U mnie w pracy przewija się w tej chwili około 400 klientów.
Wypluciny na każdym kroku.
Jadąc na ryby nie mam kontaktu z jakimikolwiek przybytkami użyteczności publicznej w stylu klamki, poręcze, ławki, windy, nawet schody. Nic. Tylko samochód, las, rzeka i ja.
Ale trzeba zdać sobie sprawę po co to wszystko.
Dla mnie? O mnie to? Przeze mnie?
No nie.
To przez ludzi niemyślących.
Przez nich taki ja muszę w tej chwili cierpieć.
Tylko czy tak nie jest w całym naszym życiu?
Ano jest.
Znakomita większość nakazów/zakazów jest tworzona dla niemyślących ludzi. I ci myślący przez nich cierpią.
Gdyby każdy miał olej w głowie to nie byłoby wymiarów ochronnych ryb, zakazu dotykania obrazów w muzeum, ograniczeń prędkości, nakazu jazdy w pasach bezpieczeństwa, czy reglamentacji na papier toaletowy.
Posiedziałem, pomyślałem, przemyślałem.
Jadę na brzany!!!
Nie no, żart
Zrobię to co uważam za mądre i słuszne nie chwaląc się tym nikomu jak również nie namawiając nikogo do łamania czy interpretowania pod siebie przepisów.