Oczywiście. Ja się tylko dziwię, że IRŚ mieniący się być instytutem naukowym, jeśli nawet bada polskie wody, to nie bierze pod uwagę wiedzy, doświadczeń i rozwiązań wypracowanych w innych, w szczególności zagranicznych ośrodkach naukowych. Mnie to trochę szokuje. Oczywiście może być i tak, że uczeni IRŚ są twórcami wiodącej w świecie Polskiej Szkoły Ichtiologii lub Olsztyńskiej Szkoły Ichtiologicznej (jak zwał tak zwał) i nie muszą korzystać z innych badań.
Kolego, znasz może badania innych ośrodków naukowych, żeby tak sądzić? Czytałeś coś?
Nie jestem ichtiologiem, żeby czytać literaturę fachową, ale potrafię ocenić to i owo. Polecam poczytać choćby "Journal of Applied Ichthyology". Czasopismo z podobnej bajki, co "Komunikaty Rybackie". Nie chodzi o to, aby „Komunikaty…” osiągnęły nagle poziom tego pierwszego periodyku, ale żeby trochę się starać nawiązywać współpracę z innymi instytucjami, próbować dyskutować...
W monografii którą poleciłeś, patrząc tylko od strony ilościowej, liczba odnośników do literatury światowej jest znikoma. Jeżeli jednak są, to z reguły nie do badań najnowszych, ale tych z lat 80-tych lub wcześniejszych. Wyjątkiem jest tu tekst Marka Trelli i Arkadiusza Wołosa. Na przykład, polecany przez Ciebie Twój tekst posiada głównie odniesienia do literatury polskiej z wyjątkiem następującym [cyt:] „Masowe tworzenie stanowisk wędkarskich lub miejsc rekreacji poprzez wycinanie zakrzaczeń, szuwarów, usuwanie roślinności wodnej, stanowi poważną ingerencję w środowisko wodne i pośrednio przyczynia się do pogłębiania procesów eutroficznych (Murphy i Pearce 1987). Osobnym problemem jest pozostawianie szeregu zanieczyszczeń w strefie brzegowej (Edwards i Cryer1987), a nawet zatrucia ptactwa wodnego ołowiem stosowanym przez wędkarzy (Thomasiin.1987).”
Nie chcę tu być niczyim recenzentem, ale pragnę zwrócić uwagę na to, że (1) są to odniesienia do badań sprzed 28 lat!!!, co w naukach przyrodniczych jest dość znacznym okresem czasu, (2) dotyczą spraw dość oczywistych, (3) mają uzasadniać zbójecki wpływ wędkarstwa i wędkarzy na stan wód i populację ryb, co
implicite należy odczytywać w ten sposób, że wędkarze przynoszą straty gospodarstwom rybackim. Większość artykułów produkowanych przez IRŚ, w których w jakiś sposób dotyka się kwestii wędkarskiej, jest w mniejszym lub większym stopniu obarczonych takim przekazem.
TAk więc za wędkowanie, moim zdaniem, płaci się stanowczo za mało, biorąc pod uwagę porównanie z innymi, mówiąc ogólnie, sposobami spędzania wolnego czasu.
Logarytm też się z tym zgodzę i pewnie wiele osób na tym forum, ale zróbmy ankietę wśród wszystkich łowiących, czy aby na pewno mają podobne zdanie?
Jeśli wiedzieliby, na co dokładnie idzie ich kasa, mieliby na to jakiś wpływ (a tak by było, gdyby koła miały pełną autonomię z własnym finansowaniem, zarządzaniem itd) i wiedzieliby efekty, jestem pewien, że wielu byłoby za.