Jeśli stosuje tę zanętę, którą sprzedaje jako brzanową, to jest to zmelasowana spożywka, trochę piernikowa w zapachu, z wieloma grubszymi dodatkami, jakieś ziarna, płatki... Kiedyś kupiłem, coś tam próbowałem połowić, ale jednak nie mam tyle samozaparcia i chęci, żeby przygotowywać ją jak należy - przecierać, miksować jakąś wiertarką, dodawać parę kilo gliny. Ostatnio pan Grzegorz lepi kule bez dodatku robaków - przynajmniej na kilku filmach tak deklarował. Rok czy dwa temu z kolei miał też takie filmy, na których litr robaków albo i więcej leciał do wiadra. Wydaje mi się, że obecność brzany na danym odcinku jest tu głównym składnikiem sukcesu, a sama zanęta musi mieć przede wszystkim dobrą konsystencję: zachęcić, nie przekarmić, nie dać się szybko rozbić. Stąd te bochny i różnicowanie spoistości kul - stały element filmów pana Grzegorza. Siwy na tym odcinku rzeki bije swoje życiówki i bez kul - koszyk, dwa litry robaków na sesję i jazda.