Ceny w dużych znanych sklepach internetowych każdy ma takie same. Z tego co wiem to Sonu czy preston w zasadzie podają jakie maja ceny sprzedaży być. Co jest dziwne bo pracując w zakupach dużej sieci wiem że to nie jest zgodne z przepisami.
Wiadomo to nie biedronka. Jak płacimy za zanete marosa czy fb 20-23 pln to sklep ma cenę zakupu max 10 pln reszta to narzut. Inaczej patrząc na fakt, że sprzęt starcza na długo a spożywki i inne małe pierdoly kupujemy na bf albo wiosnę i potem praktycznie tylko pojedyncze rzeczy, to sklepy mają marże jakie mają. Choć dla mnie nadal nie jest ok że mając pensję w pln nawet w Wawie za angielskie towary płacę tyle samo a nawet więcej niż Londynczyk czy mieszkaniec Monachium.
10 pln??? Co Ty? Bartek z FB rozdaje to za darmo. Podjedź do niego, to nasypie Ci do wiadra
Bierzesz pod uwagę, że ten towar trzeba do sklepu dostarczyć, magazynować, pewnie część wyrzucić jak się przeterminuje itd. itp. I trzeba go trochę przewalić gabarytowo, żeby zrobić jakiś sensowny obrót. To nie jest kołowrotek, że pudełko wielkości 25x25x30 cm daje np. 500 czy 1500 zł przychodu i może sobie leżeć na magazynie i 3 lata. Jeśli FB daje ten towar za 10 zł za kilo, to dlaczego nie kupisz od Bartka tony lub dwóch i nie sprzedasz po 15 zł za kilo - to 5000 zł "zysku" na każdej tonie. Albo dlaczego nikt inny tego nie robi? Zmowa? Nawet ci wspaniałomyślni sprzedawcy z Allegro nie wpadną na taki pomysł? Dziwne.
Masz rację, to nie Biedronka. Tutaj klienci nie przynoszą jednej firmie 60 miliardów zł rocznie.
Przestańcie wyliczać te marże sklepom wędkarskim, bo gdyby się tak dało uczciwie i z godnym zyskiem zejść z marży o 20 czy 30 procent, to na pewno byłyby już sklepy z taką ofertą. Zresztą nikt nie broni założyć nowego sklepu - do dzieła. Myślę, że wszyscy chętnie będziemy kupować taniej, tym bardziej, że to od kolegi/kolegów z forum.
PiS coś wspomina o cenach urzędowych jakiejś grupy towarów, wiec jest świetna okazja do tego, żeby ją poszerzyć o np. zanęty. Wezmą się za kolejnych "cwaniaków i złodziei", tym razem z branży wędkarskiej
Jeśli masz taniej za granicą, to tam kupuj. Przecież zazwyczaj nie ma z tym problemów. Ja kupiłem sporo taniej kilka Nevisów u Węgrów na promocji, bo znudziło mi się czekanie aż FB w końcu się zatowaruje. Ale to jedna z niewielu sytuacji, kiedy opłacało się kupować za granicą.
Dziwi Cię, że "gabarytowy" towar od angielskiego producenta jest tańszy w Anglii niż w Polsce? Poważnie?
A to, że zarabiamy mniej niż Anglicy czy Niemcy to wina Drapieżnika czy Feeder Sklepu??? Kur..a, zachowajmy trochę powagi.
A tak w temacie samego Drapieżnika i "dobrych rad", których tu co niektórzy eksperci im udzielili. Sądzicie, że Drapieżnik potrzebuje Waszych rad, jeśli idąc swoją drogą biznesową ma ponad 40 tys. zamówień rocznie (sprawdziłem po numerach swoich zamówień - od końca 2020 do końca 2021, czyli wręcz w covidowej rzeczywistości)? I to nie są zamówienia po 40 zł, bo wątpię, żeby było na tyle jeleni, którzy zapłacą spore ceny za towar i dodatkowo za wysyłkę, mając możliwość kupić zazwyczaj taniej i ze Smartem na Allegro.
Naprawdę uważacie, że oni potrzebują zmniejszać pułap darmowej wysyłki (200 za paczkomat i 300 za kuriera)? Po co? Żeby je..ać się z setkami tysięcy zamówień po 40 zł, ich starannym pakowaniem i całą logistyką, karteczką od Zoji czy Oli itd.? I to najlepiej, jak radzą niektórzy, pracując na niższej marży. To może jeszcze ręczniczek albo komin do każdego zamówienia, a co.
Oni mają swoich klientów, którzy godzą się na, zazwyczaj, trochę wyższe ceny. Godzą się na pułapy darmowej wysyłki i całą resztę. I nie słyszałem o przypadku, żeby którykolwiek z nich był przymuszany do zakupu. Co więcej, stawiam dolary przeciwko orzechom, że ich klienci umieją używać Google, wiedzą o istnieniu Allegro i wszystkich fantastycznych przywilejach związanych z zakupami na tej platformie. A mimo to kupują (zapewne nie wszystko) w Drapieżniku. Idioci? Nie sądzę.
Podsumowując, mam taki nieśmiały apel:
- hejterzy, dajcie sobie spokój z tą krucjatą, bo każdy ma swój rozum i śmiem twierdzić, że każdy z klientów Drapieżnika ma głęboko w dupie Wasze wynurzenia i "dobre rady". A przynajmniej jeden z tych klientów na pewno
- fanboje, nie róbcie wioski fajnemu sklepowi, bo mam wrażenie graniczące z pewnością, że on nie potrzebuje naganiaczy. Uszanujcie, że dla niektórych cena zakupu ma największą wagę przy podejmowaniu decyzji, że mogą nie lubić Drapieżnika itd. itp.