Autor Wątek: Baśnie i klechdy IRŚ  (Przeczytany 2401 razy)

Offline katmay

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 8 295
  • Reputacja: 562
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Łowicz
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Baśnie i klechdy IRŚ
« dnia: 13.10.2016, 14:18 »
Trochę odejdę od tematu, bo nie mogę znaleźć wątku o ichtiologach. Chodzi mi o podstawy RAPR i operaty, jakie są sporządzane przez IRŚ.
Podstawowym argumentem uzasadniającym odnowy sieciowe na wielu wodach dzierżawionych przez PZW jest postępujący proces eutrofizacji. Drugim argumentem jest karłowacenie ryb.
Mam wrażenie, że w opracowaniach tworzonych przez ichtiologów, pracujących na zlecenie dzierżawcy wód, nie uwzględnia się szeregu czynników oddzialujacych na środowisko.
Proces karłowacenia ryb został wymyślony, jest używany nad wyrost względem stanu faktycznego. Prawdą jest jest, że zbiorniki wodę są przełowione, głównie z drapieżnika, lecz także z starszej ryby wielu gatunków. Brak drapieżnika wpływa na wielkość populacji osobników młodocianych. Zachwiana jest selekcja poprzez dobór naturalny i zatrzymuje się ona niejednokrotnie na pewnym poziomie wzrostu. Brak osobników starszych, dużych, posiadających cechy, które umożliwiły im osiągnięcie pokaźnych rozmiarów sprawia, że cechy te nie są przekazywane następnym pokoleniom. Odnowy rybackie, sieciowe, wedkarskie, oraz brak drapieżnika, sprawia, że problem narasta. Brak, lub nieprzestrzeganie górnych wymiarów ochronnych powoduje, że z naturalnego tarła mniej osobników uzupełnia braki
Oczywistym dla każdego jest, że osobnik większy złoży więcej ikry lepszej jakości.
Problemem w tym przypadku jest także pomysł PZW, aby wejść w odłowy sieciowe, a braki nimi spowodowane uzupełniać z ośrodków zarybieniowych. Powoduje to, że marginalną uwagę przywiązuje się do naturalnego tarła.
Drugim problemem, który ichtiolodzy uważają za poważny jest eutrofizacja.
Także w tym przypadku pomijane są pewne istotne czynniki. Niejednokrotnie słychać, że należy zrobić odłowy, aby zapewnić optymalny poziom biomasy w środowisku wodnym. Proces postępował latami aby nagle przyspieszyć w połowie lat 70tych.
Na wielu zbiornikach widać z roku na rok coraz większe ich zarastanie. Widać, że została zachwiana równowaga jaka występuje w wodzie. Znowu przyczyną są nadmierne połowy, zarówno komercyjne, jak i amatorskie.
Pomija się, że względu na stan jaki te połowy po sobie pozostawiły, wpływ ryb na szybkość eutrofizacji. Ryby wiążą biomasę w swoim organiźmie. Ryba żerując pochłania składniki organiczne. Roślinne części biomasy. Nie należy pomijać innych zwierząt zamieszkujących akwen wodny, a o tym za chwilę.  Część pozywienia wiąże  oczywiście nabierają masy, ale większość jest używana w celu produkcji energii. Większa ilość ryb pochłonie więcej biomaterii że środowiska wodnego i więcej tej biomaterii zostanie przekształcona na energię. Inne zwierzęta także biorą udział w przekształcaniu materii w energię, która zużywają do życia.
Obecnie sytuacja jest bardzo zachwiana na stronę organizmów roślinnych. Rośliny czerpią energię spoza środowiska wodnego i przekształcają ja na biomasę. Jeśli nie będzie dużej populacji ryb redukujących przyrost biomasy spoza środowiska wodnego, i zurzywajacych to pozyskane pożywienie na produkcję energii poziom eutrofizacji będzie w coraz większym stopniu narastał.
Prowadzenie odłowów sieciowych w celu redukcji biomasy daje efekty pozorne, a w praktyce zwiększa problem.

Wnioski nasuwają się same.
Okresy ochronne, limity, zwłaszcza górne  są potrzebne za równo, aby ograniczyć poziom karłowacenia ryb, jak i ograniczenia procesu eutrofizacji zbiorników wodnych.
Bez odbudowy i zapewnienia ochrony populacji drapieżnika nie ograniczy się karłowacenia ryb ( choć pewnym jest, że ta ryba nie karlowacieje, lecz po prostu wprowadza się ciągle nowa populację młodych ryb, a wyławia te duże), jak.i procesu eutrofizacji. Drapieżnik zadając białą rybę na najwyższym poziomie łańcucha pokarmowego wiąże biomasę zjadają ryby.
O zasadności połowów sieciowych, poza ekonomicznym aspektem, chyba nie muszę wspominać.

Wysłane z mojego SM-G930F przy użyciu Tapatalka

Marcin

Offline Mosteque

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 32 522
  • Reputacja: 1977
  • Płeć: Mężczyzna
  • MFT
  • Lokalizacja: Jaktorów
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Baśnie i klechdy IRŚ
« Odpowiedź #1 dnia: 13.10.2016, 15:36 »
Trochę odejdę od tematu, bo nie mogę znaleźć wątku o ichtiologach. Chodzi mi o podstawy RAPR i operaty, jakie są sporządzane przez IRŚ.
Podstawowym argumentem uzasadniającym odnowy sieciowe na wielu wodach dzierżawionych przez PZW jest postępujący proces eutrofizacji. Drugim argumentem jest karłowacenie ryb.
Mam wrażenie, że w opracowaniach tworzonych przez ichtiologów, pracujących na zlecenie dzierżawcy wód, nie uwzględnia się szeregu czynników oddzialujacych na środowisko.
Proces karłowacenia ryb został wymyślony, jest używany nad wyrost względem stanu faktycznego. Prawdą jest jest, że zbiorniki wodę są przełowione, głównie z drapieżnika, lecz także z starszej ryby wielu gatunków. Brak drapieżnika wpływa na wielkość populacji osobników młodocianych. Zachwiana jest selekcja poprzez dobór naturalny i zatrzymuje się ona niejednokrotnie na pewnym poziomie wzrostu. Brak osobników starszych, dużych, posiadających cechy, które umożliwiły im osiągnięcie pokaźnych rozmiarów sprawia, że cechy te nie są przekazywane następnym pokoleniom. Odnowy rybackie, sieciowe, wedkarskie, oraz brak drapieżnika, sprawia, że problem narasta. Brak, lub nieprzestrzeganie górnych wymiarów ochronnych powoduje, że z naturalnego tarła mniej osobników uzupełnia braki
Oczywistym dla każdego jest, że osobnik większy złoży więcej ikry lepszej jakości.
Problemem w tym przypadku jest także pomysł PZW, aby wejść w odłowy sieciowe, a braki nimi spowodowane uzupełniać z ośrodków zarybieniowych. Powoduje to, że marginalną uwagę przywiązuje się do naturalnego tarła.
Drugim problemem, który ichtiolodzy uważają za poważny jest eutrofizacja.
Także w tym przypadku pomijane są pewne istotne czynniki. Niejednokrotnie słychać, że należy zrobić odłowy, aby zapewnić optymalny poziom biomasy w środowisku wodnym. Proces postępował latami aby nagle przyspieszyć w połowie lat 70tych.
Na wielu zbiornikach widać z roku na rok coraz większe ich zarastanie. Widać, że została zachwiana równowaga jaka występuje w wodzie. Znowu przyczyną są nadmierne połowy, zarówno komercyjne, jak i amatorskie.
Pomija się, że względu na stan jaki te połowy po sobie pozostawiły, wpływ ryb na szybkość eutrofizacji. Ryby wiążą biomasę w swoim organiźmie. Ryba żerując pochłania składniki organiczne. Roślinne części biomasy. Nie należy pomijać innych zwierząt zamieszkujących akwen wodny, a o tym za chwilę.  Część pozywienia wiąże  oczywiście nabierają masy, ale większość jest używana w celu produkcji energii. Większa ilość ryb pochłonie więcej biomaterii że środowiska wodnego i więcej tej biomaterii zostanie przekształcona na energię. Inne zwierzęta także biorą udział w przekształcaniu materii w energię, która zużywają do życia.
Obecnie sytuacja jest bardzo zachwiana na stronę organizmów roślinnych. Rośliny czerpią energię spoza środowiska wodnego i przekształcają ja na biomasę. Jeśli nie będzie dużej populacji ryb redukujących przyrost biomasy spoza środowiska wodnego, i zurzywajacych to pozyskane pożywienie na produkcję energii poziom eutrofizacji będzie w coraz większym stopniu narastał.
Prowadzenie odłowów sieciowych w celu redukcji biomasy daje efekty pozorne, a w praktyce zwiększa problem.

Wnioski nasuwają się same.
Okresy ochronne, limity, zwłaszcza górne  są potrzebne za równo, aby ograniczyć poziom karłowacenia ryb, jak i ograniczenia procesu eutrofizacji zbiorników wodnych.
Bez odbudowy i zapewnienia ochrony populacji drapieżnika nie ograniczy się karłowacenia ryb ( choć pewnym jest, że ta ryba nie karlowacieje, lecz po prostu wprowadza się ciągle nowa populację młodych ryb, a wyławia te duże), jak.i procesu eutrofizacji. Drapieżnik zadając białą rybę na najwyższym poziomie łańcucha pokarmowego wiąże biomasę zjadają ryby.
O zasadności połowów sieciowych, poza ekonomicznym aspektem, chyba nie muszę wspominać.

Wysłane z mojego SM-G930F przy użyciu Tapatalka
Bardzo mądry wpis. Oby nie zginął w dyskusji o dietach... :thumbup:
Krwawy Michał

Purple Life Matters

Offline Mosteque

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 32 522
  • Reputacja: 1977
  • Płeć: Mężczyzna
  • MFT
  • Lokalizacja: Jaktorów
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Baśnie i klechdy IRŚ
« Odpowiedź #2 dnia: 16.10.2016, 09:30 »
Mnie najbardziej zdumiewa stosunek panów z IRŚ do normalności - czyli dużej liczby dużych ryb w zbiorniku.
Szumnie głoszą, że dbają o naturalny stan rzeczy w zbiorniku, podczas gdy natura na całym świecie - w Mozambiku, Bangladeszu, na Alasce, w Peru czy w Czechach, Anglii lub Francji - wygląda odmiennie od tego, co oni głoszą. Wszędzie, gdzie zbiorniki pozostawiony był przez ludzi w spokoju, ryby osiągają piękne rozmiary, jest ich dużo, wykształca się naturalna równowaga między drapieżnikami a rybą spokojnego żeru. I to bez odłowów, które mają nie pozwolić na karłowacenie ryb.
Przecież każdy z nas wie, że jeśli tylko udało nam się kiedykolwiek odkryć jakieś malutkie zapomniane przez ludzi bajorko, to mieliśmy tam eldorado z rekordowymi okazami. Przecież każdy z nas wie, jak wygląda wędkarstwo w krajach, w których ryby się wypuszcza... Mamy internet i nie żyjemy za żelazną kurtyną, by łykać takie bzdury, jakie się nam serwuje. A panowie z IRŚ chyba jednak pozostają mentalnie w czasach głębokiej komuny i negują rzeczywistość, która nas wszystkich otacza.

A co robi IRŚ? Stwierdza, że na Zalewie Zegrzyńskim, na którym wytłuczono wszystkie duże ryby, szczególnie drapieżniki, należy dokonać odłowów, bo ryba karłowacieje. Zamiast wpuścić drapieżnika i zakazać jego połowu, czy raczej zakazać jego zabijania i stworzyć mu rozległe strefy ochronne, to oni wybijają resztki, które zostały. Oto dążenie do naturalnej równowagi wg IRŚ...
Krwawy Michał

Purple Life Matters

Offline Jędrula

  • Robinson
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 4 749
  • Reputacja: 379
  • Lokalizacja: Wodzisław Śląski
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Baśnie i klechdy IRŚ
« Odpowiedź #3 dnia: 16.10.2016, 10:02 »
Wiemy jak działa IRŚ :thumbdown: Czytaliśmy wszyscy jakie brednie nam chcieli tu wciskać. Czasem jak ich czytałem, to miałem wrażenie, iż żyjemy w dwóch innych krajach. Dzisiaj już wiemy, że to była propaganda rodem z Korei Północnej, zamawiana po części przez PZW.
Aż mi mordę wykręca, jak wspomnę tamte dyskusje.
 Szkoda, że licencja w Czechach kosztuje 700 zł...

grzesiek76

  • Gość
Odp: Baśnie i klechdy IRŚ
« Odpowiedź #4 dnia: 16.10.2016, 20:01 »
Katmay bardzo dobrze napisał.
Na potwierdzenie tej tezy, mogę przytoczyć fakt z jeziora Przechlewskiego.... Kojarzycie to jezioro. Dzierżawi je Bogdan Barton.
Otóż na jeziorze Przechlewskim wystąpił problem karłowacenia płoci i leszcza. To żadna tajemnica. Bogdan oficjalnie o tym powiedział. Przekłada się to rzecz jasna na słabsze wyniki wędkarskie. Jasne że łowią. Ale mniej i przede wszystkim mniejsze ryby.

W jeziorze Przechlewskim są drapieżniki. Najwięcej jest szczupaka. Ale w tym przypadku to nie wystarcza.
Dlatego też Bogdan zarybił jezioro sumem... Żebyście widzieli komentarze na FB pod filmikiem z zarybienia sumami. Masakra. Wszyscy prorokują rychłą śmierć zbiornika. Było tak dramatycznie, że Bogdan usunął ten filmik.
Ale w czym rzecz. Ten z pewnością doświadczony wędkarz i rybak, wie że nie rozwiąże całego problemu odłowami sieciowymi. Przecież byłoby to szybsze i zdecydowanie bardziej opłacalne,
Wie, że aby uzdrowić ten zbiornik, konieczna jest duża ilość drapieżnika. Też tak dużego jak sum.
Dotyczy to zdecydowanej większości wód. Aby ich ekosystem był zdrowy, konieczna jest obecność drapieżnika. W dużej ilości.

Offline Mosteque

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 32 522
  • Reputacja: 1977
  • Płeć: Mężczyzna
  • MFT
  • Lokalizacja: Jaktorów
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Baśnie i klechdy IRŚ
« Odpowiedź #5 dnia: 16.10.2016, 20:13 »
Szkoda, że licencja w Czechach kosztuje 700 zł...

Jeszcze większa szkoda, że są tak daleko... :(
Krwawy Michał

Purple Life Matters

grzesiek76

  • Gość
Odp: Baśnie i klechdy IRŚ
« Odpowiedź #6 dnia: 16.10.2016, 20:38 »
Przykład z mojego podwórka - jezioro Liwno.
Spróbujcie w tym jeziorze złowić porządnego leszcza czy płoć... Można. Ale to mega trudne. Po prostu w łowisko wbija się chmara drobnicy. Chyba całe tony drobiazgu.
A kiedyś było inaczej. Ale to było wtedy, zanim nie wybito prawie wszystkich sumów.
Nie, nie chodzi o moje uwielbienie do suma. Zapewniam.
Na jednej wodzie wystarczy liczna populacja szczupaka i okonia. Ale na innej to już może nie wystarczyć.

Odra. Przed 20-30 laty w tej rzece było mnóstwo szczupaka. Wielka ilość. Nawet na pełne spiningi z katuszką (!), na byle jakie wahadło można było złowić kilka przyzwoitych szczupali...3,5 nawet i 10 sztuk... Po wysokiej wodzie na tzw. dołach czasem aż roiło się od szczupaka. Z dołka o pow 0,5 - 1ha czasem wyciągano kilkadziesiąt sztuk, a wiadomo że wszystkich nie wyłowili. Nie wtedy, Nie tym sprzętem....  O sumach już nie będę się rozpisywał...
A ile było leszcza i innego białorybu?


Offline koras

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 797
  • Reputacja: 196
  • Płeć: Mężczyzna
  • Więcej sprzętu niż talentu :D
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Baśnie i klechdy IRŚ
« Odpowiedź #7 dnia: 17.10.2016, 09:40 »
Bo z tym sumem (że szkodnik) to jest tylko idiotyczna wymówka, żeby go zabić i zeżreć albo (tfu) sprzedać. Faktem jest, że nie wszędzie sum powinien być, ale duże rzeki, zaporówki 100 ha+? Mam koło siebie zaporówkę 170 ha, facet tam wyciągnął w tym roku suma 74 kg i wypuścił. Oczywiście nie obyło się bez marudzenia wędkarzy, że taki sum to zeżre wszystkie karpie z łowiska. Z rybostanem w tym zbiorniku jest słabo, ale za dużo widziałem poczynań "wędkarzy", żeby obwiniać suma za obecną sytuację.
Marcin

grzesiek76

  • Gość
Odp: Baśnie i klechdy IRŚ
« Odpowiedź #8 dnia: 17.10.2016, 19:53 »
To właśnie zależy od wody.
Sam znam dwa małe kilkuhektarowe zbiorniczki prawie spustoszone przez suma. Zostały tam karpie, jest trochę lina, pojedyńcze duże leszcze i niewiele więcej. Ogólnie mało ryb. Bo to nie jest woda na tak dużego drapieżnika. Musi tam rozrabiać.

Ale znam też dwa inne jeziora.
Nawet powiem które to wody. Niech będzie.
Pierwsze to jezioro Przydrożne k. Pszczewa. Około 25-30 ha...dokładnie już nie pamiętam.
Tam jest sum od wieków. I jest inna ryba. Zobrazuję to na przykładach. W Przydrożnym wędkował przez cały sezon kolega karpiarz. Karpia nie złowił. Ale regularnie trafił kapitalne leszcze 2-5 kg.
Drugie jezioro to Cegielnia, również k. Pszczewa. Dużo tam było suma. Też ogromne sumy. Potwory.
W Cegielni obaj polowaliśmy na karpie. Bez efektu. Giganty, ale nie brały :)... mniejsza o karpie.
Otóż w Cegielni regularnie wędkował wujek kolegi mieszkający w Pszczewie. Łowił leszcze. Fakt, że systematycznie nęcił miejscówki. Ale drobiazgu nie łowił. Podobnie lechole od 1,5 do nawet 6kg.
Tam jest około 30 jezior. Wybór jest ogromny. A jednak wujek kolegi preferował właśnie Cegielnię. To nie jest jezioro do nałowienia z marszu siatki drobnicy. Ale jak się trochę pozna wodę i jeszcze regularnie nęci...Naprawdę są emocje.

Tak, to właśnie wygląda. W jeziorze gdzie brak jest konkretnego drapieżnika, jest mnóstwo ryb, ale zdecydowana przewaga drobnicy - jak teraz w Liwnie.
A jeżeli są drapieżniki, ryb jest znacznie mniej. Ale bonusem jest ich wielkość.
Mówię o jeziorach powyżej 20-30 ha.