Witam, jako że jest to mój pierwszy post, skrobnę trochę jak to u mnie wygląda. Uganiam się za brzanami od blisko pięciu lat, wszystko to ma miejsce w UK,glownie okolice Shropshire rzeka Severn.
Zestaw brzanowy nr 1 to Daiwa black widow Barbel 1.75lb , żyła główna 12lb (5.4kg), zestaw patrząc od góry to stoper, koralik z agrafka pod koszyk,gumowy koralik,
krętlik z szybka wymiana przyponu o długości od 60cm do 150cm koniecznie koszulka do zabezpieczenia krętlika od strony szybkiej wymiany,
Do przyponów zazwyczaj używam Drennan FC 8lb( 3.6kg) lub Drennan mono hook lenghth 10lb, hak w zależności od przynęty od 12 do nawet nr.6
Do kosza leciała w 60% zanęta plus miks pelletowy, martwe białe, ziarna konopi i jakieś resztki z zamrażarki po sesjach z metoda,ewentualnie jeszcze drobne kawałki mielonki.
Jeśli używam dużego kawałka mielonki, zamiast włosa mam sprężynki z drutu dentystycznego, na które nakręcam duży kawałek mięsa, ale o tym innym razem.
Zestaw nr 2 to Korum 12ft 1.5lb taka sama kolejność elementów zestawu tyle ze w całości jest bardziej finezyjny, 10lb główna żyłka (korum sinking line) przypon fc 8lb,
zamiast koszyka jest sam ciężarek 3-4oz z otworem w środku, do którego można zapodać pastę np. hallibut,
na końcu zestawu zazwyczaj lądował kawal mielonki a rzadziej pellet.
Co do miejsca posyłania zestawów bywało różnie, niekoniecznie zawsze szybki prąd i rynna, wiele brzan miałem z przestojów lub na lekkiej cofce, rzucałem zestaw dosłownie
spod siebie na odległość kija (3,60m) szczególnie kiedy rzeka ostro przybrała po obfitych opadach.
Zawsze starałem się trzymać obydwa zestawy w tej samej linii, lecz różnie to bywa,
ciezko jest zapanować nad powtarzalnością rzutów, kiedy ma się dwa rozne kije a przy tym dwie rozne grubości żyłki głównej na kołowrotkach.
Efektywność mojego łowienia brzan była różna, powiedzmy na dziesięć wypadów w 6-7 miałem kontakt z brzanami,
nie zawsze trafiały prosto na mate czego powodem były zerwane/przetarte na podwodnych przeszkodach przypony fc 8lb (3.5kg) za słaby zestaw nr.2, choć i zestaw nr.1 nie był jakiś super mocarny biorąc pod uwagę
sile i spryt tego gatunku. Teraz używam już 15lb (5.5kg) żyłką główna i przypon FC 10lb (4.6kg) rzadko będę schodził niżej.
Ilościowo było ok, ale bez szalu, nie pamiętam żebym złowił kiedykolwiek więcej niż 4-5 sztuk w ciągu jednego wypadu ,zdarzyło się to może kilka razy, przeważnie trafiały się dwie góra trzy szt.
Wiedziałem ze cos na pewno robie nie tak, miałem przeczucie ze stado brzan tylko przepływa przez moje łowisko, zdecydowanie nie zatrzymywały się tam na dłuższy czas z jakiegoś powodu...
Co do przynęt na końcach zestawów, chyba nie do końca wiedziałem co założyć i sugerowałem się tylko tym, co inni zakładają twierdząc że jest to brzanowy killer... nigdy nie miałem brań na obydwie
wędki jednocześnie lub po krótkim czasie (1-2min) odjazd na drugiej. Dawało mi to do myślenia ze
zawsze brzany z jakiegoś powodu omijają jeden z zestawów co przekłada się na słaba ilość złowionych ryb danego dnia, co jest tego głównym powodem? Przez bardzo długi czas nie mogłem dojść do sedna tego „problemu”
Początek tego sezonu (16 czerwca otwarcie sezonu na rzekach w UK) wyglądał tak samo, jak większość poprzednich, znów wypady kończyły się z jedna maks dwoma brzanami na koncie lub
samymi kleniami.
Zabrałem się tym razem za SiG i temat sposób na brzany, poleciałam od deski do deski 2x, zapisujac za drugim razem punkty, które mogly byc dla mnie kluczowe i pomysły na zmiany, które chce wprowadzić u siebie.
Koledzy wspominali co jakiś czas o donecaniu siatkami pva (bardzo rzadko stosowałem siatki pva) lub ciekawym sposobem zamykania kosza mała iloscia zanęty + pellet 2 mm a sam srodek kosza nalezy wypełniać miksem pelletow 2,4,6,8 mm+ kruszone kulki 10-12 mm do tego
zauważyłem w niektórych postach duży nacisk na zakładanie takiej samej przynęty na włos, jaka dostarczamy w łowisko za pomocą kosza lub siatek PVA, ewentualnie ciut większy rozmiar jako smakołyk.
Kolejna sprawa to dostarczanie pelletow w łowisko przed pierwszym zarzuceniem całego zestawu do wody,nigdy tego wszesniej nie robiłem, zawsze jak najszybciej chciałem ulokować zestawy, słyszałem tylko o zarzucaniu samego kosza z towarem przez pierwsze pół godziny, ale nigdy tego nie praktykowałem, ewentualnie zdarzało mi sie dostarczanie towaru z procy czy nawet z reki, jeśli miejsce na to pozwala przed rozpoczęciem łowienia.
Kolejne spostrzeżenie to rodzaj dna, teraz szukam juz tylko miejsc gdzie znajduje sie zwir i kamienie, obserwacje kolegów z forum tylko się potwierdzają ze towar, który wrzucamy do rzeki zatrzymywany jest lub znacznie zwalnia w przydennym nurcie właśnie na takim podłożu,w zeszły weekend również przeprowadziłem test na płytkiej czystej wodzie, aby to potwierdzić.
Minęły już dwa tygodnie odkąd wprowadziłem wspomniane wyżej zmiany, w ciągu tego czasu udało mi się odwiedzić Severn cztery razy a wyniki, hmmm powaliły mnie na kolana.
Trzy krótkie 3.5h sesje po pracy i jedna 6h z ostatniej niedzieli razem dały mi skromnie rekordowe wyniki. Pierwsza sesja przyniosła mi 10 brzan! Druga dwie i dzikiego rzecznego karpia, z którym przegrałem 15min walkę, wyciągnął blisko myślę 50m żyłki i zaparkował w zwalonym drzewie kilka stanowisk poniżej mojego.. Nigdy wcześniej nie spotkałem się z karpiem przy brzanowaniu.
Trzecia sesja odbyła się z kolega, trwała 4h ,zakończyła się wynikiem 2-0 dla mnie, rozmawiałem z angolami siedzącymi na tej samej sekcji rzeki i strasznie narzekali na brak żerowania brzan w ten dzień co tylko utwierdziło mnie w przekonaniu o skuteczności wprowadzonych zmian w mojej technice.
Czwarta zasiadka z ostatniej niedzieli dała mi jeszcze więcej satysfakcji niż ta pierwsza z wynikiem dziesięciu brzan, ponieważ był to weekend, ladna pogoda, dużo brzaniarzy nad woda, poziom rzeki opadł znacznie, do tego płynąca woda była już bardzo czysta.. pierwsze co pomyślałem to, czy nowa taktyka nadal będzie tak skuteczna?.. Było lekkie zaniepokojenie, ale niepotrzebnie, bo skończyłem dzień z wynikiem sześciu brzan z trzech różnych stanowisk, które w dodatku znajdowały się pomiędzy tymi, które
były już obstawione przez angoli, po rozmowie z kilkoma z nich wyszło na to ze dzień był słaby, mówili to z lekkim grymasem na twarzy, bo widzieli ze u Mańka się działo
Na koniec chciałbym bardzo podziękować wszystkim kolegom, którzy podzielili się wszelkimi informacjami o sposobie na brzany w tym wątku, szczególnie dziękuje koledze Lukowi za wielokrotne, bardzo szczegółowe opisanie swojej techniki, przemyśleń i praktyki w łowieniu brzan. Wszystkie wasze cenne rady i spostrzeżenia zebrane w całość pomogły mi nareszcie złamać kod brzanowy, przynajmniej tak mi się chwilowo wydaje.
Pozdrawiam Maniek