mi tam śnieg nie przeszkadza ważne ze są mp a najlepiej niech ci kolego wszystko zorganizują i wysila imienne zaproszenie na zawody z transportem z pod domu
ja tez jestem za tym żeby ruszyć dupy i dopilnować swojego bo inaczej w grajdole nic nie załatwisz
a zarząd jakby nie patrzeć od najniższego szczebla jest wybierany z pośród nas
Zarząd czego jest wybierany spośród nas? Jakiego szczebla? Mowa o kole? Dżiz... Czyli znowu - chcesz mleka kup krowę. Należę do koła Dzierżno Duże, i tam powinienem walczyć o feedera?
Panowie, ja wiem dlaczego Wy tak piszecie. Ja mieszkam w normalnym kraju, gdzie wszystko organizują dla mnie. W tym roku na przykład zrobiono ankietę, i zapytano o kilka rzeczy wędkarzy. Na tej podstawie doszło do dużych zmian w Fishomanii, największych zawodach w UK. Wiadomo, opcji było sporo, ale zmiany zrobiono tak, aby dopasować się do większości.
W Polsce natomiast ja sam mam sobie 'zrobić ankietę', i walczyć o to aby ktoś chciał uwzględniać moje zdanie. Jestem silny z moimi znajomymi, więc zrobią zmiany pode mnie i pod kilkunastu innych krzykaczy. Nie trzeba się liczyć z tym co chcą inni w okręgu ale nie walczą o to jak lwy, ważne aby krzykacze dostali.
To jest normalne? Nie jest. Dlatego są cyrki - jak robienie odcinka 'no kill' a później likwidowanie go. Krzykacze kontra kolejni krzykacze...
Panowie, jeszcze raz. Feeder i rozgrywki w nim to młoda dyscyplina, dopiero było 5 czy 6 mistrzostw świata (brzmi dumnie, tak naprawdę to kraje europejskie plus USA może i RPA). Wiadomo, że są opory. Ale tu chodzi aby zrobić to dla ludzi jak już się robi. Bez żadnego łapu capu. Rok temu baron Iwański powstrzymał ekipę Matrixa przed startami, mimo, że nie stało by się nic jakby chłopaki pojechali, na własny koszt. Stwierdził nasz geniusz, że tak nie może być, że kadra musi być wyłoniona poprzez rozgrywki mistrzostw takie jak w spławiku. I mamy. Nie działające w wielu okręgach mechanizmy, jak brak MO, kolejny to wyłonienie kadry. Zero promocji feedera, zachęcania do startów. Wszystko 'po łebkach' robione. Klasyka.
Dlaczego się nie promuje u nas feedera? Dlaczego nie zachęca się do startowania, do organizowania zawodów? Dlaczego nie robi się zawodów tak aby zadowolić ludzi, tylko korzysta z niesprawdzających schematów? A może ktoś będzie usprawiedliwiał fakt, dlaczego znowu składki rosną tym, że mamy kolejną imprezę? Bo z czego się organizuje 'sport wędkarski' w Polsce? I tu docieramy do sedna. Są dotacje z ministerstwa, są ludzie co dzielą. I tak sporo idzie ze składek. Zapytajcie większość czy chcą płacić na 'sport', na to aby sobie ktoś startował w spławiku, musze czy feederze. Będzie wielkie nie. To proste - bo ludzie wolą aby inaczej wykorzystywać ich pieniądze.
I docieramy do sedna. Dlaczego nie robi się komercyjnych imprez, za które płacą sponsorzy i po części startujący? Dlaczego nie tworzy się 'wolnego rynku' zawodów, gdzie korzystając z siły sponsora możnaby robić imprez tyle ile się da? Po jakiego grzyba nam wyczyn w spławiku i gruncie, odgórnie tworzony przez PZW? To tak, jakby w ogóle FIPSED był na czasie... Tam też siedzą stare tryki, jak coś wykombinują to strach się bać, regulamin feederowy jest tego przykładem.
Podam przykład Fishomani i Riverfest, imprez robionych przez związek wedkarski w UK. Imprezy są po to, aby zachęcić ludzi do startow, do wstąpienia w szeregi Angling Trustu (tylko jego członkowie mogą startować). Walczy się o kasę, 50 000 i 20 000 funtów odpowiednio. Ludzie walą drzwiami i oknami, jest tylu chętnych, że aby się dostać do eliminacji, potrzeba robić losowanie, nie wszyscy wystartują! Sponsor ogarnia nagrody, związek pomaga w organizacji. Wszyscy są zadowoleni.
Trochę inaczej jest już z ligami, z zawodami drużynowymi. Tutaj teź są rozgrywki, ale sport się lekko kurczy, bo ludzi jest coraz mniej. Mimo wszystko to działa, jednak nie płaci za to wędkarz. Organizują się sami startujący.
To co ważne. W UK nie stosuje się zazwyczaj reguł FIPSEDu. Zawody są dla ludzi, więc nie męczy się ich skomplikowanymi regułami, limitami, nakierunkowaniem na robactwo. Łowi się jak umie najlepiej, można używać Metody, pelletów, kulek. W Polsce jednak musi być wyczyn. Wiec katować się będzie wszystkich nieżyciowymi regułami. Ci z kapitanatu i tak nie orientują się o co w tym wszystkim chodzi, wypadli z obiegu lata temu. Dla nich zapewne przypony powyzej 50 cm i limity żywcem brane ze spławika, to 'nowoczesność'. Myślicie, że to zachęci ludzi do startów? Oczywiście, że nie. Samych sędziów 'kąsających bryłę' ciężko znaleźć. I po co to wszystko? Aby wyłonić ekipę na MŚ? Przecież kadra polskich grunciarzy to będą i tak fachowcy, co wszelkie zestawy znają na wylot.
I co? Jak o to walczyć? Jak przekonywać? Ja pokazuję, jak się powinno myśleć, jak promować sport, jak zachęcać ludzi aby nie rezygnowali z PZW, aby do niego wstępowali. Aby chcieli łowić. Bez mistrzostw na siłę lub dla krzykaczy. Skoro feeder to jedna z najpopularniejszych technik w Polsce, warto wymyślić coś dla ludzi, nieprawdaż?