Za łowcę brzan się nie uważam, ale doświadczenie już jakieś mam.
Łowię w miejscu gdzie koszyk (zazwyczaj 150g) po kontakcie z wodą opada na dno po około 15-20 metrów w dół rzeki.
Żeby utrzymać koszyk w miejscu trzeba łowić z olbrzymim balonem tak na oko 5-10 metrów luzu..... Inaczej koszyk zaczyna się przemieszczać.
I do meritum.... Nawet w tak brutalnym uciągu część zanęty/robactwa zostaje na dnie, w dołkach pomiędzy kamyczkami i itp.
Nawet jak te 80% porwie nurt ( co właśnie ma ściągnąć ryby z daleka) to reszta zostaje w miarę możliwości jednym miejscu.
Kluczem do sukcesu u mnie to harówka w postaci częstego przerzucania.
Co 5-7 minut.... Non stop bez przerwy praca.
Co do zanęty to u mnie absolutnie numerem jeden jest ..... Niewykorzystany mix do kulek.
Mączki rybne, Robin Red, czosnek, suszona krew i odrobiną słodzika....reszta wiadomo jak to w miksie mączki roślinne/ lepiszcza.
Absolutnie żadna gotowa zanęta nie zbliżyła się skutecznością do tego miksu. Śmierdzi to niesamowicie, ręce ciężko do porządku doprowadzić. Jednak brzany to uwielbiają.
Zanęta do czopowania a do środka ....robaki, konopia i pellet, ale nie mikro.
I to wszystko, im dalej tym miększe ryby łowię.
Bliżej brzegu kręcą się małe osobniki im bliżej głównego nurtu tym brań mniej, ale większe sztuki da się wyłuskać.
Brzana to absolutnie żadna nadzwyczajna ryba. Jest mega żarłoczna o ile towar się zgadza no i miejsce nie ma siły żeby tej ryby nie złowić.
Dla mnie brzany to odskocznia dosyć nudna od karpi. Jeśli biorą ręce bolą. Po ośmiu godzinach łowienia wracam padnięty. To nie to co karpie nieraz kilka dni, kombinowanie przynęty, zanęty różne miejscówki, głębokości. Mierzenie temperatury wody a i tak wracasz bez pika.
Wysłane z mojego M2007J20CG przy użyciu Tapatalka