Czyli te kilka metrów luzu żyłki, powstałego przez zarzucenie zestawu przed podpórkami, wystarczy do poprawnego działania łowienia z łukiem? A co w sytuacji gdy za plecami mam stromą skarpę czy zwisające gałęzie? Wiem, że łowiąc bez zaznaczonej odległości na klipsie, wystarczyłoby otworzyć kabłąk i po prostu oddać kilka czy kilkanaście metrów żylki i tyle. Problem pojawia się w chwili, gdy jednak mam linkę zaklipowaną na stałe...
Polecam łowienie bez klipa i ćwiczenie się z powtarzalności zarzutów. Po pewnym czasie jest dobrze
A łuk żyłki to po prostu wypuszczenie jej w takie ilości z kabłąka, aby nie przesuwało zestawu (zazwyczaj 2-3 metry robią grę). Przy ciężkim koszyku nie trzeba wiele. Wiele zależy od głębokości i uciągu. U mnie wczoraj było z 3-4 metry głębokości i szybka bardzo woda, ale koszyk 150 gramów z odpowiednią ilością żyłki 'ekstra' stopował wszystko w miejscu. Bez łuku potrzeba by koszyka z 250 gramów, a to już jak mieć cegłę.
Ale tu jest jedna bardzo ważna rzecz. Otóż wyobraźmy sobie sytuację, że zarzut ma miejsce na wprost, a więc na godzinę 12-tą. Natomiast drugi na godzinę 1-2. W tym drugim przypadku napór na koszyk jest dużo, dużo mniejszy. Więc jeśli jest miejsce i nikt nie siedzi obok, można sobie pomóc zarzucając pod kątem. Jeśli łowi się z główki, to jest jeszcze łatwiej. Dlatego wczoraj na krótszej linii używałem koszyka 120 gramów. Gdyby nie krzaki, to i 90 gramów by wystarczyło (łuk powoduje, że żyłka 'wychodzi' z wody bliżej brzegu, i można zaczepić o gałęzie, co grozi zerwaniem zestawu).
I to co ważne - najlepiej szukać miejsc, gdzie nie trzeba zarzucać daleko, bo ma się o wiele lepszą dokładność, napór wody też jest mniejszy. Dlatego główki są jak najbardziej OK.
A teraz podniesiona woda. Tu też w Polsce jest łatwiej. Ponieważ wtedy wiele gatunków schodzi pod brzeg. Taka brzana żyje w nurcie, ale nie znaczy to, że odpowiada jej mega szybka woda. Stąd wtedy należy lokować zestaw z brzegu (główki sa zalane) w klatkę, gdzie przy normalnym stanie wody uciąg jest mały.
Ogólnie warto obławiać okolice mostów. Bardzo często ryby przebywają w okolicy filarów, do tego przy budowie zazwyczaj coś z większych elementów wylądowało w wodzie, ryby lubią takie miejsca. Woda tam też się lekko natlenia. Lokuje się zestawy tak, aby ryba zwabiana była zawartością koszyka. Jeżeli jest główka blisko mostu, to jest super, ale i bez niej powinno być OK. Trzeba jednak uważać aby nie pakować się w zaczepy, które będą w bezpośrednim sąsiedztwie mostu. Rybę trzeba wybawić z kryjówki.
Ogólnie najlepiej przejść się z echosondą jak deeper, i sprawdzić sobie kształt dna. Można wtedy wytypować lepsze miejsca. Jeśli jest jakiś dołek, to może być on naturalną kryjówką ryb. DObrze jednak jest wyznaczyć gdzie jest półka. Bo najlepszą linią zazwyczaj jest ta przy skraju rynny. Czyli bliżej brzegu
Warto więc ułatwić sobie życie, właśnie pod kątem łowienia z łukiem.
A co do skarpy. Polecam łowienie z góry skarpy, gdzie schodzi się po rybę z podbierakiem. Jest to o wiele wygodniejsze, do tego większa wysokość to też większe szanse na uwolnienie się z zaczepu. Można wtedy nawet pokusić się o łowienie z klipem, na zasadzie zarzutów z oddalenia (np. na pięć kroków). Ale to przy nastawianiu się na większe ryby. Czasami kije są do 5 metrów od linii wody i nie stanowi to problemu, poza miejscami gdzie jest sporo nietoperzy nocą