Luk o jaką licencje Ci chodzi?
90% kasy na zarybienie, bo w wodzie nic nie pływa.
10% kasy na czyn, czyli sprzątanie, koszenie trawy, kontrola.
W kolejnych latach zmniejszona składka jak będzie ryba w wodzie, albo przeznaczamy ją na kontrolę, remont zbiornika itp.
Zarybianie tak dużą ilością karpia na hektar to głupota, większość ryby padnie. Po drugie 300 członków na 10 hektarów to też paranoja przy składce 200 zł.
Chodzi mi o pokazanie, że nie trzeba wcale dużo zarybiać aby ryba była. Trzeba rozsądnie zarybiać
Obecnie krąży mit o tym, że zarybia się zbyt mało. Moim zdaniem zarybiamy najwięcej w Europie, jesteśmy po prostu bardzo nieefektywni, bo nic z tego nie ma, mamy najgorsze wody w Europie. Nie można przeznaczać większości pieniędzy na zarybienia, bo to rodzi patologie.
Utrzymanie wody to spore koszta, zarybienia to tylko mała ich część. Gospodarz ma naprawdę o co dbać. I nie można na kontrole przeznaczać kasy za rok, dwa, trzeba to robić od razu.
Pokazałem ile można zarybić, koszt kilograma kroczka to około 10 złotych. Czym innym? Można szczupakiem, ale jest sens? Tu lepiej wprowadzić zakaz zabierania, aby populacja się odrodziła, to ryba o sporych przyrostach. Płoci i leszcza się nie sprzedaje, można karasia czy lina jeszcze...
Więc jak chcesz zarybiać sporo, to aby rybę zjadano, stąd to patelniane podejście. Tu jednak lepiej karpia sobie odhodować. Najlepiej aby zabierać takiego co ma od 45 cm do 55 cm, a resztę wypuszczać, przy limitach rocznych. Wtedy masz duże ryby, zaś zabiera się karpia odhodowanego. Oznacza to, że ktoś bierze do domu rybę co ma 2 kilo. Najgorsze jest zarybianie po to aby zaraz tę rybę brać, jest to niegospodarność, obecna tylko w Polsce chyba jeśli chodzi o kraje europejskie. Można też zrobić tak, że umawia się, że pełnołuskie karpie nie są do zabrania (wpuszcza się miks), zaś każda ryba zabrana musi mieć zrobione zdjęcie. I masz rosnąca populację większej ryby.
I nie czarujmy się, aby łowisko dojrzało, trzeba czasu. Dlatego trzeba hartu ducha członków na początku.