A kto pisze o szukaniu grala jakiegoś,ja lubię płatki i robotę mi robią ,nie tylko kulki i pellety się sprawdzają ,bardziej ważna jest miejscówka ,obserwacja wody to wiekszą część sukcesu ,na kukurydzę przez lata wpadła większość rekordowych karpi łowionych u nas a nie kulki,Angole są leniwi dlatego wola gotowe pellety,kulki albo chleb tostowy czy konopie z napisem Sonubaits ,tam się nie bawią w gotowanie ziaren przed zasiadka ,i przede wszystkim populacja brzany jest większa w rzekach jak w Polsce gdzie u nas regularnie są niszczone miejsca Tarłowe tego gatunku czytaj regulację rzek
Tomasz, sorry, ale jesteś w mylnym błędzie, do tego stygmatyzujesz Angoli wędkarsko, bio ci się 'wydaje'. Jak pisałem, w UK jest masa zawodów, u mnie na moich wodach na Trencie jest ich od groma, praktycznie non stop, nie tylko w weekendy. I tu musisz rozumieć, tu się walczy o kasę, wygrywa lepszy. NIe łowi się tylko spławikiem lub feederem, ale tym i tym, wybór należy do wędkarza. Dlatego oni nie są leniwi ale bardzo pracowici, bo przyświeca im jasny cel, osiągnąć dobry wynik. NIe rozumiem, polski wędkarz jest przy nich jak niby taki pracuś i mędrzec, który rozkminia wodę?
Musisz wiedzieć, że masa wędkarzy w UK jest w podeszłym wieku, wielu to emeryci, i im się wcale nie przelewa. Większość sama gotuje konopie. Kupowanie gotowców to domena karpiarzy, gdzie trzeba mieć sprzętu za kilka tysięcy funtów, gdzie kasy idzie kupa. Tutaj typowy karpiarz to budowlaniec, w wieku około 30-50 lat. Poznać to po ilości białych vanów nad wodą. Ich na to stać. ALe nie takich wędkarzy co łowią na rzekach.
Co do kulek. U mnie za pięć kilo 12 mm zapłaciłem ostatnio 50 funtów, do tego dip i kulki 15 mm na włos, razem 66 fuli. Dla mnie to powinno wystarczyć aby dociągnąć do września. A konopie tanie nie są, takie 15 kg to koszt około 30-40 funtów. A trzeba je jeszcze przygotować, podgotować. WIęc kulki i pellety wcale nie są takie relatywnie drogie. Rezygnując z zanęty na rzecz miksu pelletów 2 mm jest właśnie taniej.
I to o co mi chodzi, to konkretna taktyka łowienia brzan, nie jakieś combo polegające na łowieniu wszystkiego. Bo jeśli ma to wyglądać tak, że nastawianie się na brzany ma polegać na dodaniu płatków do zanęty, to nie jest to żadna taktyka. DOdam też, że wiele rzeczy się sprawdzi, ważne aby łowić efektywnie. Zapewniam też, że złowienie brzany tutaj wcale łatwe nie jest. Są tacy, co łowią na tarlisku u mnie (Lady Pitt - nazwa odcinka) i chwalą się wynikami, ale to wiadomo, specyficzne sytuacje. Ogólnie za dnia większość kontaktu z brzaną nie ma. Na ostatnich zawodach brzanowych PAA przez dwie doby łowienia, na całkiem dobrym odcinku, tylko kilka osób złowiło brzany, reszta albo blankowała albo miała leszcze, płocie, klenie lub jelce. Innych dwóch znajomych, wybitnych wędkarzy - karpiarzy, co się na 'brzanowej robocie' znają, też nie miało z nimi kontaktu. Jasne, że tu ryby jest więcej, ale niekoniecznie brzan. Tylko dwie rzeki mają ich niesłabnące populacje, Wye i Trent, ten drugi tylko na połowie długości, w innych rzekach liczba ich spada. Pogadaj z wędkarzami z Londynu i okolic i zapytaj ilu z nich złowiło brzanę.
Dlatego nie sprowadzajmy wszystkiego do komercji i łowienia na nich