W normalnych krajach selekcjonerzy pracują latami, a nie od imprezy do imprezy. U nas sami "zadaniowcy". Od 2010 mieliśmy 5 trenerów: Smuda, Fornalik, Nawałka, Brzęczek, Sousa. W tym czasie Portugalia czy Francja miały 2 selekcjonerów, Dania 3, przy czym Morten Olsen pracował od roku 2000. W Niemczech 11 trenerów obskoczyło w sumie 95 lat. Szwedzi w XXI wieku mieli 4 trenerów, podobnie Szwajcarzy. Nawet skorzy do zmian Włosi wypadają lepiej, choć też mieli od 2010 aż pięciu trenerów, ale Di Biagio był opcją na 2 mecze, więc trudno go liczyć. Chyba tylko Holendrzy bardziej się miotają, tam to już w ogóle jakiś obłęd - zresztą po wynikach widać, że nie ma to sensu.