Kolejny trening za mną
6 karpi. Przez ponad 5h.przygotowanie tego całego bajzlu ponad półtorej godziny...masakra. Wziolem wodę z lowiska i cześć zrobię dziś w domu. Method wygrywa 5:1. 3 spinki na feederze czyli na tej wedce mam to samo co w zeszłym sezonie, za to celność dużo lepsza niż miękkim pickerem. Kedna spinka tez na splawiku.
Jokersa mogłoby nie być chyba. W polowie sesji wrzuciłem kule joka na podtrzymanie(na ta przerwę która będzie na zawodach) i po jakiś czasie zaczolem tam łowić ale cisza. Splawik słabo. Ryba się wycofała od tej góry towaru.
Strzelanie z procy na ten 20-24 metr idzie słabo. Rozstrzal jest bardzo duży a nawet wydaje mi się ze zaciera się odstęp między moimi stanowiskami na 12 i 24 metrem. Nie wiem czy to ma sens. Może lokować tylko ppdajnik na ten 24 metr i tam splawikiem juz nie szukać?
Pod brzegiem nic ale będę próbował.
Tylko raz opuściłem stanowisko bo plecak trzymałem pod wiata i chciałem picie wyjąć. Wędkę wciągnęło... Złapałem ja zanurzajac po łokieć rękę w kurtce do wody po drodze łamiąc sztyce do podbieraka. Jakoś nie mogę wrócić bez żadnych strat
całe szczęście ze wędka uratowana... Mój nowy windcast picker
Może kiedyś mnie wkoncu te karpie nauczą żeby nie zarzucać dwóch wedek naraz bo znów miałem splatanie przez jednego lobuza.
Trening udał się super. Dobre zorganizowanie i wytypowane mniej więcej przynety. Zastanawiam się co z tym jokiem i dywanem. Sama zaneta i dodatki pewnie sprawdzilyby się tak samo. Można zamrozić joka?