreformować. Choć mam marne na to nadzieje. Dziś zostałem rozłożony na łopatki przez dwóch wędkarzy w wieku okołoemerytalnym. Rozmawialiśmy na temat jeziora, które w zasadzie zostało zniszczone przez sumika karłowatego. Powiedziałem, że słyszałem, że Zarząd Koła, na terenie którego jeziorko się znajduje, rozważa wycięcie sumika prądem. Obruszyli się mówiąc: - przecież sumik jest bardzo smaczny, nie ma ości... -  No i co tu powiedzieć? Pojechałem dalej (na rowerze).
Darek
Złów i wypuść, jeśli chcesz.
Lub po polsku:
catch and release, if you want.

Offline Mosteque

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 32 337
  • Reputacja: 1968
  • Płeć: Mężczyzna
  • MFT
  • Lokalizacja: Jaktorów
  • Ulubione metody: method feeder
Pisałem niedawno, by założyć Instytut Łowiectwa Śródlądowego i w każdym sklepie pojawi się comber z jelenia. Będziemy też robić badania, dlaczego zwierząt coraz mniej. Śmieszne? Owszem. Tylko w przypadku ryb nikt się nie śmieje...
Krwawy Michał

Purple Life Matters

Grendziu

  • Gość
Moje pytanie jest następujące: czy sprawami, które wymieniasz nie mogłyby zajmować się jakieś wyspecjalizowane jednostki? Wszędzie czytam, że rybak jest potrzebny, bo dba o wody. Czy nie można dbać o wody bez istnienia gospodarstw rybackich?

Logarytm można i to nie mniej skutecznie, dlatego akurat z tym powyższym cytowanym podsumowaniem się nie zgodzę.
Wszystko zależy od nas samych, do czego ma służyć dana woda.
Jeśli typowo  weźmiemy wodę jak Czarne - to najlepszym rozwiązaniem właśnie jest stowarzyszenie, członkostwo w nim i czynny udział w opiekowaniu się wodą, jest to bardzo proste do zorganizowania mimo wszystko tylko trzeba chcieć i mieć ze sobą kilkanaście jeśli nie kilkadziesiąt osób.

Natomiast jeślibyś chciał zrobić wodę przepływową w formie biznesu jako " dzikie łowisko specjalne" czy temu podobne pozostawiając bez opieki to już jest problem.

W obu powyższych przypadkach i tak jest nam rybak potrzebny, bo potrzebujemy chociażby materiału zarybieniowego co roku:)

Luk co do edukacji to już ona jest, chociażby na tym forum nawet się pojawia, a myślę, że się będzie rozwijać :)  Co do pomysłu i petycji z kormoranami aby połączyć siłę i zebrać jak najwięcej podpisów jest za :thumbup:

Grendziu

  • Gość
Rybacy:
"2991 ton – połowy komercyjne w Polsce w 2011 roku;
22 mln z³ wartość złowionych ryb;
19% odłowu ryb słodkowodnych w Polsce;
1994 kg/rok na etat w Polsce;
6342 kg/rok na 1 rybaka w regionie "Mazury"

Wędkarze:
"13000 ton – całkowite odłowy wędkarskie w Polsce w 2011 roku (szacunek);
95 mln zł – wartość złowionych ryb (szacunek);
81% odłowu ryb słodkowodnych w Polsce;
43-47 kg/rok/wędkarza – wędkarskie połowy z jezior (licencja całoroczna);"

Rybal pytanie do autora: jak przelicza się takie dane, dla mnie to jest bardzo ciekawe jakich analiz i badań do takich wyliczeń wykorzystano?

Jak można w takim przypadku nie uwzględnić pozostałych zmiennych:
1. Kłusownictwa, opisujesz powyżej, że jest zbyt mało danych, dlatego tym bardziej interesują mnie powyższe oba wyliczenia z jaką dokładnością i w jaki sposób można je tak szczegółowo określić.
2. Kormorany, jeśli tam jest napisane o konsekwencjach w środowisku naturalnym to dlaczego "ptaszki" też są pominięte?

Gdyby zebrać te 4 zmienne wtedy chyba bardziej wyjaśniłoby się gdzie są ryby i kto i jaki ma wpływ na populacje w wodzie?
Wiem, że tytuł jest inny, ale dla mnie takie wyniki nie są kompletne.