Spławik i Grunt - Forum

ORGANIZACJE WĘDKARSKIE => PZW, czyli Polski Związek Wędkarski... => Wątek zaczęty przez: Luk w 31.12.2017, 12:22

Tytuł: Sport w PZW, czyli jak działacze przejadają nasze pieniądze
Wiadomość wysłana przez: Luk w 31.12.2017, 12:22
Zapraszam Was do dyskusji o sporcie w PZW, o tym jakie pieniądze idą na inwestowanie w coś, co się w ogóle nie zwraca. Oto artykuł ze strony głównej:
https://splawikigrunt.pl/artykuly-i-porady/wedkarska-publicystyka/sport-w-pzw-czyli-jak-dzialacze-przejadaja-nasze-pieniadze

Od razu chcę napisać - że wcale nie uważam, ze sportu powinno nie być. Odwrotnie - on powinien być, ale na zasadach komercyjnych, z nagrodami finansowymi lub dobrymi rzeczowymi. Jeżeli nie jesteśmy stowarzyszeniem sportowym z dotacjami rządowymi, nie ma sensu aby wędkarze, członkowie płacili za 'sport ' dla wąskiej grupy walczącej o tytuły i puchary. Dodam, że liczba 'wyczynowców' nie przekracza 1% wędkarzy w związku. Zaznaczę również, że nie jest celem PZW jako związku, ładowanie kasy w jakieś kadry, co będą walczyć w ME lub MŚ. Niestety, tak jest teraz z feederem, którego rozgrywki są głównie po to, abyśmy wysłali naszą reprezentację na MŚ, do tego nie wiadomo w którym roku. Mistrzów i kadrowiczów można wyznaczać w zawodach za które zapłacą sponsorzy i sami startujący, bez całej otoczki komisji, regulaminów i kapitanatów, opanowanych przez działaczy od siedmiu boleści.

Pomyślcie ile ludzi bierze kasę za zajmowanie się sportem w PZW, ile ślepych uliczek realizujemy jako związek. A tu wody coraz gorsze, ludzi ubywa, robi się coraz większe bagno. Sport to świetna wymówka dla wszelkiej maści działaczy w krawatach, którzy będą paść się na dietach za podejmowanie kolejnych poronionych decyzji. Właśnie przez sport budujemy szeregi tego betonu, wystarczy zobaczyć ile uchwał ZG jest z tym związanych. I mamy jeszcze kwiatuszki jak sport rzutowy, uprawiany na stadionach, mamy kadry U-15, U-20, U-25, seniorów, kobiety i cholera wie ile jeszcze takich wersji. Czy powinno się to utrzymywać wszystko ze składek PZW? Zwłaszcza gdy wody są tak słabe a wędkarze tak niezadowoleni?

Zachęcam do dyskusji :)

Tytuł: Odp: Sport w PZW, czyli jak działacze przejadają nasze pieniądze
Wiadomość wysłana przez: Jurek z Warszawy w 31.12.2017, 13:10
....... nie uważam, ze sportu powinno nie być. Odwrotnie - on powinien być, ale na zasadach komercyjnych, z nagrodami finansowymi lub dobrymi rzeczowymi. Jeżeli nie jesteśmy stowarzyszeniem sportowym z dotacjami rządowymi, nie ma sensu aby wędkarze, członkowie płacili za 'sport ' dla wąskiej grupy walczącej o tytuły i puchary.
Pomyślcie ile ludzi bierze kasę za zajmowanie się sportem w PZW, ile ślepych uliczek realizujemy jako związek. A tu wody coraz gorsze, ludzi ubywa, robi się coraz większe bagno. Sport to świetna wymówka dla wszelkiej maści działaczy w krawatach, którzy będą paść się na dietach za podejmowanie kolejnych poronionych decyzji. Właśnie przez sport budujemy szeregi tego betonu, wystarczy zobaczyć ile uchwał ZG jest z tym związanych.

Zgadzam się w stu procentach ale jak my ta reszta nie związana ze sportem możemy działać w tym kierunku ?
Przeczytałem tekst z podanego linku i co możemy zrobić by nie płacić za sport w PZW.
Czy zmniejszenie liczby okręgów do ilości województw w kraju o czym wcześniej pisałem by coś zmieniło. Może tak bo było by wtedy mniej osób funkcyjnych np z kapitanatów sportowych sędziów, trenerów. Poza tym zmniejszyła by się ilość członków w ZG. komisji rewizyjnej ,sądu koleżeńskiego. W ZG nie było by zbędnych stanowisk związanych z pełnieniem funkcji związanych ze sportem a co za tym idzie więcej kasy na pozostałe okręgi i na dofinansowanie np.zarybień. Jesli chodzi o sport to powinien on być wyłącznie na zasadach komercyjnych.
Powiedzieć " Nie dajmy się sfrajerować, nie płaćmy na sport w PZW!" jest to bardzo prosto gorzej z wykonaniem - jak to zrobić skoro i tak będę musiał opłacić kartę na 2018r
Na naszym forum było dużo podejmowanych podobnych tematów ja też nie raz coś wrzuciłem jednak jak gdzieś kiedyś napisał chyba Michał nic się nie zmieni jak będą obowiązywały dotychczasowe przepisy i postanowienia. Musi być zmieniony statut PZW a w dalszej kolejności inne zmiany.
Lucek a może dobry by był to temat w magazynie SiG. Taka wiedza i świadomość na co idzie jakiś procent kasy trafiła by do większości wędkarzy i być może zaczęli by częściej przychodzić na zebrania do swoich kół.Kiedy można się spodziewać następnego wydania ?
Tytuł: Odp: Sport w PZW, czyli jak działacze przejadają nasze pieniądze
Wiadomość wysłana przez: gregorio w 31.12.2017, 13:24
Panowie moim zdaniem aby  cokolwiek zmienić to trzeba zacząć od statutu PZW. W nim jak dobrze pamiętam jest zapis o organizacji i krzewieniu sportu wędkarskiego. I moim zdaniem póki tego się nie zmieni to nie ma żadnych szans na to że sprawa sportu w PZW zostanie rozwiązana. Bo na ten zapis będą się wiecznie powoływać i nadużywać.
Tytuł: Odp: Sport w PZW, czyli jak działacze przejadają nasze pieniądze
Wiadomość wysłana przez: Jędrula w 31.12.2017, 13:42
Lucjan, to stary problem, nie raz poruszany na wielu forach. Czytałem bardzo wielu ludzi, którzy z nienawiścią mówili o wyczynowcach. Twierdzili wprost, że sport w PZW, to maszynka do mielenia pieniędzy.
Tutaj jednak chodzi o całkiem coś innego niestety. Tak jak piszesz, wydaje się, że wiele kosztów przeżerają przymurowani do tego sportu działacze, których jak widzimy ostatnio, w całym PZW jest totalnie za dużo - koryto!

Dlatego najbardziej szkoda mi zarządów kół. Ci ludzie poświęcają dla wędkarzy kupę swojego czasu. Organizują zawody dla dzieciaków, kombinują aby przyciągnąć ludzi, ale jak to zrobić, skoro w ich wodach pływają tylko niedobitki?
Potem jeszcze im się obrywa, bo jeden tuman z drugim, nie widzą nic, poza czubkiem swojego nosa.
 
Z okręgów, koła dostają ochłapy, które spadły z pańskiego stołu. No bo trzeba było opłacić działaczy, sport, melanże, wyremontować fileciarnie i patroszarnie.

Ja nie wiem co powiedzieć?! Jeszcze parę tygodni temu, wypełniłem z radości pampersa po same brzegi, a teraz zdębiałem.
To nasze PZW, to taka świnka morska! Ani świnka, ani morska :facepalm:
Tytuł: Odp: Sport w PZW, czyli jak działacze przejadają nasze pieniądze
Wiadomość wysłana przez: Luk w 31.12.2017, 13:58
Macie zupełną rację. Należy zmienić statut, i to mocno. Z drugiej strony i ten jest dobry, pytanie czy warto coś w nim zmieniać, jeżeli się go i tak nie przestrzega? :)

Zobaczcie - w PZW urosły przede wszystkim nam wielkie struktury, czym się one zajmują? Połowa rzeczy to jakieś mało znaczące rzeczy. Przyjrzyjcie się ostatnim uchwałom ZG, z grudnia tego roku. W jednej jest podany skład komisji.  I mamy: Komisja d/s Sportu ma 12 osób, a gdzie kapitanaty i tak dalej? Po co tylu gości tam? Wyobrażacie sobie jak mozolnie odbywają się prace takich komisji?  Na dodatek każdy zapewne ciągnie w swoja stronę.

Ogólnie chodzi więc o to, aby zredukować ilość etatów i diet w PZW, zwłaszcza w sporcie. Jeżeli wody są fatalne, to trzeba się nimi zająć w pierwszym rzędzie, nie zaś wędkarstwem rzutowym czy mistrzostwami okręgu w jakimś feederze dla 20 osób. Niech Mistrzostwa Polski odbywają się poprzez cykl eliminacji i finał, niech robią to firmy wędkarskie a nie PZW. PZW ma użyczyć wody i zapodać fajny regulamin, i po sprawie. A  tutaj mamy typowe dojenie kasy, działacze się nachapią, cholera wie jakie kulisy
 są spraw jeżeli chodzi o sponsoringi. Nie ma co ukrywać, że tracą sami wyczynowcy. Na dodatek są okręgi małe i są wielkie. W ogóle rezygnacja z MO na rzecz kwalifikacji regionalnych byłaby o wiele lepszym rozwiązaniem. A jeżeli ludzi byłoby dużo, wtedy można robić imprezy i okręgowe, ale bez sztywnego narzucania. 

Wyobraźcie sobie, że podczas opłacania składek, pyta Was skarbnik. Czy chcecie zapłacić składkę na sport, dodatkową?
Wtedy mogę się na coś takiego zdecydować, dobrowolnie. Teraz jednak oni przymusem zabierają nam tę kasę. Ryb w wodzie nie ma, ale są zawody za to :facepalm:

To co trzeba robić, to uświadamiać wędkarzom, na co idzie ich kasa. Utrzymujemy nierobów w PZW, ściemniaczy, którzy nie potrafią wypełnić zadań statutowych. Tam panują zasady rodem z PRL, nie rozlicza się nikogo z zadań jakie ma wykonać, nie ma prawdziwych celów, które by związek powinien sobie wyznaczać. Tam jest kadencja i walka o stołki. Każdy okręg musi mieć kogoś 'swojego', aby łatwiej było coś 'załatwić'. Po prostu masakra!
Tytuł: Odp: Sport w PZW, czyli jak działacze przejadają nasze pieniądze
Wiadomość wysłana przez: Luk w 31.12.2017, 14:06
Lucjan, to stary problem, nie raz poruszany na wielu forach. Czytałem bardzo wielu ludzi, którzy z nienawiścią mówili o wyczynowcach. Twierdzili wprost, że sport w PZW, to maszynka do mielenia pieniędzy.
Tutaj jednak chodzi o całkiem coś innego niestety. Tak jak piszesz, wydaje się, że wiele kosztów przeżerają przymurowani do tego sportu działacze, których jak widzimy ostatnio, w całym PZW jest totalnie za dużo - koryto!

Dlatego najbardziej szkoda mi zarządów kół. Ci ludzie poświęcają dla wędkarzy kupę swojego czasu. Organizują zawody dla dzieciaków, kombinują aby przyciągnąć ludzi, ale jak to zrobić, skoro w ich wodach pływają tylko niedobitki?
Potem jeszcze im się obrywa, bo jeden tuman z drugim, nie widzą nic, poza czubkiem swojego nosa.
 
Z okręgów, koła dostają ochłapy, które spadły z pańskiego stołu. No bo trzeba było opłacić działaczy, sport, melanże, wyremontować fileciarnie i patroszarnie.

Ja nie wiem co powiedzieć?! Jeszcze parę tygodni temu, wypełniłem z radości pampersa po same brzegi, a teraz zdębiałem.
Te nasze PZW, to taka świnka morska! Ani świnka, ani morska :facepalm:

Jędrzej, trafiłeś w punkt :thumbup: Tu nie chodzi o sprzeciw odnośnie wyczynu. Ten niech sobie będzie, ale bez tej całej otoczki. Zapewniam, że prywatna firma będzie robić zawody tak, aby było przejrzyście i głośno o nich. Po to też by je robiła, aby zachęcić ludzi do startów. Spokojnie można zrobić wielkie turnieje nawet i bez PZW. I tak impreza na wodzie PZW oznaczałaby kasę dla koła czy okręgu który się nim opiekuje. Wyczynowcy zaś jakby walczyli o kasę, też by się mieli lepiej. Bo póki co to g...o z tego mają. Walczą o tytuły i o puchary...

No i właśnie - do tego dochodzi praca w kołach. Ludzie tyrają tam za darmo lub wręcz dopłacają do biznesu, a taki baron jeden z drugim pasie się na dietach za 650 zeta. Dlatego trzeba odchudzić PZW do minimum. Najlepszą drogą do tego jest komercjalizacja wielu przedsięwzięć, jak chociażby sportowych. Inna zaś zatrudnienie ludzi z wizją. Bo jeżeli ktoś zamiast popularyzacji feedera tworzy kolejną nisze dla kilkuset nowych 'wyczynowców', z myślą o stworzeniu kadry, to chyba wyraźnie widać, że żadnej wizji tu nie ma, wręcz jest brak pomyślunku i kombinowanie jak i tu się nachapać.
Tytuł: Odp: Sport w PZW, czyli jak działacze przejadają nasze pieniądze
Wiadomość wysłana przez: Kinior w 31.12.2017, 14:18
Fakt temat poruszany bardzo często :)
My jesteśmy trochę jak ten "Fanatyk" siedzimy piszemy na forach i trochę na spotkaniach koła pogadamy :)
Zastanawiam się... co by się stało jakby te wszystkie sklepy wędkarskie gdzie można opłacić składki postawiły się w 2018r i nie mielibyśmy gdzie wykupić pozwolenia :) Czy nikt z Nas by nie wędkował ?? , nie mielibyśmy kadry?? ryby by zniknęły z wód?? hmmm...
Wiem.. raczej to nie realne by każdy sklep w Polsce zrezygnował ze punktu opłat PZW bo mają z tego kasę i co niektórzy nie widzą błędów jakie popełnia Nasz PZW.
Tytuł: Odp: Sport w PZW, czyli jak działacze przejadają nasze pieniądze
Wiadomość wysłana przez: Bartek.B w 31.12.2017, 14:28
Nie będę się rozwodził nad stanem wód, bo tutaj wszystko już zostało praktycznie napisane. Mi osobiście brakuje profesjonalnego podejścia w zarządzaniu.
Nie wyobrażam sobie prywatnej firmy funkcjonującej w ten sposób. PZW praktycznie nie inwestuje w marketing, który powinien znacząco wpłynąć na inny odbiór wędkarzy przez ludzi. Typowy śmierdzący gumofilc w kufajce, to niestety utrwalony obraz polskiego wędkarza.
Uważam, że brand PZW jest w tak fatalnym stanie, że tylko marketingowiec z wysokiej półki mógłby coś z tego wykrzesać.
Oprócz ochrony wód pieniądze powinny być przede wszystkim przeznaczane na :
1. Propagowanie etycznego wędkarstwa wśród młodzieży.
2. Propagowanie wspólnego rodzinnego łowienia.
3. Spotkania w szkołach i kreowanie wśród młodych ludzi pasji do przyrody i wędkarstwa.
4. Drogi dojazdowe, kładki, śmietniki nad zbiornikami.
Stawianie na młode pokolenie to powinien być moim zdaniem priorytet. Bez zmiany mentalnej ludzi, nic niestety nie osiągniemy.
Tytuł: Odp: Sport w PZW, czyli jak działacze przejadają nasze pieniądze
Wiadomość wysłana przez: Jurek z Warszawy w 31.12.2017, 14:30
Zastanawiam się... co by się stało jakby te wszystkie sklepy wędkarskie gdzie można opłacić składki postawiły się w 2018r i nie mielibyśmy gdzie wykupić pozwolenia :)
Wiem.. raczej to nie realne by każdy sklep w Polsce zrezygnował ze punktu opłat PZW bo mają z tego kasę i co niektórzy nie widzą błędów jakie popełnia Nasz PZW.
Mi się wydaje że chodzi tu bardziej o ściągnięcie klienta do sklepu niż o kasę z PZW. Myślisz że pazerniaki z Twardej puścili by kasę do sklepów. Prędzej do swoich kieszeni.
Gość przyjdzie opłaci kartę zrobi przy okazji zakupy. A jak sprzedawca ma dobre gadane to i nakręci w ten sposób wiele osób.Chyba nie o to tu chodzi
Tytuł: Odp: Sport w PZW, czyli jak działacze przejadają nasze pieniądze
Wiadomość wysłana przez: Luk w 31.12.2017, 14:33
Marcin, powiem Ci, że jeżeli pewne metody nacisku nie odniosą efektu, trzeba będzie zastosować bojkot. I uważam, że dobrze jakby taki bojkot miał miejsce w najgorszych okręgach, na przykład w mazowieckim, połączony z wysłaniem maila do ZO ze stosowną informacją. Gdybyśmy za rok zrobili jakąś akcję, to może dałoby do myślenia tym leśnym dziadkom. Niestety, tak się obstawili statutowo, że to oni rządzą a nie wędkarze. 

Najwięcej do powiedzenia i tak mamy w okręgach. Mniejsza ilość składek to naprawdę dobry powód aby takim prezesem potrząsnąć.
Tytuł: Odp: Sport w PZW, czyli jak działacze przejadają nasze pieniądze
Wiadomość wysłana przez: Kinior w 31.12.2017, 14:55
Zastanawiam się... co by się stało jakby te wszystkie sklepy wędkarskie gdzie można opłacić składki postawiły się w 2018r i nie mielibyśmy gdzie wykupić pozwolenia :)
Wiem.. raczej to nie realne by każdy sklep w Polsce zrezygnował ze punktu opłat PZW bo mają z tego kasę i co niektórzy nie widzą błędów jakie popełnia Nasz PZW.
Mi się wydaje że chodzi tu bardziej o ściągnięcie klienta do sklepu niż o kasę z PZW. Myślisz że pazerniaki z Twardej puścili by kasę do sklepów. Prędzej do swoich kieszeni.
Gość przyjdzie opłaci kartę zrobi przy okazji zakupy. A jak sprzedawca ma dobre gadane to i nakręci w ten sposób wiele osób.Chyba nie o to tu chodzi

Często zdarza się, że ten sprzedawca pełni jakąś role w kole :P nie zastanawia Was to ??
Tytuł: Odp: Sport w PZW, czyli jak działacze przejadają nasze pieniądze
Wiadomość wysłana przez: alisowski w 31.12.2017, 14:55
Zacznę od fragmentu Uchwały Programowej ostatniego Zjazdu PZW
C. W zakresie sportu wędkarskiego
I. Zjazd potwierdza integracyjną i wychowawczą rolę sportu wędkarskiego w działalności PZW. Celem wzmocnienia promocji działalności PZW oraz walorów wędkarstwa, zwłaszcza wśród dzieci i młodzieży oraz w lokalnych społecznościach, uznaje za niezbędne doskonalenie standardów organizacji imprez i zawodów sportowych na wszystkich szczeblach organizacyjnych PZW oraz dalszy rozwój sportu wędkarskiego i współzawodnictwa sportowego.
 
II. Zjazd zobowiązuje Zarząd Główny PZW do:
1. Opracowania nowych Zasad Organizacji Sportu Wędkarskiego, zgodnych ze Statutem Polskiego Związku Wędkarskiego jako stowarzyszenia.
2. Wystąpienia do międzynarodowych federacji wędkarskich w sprawie zmian w zasadach organizowania sportu wędkarskiego, dotyczących reprezentowania kraju tylko przez jedną organizację wędkarską.

Dla mnie najciekawszy jest punkt 2.Nie dość że chcą się zajmować sportem to chcą przymusić organizacje międzynarodowe żeby mieć na to monopol.A Szczepkowska mówiła w 1989 roku że w Polsce skończył się komunizm.
Teraz chwilę o kosztach zabawy w sport na szczeblu centralnym .Zgodnie z uchwałami zjazdowymi na sport centralny (udział reprezentacji w zawodach międzynarodowych) przeznacza się 15-20 % odpisu ze składki członkowskiej przekazywanej do ZG.Zgodnie z tą zasadą odpis jest to 8,6 zł od wędkarza (10 % składki członkowskiej),czyli każdy z nas płaci od 1,29 do 1,72 zł za start reprezentantów w zawodach międzynarodowych.Kwota ta przy założeniu że w Polsce opłaca składki 600 tys wędkarzy wynosi od 774 tys do 1,032 mln zł.
Czy powinniśmy finansować starty reprezentantów.Wg mnie nie gdyż szeregowy członek PZW nie ma z tego żadnej korzyści.Jedynymi beneficjentami są zawodnicy i ich kluby(prywatne) a ewentualne sukcesy są dyskontowane sprzedawaniem zanęt firmowanych przez tychże zawodników.Zyski dla firm produkujących zanęty dla PZW figa.Tak na marginesie spróbujcie gdziekolwiek znaleźć informację gdzie nasi reprezentanci dzielą się wiedzą zdobytą podczas tych wyjazdów A przecież pojechali za nasze...
Pozostałość z tych 86 zł (po odliczeniu 10 % dla ZG ) pozostaje w Okręgach.Przy 600 000 członkach do dyspozycji w Okręgach pozostaje kwota około 40 mln zł (z rachunków wychodzi trochę więcej ale część składek jest ulgowych).Jak mi się wydaje do kół trafia około 40% tej kwoty czyli 16 min zł.
Koła mają swobodę w wydawaniu tych środków (oczywiście muszą to być cele statutowe) i jak mi się wdaje większość idzie na organizację różnorodnych zawodów.Jeżeli pieniądze tak chcą wydawać koła to proszę bardzo.Ja wolałbym żebe były one wydawane na promocje wędkarstwa zwłaszcza wśród młodych ale jak społeczności kół tak chcą to proszę bardzo (tutaj kłania się nasza niechęć do uczestniczenia w zebraniach gdzie zatwierdza się plany  pracy kól).
Czy powinien istnieć sport na poziomie Okręgu .Ależ oczywiście -warunki są dwa -wszystkie wydatki łącznie z sędziowaniem i utrzymywaniem kapitanatu ponoszą uczetnicy zawodów na szczeblu okręgowym oraz jest bezwzględny zakaz finansowania startów przez koła.
Na takiej samej zasadzie jak w Okręgach finansowanie wszystkich zawodów Grań Prix Polski.Chcesz się bawić w sport wędkarski to zapewnij sobie finansowanie -środki własne ,sponsoring.

 
Tytuł: Odp: Sport w PZW, czyli jak działacze przejadają nasze pieniądze
Wiadomość wysłana przez: selektor w 31.12.2017, 14:55
Macie zupełną rację. Należy zmienić statut, i to mocno. Z drugiej strony i ten jest dobry, pytanie czy warto coś w nim zmieniać, jeżeli się go i tak nie przestrzega? :)

Zobaczcie - w PZW urosły przede wszystkim nam wielkie struktury, czym się one zajmują? Połowa rzeczy to jakieś mało znaczące rzeczy. Przyjrzyjcie się ostatnim uchwałom ZG, z grudnia tego roku. W jednej jest podany skład komisji.  I mamy: Komisja d/s Sportu ma 12 osób, a gdzie kapitanaty i tak dalej? Po co tylu gości tam? Wyobrażacie sobie jak mozolnie odbywają się prace takich komisji?  Na dodatek każdy zapewne ciągnie w swoja stronę.

Ogólnie chodzi więc o to, aby zredukować ilość etatów i diet w PZW, zwłaszcza w sporcie. Jeżeli wody są fatalne, to trzeba się nimi zająć w pierwszym rzędzie, nie zaś wędkarstwem rzutowym czy mistrzostwami okręgu w jakimś feederze dla 20 osób. Niech Mistrzostwa Polski odbywają się poprzez cykl eliminacji i finał, niech robią to firmy wędkarskie a nie PZW. PZW ma użyczyć wody i zapodać fajny regulamin, i po sprawie. A  tutaj mamy typowe dojenie kasy, działacze się nachapią, cholera wie jakie kulisy
 są spraw jeżeli chodzi o sponsoringi. Nie ma co ukrywać, że tracą sami wyczynowcy. Na dodatek są okręgi małe i są wielkie. W ogóle rezygnacja z MO na rzecz kwalifikacji regionalnych byłaby o wiele lepszym rozwiązaniem. A jeżeli ludzi byłoby dużo, wtedy można robić imprezy i okręgowe, ale bez sztywnego narzucania. 

Wyobraźcie sobie, że podczas opłacania składek, pyta Was skarbnik. Czy chcecie zapłacić składkę na sport, dodatkową?
Wtedy mogę się na coś takiego zdecydować, dobrowolnie. Teraz jednak oni przymusem zabierają nam tę kasę. Ryb w wodzie nie ma, ale są zawody za to :facepalm:

To co trzeba robić, to uświadamiać wędkarzom, na co idzie ich kasa. Utrzymujemy nierobów w PZW, ściemniaczy, którzy nie potrafią wypełnić zadań statutowych. Tam panują zasady rodem z PRL, nie rozlicza się nikogo z zadań jakie ma wykonać, nie ma prawdziwych celów, które by związek powinien sobie wyznaczać. Tam jest kadencja i walka o stołki. Każdy okręg musi mieć kogoś 'swojego', aby łatwiej było coś 'załatwić'. Po prostu masakra!

Ja uważam, że trzeba walić w ZG i się nie przejmować...ale uderzać WYŁĄCZNIE merytorycznymi argumentami (a tych naprawdę nie brakuje). Jak będziesz się awanturował, rzucał tekstami, że ZG PZW to k...y, ch..e i takie tam, mówił że nie zarybiają, że kradną to nikt
Cię na poważnie nie weźmie, bo nikt nie bierze na poważnie awanturników, tym bardziej że wśród organów państwowych, jak i społeczeństwa nie panuje jakaś negatywna opinia na temat związku. Dobrym przykładem negatywnego odbioru związku jest obecnie Polski Związek Kolarski. Wycofali się sponsorzy, zapowiedziany jest brak dotacji z ministerstwa, więc jest to tylko kwestia czasu kiedy zmieni się prezes i zarząd, który sam nie chce odejść. Dlatego uważam też, że wszelkie pikiety pod budynkiem ZG, czy też blokowanie dróg jak na Mazurach to o kant tyłka można rozbić. Internet, media to w dzisiejszych czasach potężna rzecz. Robić na youtubie cykliczne programy o "ciekawych" działaniach w PZW. Obecnie rewolucje zaczynają się na facebookach, twitterach. Ludzie z natury są leniwi i nawet jak ich wali ZG PZW, to jak im będzie się ciągle pokazywać na co idzie ich kasa w okręgach, jak i co robi z ich kasą ZG, to w końcu się wk..ią i ruszą tyłki, aby coś zrobić, bo tu problemem jest ludzka leniwość - idąc dalej słabość ludzkiej natury. Każdy by chciał mieć jak najwięcej ryb w wodach, płacić jak najmniej i najlepiej aby nic więcej w tym kierunku nie musieć robić. Tylko tak się nie da. Ważne jednak jest również to, że informacja o działaniach w PZW to nie ma być informacja skierowana wyłącznie do pasjonatów wędkarstwa, bo to nic nie da. To, że opublikujemy takie newsy na facebooku np. na profilach złotej rybki, czy też spławikigrunt  to nic nam to nie da. Tu trzeba dotrzeć do świadomości ogółu. Dlatego przykład Polskiego Związku Kolarskiego jest dobrym przykładem. Po tych aferach jest tam teraz jedna wielka nagonka medialna na zarząd i prezesa, którzy twardą stoją przy swoim. Przekładając to na naszą sytuację. Lokalna prasa na Mazurach może nam sprzyjać. Do tego pomocna może być publikacja w dużym dzienniku pokroju np. Rzeczpospolitej na temat działań ZG w zakresie sieciowania, uznawania się za związek sportowy przez wiele lat bez żadnych prawnych podstaw, pobierania składek od członków jak związek sportowy, odnośnie zarządu głównego stowarzyszenia składającego się z 33 osób (sic!)+zarządów w okręgach - te "przewinienia" można mnożyć. Pogadać z jakimś dziennikarzem. Podsunąć mu gotowy temat, wręcz mu napisać artykuł na ten temat.

Dziadkom z ZG środki z Unii Europejskiej przesłoniły cele dla których został powołany ten związek. To jest związek wędkarzy, a nie rybaków.Czy po to ktoś kiedyś powołał ten związek? Skoro w wodach naszych południowych, zachodnich i północnych sąsiadów, jest bogactwo ryb i prężnie kwitnie turystyka wędkarska przynosząca miejscowym potężne dochody, to czemu taka sytuacja nie miała być u nas - mając tak piękne rzeki i jeziora, których posiadaniem możemy się szczycić?

Obecnie gro inwestycji PZW idzie w infrastrukturę rybacką. Nadal w głównych komisjach PZW zasiadają ludzie z IRŚ. Z sieciowania wód "wybrańcy" mają kasę. Idę o zakład, że jakby był przeprowadzany właściwie audyt w ZG PZW to wyszłoby, że większość środków kierowanych na utrzymanie tej komunistycznej biurokracji pochodzi z działalności rolniczej, czyli sprzedaży ryb.  Nasłać kontrolę (właściwą, a nie taką jaką NIK w 2013 r. przeprowadził) na np. GR PZW w Suwałkach w zakresie wydatkowania pieniędzy z programów unijnych i wierzcie mi...wypłyną naprawdę ciekawe rzeczy. Tylko trzeba chcieć, a to właśnie z tym "chceniem" jest problem. Ludzie myśleli, że powołanie nowego ZG coś zmieni. Jednak każda kolejna uchwała nie tylko nie pozostawia nadziei na jakieś pozytywne zmiany, ale jest wręcz gorzej vide kwestia rozpoczęcia rządów od podniesienia sobie diet. W tym miejscu milczeniem pominę średnią wieku członków ZG. Jednak mentalność ludzką na pewnym etapie ciężką zmienić. Do tego tam gdzie jest łatwa kasa z sieciowania wód, tam rodzi się pokusa, że skoro już tu jestem to może i dla mnie znajdzie się kawałek tortu, i jak już dostanę ten kawałek tortu ...to chcę go więcej.



 
Tytuł: Odp: Sport w PZW, czyli jak działacze przejadają nasze pieniądze
Wiadomość wysłana przez: Grzegorz H. w 31.12.2017, 14:56
Witam. Na początek powiem że jestem przeciwnikiem tej zorganizowanej dobrze zorganizowanej grupy (PZW).Na moim podwórku (Poznań) na sport w okręgu nie dają prawie nic bo zawody same się finansują i zawodnicy muszą zapłacić startowe (MO feeder) dostaliśmy kasę fiskalną i całą nadwyżkę kasy musieliśmy im oddać.Wbrew pozorom na realny sport nie tracą dużo tylko na cała otoczke. A sposoby na wyciągnięcie kasy mają lepsze .Poprzedni działacze korzystali np.z usług swoich rodzin które za symboliczną kwotę (umowa zlecenie)kosiły trawę na nadwarciańskich betonach. Podobno bywały organizowane zawody z nagrodmi i za miejsca 1-30 nagrody do 50 pln a miejsce 31-telewizor 32- pralka :P a że trzeba się szkolić to były też szkolenia ichtiologiczne (2 tyg) w miejscowościach nadmorskich w lipcu lub sierpniu. No i ich już nie ma a jedyna kara to zwolnienie o niegospodarność. Bardzo mocno liczę że ta patologia padnie na pysk .Pzdr.
Tytuł: Odp: Sport w PZW, czyli jak działacze przejadają nasze pieniądze
Wiadomość wysłana przez: ptaku_1 w 31.12.2017, 14:59
Marcin, powiem Ci, że jeżeli pewne metody nacisku nie odniosą efektu, trzeba będzie zastosować bojkot. I uważam, że dobrze jakby taki bojkot miał miejsce w najgorszych okręgach, na przykład w mazowieckim, połączony z wysłaniem maila do ZO ze stosowną informacją. Gdybyśmy za rok zrobili jakąś akcję, to może dałoby do myślenia tym leśnym dziadkom. Niestety, tak się obstawili statutowo, że to oni rządzą a nie wędkarze. 

Najwięcej do powiedzenia i tak mamy w okręgach. Mniejsza ilość składek to naprawdę dobry powód aby takim prezesem potrząsnąć.

Nie wierzę Lucek napisał że opłacanie PZW to być może kiepski pomysł :) a jak ja to pisałem to zawsze mi dogryzał że to kiepski pomysł ;)
Co do sportu w PZW to moim zdaniem to tylko wymówka do libacji i wyjazdów zagranicznych w kółku wzajemnej adoracji :) Powinno być czysto komercyjnie (sponsorzy itd).
Tytuł: Odp: Sport w PZW, czyli jak działacze przejadają nasze pieniądze
Wiadomość wysłana przez: mjmaciek w 31.12.2017, 15:03
Na sporcie sie nie znam..... na strukturze zarzadczej z centrali PZW tez nie....Ile kto za rabia nie wiadomo.... Fajnie by bylo widziec ile kasy caly ten cyrk kosztuje z podzialem na wszystkie sekcje organizacji.....
Śledze te watki o PZW aby moim kolega  z pzw cos wrzucic do obrobki realnej....
Ale ostatnio sie gubie.. w jednym temacie Lucjanie namawiasz do wspierania nowych wladz...
Cyt." .Namawianie zaś do nieopłacania składek i do obalania PZW, to wzmacnianie innych opcji, nam wędkarzom wrogim. To wzmacnianie lobby rybackiego. Dopóki nie mamy swojej mocnej reprezentacji i programu, upadek PZW byłby dla nas po prostu klęską. Bo teraz mamy i wody, i koła, brakuje ludzi którzy tam chcą działać. Po upadku PZW nie zanosi się na to, aby takich ludzi przybyło!"
 - to twoje slowa...., jedziesz z kolejnym pomyslem na dzis bojkotu.... pzw...
Ja odbieram to że czare goryczy przelala informacja o nowych dietach i ruchach w kierunku rybakow...

Abstrachujac od calej tej zawilosci... kilka zaleznosci...
Pzw w sprytny sposob nas doi...
Pod przykrywka sportu obsadza swoich za nasza kase...
Pod przykrywka pzw robi biznes na rybakach za nasze pieniadze...
A na koniec pod przykrywka operatow robi nas na kase....

I potem na nic nie ma kasy bo idzie w inne kierunki niz trza...
A porzadku niema komu z tym zrobic ....
Tytuł: Odp: Sport w PZW, czyli jak działacze przejadają nasze pieniądze
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 31.12.2017, 15:15
PZW jest stowarzyszeniem. A stowarzyszeniami rządzą odpowiednie przepisy narzucone przez państwo. Nie może być tak, że zarząd stowarzyszenia sam sobie ustala swoją liczebność, a potem diety i że sami na siebie tylko mogą głosować. A to się właśnie dzieje. PZW upodobniło się więc do państwa w państwie, które swoim członkom może narzucić, co mu się podoba. A stowarzyszenie nie jest państwem!

Szastanie kasą, liczebność zarządu, rybactwo - to są trzy elementy, przeciwko którym wystąpi każdy wędkarz. Nokillowiec ramię w ramię z mięsiarzem. I tego należy się trzymać.
Selektor nie raz już pisał o szeregu przepisów jakie łamie PZW. Trzeba to w końcu zebrać w logiczną całość, w punktach, i zgłosić do prokuratury.

Jak to jest możliwe, że taki B. zasiada we władzach PZW i jakiejś spółki rybackiej, kiedy status PZW tego zabrania ??? No chyba, że w tej spółce go nie ma, a to tylko plotki są. Nie wiem, bo nigdy tego nie sprawdziłem dogłębnie.
Siedzi zabetonowany i nic mu zrobić nie można. A jeśli to jest prawda, to jedno zgłoszenie do prokuratury i go w PZW już nie ma. A na pewno we władzach.
Tytuł: Odp: Sport w PZW, czyli jak działacze przejadają nasze pieniądze
Wiadomość wysłana przez: hanibal w 31.12.2017, 15:17
Od dawna nie płacę składek PZW i właściwie to nie powinienem się tą sprawą interesować bo przestawiłem się na komercje i prywatne łowiska. Jednak mam porównanie naszych wód (zwłaszcza Mazury w moim wypadku) do wód w Niemczech. Pamiętam czasy gdzie na jeziorze Nidzkim sam wybierałem jaką rybę chcę złowić po czym ją łowiłem. To już tylko wspomnienia i martwię się tym co jest i co będzie dalej. Od jakiegoś czasu obserwuje wpisy kol. Selektora i jak dla mnie, to jedyne mądre słowa w kierunku tych bandytów, bo tak ich trzeba nazwać, co z nimi zrobić. Brakuje chyba jednak ludzi z jajami, a niepłacenie składek..... heheh dobre sobie. Mniej ze składek-więcej sieci na jeziorach bo lukę trzeba będzie uzupełnić. Mazury jednak już więcej siat nie zniosą. Taka ciekawostka teraz. Znam piękne linowe jezioro i kiedy tylko lina zaczyna się trzeć, to na jeziorze nie ma miejsca na zarzucenie wędki. Rybacy koczują tam 2 tyg, aż siatki są puste. To taki kolejny przykład działań PZW wraz z uczony naukowcami w kierunku prowadzenia racjonalnej gospodarki rybackiej.
Tytuł: Odp: Sport w PZW, czyli jak działacze przejadają nasze pieniądze
Wiadomość wysłana przez: selektor w 31.12.2017, 15:24
Witam. Na początek powiem że jestem przeciwnikiem tej zorganizowanej dobrze zorganizowanej grupy (PZW).Na moim podwórku (Poznań) na sport w okręgu nie dają prawie nic bo zawody same się finansują i zawodnicy muszą zapłacić startowe (MO feeder) dostaliśmy kasę fiskalną i całą nadwyżkę kasy musieliśmy im oddać.Wbrew pozorom na realny sport nie tracą dużo tylko na cała otoczke. A sposoby na wyciągnięcie kasy mają lepsze .Poprzedni działacze korzystali np.z usług swoich rodzin które za symboliczną kwotę (umowa zlecenie)kosiły trawę na nadwarciańskich betonach. Podobno bywały organizowane zawody z nagrodmi i za miejsca 1-30 nagrody do 50 pln a miejsce 31-telewizor 32- pralka :P a że trzeba się szkolić to były też szkolenia ichtiologiczne (2 tyg) w miejscowościach nadmorskich w lipcu lub sierpniu. No i ich już nie ma a jedyna kara to zwolnienie o niegospodarność. Bardzo mocno liczę że ta patologia padnie na pysk .Pzdr.
Grzegorzu takie działania w normalnie funkcjonujących stowarzyszeniach kończą się zawiadomieniami do prokuratury o popełnieniu przestępstwa, gdyż takie czyny wypełniają znamiona kilku przestępstw z kodeksu karnego, jak i ustaw szczególnych. Sam rok temu takie pisałem. I członek tego stowarzyszenia jest już z wyrokiem wpisanym do Krajowego Rejestru Karnego. Z tego co wiem szuka pracy. Ciężko mu będzie ją znaleźć, gdyż pracodawcy zwykle wymagają zaświadczenia o niekaralności w dziedzinie, którą się zajmuje ów były członek stowarzyszenia. To jest duży problem - takie przymykanie oka na patologię wokół nas. Na marginesie powiem, że każdy sąd cię przywróci w prawach członka na wypadek gdybyś wkurzył kolegów takiej patologii i chcieliby cię wyrzucić ze stowarzyszenia. Ludzie się boją działać bo nie znają swoich praw i możliwości jakie im prawo daje.   
Tytuł: Odp: Sport w PZW, czyli jak działacze przejadają nasze pieniądze
Wiadomość wysłana przez: kamukieros w 31.12.2017, 15:38
Z tego co się orientuję to Kapitanaty sportowe okręgowe nie pobierają wynagrodzeń za swoją pracę, w przypadku organizowania dużych imprez przez ten okręg, zarząd okręgu może przeznaczyć nagrodę finansową za poświęcony czas grupie osób organizujących taką imprezę np. Misttrzostwa Polski. Pensję pobierają pracownicy okręgu, a kapitanat sportowy jest dobrowolny charytatywny na poziomie okręgu.
Tytuł: Odp: Sport w PZW, czyli jak działacze przejadają nasze pieniądze
Wiadomość wysłana przez: selektor w 31.12.2017, 15:59
Może niekoniecznie związane jest to ze sportem, ale jak w ogóle chcecie rozmawiać z "prezesem" T. Rudnikiem, który na razie okazał się krętaczem. Ciągle powtarzał o przywróceniu wód wędkarzom, więc halo Mazury jesteście tam. Dam Wam przykład jak Prezes i spółka zabiera mazurskie wody z rąk rybaków, aby przekazać im wędkarzom.
Wiecie, że Prezydium ZG podjęło uchwałę w dniu 21.10.2017 r. w sprawie kierunków działania Polskiego Związku Wędkarskiego na lata 2017 – 2021 z której m.in. wynika, że przynajmniej do 2021.r Wasze jeziora będą nadal sieciowane. A wiecie może do kiedy jest kluczowy dla polskiego rybactwa i rybołówstwa program operacyjny „Rybactwo i Morze”, który wchodzi w skład Europejskich Funduszy Strukturalnych i Inwestycyjnych? Jak nie wiecie to Wam powiem. A no jest on jedynie do 2020 r. Czyli sprytnie to sobie dziadki wymyśliły. Oni nie zamierzają przestać sieciowania polskich wód nawet po zakończeniu wyżej wymienionego strumienia unijnych pieniędzy. Przecież może pojawić się kolejny program i kolejna kasa.
Tytuł: Odp: Sport w PZW, czyli jak działacze przejadają nasze pieniądze
Wiadomość wysłana przez: Wonski81 w 31.12.2017, 16:07
Już nieraz mówiłem, czy też pisałem, że podpiszę się rękami i nogami pod każdym pismem przeciwko związkowi. Sam się tym nie zajmę, bo nie mam stosownej wiedzy, ani też chyba odpowiednich cech.
Pobłażanie i pokojowe sposoby załatwienia czegokolwiek z tą sitwą nie powiodą się. To są ludzie, którzy się ustawili, jest im wygodnie, nic nie robią, za nic nie odpowiadają. Zasłaniają się tonami papierów, wystawionych przez takich ekspertów jak i oni. Mają znajomości, które sięgają na pewno dalej, niż się każdemu z nas wydaje. Jakim cudem to działa i nie podlega prawu? Ano takim, że ktoś przymyka oko cały czas, to się musi opłacać.
Polski Związek Wędkarski- piękna nazwa. Zajmują się dzierżawą wód, hodowlą ryb, odłowem ryb, filetowaniem i sportem. Wędkarzami też się zajmują - kontrolują ich, narzucają jakieś limity i zbierają kasę, dając w zamian kilka papierków i znaczki. Powaga sytuacji i autorytet władzy zostają zachowane nie? ;)
A za plecami można kręcić pełnowymiarowy biznes na rybołówstwie, hodowli i zarybieniach, łapówkach, zleceniach dla znajomych, ustawianiu przetargów, nie podlegając kontroli, urzędom skarbowym, zusom i Bóg wie jakim jeszcze instytucjom.
Nie wiem co stoi na przeszkodzie by zebrać materiał dowodowy, dołączyć podpisy tysięcy wędkarzy i zgłosić?
Jaki byłby skutek- nie wiem. Pewnie nic im nie zrobią.
Wymuszenie chociażby zmiany nazwy i przymus legalizacji tego biznesu, to byłby ogromny sukces.
Pytanie czy w naszym kraju da się ich ruszyć?
Może trzeba pójść dalej, wyjść poza granice? Są przecież międzynarodowe organizacje dbające o przyrodę, zwierzęta, jest i UE, z której nawet takie PZW doi środki. Degradacja wód i negatywny wpływ na środowisko poprzez działalność tego związku, są chyba do udowodnienia? Dotowanie unijną kasą jakiś ośrodków zarybień dla stowarzyszenia wędkarzy, które nawet nie płaci podatków, to też lipa?
Jak już skandal i afera, to na całego ;)
Tytuł: Odp: Sport w PZW, czyli jak działacze przejadają nasze pieniądze
Wiadomość wysłana przez: Luk w 31.12.2017, 16:12

Ale ostatnio sie gubie.. w jednym temacie Lucjanie namawiasz do wspoerania nowuch wladz... poczym..
Cyt." .Namawianie zaś do nieopłacania składek i do obalania PZW, to wzmacnianie innych opcji, nam wędkarzom wrogim. To wzmacnianie lobby rybackiego. Dopóki nie mamy swojej mocnej reprezentacji i programu, upadek PZW byłby dla nas po prostu klęską. Bo teraz mamy i wody, i koła, brakuje ludzi którzy tam chcą działać. Po upadku PZW nie zanosi się na to, aby takich ludzi przybyło!" - to twoje slowa...., jedziesz z kolejnym pomyslem na dzis bojkotu.... pzw..

To nie tak. Decyzje ZG to uchwały z 16 grudnia, a więc sprzed niecałych dwóch tygodni. O ile uważałem nowego prezesa i jego zarząd za taki co chce zmian przynajmniej lekkich, to po kwocie podwyżek z diety i po rozrośnięciu się zarządów i komisji, ukazał się prawdziwy obraz. Jakby co to tak- myliłem się co do prezesa i zarządu. :-*

Kolejna sprawa - nie uważam, że PZW powinien przestać istnieć, ale że powinien zostać zreformowany. Przy obecnym stanie świadomości wędkarzy i sile loby rybackiego byłoby to raczej klęską, z mocnymi powikłaniami. Dlatego nie namawiam do występowania z PZW. Raczej podałem opcję, aby na przykład zbojkotować wpłaty w jakimś okręgu lub wstrzymać się z opłatami np. do kwietnia/maja, tak aby pokazać swój protest.

Ogólnie uważam, że daliśmy się mocno nabrać na nowoczesnego prezesa i rewolucyjny zarząd. Rewolucja polega jak widać na zamianie miejsc przy korycie, to wszystko. Dlatego warto szybko zacząć działać, choćby poprzez Facebooka. Swojego czasu też pisałem o sporcie w PZW, jednak w trochę innym ujęciu. To co pisze Andrzej to po prostu idealne podsumowanie - wszystkie wydatki łącznie z sędziowaniem i utrzymywaniem kapitanatu ponoszą uczestnicy zawodów na szczeblu okręgowym oraz jest bezwzględny zakaz finansowania startów przez koła. Na takiej samej zasadzie jak w Okręgach finansowanie wszystkich zawodów Grań Prix Polski.Chcesz się bawić w sport wędkarski to zapewnij sobie finansowanie -środki własne ,sponsoring.

Arek też ma sporo racji - jednak ja chciałem rozbić temat na kilka opcji. Sport to szczególnie ważna dziedzina, gdyż tam wielu wyczynowców murem stoi za zarządem. Można ująć to tak, że mamy takie kółko wzajemnej adoracji. Niestety, ono szkodzi tez i wyczynowcom. Dlaczego? Bo jakby walczyli o siekę, to by mogli przejść na zawodowstwo jak w UK. Żyć ze startów, z układów sponsorskich, w których pokazywali by sprzęt jakieś firmy lub firm. Sport byłby popularniejszy, firmy by zarabiały, szukały też osób do teamów testerów czy też twórców nowych patentów. My w PZW nic tu nie dopłacamy, firmy walą kasę na reklamę przez sponsoring i zawody, łowimy na często polskie rzeczy. Układ prawie doskonały. Na dodatek można odchudzić wszelkie komisje i kapitanaty.

Mam też wrażenie, ze wielu wędkarzy feederowych może chcieć właśnie pójścia inną drogą - tą z wyczynu spławikowego, a to jest ślepy zaułek. Nie ma mowy o tym, aby promować wędkarstwo poprzez tworzenie regulaminu podnoszącego poprzeczkę tak wysoko, że bedzie to zajęcie dla kilkuset wędkarzy w Polsce. Szkodzimy sami sobie tutaj. Tym bardziej, że okręgi 'muszą' robić takie rozgrywki. I w wielu miejscach będą po prostu śladowe ilości ludzi. To typowy brak złego podejścia do marketingu o którym pisze Bartek. I słusznie tez piszę Andrzej - że statut o nowe uchwały jeszcze mocniej oznaczają wagę sportu. To nic innego jak robienie sobie tam etatów. W UK Angling Trust organizuje tylko dwie imprezy - Fishomanię i RiverFest. Są wysokie nagrody i tłumy chętnych, z czego kasa i tak wraca do związku (bo to jest rodzaj promocji). Jest natomiast masa kasy przeznaczona na szkolenie instruktorów, robienie pokazów , zachęcanie dzieci i starszych również do wędkarstwa. U nas zaś po raz kolejny powtarza się te same błędy. Jedynymi wygranymi są działacze w krawatach tutaj.

No i sam sponsoring to też ciemna strefa w PZW. Uważam, ze powinno się podawać co roku dokładne liczby jakie przeznaczane są na sport, zresztą na inne wydatki również. Na przykład na węgorza szklistego, patroszalnie i fileciarnie. Na dożynki, imprezy okolicznościowe (jak okrągłe niczym kwadrat 65 lecie), konferencje naukowe. Trzeba zacząć tych ludzi rozliczać. Jak widać standardem jest samowola.
Tytuł: Odp: Sport w PZW, czyli jak działacze przejadają nasze pieniądze
Wiadomość wysłana przez: Jurek z Warszawy w 31.12.2017, 16:19
Jak już skandal i afera, to na całego

Jak chcecie rozkręcić aferę na całego to dla naszego wspólnego dobra mogę się poświęcić. Jestem na emeryturze i wisi mi to że będę miał a papierach nasrane. Nie szukam pracy więc  kto mi pomoże ? tylko czy wystarczy mi na adwokata bo z pewnością jak coś dostanę to w zawiasach
Tytuł: Odp: Sport w PZW, czyli jak działacze przejadają nasze pieniądze
Wiadomość wysłana przez: Luk w 31.12.2017, 16:19
Może niekoniecznie związane jest to ze sportem, ale jak w ogóle chcecie rozmawiać z "prezesem" T. Rudnikiem, który na razie okazał się krętaczem. Ciągle powtarzał o przywróceniu wód wędkarzom, więc halo Mazury jesteście tam. Dam Wam przykład jak Prezes i spółka zabiera mazurskie wody z rąk rybaków, aby przekazać im wędkarzom.
Wiecie, że Prezydium ZG podjęło uchwałę w dniu 21.10.2017 r. w sprawie kierunków działania Polskiego Związku Wędkarskiego na lata 2017 – 2021 z której m.in. wynika, że przynajmniej do 2021.r Wasze jeziora będą nadal sieciowane. A wiecie może do kiedy jest kluczowy dla polskiego rybactwa i rybołówstwa program operacyjny „Rybactwo i Morze”, który wchodzi w skład Europejskich Funduszy Strukturalnych i Inwestycyjnych? Jak nie wiecie to Wam powiem. A no jest on jedynie do 2020 r. Czyli sprytnie to sobie dziadki wymyśliły. Oni nie zamierzają przestać sieciowania polskich wód nawet po zakończeniu wyżej wymienionego strumienia unijnych pieniędzy. Przecież może pojawić się kolejny program i kolejna kasa.

Dlatego trzeba robić wszystko, aby ten program już nie obejmował PZW (bo będzie następny od 2021 roku). Powinien nastąpić rozdział rybaków (PGR Suwałki zwłaszcza) od wędkarstwa. Nikt nie mówi o zabieraniu rybakom wód, bardziej o zmianie operatów na kilku lub kilkunastu jeziorach, które stałyby się akwenami wędkarskimi. A ZG musi przestać żyć z kasy rybackiej, niech sobie zrobią Polski Związek Rybacki i tam urzędują. Ciekawe, ze PGR Suwałki ma się tak dobrze, co? Chyba najlepiej ze wszystkich rybackich spółek. Jeżeli PZW daje kasę na patroszalnie i na węgorza szklistego, to niech nie dziwi dobra kondycja przedsiębiorstwa 8)
Tytuł: Odp: Sport w PZW, czyli jak działacze przejadają nasze pieniądze
Wiadomość wysłana przez: Luk w 31.12.2017, 16:24
Jak już skandal i afera, to na całego

Jak chcecie rozkręcić aferę na całego to dla naszego wspólnego dobra mogę się poświęcić. Jestem na emeryturze i wisi mi to że będę miał a papierach nasrane. Nie szukam pracy więc  kto mi pomoże ? tylko czy wystarczy mi na adwokata bo z pewnością jak coś dostanę to w zawiasach

Kandydaturę przyjmujemy :)  Jurek, myślę, że można rozegrać to bez takiego poświęcenia. Ale za postawę masz :thumbup:
Tytuł: Odp: Sport w PZW, czyli jak działacze przejadają nasze pieniądze
Wiadomość wysłana przez: mjmaciek w 31.12.2017, 16:29

Ale ostatnio sie gubie.. w jednym temacie Lucjanie namawiasz do wspoerania nowuch wladz... poczym..
Cyt." .Namawianie zaś do nieopłacania składek i do obalania PZW, to wzmacnianie innych opcji, nam wędkarzom wrogim. To wzmacnianie lobby rybackiego. Dopóki nie mamy swojej mocnej reprezentacji i programu, upadek PZW byłby dla nas po prostu klęską. Bo teraz mamy i wody, i koła, brakuje ludzi którzy tam chcą działać. Po upadku PZW nie zanosi się na to, aby takich ludzi przybyło!" - to twoje slowa...., jedziesz z kolejnym pomyslem na dzis bojkotu.... pzw..

To nie tak. Decyzje ZG to uchwały z 16 grudnia, a więc sprzed niecałych dwóch tygodni. O ile uważałem nowego prezesa i jego zarząd za taki co chce zmian przynajmniej lekkich, to po kwocie podwyżek z diety i po rozrośnięciu się zarządów i komisji, ukazał się prawdziwy obraz. Jakby co to tak- myliłem się co do prezesa i zarządu. :-*

Kolejna sprawa - nie uważam, że PZW powinien przestać istnieć, ale że powinien zostać zreformowany. Przy obecnym stanie świadomości wędkarzy i sile loby rybackiego byłoby to raczej klęską, z mocnymi powikłaniami. Dlatego nie namawiam do występowania z PZW. Raczej podałem opcję, aby na przykład zbojkotować wpłaty w jakimś okręgu lub wstrzymać się z opłatami np. do kwietnia/maja, tak aby pokazać swój protest.

Ogólnie uważam, że daliśmy się mocno nabrać na nowoczesnego prezesa i rewolucyjny zarząd. Rewolucja polega jak widać na zamianie miejsc przy korycie, to wszystko. Dlatego warto szybko zacząć działać, choćby poprzez Facebooka. Swojego czasu też pisałem o sporcie w PZW, jednak w trochę innym ujęciu. To co pisze Andrzej to po prostu idealne podsumowanie - wszystkie wydatki łącznie z sędziowaniem i utrzymywaniem kapitanatu ponoszą uczestnicy zawodów na szczeblu okręgowym oraz jest bezwzględny zakaz finansowania startów przez koła. Na takiej samej zasadzie jak w Okręgach finansowanie wszystkich zawodów Grań Prix Polski.Chcesz się bawić w sport wędkarski to zapewnij sobie finansowanie -środki własne ,sponsoring.

Arek też ma sporo racji - jednak ja chciałem rozbić temat na kilka opcji. Sport to szczególnie ważna dziedzina, gdyż tam wielu wyczynowców murem stoi za zarządem. Można ująć to tak, że mamy takie kółko wzajemnej adoracji. Niestety, ono szkodzi tez i wyczynowcom. Dlaczego? Bo jakby walczyli o siekę, to by mogli przejść na zawodowstwo jak w UK. Żyć ze startów, z układów sponsorskich, w których pokazywali by sprzęt jakieś firmy lub firm. Sport byłby popularniejszy, firmy by zarabiały, szukały też osób do teamów testerów czy też twórców nowych patentów. My w PZW nic tu nie dopłacamy, firmy walą kasę na reklamę przez sponsoring i zawody, łowimy na często polskie rzeczy. Układ prawie doskonały. Na dodatek można odchudzić wszelkie komisje i kapitanaty.

Mam też wrażenie, ze wielu wędkarzy feederowych może chcieć właśnie pójścia inną drogą - tą z wyczynu spławikowego, a to jest ślepy zaułek. Nie ma mowy o tym, aby promować wędkarstwo poprzez tworzenie regulaminu podnoszącego poprzeczkę tak wysoko, że bedzie to zajęcie dla kilkuset wędkarzy w Polsce. Szkodzimy sami sobie tutaj. Tym bardziej, że okręgi 'muszą' robić takie rozgrywki. I w wielu miejscach będą po prostu śladowe ilości ludzi. To typowy brak złego podejścia do marketingu o którym pisze Bartek. I słusznie tez piszę Andrzej - że statut o nowe uchwały jeszcze mocniej oznaczają wagę sportu. To nic innego jak robienie sobie tam etatów. W UK Angling Trust organizuje tylko dwie imprezy - Fishomanię i RiverFest. Są wysokie nagrody i tłumy chętnych, z czego kasa i tak wraca do związku (bo to jest rodzaj promocji). Jest natomiast masa kasy przeznaczona na szkolenie instruktorów, robienie pokazów , zachęcanie dzieci i starszych również do wędkarstwa. U nas zaś po raz kolejny powtarza się te same błędy. Jedynymi wygranymi są działacze w krawatach tutaj.

No i sam sponsoring to też ciemna strefa w PZW. Uważam, ze powinno się podawać co roku dokładne liczby jakie przeznaczane są na sport, zresztą na inne wydatki również. Na przykład na węgorza szklistego, patroszalnie i fileciarnie. Na dożynki, imprezy okolicznościowe (jak okrągłe niczym kwadrat 65 lecie), konferencje naukowe. Trzeba zacząć tych ludzi rozliczać. Jak widać standardem jest samowola.

Też tak to odbieram.

Co do prezesa mysle sobie ze to taki dobry wujek...a przytym niezly polityk...
A by nie robic sobie nastepnych wrogow w ZG... nie kasuje sie starych...na nowych stworzyli nowe miejsca..
A zeby wszytkim zrobic dobrze podniesli sobie diety...
To PZW jednak to kupa polityki...
A my widzimy gdzie w tym szeregu jestesmy... Poprostu w szarej D....
W sumie powoli wychodzi na czym ten czar nowosci polega..
Swiata wedkarskiego w PL nie zmienia... kaske brac beda...a zajakis czas pujda stara narracja , takie mamy prawo...
Tytuł: Odp: Sport w PZW, czyli jak działacze przejadają nasze pieniądze
Wiadomość wysłana przez: Grzegorz H. w 31.12.2017, 16:30
Witam. Na początek powiem że jestem przeciwnikiem tej zorganizowanej dobrze zorganizowanej grupy (PZW).Na moim podwórku (Poznań) na sport w okręgu nie dają prawie nic bo zawody same się finansują i zawodnicy muszą zapłacić startowe (MO feeder) dostaliśmy kasę fiskalną i całą nadwyżkę kasy musieliśmy im oddać.Wbrew pozorom na realny sport nie tracą dużo tylko na cała otoczke. A sposoby na wyciągnięcie kasy mają lepsze .Poprzedni działacze korzystali np.z usług swoich rodzin które za symboliczną kwotę (umowa zlecenie)kosiły trawę na nadwarciańskich betonach. Podobno bywały organizowane zawody z nagrodmi i za miejsca 1-30 nagrody do 50 pln a miejsce 31-telewizor 32- pralka :P a że trzeba się szkolić to były też szkolenia ichtiologiczne (2 tyg) w miejscowościach nadmorskich w lipcu lub sierpniu. No i ich już nie ma a jedyna kara to zwolnienie o niegospodarność. Bardzo mocno liczę że ta patologia padnie na pysk .Pzdr.
Grzegorzu takie działania w normalnie funkcjonujących stowarzyszeniach kończą się zawiadomieniami do prokuratury o popełnieniu przestępstwa, gdyż takie czyny wypełniają znamiona kilku przestępstw z kodeksu karnego, jak i ustaw szczególnych. Sam rok temu takie pisałem. I członek tego stowarzyszenia jest już z wyrokiem wpisanym do Krajowego Rejestru Karnego. Z tego co wiem szuka pracy. Ciężko mu będzie ją znaleźć, gdyż pracodawcy zwykle wymagają zaświadczenia o niekaralności w dziedzinie, którą się zajmuje ów były członek stowarzyszenia. To jest duży problem - takie przymykanie oka na patologię wokół nas. Na marginesie powiem, że każdy sąd cię przywróci w prawach członka na wypadek gdybyś wkurzył kolegów takiej patologii i chcieliby cię wyrzucić ze stowarzyszenia. Ludzie się boją działać bo nie znają swoich praw i możliwości jakie im prawo daje.
     Prokurator był i tak jak pisałem zwolnieni za niegospodarność , a na ich miejsce ludzie którzy z nimi współpracowali. I okazuje się że to byli drobni ciułacze bo teraz ruchy są bardziej przemyślane . Minimalna ilość członków w kole to 100 a jak nie ma to likwidacja bo łatwiej ugadać się do wyborów ze sześćdzeisięcioma delegatami niż ze setką .A co do składek to też pomyśleli bo jeden dzień dla niezrzeszonych kosztuje 50 pln  i chcąc wystartować w zawodach musiałbym wykupić.I  jadąc pod namiot z rodziną do znajomego agro też muszę płacić bo woda jest PZW i to grubo i nie trzeba być ekonomistą żeby dodać 2+2.
Tytuł: Odp: Sport w PZW, czyli jak działacze przejadają nasze pieniądze
Wiadomość wysłana przez: Wonski81 w 31.12.2017, 16:45
Jak już skandal i afera, to na całego

Jak chcecie rozkręcić aferę na całego to dla naszego wspólnego dobra mogę się poświęcić. Jestem na emeryturze i wisi mi to że będę miał a papierach nasrane. Nie szukam pracy więc  kto mi pomoże ? tylko czy wystarczy mi na adwokata bo z pewnością jak coś dostanę to w zawiasach

hehehehe
W sumie jest to odpowiedź.
Jest jak jest, bo każdy się boi. Nie można się przeciwstawić, bo jest obawa, że sitwa Cię zniszczy. Trzeba siedzieć cicho i grzecznie, i dać się wykorzystywać.
Fajny ustrój ;)
Tytuł: Odp: Sport w PZW, czyli jak działacze przejadają nasze pieniądze
Wiadomość wysłana przez: kamukieros w 31.12.2017, 16:49
Tak jest największe koszta zawodów okręgowych to właśnie otoczka-sędziowie, catering, puchary, toalety czy nawet paliwo do agregatu bo losowanie stanowisk jest komputerowe. To jest koszt kilku tysięcy złotych na jedne zawody. Przy obsadzie np. 30 czy 40 osób.

To teraz moje pytanie brzmi jakie wpisowe potrzebne jest na zawody okręgowe dla tej ilości startujących aby pokryli koszta imprezy?
ok. 80-100PLN
Nierealne jest aby startujący pokryli koszta imprezy jak pisze ktoś wyżej.  Okręg musi ponosić koszta organizacyjne.
Tytuł: Odp: Sport w PZW, czyli jak działacze przejadają nasze pieniądze
Wiadomość wysłana przez: gregorio w 31.12.2017, 16:50
A może tworzyć i zakładać lepsze, to może jest wyjście? I pokazywać i nakłaniać ludzi że można , że nie trzeba wcale w PZW. Tam nikt nikogo na siłę nie trzyma i każe składki opłacać. Sami widzimy że ta organizacja jest jaka jest. A może jak zaprzestaną ludzie płacić składki to potwór zdechnie samoczynnie i zniknie z polskiej sceny wędkarskiej.
Tytuł: Odp: Sport w PZW, czyli jak działacze przejadają nasze pieniądze
Wiadomość wysłana przez: alisowski w 31.12.2017, 16:54
Tak jest największe koszta zawodów okręgowych to właśnie otoczka-sędziowie, catering, puchary, toalety czy nawet paliwo do agregatu bo losowanie stanowisk jest komputerowe. To jest koszt kilku tysięcy złotych na jedne zawody. Przy obsadzie np. 30 czy 40 osób.

To teraz moje pytanie brzmi jakie wpisowe potrzebne jest na zawody okręgowe dla tej ilości startujących aby pokryli koszta imprezy?
ok. 80-100PLN
Nierealne jest aby startujący pokryli koszta imprezy jak pisze ktoś wyżej.  Okręg musi ponosić koszta organizacyjne.
Ja w tych zawodach nie startuję.To dlaczego mam ponosić koszty ich organizacji nie dając na to zgody?
Tytuł: Odp: Sport w PZW, czyli jak działacze przejadają nasze pieniądze
Wiadomość wysłana przez: gregorio w 31.12.2017, 16:58
Tak jest największe koszta zawodów okręgowych to właśnie otoczka-sędziowie, catering, puchary, toalety czy nawet paliwo do agregatu bo losowanie stanowisk jest komputerowe. To jest koszt kilku tysięcy złotych na jedne zawody. Przy obsadzie np. 30 czy 40 osób.


To teraz moje pytanie brzmi jakie wpisowe potrzebne jest na zawody okręgowe dla tej ilości startujących aby pokryli koszta imprezy?
ok. 80-100PLN
Nierealne jest aby startujący pokryli koszta imprezy jak pisze ktoś wyżej.  Okręg musi ponosić koszta organizacyjne.
Ad.1
Koszt z tym związany zapewne będzie też od tego co chcemy i jak chcemy.Zrobisz zawody ze słabą otoczką , cateringiem i bóg wie co jeszcze to usłyszysz na koniec że to jest "hu... maksymalna za co ja płacę te składki i wpisowe" Natomiast na odwrót będzie to tak że zawody super. Ale już ci co nie biorą w tym udziału powiedzą że " kur.... bawią się za nasze pieniądze" Ciężko to pogodzić panowie.

Ad.2
Myślę że odpowiedź jest prosta, ludzie woleli by wystartować w zawodach komercyjnych. Gdzie taka kwota wpisowego lub nawet wyższa jest adekwatna do całej imprezy, nagród itd
Tytuł: Odp: Sport w PZW, czyli jak działacze przejadają nasze pieniądze
Wiadomość wysłana przez: gregorio w 31.12.2017, 17:03
Tak jest największe koszta zawodów okręgowych to właśnie otoczka-sędziowie, catering, puchary, toalety czy nawet paliwo do agregatu bo losowanie stanowisk jest komputerowe. To jest koszt kilku tysięcy złotych na jedne zawody. Przy obsadzie np. 30 czy 40 osób.

To teraz moje pytanie brzmi jakie wpisowe potrzebne jest na zawody okręgowe dla tej ilości startujących aby pokryli koszta imprezy?
ok. 80-100PLN
Nierealne jest aby startujący pokryli koszta imprezy jak pisze ktoś wyżej.  Okręg musi ponosić koszta organizacyjne.
Ja w tych zawodach nie startuję.To dlaczego mam ponosić koszty ich organizacji nie dając na to zgody?

Ja nie bronie tutaj PZW pod żadnym pozorem żeby nie było :P. Wstępując do PZW zgodziłeś się na to "patrz status"
Tytuł: Odp: Sport w PZW, czyli jak działacze przejadają nasze pieniądze
Wiadomość wysłana przez: Luk w 31.12.2017, 17:08
A może tworzyć i zakładać lepsze, to może jest wyjście? I pokazywać i nakłaniać ludzi że można , że nie trzeba wcale w PZW. Tam nikt nikogo na siłę nie trzyma i każe składki opłacać. Sami widzimy że ta organizacja jest jaka jest. A może jak zaprzestaną ludzie płacić składki to potwór zdechnie samoczynnie i zniknie z polskiej sceny wędkarskiej.

Gregorio, wałkowaliśmy to już. Co powstanie w miejsce PZW? Komercje? Stowarzyszenia? Połowę wód przejmą rybacy, mają teraz granty piękne z UE, to czego brakuje im to wód. Warto ryzykować? Dodatkowo zerwanie umów z RZGW może sprawić, że wędkarze stać będą jako ci drudzy w kolejce. Nie zapominajmy też, kto operaty ocenia i weryfikuje - w dużej mierze naukowcy rybaccy, do wędkarzy odnoszący się z niechęcią. Oni uważają, że rybak jest lepszy od wędkarzy, więc można się mocno poparzyć. Likwidacja PZW może mieć miejsce, jeżeli jako wędkarze będziemy mieli odpowiedni poziom świadomości, i uzgodnioną alternatywę. Teraz nie ma ani świadomości, ani alternatyw.
Tytuł: Odp: Sport w PZW, czyli jak działacze przejadają nasze pieniądze
Wiadomość wysłana przez: Luk w 31.12.2017, 17:15
Tak jest największe koszta zawodów okręgowych to właśnie otoczka-sędziowie, catering, puchary, toalety czy nawet paliwo do agregatu bo losowanie stanowisk jest komputerowe. To jest koszt kilku tysięcy złotych na jedne zawody. Przy obsadzie np. 30 czy 40 osób.

To teraz moje pytanie brzmi jakie wpisowe potrzebne jest na zawody okręgowe dla tej ilości startujących aby pokryli koszta imprezy?
ok. 80-100PLN
Nierealne jest aby startujący pokryli koszta imprezy jak pisze ktoś wyżej.  Okręg musi ponosić koszta organizacyjne.

Dlatego potrzeba komercjalizacji. Wszystko powinna załatwić firma, która zawody organizuje, i która z nich będzie miała zysk. To nie ma być tak, ze jakas firma funduje kosz i dwie wędki, mają zapewnić dobre nagrody, najlepiej kasę, i oprawę. Wpisowe też będzie oczywiście, bo za darmo to by 1/3 nie przyjechała, bo ich by głowa rozbolała. Ale rozsądne wpisowe, na poziomie 30-50 PLN.

I teraz najlepsze. Wiesz co zrobiłby taki sponsor? Stawałby na rzęsach aby była wysoka frekwencja. Uprościłby regulamin, dodał jakies atrakcje, i nagle z 20 byłoby 80 startujących. I wszystko by się pięknie zakręciło. I o to chodzi, prywatna firma - więc chce zarobić. A w PZW? Zgłosi się 20 startujących, oprawa nie z tej ziemi, i kto ma za to zapłacić? Wędkarz Zenon Bombalina? Aby inni mogli sobie powalczyć o tytuły i puchary?

Dlatego trzeba to zrobić z głową, i zrezygnować z 'jedynej słusznej roli PZW' :) Nie będzie ludzi, nie będzie zawodów, proste. Będzie wielu startujących? Będą nagrody bardzo cenne i bardzo wysoki poziom. Gratka dla wyczynowców :D
Tytuł: Odp: Sport w PZW, czyli jak działacze przejadają nasze pieniądze
Wiadomość wysłana przez: gregorio w 31.12.2017, 17:18
Dokładnie Stowarzyszenia :) , Komercje . Popatrz proszę na stowarzyszenie które przejęło duży kąsek od PZW jakim jest rzeka Parsęta z dopływami wszystkimi. Poczytaj i zobacz co straciło PZW przez swoją nieudolność i krętactwo. I jak teraz ludzie do tego podchodzą.Jak diametralnie spadło członkostwo w kołach w zach. pom. Jak teraz sobie wszyscy chwalą , wędkarze jak jest fajnie, ile ryb itd. A zarybienia rzeki i ochrona teraz idą pełną parą. Można?
Tytuł: Odp: Sport w PZW, czyli jak działacze przejadają nasze pieniądze
Wiadomość wysłana przez: Luk w 31.12.2017, 17:24

Koszt z tym związany zapewne będzie też od tego co chcemy i jak chcemy.Zrobisz zawody ze słabą otoczką , cateringiem i bóg wie co jeszcze to usłyszysz na koniec że to jest "hu... maksymalna za co ja płacę te składki i wpisowe" Natomiast na odwrót będzie to tak że zawody super. Ale już ci co nie biorą w tym udziału powiedzą że " kur.... bawią się za nasze pieniądze" Ciężko to pogodzić panowie.

Pytanie po co nam sport w PZW? Zapewniam, że na dziś z 80% wędkarzy, powiedziałoby 'nie' dla brania ich kasy na sport. Kto wie czy nie było by to ponad 90%.  Na pewno są inne drogi finansowania. Niech powstanie Sportowy Związek Wędkarski, zrzeszający wyczynowców, i będący stowarzyszeniem sportowym. Co w tym złego? Dostana kasę z Ministerstwa Sportu. A jak nie, to niech sponsorzy wszystko ufundują. U nas w takim spławiku wystarczy zrobić zawody komercyjne na wodach PZW. Przybędzie startujących, poziom będzie jeszcze wyższy. Kandydatów do startów w ME i MŚ nie zabraknie :)

W takim wypadku nikt nie będzie narzekał, każdy tu zyskuje - oprócz działacza. Bo za organizację zawodów na wodzie PZW kasę dostanie koło lub okręg, więc każdy jest zadowolony.
Tytuł: Odp: Sport w PZW, czyli jak działacze przejadają nasze pieniądze
Wiadomość wysłana przez: Luk w 31.12.2017, 17:31
Dokładnie Stowarzyszenia :) , Komercje . Popatrz proszę na stowarzyszenie które przejęło duży kąsek od PZW jakim jest rzeka Parsęta z dopływami wszystkimi. Poczytaj i zobacz co straciło PZW przez swoją nieudolność i krętactwo. I jak teraz ludzie do tego podchodzą.Jak diametralnie spadło członkostwo w kołach w zach. pom. Jak teraz sobie wszyscy chwalą , wędkarze jak jest fajnie, ile ryb itd. A zarybienia rzeki i ochrona teraz idą pełną parą. Można?

Też masz rację, ale tu podajesz przykład jednego okręgu, w którym jest specyficzna sytuacja - wody stojące maja rybacy głównie i rzeki były podstawą. To co się stało z Parsętą trudno odnieść do takiej Odry. Parsęty nie weźmie rybak, Odrę zaś tak. I może się okazać, że w takim województwie opolskim, cała Odra będzie w ręku rybaka. Co wtedy? Albo, że członkostwo roczne w stowarzyszeniu 'odrzańskim' to 200-300 PLN na rok. Ile opłacisz takich stowarzyszeń? Pięć? Zobacz ile to pieniędzy... Na pewno byłoby to spore ryzyko pozwolić na taki upadek niekontrolowany. O wiele lepiej jest sprawić, aby koła zyskały odpowiedzialność prawną i same podpisały umowę z RZGW. Ale to trzeba zrobić na początku :) Dlatego długa droga jeszcze. Ja popieram stowarzyszenia, aczkolwiek uważam, że lepiej byłoby, aby stały się nimi koła :)
Tytuł: Odp: Sport w PZW, czyli jak działacze przejadają nasze pieniądze
Wiadomość wysłana przez: kamukieros w 31.12.2017, 17:40
Super. Wszystko Luk jest super w tym co mówisz i tojest prawda i się zgsdzam z tym.

Tylko w Polsce jest problem jeden a mianowicie starzy ludzie (w przenośni) czyli wędkarz to gościu po 50 roku życiu który łowi ryby bo lubi i mu smakują. I na te osoby jest skierowany rynęk wędkarski. Mikado czy Jaxon czy Traper nie dadzą pieniędzy tak dużych na sport bo im się to nie opłaca. Piszesz nawet że sport w PZW to mniej niż jeden procent ludzi, to już sam masz odpowiedź że kasy nie dostaniesz bo TO SIĘ NIE OPŁACA WTYM KRAJU. Przykładowo na MP np. w spławiku wystaczy dać 10tys. żeby jako sponsor przejąć tą imprezę a mimo to np. Traperowi to się nie opłaca. Bo ta kasa nie wróci bezpośrednio. Lepiej zamówić za te pieniądze 100 badziewnych wędek u chińczyka .

Będzie za 30lat tak jak w anglii że starzy wędkarze będą łowili na feederki czy matcha a nie gruntówki czy teleskopy  to będą takie firmy jak traper czy jaxon wykładać kasę na zawody bo sportowe łowienie będzie na czasie. I tyle. Komuna sie skończyła 30 lat temu ale my ją nadal odczuwamy bo ci ludzie co w niej żyli żyją nadal. Zmiany pokoleniowe zmieniają świat.

Szczęśliwego nowego Roku życzę wszystkim.
Tytuł: Odp: Sport w PZW, czyli jak działacze przejadają nasze pieniądze
Wiadomość wysłana przez: Luk w 31.12.2017, 17:58
Mądrze piszesz, kolorowo nie jest. Ja jednak wierzę, że jeżeli nagrody będą z prawdziwego zdarzenia, to znaczy kasa, to ludzie wejdą w wyczyn. Teraz jest to kpina. Gdyby nie fakt, że w zawodach startują właściciele firm czy sklepów, jak Kacper Górecki czy też Tomek Horemski, to w ogóle by nie było zawodów. Im zależy jednak aby swoje produkty lub sklep przyozdobić tytułem ( i słusznie). Jednak jeżeli będzie kilka razy więcej startujących, to i Traper, i gliny Górka czy sklep T.Horemskiego będą robić o wiele większe obroty. Oni sami wezmą się za sponsoring.

Problem w tym, że aby sprzedawać coś, musza być na to klienci. Jak dziadki będą mogli łowić sprężyną czy Metoda na zawodach feederowych, to będą tam stawali tłumnie. Sami z czasem zauważą, że kiepska wędka czy słaby podajnik daje im gorsze wyniki, i sięgną po to co lepsze. I wtedy będzie można się rozwijać... To czego brakuje to wody na młyn, koła zamachowego aby sport ruszył. Robienie nisz jak spławik czy feeder, finansowanych z kasy szeregowych wędkarzy rozwojem nie jest. To jest cofanie się.

Do siego Roku! :beer: :beer: :beer: :beer:
Tytuł: Odp: Sport w PZW, czyli jak działacze przejadają nasze pieniądze
Wiadomość wysłana przez: FanFeeder w 31.12.2017, 18:35
Odnośnie finasowanie sportu to mam takie przemyślenie, ze jak najbardziej na tak na poziomie juniorów czy kadetów jak to się tam nazywa, ogólnie. Nie mam nic przeciwko temu by dostawali na to środki od PZW. Niech dzieciaki się wciągają i uczą. A po 18 roku życia, niech już sami się finansują, jeżeli dalej chcą startować.
Tytuł: Odp: Sport w PZW, czyli jak działacze przejadają nasze pieniądze
Wiadomość wysłana przez: mirek w 31.12.2017, 18:52
A może jak zaprzestaną ludzie płacić składki to potwór zdechnie samoczynnie i zniknie z polskiej sceny wędkarskiej. :thumbup: Przytoczyłem gregorio.
Tytuł: Odp: Sport w PZW, czyli jak działacze przejadają nasze pieniądze
Wiadomość wysłana przez: matchless w 31.12.2017, 19:16
Ja uważam, że ten sport to jeszcze jedna z nielicznych, pozytywnych rzeczy, które są w PZW. Ile razy ja się nasłuchałem, że jakby nie sport, to było by wpuszczone 500 a może i 1000 kg ryby więcej. Teraz mi powiedzcie, czy jest jakaś ilość, której amatorzy rybiego mięsa nie są w stanie przerobić? Im więcej ryb, tym więcej wyłowią i zjedzą. Jeśli zmienią się limity, jeśli powstaną limity tygodniowe, jeśli zacznie się chronić odpowiednio wyjątkowe dla Nas gatunki ryb rodzimych - wtedy pieniądze zaoszczędzone na sporcie realnie mogą poprawić rybostan.
Trzeba też pamiętać, że ten sport to w 70% koszta zawodów dzieciaków (przynajmniej u mnie w kole tak jest) a one są przyszłością PZW. Bo jeśli mięsiarze wymrą naturalnie, a młodzi zamiast łowienia ryb będą wybierać komputer, to po jakimś czasie okaże się, że nie będzie więcej ryb ale mniej, bo liczba członków drastycznie spadnie.

Tłumaczę Wam, bo znam sytuację doskonale. Jeśli w kole, jeśli w jakiejś grupie jest przewaga mięsiarzy, to obojętnie, czy zarybicie 1000 kg ryb czy 5000 kg ryb, efekt będzie taki sam!
Bez limitów tygodniowych i prawidłowej ochrony odpowiedniej do obecnych czasów możemy sobie zarybiać i zarybiać i tak w kółko. To nic nie da. Przekonałem się o tym osobiście.

Piszecie tutaj o komercjalizacji, o sponsorach sportu etc. Większość przyklaskuje, popiera. Pytam się teraz. Kto z Was, jest chętny sponsorować moją szkółkę wędkarską i dzieciaków w 2018 roku?
Mam ambitnych i osiągających sukcesy młodych sportowców. W tym roku jedziemy na GPX Polski. Kto mi pomoże? Chętnie przyjmę każdą pomoc. Oczywiście nie ma problemu z reklamą, napisami na koszulkach itd. Zobaczymy w tym wątku, ilu zgłosi się chętnych do pomocy. Wszystko fajnie pięknie, ale w zeszłym roku próbowałem poszukać sponsora, niewielkiego, by kupić nowe żyłki, jakieś haczyki, spławiki, akcesoria. Pomógł tylko Kacper Górecki, który wysłał swój sprzęt. Zawody czy sport w PZW, to nie tylko seniorzy typu Horemski, Milewski etc. Sport w PZW to w większości szkółki wędkarskie i dzieciaki, które uczy się prawidłowego podejścia do ryb, etyki wędkarskiej, obecnie zasady no-kill, wędkowania różnymi technikami, są wyjazdy na zawody itd. Ale to praca trudna i wymagająca, do tego niestety kosztowna. Ale to nie jest pieniądz stracony. Obiektywnie stwierdzam, że ta część pieniędzy, przeznaczona na sport i te dzieciaki jest dużo lepiej wydana, aniżeli pozostałe 90 ileś %, które są zżerane przez mięsiarzy albo działaczy. Bo uśmiech dzieciaka, zadowolonego, w którym zaszczepia się pasję, który czerpie radość z łowienia i spędzania aktywnie czasu a nie przed komputerem jest bezcenny. Wolał bym na to wydać 50 % pieniędzy PZW, aniżeli oszukiwać się wielkimi zarybieniami, gdzie wrzucamy do wody pieniądze, które po prostu przez amatorów mięsa są z wody wyciągane, pozyskiwane. Najpierw ochrońmy to, czym zarybiamy aktualnie a zobaczycie, że nie trzeba ani złotówki więcej na zarybiania itp. Póki to będzie się odbywało na zasadzie wpuszczenia i wyłowienia, to zawsze będzie błędne koło. Niezależnie od tego jaką ilością zarybimy. Nie ma takiej, której nasi umiejętni koledzy z PZW nie są w stanie złowić, przerobić, zjeść.
Tytuł: Odp: Sport w PZW, czyli jak działacze przejadają nasze pieniądze
Wiadomość wysłana przez: selektor w 31.12.2017, 19:19
Jak chcecie rozkręcić aferę na całego to dla naszego wspólnego dobra mogę się poświęcić. Jestem na emeryturze i wisi mi to że będę miał a papierach nasrane. Nie szukam pracy więc  kto mi pomoże ? tylko czy wystarczy mi na adwokata bo z pewnością jak coś dostanę to w zawiasach

Powiem tak. Przeceniacie trochę możliwości organizacji w której jesteście. Każdy się boi, że ....no właśnie, że co? Co Wam zrobią. Pozwą? O co? Na jakiej podstawie? Złożą zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa? Tak? A na jakiej podstawie? Na marginesie za fałszywe zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa samemu można ponieść odpowiedzialność karną. Czy mogą Was próbować usunąć z PZW? Mogą. Dzięki Bogu jest statut, który reguluje Twoje prawa, obowiązki, przewinienia. Każdy sąd przywróci Was w prawach członka, a takich spraw są setki, jak nie tysiące w Polsce, szczególnie w tych mniejszych stowarzyszeniach, w których sąsiad nadepnie sąsiadowi na odcisk. Zarządy upadają bo jeden z drugim czuje się oszukany i ma na to dowody. Poczytajcie sobie w wolnej chwili orzeczenia sądów na Portalu Orzeczeń Sądów Powszechnych w tym zakresie. Jest masa spraw w których jeden z drugim idzie na wojnę z zarządem. I wiele z tych spraw jest wygranych, no bo jak się ma dowody na złe działania zarządów to naprawdę trudno jest "spieprzyć" sprawę. Tylko nie można wyskakiwać z hasłami, że kradną, że oszukują, jak się nie ma dowodów na to. Wtedy nikt Cię nie będzie brał na poważnie. Przykładów działania niezgodnego z prawem, czy nawet ze statutem w działalności ZG jest cała masa. Tylko jak ktoś już o tym pisał trzeba to zebrać w jeden logiczny i najlepiej prawniczy wywód. Raptem pół roku temu mój kumpel "zmiótł" zarząd spółdzielni mieszkaniowej, w której mieszka, a w której dokonywano masowych przekrętów, i wszyscy o tym wiedzieli, choć każdy bał się coś zrobić. No bo oni mają kasę na adwokata, a ja jej nie mam. Kolega też nie jest z tych bogatych, nie jest nawet prawnikiem...ale był dociekliwy. Poczytał o swoich prawach jako członka spółdzielni mieszkaniowej, popytał tu i tam gdy czegoś nie wiedział, pogadał z ludźmi takimi jak on-dociekającymi prawdy, następnie poszperał w dokumentach i znalazł to czego szukał. Pamiętacie taki film Raport Pelikana na podstawie książki Johna Grishama to jest bardzo dobry przykład jak coś wydawałoby się mało istotnego przeradza się w coś co jest początkiem końca.

W dzisiejszych czasach całe to rybactwo śródlądowe związane z gospodarką jeziorową i rzeczną istnieje wyłącznie dzięki programom unijnym, takim jak Rybactwo i Morze 2014 –2020. To jest olbrzymia kasa z UE rozdzielana przez ARiMR. Tylko ARiMR tego nie kontroluje. Tak jak nie jest w stanie skontrolować wszystkich rolników w kwestii dopłat, tak tym bardziej nie jest w stanie skontrolować rybaków. Tu jest trudno udowodnić na co idzie kasa. Trzeba się postarać żeby coś znaleźć. A w ARIMR co wybory to się wymienia urzędników na swoich, więc jak ten organ ma prawidłowo funkcjonować? Znamiennym jest fakt, że w uchwale nr 11/XII/2017 z dnia 16 grudnia 2017 r. w sprawie: wyrażenia zgody na realizację wniosków Gospodarstwa Rybackiego PZW w Suwałkach w ramach programu operacyjnego „Rybactwo i Morze 2014 –2020” połączonej z udzieleniem pełnomocnictwa do podpisywania umów na zadania określone we wnioskach jest mowa o zakupie węgorza szklistego za kwotę ok. 220 tys. zł do dalszego podchowu w 2018 r. Kasa na zakup niby pochodzi z Programu Rybactwo i Morze. Po czym na stronie GR w Suwałkach czytam http://www.pzw.org.pl/suwalki/ , że "oferujemy do sprzedaży, w czerwcu - sierpniu danego roku. narybek węgorza do zarybienia wód płynących, z Podchowalni węgorza w Guziance w m. Ruciane Nida." Komu go sprzedają? Jakim podmiotom? Sobie? Przecież tu jest pole do potężnych nadużyć. Już od lat wiadomym jest, że coś jest nie tak z tą gospodarką rybacką, bo NIK by nie robił kontroli w 2013 r. https://www.nik.gov.pl/aktualnosci/srodowisko/nik-o-gospodarce-rybackiej-na-jeziorach-mazurskich.html Tylko, że za tą kontrolę to inspektorzy NIK-u powinni ponieść odpowiedzialność - w mojej ocenie również karną. K..a jak można z podsumowania kontroli, czyli nierzetelnego "prowadzenia dokumentacji gospodarki rybackiej przez dziewięć skontrolowanych podmiotów uprawnionych do rybactwa (90%), a także nieprawidłowe sporządzanie przez pięć
podmiotów (50%) sprawozdań statystycznych dotyczących prowadzonej przez nie gospodarki rybackiej  i nieterminowe ich przekazywanie IRS w Olsztynie" (s.8 raportu) wywodzić, że było wszystko ok, bo prowadzenie gospodarki rybackiej przez skontrolowane podmioty uprawnione do rybactwa było zgodne "z założeniami operatów rybackich, a także warunkami umów dzierżawy oraz umów użytkowania obwodów rybackich. Podmioty te wywiązywały się bowiem należycie z obowiązku ponoszenia nakładów rzeczowo-finansowych na zarybienia użytkowanych wód w kwotach, wielkościach i strukturze gatunkowej ustalonych ww. dokumentami, a połowy ryb prowadzone były zgodnie z obowiązującymi w tym zakresie przepisami, umowami oraz operatami." (s. 7 raportu)
Przecież to się nadaje na zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez kontrolera NIKu. Sądzę, że i prasa z chęcią "łyknie" ten temat. Sądzę też, że jak ruszy się kulkę śniegową to lawina sama pójdzie.
   


Tytuł: Odp: Sport w PZW, czyli jak działacze przejadają nasze pieniądze
Wiadomość wysłana przez: Grzegorz H. w 31.12.2017, 20:36
Tak jest największe koszta zawodów okręgowych to właśnie otoczka-sędziowie, catering, puchary, toalety czy nawet paliwo do agregatu bo losowanie stanowisk jest komputerowe. To jest koszt kilku tysięcy złotych na jedne zawody. Przy obsadzie np. 30 czy 40 osób.

To teraz moje pytanie brzmi jakie wpisowe potrzebne jest na zawody okręgowe dla tej ilości startujących aby pokryli koszta imprezy?
ok. 80-100PLN
Nierealne jest aby startujący pokryli koszta imprezy jak pisze ktoś wyżej.  Okręg musi ponosić koszta organizacyjne.
Ja w tych zawodach nie startuję.To dlaczego mam ponosić koszty ich organizacji nie dając na to zgody?

Ja nie bronie tutaj PZW pod żadnym pozorem żeby nie było :P. Wstępując do PZW zgodziłeś się na to "patrz status"
  jestem dwoma rękami za tobą. Jeszcze raz powtórzę Jestem przeciwnikiem tej dobrze zorganizowanej grupy(PZW). A wasze stowarzyszenia to jeszcze gorsza banda ,która wykupuje ostatnie ryby z wszystkich okolicznych jezior i zarybia swoje bajorko  i potem jebać do oporu (przepraszam za wyrażenie) i zbiegiem okoliczności wszyscy mówią że do czerwca tu biorą a potem cisza. A poza tematem to ryby to moja pasja a nie interes i utożsamianie mnie moim bratem jest śmieszne bo żyje totalnie z czego innego (lepszego niż ryby)
Tytuł: Odp: Sport w PZW, czyli jak działacze przejadają nasze pieniądze
Wiadomość wysłana przez: stas1 w 31.12.2017, 21:12
Tak jest największe koszta zawodów okręgowych to właśnie otoczka-sędziowie, catering, puchary, toalety czy nawet paliwo do agregatu bo losowanie stanowisk jest komputerowe. To jest koszt kilku tysięcy złotych na jedne zawody. Przy obsadzie np. 30 czy 40 osób.

To teraz moje pytanie brzmi jakie wpisowe potrzebne jest na zawody okręgowe dla tej ilości startujących aby pokryli koszta imprezy?
ok. 80-100PLN
Nierealne jest aby startujący pokryli koszta imprezy jak pisze ktoś wyżej.  Okręg musi ponosić koszta organizmiana?



Ja w tych zawodach nie startuję.To dlaczego mam ponosić koszty ich organizacji nie dając na to zgody?




Z całym szacunkiem ,teraz Pan nie daje zgody,przecież przez wiele lat Pan startował w tych zawodach.Skąd taka zmiana?

Tytuł: Odp: Sport w PZW, czyli jak działacze przejadają nasze pieniądze
Wiadomość wysłana przez: Luk w 01.01.2018, 03:34
Grzegorz, w sprawie sportu - to napiszę jeszcze raz. W kole możecie robić szkółki, od spławikowych poprzez feederowe i spinningowe po karpiowe, możecie robić zawody dla młodych, nawet wysłac kogoś dalej w Polskę jak jest zdolny. Ale to ma być w ramach propagowania wędkarstwa. Inną rzeczą jest sport kwalifikowany - jak wędkarstwo spławikowe. Stworzono machinę, w którą jest zaangażowana spora liczba osób, wielu z nich to działacze. Sport stał się wręcz przykrywką poniekąd. Bez sportu nie da się ukryć na przykłąd działalności rybackiej. A tak jest świetny parawan.

Co do sponsoringu dla młodych. Tutaj jest pewien problem. Ja uważam, że koła i okręgi powinny wspierać młodzież odpowiednią pulą kasy, robiąc im zawody, szkolenia. To wszystko ma być przyciąganiem ludzi do wędkarstwa. Rekrutacja, reklama. Od młodzieży zależy nasza przyszłość. I trzeba to tłumaczyć wszystkim, zwłaszcza w kołach. Trzeba zaszczepiać tę pasję jak najbardziej, zwłaszcza gdy mamy niż demograficzny a dzieciaki mają masę innych rzeczy, które są dla nich kuszące (komputery, TV, media społecznościowe itp), do tego rodzice stają się bardzo opiekuńczy, i często nie chcą wysyłać dzieciaka nad wodę, bo się boją. Uważam wręcz, że jakiś stały procent ze składek powinien być przeznaczany na takie propagowanie wędkarstwa. I tutaj wszyscy jedziemy na tym samym wózku - jako wędkarze, związek, firmy wędkarskie. Więc trzeba działać z głową. Ja widzę jak Angole przespali ten moment, jak mało jest młodych nad wodami.  Dlatego młodzież trzeba szkolić, niech się uczą, startują w zawodach.  Ale bez tej otoczki.

Zadam Wam teraz proste jak drut pytanie. Po co nam sztywny regulamin w spławiku? Dlaczego zakazywać tyczek 16 metrów, pelletów, kulek. Po co się przyczepiać do samych zestawów? Niech zawody staną się proste, niech udział w nich stanie się tani. Pływa karp? To niech łowią go na pellety! Na 16 metrach jak chcą. Stanie się coś? Nic - przeciwnie, jest szansa, że przyjdzie więcej osób. Wtedy skorzystają na tym wszyscy, firmy również, chętniej będą inwestować. Niestety, w Polsce wyczynowcy muszą być bardziej papiescy od samego papieża, i regulamin musi być srogi jak cholera. Dlatego właśnie ta dyscyplina umiera.  I dlaczego Angole, bez żadnych mistrzostw okręgowych czy krajowych, mają jedną z najlepszych ekip? Przecież oni łowią na komercjach, zazwyczaj całkiem inaczej niż na ME czy MŚ. A są wicemistrzami świata z 2017 roku. Taki Des Shipp czy Will Raison tłuką ryby z komercji non stop, dlaczego więc mają takie dobre wyniki?  Bez żadnych machin, kapitanatów, koniecznych startach w jakiś MO, GP, MP? Gdzie są efekty Polaków, ładowania kasy w spławik? Pytam już o same wyniki, bo o wymiernych korzyściach nie ma mowy. Dlaczego sam jeden prowadzący kadrę podejmuje decyzję kto w niej będzie? Bez wielkich narad i uchwał ZG, jakby to były narady sztabu przed walną bitwą...

Dlatego to piszę poniekąd, bo widzę jak to działa w UK. Nie potrzebujemy wcale sportu kwalifikowanego w PZW. Potrzebujemy zawodów wędkarskich, opartych na regulaminie i nagrodach, które przyciągną jak największą ilość ludzi. A ekipa na MŚ czy ME da sobie radę, właśnie tak samo jak dają ją Angole. Zawody niech zorganizuje sponsor po swojemu, wtedy on już zadba o frekwencję i nagrody.
Tytuł: Odp: Sport w PZW, czyli jak działacze przejadają nasze pieniądze
Wiadomość wysłana przez: makaro w 01.01.2018, 07:18
Nie zgodzę się z Tobą Lucjanie. Musi być regulamin - jakieś zasady, bez nich żadne zawody nie mają sensu. Nie ma zasad to jest wolna amerykanka i jak ocenić wyniki takich zawodów. Zakazane są tyczki 16 - to są zakazane i tyle.
Co do drużyny na ME czy MŚ.
Może u Nas też trzeba wybrać najlepszych, a nie organizować przedbiegi. Ale kto jest najlepszy??? Ten co wygrywa w zawodach - nieprawdaż?
Tylko że zawody są na komercji, a ME czy MŚ są na wodach powiedzmy PZW  :'(. To może, należy zmienić kwalifikację do zawodów. Róbmy ją na bezrybiu, a wtedy jeśli ktoś będzie the best to jak pojedzie na rybne wody to trzecia siata będzie potrzebna. 8)
Kwalifikacje są potrzebne, no chyba że mamy takich mistrzów że nie, ale ja się na tym nie znam.

PS Mała dygresja. Nie popieram zawodów wędkarskich. To jest męczenie ryb - sadyzm. Wiele ryb nie przeżywa, po co, bo ktoś chce być maczo. Królem dnia.  :facepalm:
Tytuł: Odp: Sport w PZW, czyli jak działacze przejadają nasze pieniądze
Wiadomość wysłana przez: Luk w 01.01.2018, 10:05
Nie zgodzę się z Tobą Lucjanie. Musi być regulamin - jakieś zasady, bez nich żadne zawody nie mają sensu. Nie ma zasad to jest wolna amerykanka i jak ocenić wyniki takich zawodów. Zakazane są tyczki 16 - to są zakazane i tyle.

Ale nikt nie mówi o braku regulaminu. Chodzi o to, aby to był regulamin prosty, a nie wzięty z MŚ. Zakazane są tyczki 16 metrów? A niby dlaczego? Nie rozumiesz, ze każda z firm nie sprzeda w takim układzie wersji 14.5 czy 16 metrowych? Bo FIPSed sobie coś wymyślił. Ale co to jest FIPSed? Banda gości robiąca zawody na poziomie kontynentu lub świata. Ale czy myślisz, ze w USA, gdzie ryby łowi około 45 mln ludzi, ktoś ustala jakieś przepisy patrząc na jakieś FIPSedy? Oczywiście, że nie. Tak samo jest w UK. Jakoś nikt prawie nie łowi tu wg takich idiotycznych reguł, podstawą są zawody na komercjach, a łowią i spławikowcy i feederowcy doskonale. Po prostu, jeżeli nie jesteśmy stowarzyszeniem sportowym, nie powiniśmy lub nie musimy się trzymać takich sztywnych reguł. Zawody mają być, ale wg regulaminu prostego. Podam Ci prosty przykład. Wysmażono regulamin feedera dla kół, okręgów i na MP. Nie będzie tutaj nigdy szału. Mało które koło będzie coś takiego robić, bo zrozumiec regulamin jest ciężko, co dopiero przedstawić go w kole zwykłym wędkarzom. To tak jakby zorganizować nie wiem, maraton albo bieg uliczny na 20 km, ale z warunkiem, że biegać trzeba z rękami trzymanymi nad głową. Mało kto się pojawi. i co z tego, że to jest 'dyscyplina' (od 7 lat)? Tu chodzi o promocję wędkarstwa a nie dyscypliny dla kilkuset osób w Polsce.


Tylko że zawody są na komercji, a ME czy MŚ są na wodach powiedzmy PZW  :'(. To może, należy zmienić kwalifikację do zawodów. Róbmy ją na bezrybiu, a wtedy jeśli ktoś będzie the best to jak pojedzie na rybne wody to trzecia siata będzie potrzebna. 8)
Kwalifikacje są potrzebne, no chyba że mamy takich mistrzów że nie, ale ja się na tym nie znam.

Powiedz mi, dlaczego goście z UK, łowiący praktycznie non stop na komercjach, ewentualnie na paskudnie rybnych wodach Irlandii, potrafią wygrywać zawody na poziomie światowym? W roku 2017 zostali wicemistrzami w spławiku. Ba, wygrali w Polsce w 2013 roku na Kanale Żerańskim. Dlaczego? Na dodatek nikt nie robił mistrzostw Anglii ani regionalnych, aby wyłonić najlepszych. Tych wybiera jeden lub dwóch gości, zwanych coach'ami. Myślisz, że na jakiej podstawie wybierają ludzi do reprezentacji? Nie ma imprez jak  MO ani MP, a jednak selekcja jest. Tak, na podstawie rożnego rodzaju zawodów, wspólnych treningów, po których wyłania się kadrę i rezerwowych. W Polsce nie potrzeba 12 osobowych komisji d/s sportu ani kapitanatów, aby wyłonić najlepszych. Jak myślisz, kto powstrzymał ekipę Matrixa przed wyjazdem na MŚ w feederze? Tak, PZW - choć oni sami opłaciliby sobie wszystko. Bo u nas wszystko trzeba przeprowadzić przez system kwalifikacji okręgowych i krajowy finał :facepalm: Nie mówię o układach i machlojkach które przy tym się tworzą. Bo wyrasta nowe koryto, przy którym niejeden krawaciarz  działacz może się upaść.
Tytuł: Odp: Sport w PZW, czyli jak działacze przejadają nasze pieniądze
Wiadomość wysłana przez: mjmaciek w 01.01.2018, 10:57
Cyt."Bo wyrasta nowe koryto, przy którym niejeden krawaciarz  działacz może się upaść.

Mocne , ale prawdziwe, tak to juz jest w PL.
Pojawia sie kasa ....pojawiaja sie mozliwosci....smutne to wszystko...


Tytuł: Odp: Sport w PZW, czyli jak działacze przejadają nasze pieniądze
Wiadomość wysłana przez: makaro w 01.01.2018, 12:31
Lucjan jeżeli są dozwolone tyczki 13 metrowe co w ty złego. Jeżeli ktoś chce produkować 16 i są na to klienci to kupią. Rozumiem że chciałbyś kupić tyczkę 16 w małej cenie. Tylko zawsze będą jakieś ograniczenia. Np. ograniczenie 50 cm w feederze. Jest, jest. Ktoś to wymyślił i tyle. Ograniczenia zawsze komuś nie będą pasować. Tak to jest z ograniczeniami. Nikt nie lubi jak się go ogranicza.
Druga sprawa z przejrzystością przepisów, im są prostsze tym łatwiej. Gdy zaczniemy je doprecyzować wtedy zaczyna się problem.
Nie jestem zawodnikiem, za dzieciaka startowałem raz w zawodach, więc trudno mi się odnieść do zapisów. Problem polega na nas Polaków, My zawsze musimy kombinować i tu jest problem.
Tytuł: Odp: Sport w PZW, czyli jak działacze przejadają nasze pieniądze
Wiadomość wysłana przez: matchless w 01.01.2018, 12:51
Ale jakie to mamy ograniczenia w regulaminie? Tak na spokojnie się zastanówmy...

Jedne przepisy dotyczą spraw bezpieczeństwa, tudzież na wypadek wystąpienia burzy etc. Nie widzę, by takie przepisy były złe, wręcz przeciwnie.
Inne mówią o sygnałach, wejścia na stanowisko, kontroli zanęt, czasu trwania zawodów. W końcu jeśli są te sygnały, no to warto było je opisać i unormować, żeby każdy wiedział jak ten dziadek sędzia trąbnie, że to już łowimy a może jeszcze nie tylko zaraz będą zanętę kontrolować. Dla zawodnika ułatwienie, w końcu ktoś mu trąbi i wie, ile ma czasu na przygotowanie, do końca zawodów itd.
Teraz te ograniczenia zanęt weźmy pod uwagę. No przecież po to te przepisy powstały, żeby nie było sytuacji, że ktoś, kto ma za plecami kupę kasy, jest prezesem, właścicielem firmy, może ma żonę bogatą nie wpierniczył do wody 10 kg jockersa, w czasie gdy normalnego kowalskiego najzwyczajniej na to nie stać. Tutaj też pewien rozsądek musiał wziąć górę, bo bez ograniczeń np, zanęty czy przynęt to po prostu szło by w złym kierunku.
Długość tyczek - 13 metrów to nie jedyna dlugość określona przepisami. Kobiety i juniorzy a także osoby niepełnosprawne mogą łowić tyczkami 11,5 metrowymi a kadeci 10 metrowymi.
Jak myślicie, po co te ograniczenia? Póki co, każdy, kto choć raz trzymał tyczkę w ręku wie, że taka 13 stka trochę już ciąży w ręku. Niezależnie od tego, czy taka tyczka ma te 20,50 gram mniej zależnie od producenta, to i tak póki co technologia nie pozwala na produkcję tyczek, które były by lekkie jak baciki i wygodne. To wszystko sprawia, że niestety ale bardzo mocno rzutuje na zdrowie, głównie kręgosłup. Zapytajcie zawodników czy po prostu ludzi, którzy łowią wiele lat tyczką, jak wygląda sprawa ich kręgosłupa. Ja mam 30 lat z haczykiem a już odczuwam nieraz dyskomfort w czasie łowienia. Dlatego też, są wprowadzone limity, żeby to wszystko nie trącało znów o granice absurdu. Nie będzie limitu, to nagle pan X, który ma udziały w firmy Y, produkującej tyczki, zamówi sobie 18 metrowe combo, i będzie łoił ryby. Na kolejnych zawodach, Pan Z stwierdzi, że nie może być gorszy i przyjedzie z 20 metrową tyczką. I tak w kółko i w kółko. Nie na tym to polega, żeby zrobić z tego wyścig sprzętowy, walkę na pieniądze czy możliwości. 13 metrów, to długość dla tej metody idealna i nie ma potrzeby łowienia dalej. Szczególnie, że przecież jest jeszcze szereg innych metod spławikowych, których nie zabrania regulamin, wędkarz może sięgnąć po odległościówkę, może sięgnąć po bolonkę, uklejówkę. Wszystko to w granicach dyscypliny spławikowej.

No niestety, ale tak już jest, że trzeba pewne rzeczy regulować. Bez regulacji, dobrze o tym wiecie, są same problemy. Wiekszość z tych przepisów ZOSW opracowali wędkarze, czynni sportowcy. To nie jest tak, że nagle ktoś, kto zupełnie się nie zna na sporcie tworzy sobie regulamin i mówi, macie, teraz tak macie łowić.

Brałem udział w wielu zawodach, komercyjnych, karpiowych - tyczką. I nieraz się z ludźmi umawiało celowo, że łowimy max 11,5. Bo nikt nie chciał się męczyć. Ale jak ktoś wyciąga nagle 13, no to wiadomo, że robią to wszyscy, jeśli mają taką możliwość, bo mogą po prostu tej ryby nie dosięgnąć, jeśli ktoś wysunie się poza linię nęcenia pozostałych. I na tym to polega. A teraz wyobraźmy sobie, że ktoś przyjeżdża z tyczką 16 metrową. To reszta w krótce też z taką przyjedzie. Jeden ma siłę, energię a kilku innych będzie się męczyło i traciło zdrowie tylko dlatego, że chcą nawiązać uczciwą walkę z przeciwnikiem. DLatego ograniczenia w długości tyczek były i są potrzebne. A moje doświadczenie z zawodów komercyjnych wskazuje, że wędkarze sami wnioskują i chcą łowić wędkami krótszymi.
Tytuł: Odp: Sport w PZW, czyli jak działacze przejadają nasze pieniądze
Wiadomość wysłana przez: gregorio w 01.01.2018, 12:58
Świetny wpis matchless :thumbup: Nic dodać nic ująć
Tytuł: Odp: Sport w PZW, czyli jak działacze przejadają nasze pieniądze
Wiadomość wysłana przez: slawomir66 w 01.01.2018, 13:22
Odnośnie sportu wędkarskiego wypowiadałem się na Forum na stronie ZG PZW w czasie gdy były prace nad statutem i przystosowaniem sportu wędkarskiego do przepisów związków sportowych.
Moje zdanie jest takie aby oddzielić sport wyczynowy od PZW. Proponowałem i dalej tak utrzymuję aby sport wędkarstwo wyczynowe zrzeszone było no w Polskim Związku Wędkarstwa Sportowego. I niech sportowcy się wykazują z własnych składek i poprzez współpracę sponsorska czy dotacje z Ministerstwa Sportu.
Niech zwykli wędkarze nie pokrywają startów wyczynowców i działaczy.
Link do forum:
http://www.pzw.org.pl/forum/index.php?topic=2042.0
Tytuł: Odp: Sport w PZW, czyli jak działacze przejadają nasze pieniądze
Wiadomość wysłana przez: Luk w 01.01.2018, 14:04
Grzegorz - nie do końca się zgodzę z tym co piszesz. Wielu ma tak ciężkie tyczki 13 metrowe, że są gorsze niż te 16 metrowe. Poza tym, sugerujesz, ze tyczki sa szkodliwe? To dlaczego ich używać w ogóle? Co to za sport, co szkodzi zdrowiu? :) Według mnie to niekonsekwencja.

Sam regulamin jest tak skomplikowany i obszerny, że młodzież sama z siebie startować w ich i tak nie może. Tam musi być ktoś kto ma łeb jak sklep, aby juniorowi wszystko zrobić. Grzesiek, nie widzisz tego?

Teraz - zestawy, wg reglaminu:
Każda wędka używana w czasie zawodów powinna posiadać wędzisko, żyłkę, spławik, obciążenie wyważające spławik umieszczone centrycznie na żyłce (łączny ciężar
obciążenia nie może być większy od wyporności spławika) oraz jeden haczyk. Podstawowe obciążenie zestawu nie może w całości spoczywać na dnie. Do kontaktu z dnem dopuszcza się jedynie 10% całego obciążenia zestawu. Podczas łowienia na wodzie bieżącej, (przy dowolnej prędkości) i stosowaniu metody przytrzymania zestawu,
obciążenie podstawowe powinno być tak ustawione, aby po puszczeniu zestawu nie dotykało dna i nie przeszkadzało naturalnemu przesuwaniu się zestawu.


I po co takie hece? To też jest konieczne wg Ciebie? A niby dlaczego? Po co te komplikacje? Dam większą śrucinę na dno, aby zatrzymać zestaw i już jest to faul? OMG :facepalm:


Jedźmy dalej:

Zanęty gruntowe muszą być przedstawione do kontroli w wiadrach z podziałką, a przynęty w pudełkach okrągłych z fabrycznym oznaczeniem pojemności zgodnie z przepisami „FIPSed” tj.1 l, 0,75 l, 0,5 l, 0,25 l i 0,125 l. Zawodnicy muszą być obowiązkowowyposażeni we własne wiadra i pudełka o właściwych wymiarach. Ochotka przeznaczona do zanęty (jokers lub haczykowa) może być przedstawiona dokontroli w dwóch pudełkach (np. ¼ haczykowej w 0,25 l pudełku, ¾ jokersa w 0,75 l pudełku). Pudełka muszą być zamknięte bez użycia dodatkowych elementów podtrzymujących zamknięcie (np. taśma przylepna itp.) Ochotka haczykowa(przeznaczona wyłącznie do łowienia) może być przedstawiona do kontroli (także w wodzie) poza wyznaczonym limitem robaków w oddzielnym pudełku do 0,125 l. Każda inna przynęta musi być trzymana w pudełkach o „oficjalnych wymiarach”. Innaforma prezentacji przynęty podczas kontroli będzie sankcjonowana jednym punktem
karnym w klasyfikacji sektorowej wpisanym do karty startowej zawodnika (np. zawodnik, który nie ma wymaganych pudełek i na koniec tury zajmuje 3 miejsce otrzymuje 4 punkty).


Czyli junior musi mieć ze sobą masę sprzętu zgodnego z FIPSED, tak? A skąd ma wziąć na to kasę? I kolejna rzecz. Kto to wszystko sprawdza przed zawodami? Przecież to zajęcie dla wielu osób. Już takie rzeczy sprawiają, że nie ma mowy o tym, aby ktoś młody startował samemu. Nie ma nawet szans aby samemu dojść na łowisko, bo musi miec masę rzeczy z sobą.

Powiedz mi, gdzie Ty widzisz tu promocję wędkarstwa w ujęciu pracy z młodzieżą? Przecież to jest  droga pod górę, przez pole minowe (miny - wielka kasa na starty). Nie da się tego naprawdę uprościć? Dlaczego w UK większość zawodów można robić bez sędziów, a w Polsce musi być ich kilku? Ja tu nie widzę wcale rozwoju. OK, na poziomie MMP czy GPP można i trzeba stosować takie regulaminy. Ale czy w kołach i okręgach też? Czym chcesz tu zachęcić ludzi do startów? Tym zestawem przepisów i ograniczeń? Dla mnie to nie jest wędkarstwo ale wyczyn, mocno wyspecjalizowany, w którym nie ma na dodatek zabawy i luzu, ale jest spina i masa przepisów, na które trzeba uważać. Zaryzykuję wręcz stwierdzenie, że to nie jest dobre aby młodzież wprowadzać taką furtką do wędkarstwa. Bo to jest hobby, nie do końca walka o tytuły, związana z dziwnymi przepisami, limitami i koniecznością posiadania sprzętu z tysiące złotych. Dlaczego na zawody karpiowe można przyjść z kijami,kołowrotkami i jakimiś przynętami tylko, a tu trzeba sprzętu za kilka tysięcy minimum? Na dodatek nagrody nigdy nie zwrócą kosztów startu, więc - po jakiego grzyba coś takiego? Chodzi o walkę o tytuły?

Ja nie jestem przeciwny startom i zawodom, ale zapewniam, że za te pieniądze na FIPSEDowe wymysły, na gliny, dżokersy, pudełka, zanęty, wiadra, na sędziów, na sztandary i tak dalej - można zrobić dzieciakom zawody takie, że głowa boli. I to całą ich serię. I dziwisz się dodatkowo, że ciężko ci o sponsora? Niech okręg zrobi zawody promujące wędkarstwo, z regulaminem prostym jak drut, z atrakcjami, prezentacjami, szkoleniami, z zajęciem dla rodziców a sponsorzy pojawią się i to z grubą kasą. Bo dawanie kasy na szkółki wyczynowe to kasa dla wielu firm stracona. To się im nie zwraca - to jest dawanie jałmużny tym co o to poproszą. Smutna prawda. Tym bardziej pokazuje, że sport i PZW to trochę rozbieżne kierunki.
Tytuł: Odp: Sport w PZW, czyli jak działacze przejadają nasze pieniądze
Wiadomość wysłana przez: matchless w 01.01.2018, 15:51
Lucjan, ale młody i tak nie może startować sam, bo jest młody. Nikt nie weźmie takiej odpowiedzialności, by chłopak czy dziewczynka w wieku 10 czy nawet 15 lat łowili samodzielnie. Wpadnie do rzeki, utopi się i kto pójdzie do więzienia? Rodzic? No nie. Więc i tak z tą młodzieżą trzeba być, pomagać i z nią łowić. A zasady są jakie są, ponieważ tak ustalono i tak się łowi, nie tylko w Polsce Lucjan ale i na świecie, także w Anglii. Jak Anglicy przyjeżdżają czy organizują MŚ w wędkarstwie spławikowym, to ten regulamin jest tożsamy z tym, który stosujemy w PZW. I to właśnie dlatego taki stosujemy, by później ktoś, kto startuje na świecie miał prościej. Bo nagle jedzie w świat człowiek i łapie się za głowę, przecież on w Polsce miał 5 kg jockersa, 30 litrów zanęty i tyczkę 16 metrową.
Ostatecznie, to nie jest wymysł PZW przecież, ten cały regulamin. On jest zaczerpnięty i dostosowany. Skoro ktoś kiedyś podjął decyzję, by rywalizować na arenie europejskiej czy światowej z innymi wędkarzami, to oczywistym jest, że należało to zrobić na zasadach, które obowiązują w europie i na świecie już.
Dla samych zawodników i sportowców te regulaminy są akceptowalne. Nie rozumiem zupełnie, dlaczego nagle ktoś, kto nie jest związany ze sportem w PZW krytykuje to wszystko i chce organizować ludziom coś, co mają już zorganizowane i co akceptują. Jest to dla mnie irracjonalne.
Są zawody w kołach, które odbywają się na nieco innej zasadzie przecież. Są zawody, gdzie dyscypliny są mieszane, są zawody, gdzie nikt nie pilnuje aż tak drobnostkowo regulaminów, są zawody oczywiście mistrzowskie i te niestety ale już muszą być obarczone jakimś przynajmniej szczątkowym regulaminem i przestrzeganiem go. Bo później jadą na mistrzostwa okręgu czy Polski ludzie, którzy w ogóle nie znają zasad danej dyscypliny.

Lucjan, a po co w skokach narciarskich ograniczona długość nart jest? Po co są rygorystyczne wymogi dotyczące kombinezonów? Dlaczego określa się długość tyczek w skoku o tyczce, dlaczego ustala się style pływania i ich kolejność, dlaczego ustala się dystanse pływania na takie a nie inne? Są przepisy technicze, takie dotyczące sprzętu, są przepisy dotyczące uprawiania samego sportu. I nie ma dyscypliny, w której czy to sprzęt, sposób czy też zasady nie są unormowane. Podobnie jest w wędkarstwie.

Lucjan, większość kół o ile nie każde, corocznie organizuje zawody z okazji dnia dziecka. Zasady są proste. Przychodzisz z wędką, łowisz ile się da. Jest masa kasy od sponsorów, jest zajebista promocja "wędkarstwa". Są nagrody na kawotę średnio 5-6 tysięcy, do tego dla każdego dzieciaka paczka warta kilkadziesiąt złotych. Przychodzi 100-150 dzieciaków na takie zawody. Pompa jak skurwysyn, rodzice aktywni, dzieci też. Promocja, że mało takich w okolicy. Wiesz ilu tych dzieciaków przychodzi na szkółkę z tych 150? 2,3 może... I jakoś ich nie zachęcają paczki pełne słodyczy, prosty regulamin, sponsorzy i nagrody. Pomyłka. Zachęcają. Ale tylko tego dnia, kiedy rodzice wypychają je dla tych korzyści. Przez resztę roku, kiedy można przyjść, nauczyć się, połowić nagle nie ma nikogo. Bo rodzicom już nie chce się dzieciaka przyprowadzić, bo nagle okazuje sie, że dzieciaka to w ogóle nie kręci. Ale dla roweru, konsoli psx czy innej nagrody przyjdzie na zawody, bez regulaminu. I co niby tym osiągamy? Zupełnie nic!

A tych dzieciaków, które jeżdżą na zawody z regulaminem, według tych złych zasad PZW mam przez cały rok stałą ekipę. Bo im się chce. tylko tyle.
Nie mieszaj więc sportu do krucjaty przeciwko PZW, bo to temat trudny i niezwykle złożony. Ale dla osób, które z tego korzystają akceptowalny. Ci, którzy nie chcą - i tak ich nie będzie.



Co do składek. Jakim prawem w ogóle ktoś mówi o kasie na sport i o tym, by sportowcy utrzymywali się z własnych składek? To ja zadam proste pytanie. Większość wędkarzy, wyczynowców, (przynajmniej tych, których znam) do z reguły ludzie wypuszczający ryby. Do cholery, jakim prawem ktoś zabiera nam ryby, na które my płacimy i chcemy, żeby w tej wodzie pływały? No jakim prawem ktoś z mojej składki grubą cześć ładuje w rybę, którą ktoś zeżre? Jakim prawem ja karmię i duża większość wędkarzy mięsiarskie rodziny?


Temat jest tak durny, że chyba rzeczywiście skończyły się inne mądre i istotniejsze, że kolejny raz w walce z PZW i tej całej krucjacie ktoś obiera sobie za cel sportowców. Tylko po to, żeby wywołać zamęt i podburzać jednych przeciw drugim. Zamiast zająć się ważniejszymi problemami, takimi jak stan polskich wód, tym, by zarybienia były efektywne poprzez odpowiednią gospodarkę, zwiększenie limitów, podwyższenie wymiarów ochronnych, wyeliminowaniu z PZW mięsiarzy i złodziei, krętaczy. Nagle się okaże, że ryb w wodach będzie tyle, że każdy członek PZW dostanie do kompletu karnet do kina lub na siłownię bo nie będzie co zrobić z pieniędzmi.

Oszczędność na sporcie nic Wam nie da, zrozumcie. Każde koło ma ogromne pieniądze na koncie. Niektóre, te większe mają pewnie po 100 albo i więcej tysięcy!
To, że zaoszczędzą te 10 tysięcy na sporcie, co to zmieni? Że będzie 110 tysięcy zaoszczędzone? Co to da? Skoro nikt za te 100 tysięcy nie wpuszcza do wody ton ryb, nie robi cudów.
Czemu? Bo do wody ładowana jest masa ryb, tylko bez sensu. Bo nie ma takiego mięsiarza, który nie przerobi każdej ilości ryby. Dopóki wędkarze i tylko wędkarze, nie zmienią podejścia do wędkowania z zasady złowię i zabieram na złowię i wypuszczam lub ROZSĄDNIE zabieram to wszystko będzie fikcja i błędne koło. Równie dobrze można kupować filety w sklepie i rozdawać na łowisku. Czy kupię tonę filetów, dwie tony, trzy tony czy dziesięć ton - i tak rozejdą się jak świeże bułeczki i nie zostanie nic. I znów stanę nad brzegiem pieknego jeziorka i powiem - tu nie ma ryb!

Ale tego nie odmienią te grosze przeznaczane na sport. Niektórzy sobie myślą, że jak koło czy okręg zaoszczędzi ileś tysięcy na sporcie to nagle nad wodami będzie eldorado! Bzdura!
Nie macie pojęcia ile okręgi mają kasy na kontach i lokatach! To są miliony złotych. I co, nikt tego nie wydaje na szaleńcze zarybienia. Bo one nie mają sensu!

Wy porównujecie łowiska komercyjne z PZW. No jak ma być na łowiskach PZW masa ryb, skoro one są wpuszczane i wyławiane? Na łowiskach PZW doskonale widzicie komercje po zarybieniach. Wtedy wędkarze łowią karpie, liny, leszcze, inne ryby. Tydzień lub dwa po, nagle wszyscy, w większości Ci sami, którzy wywozili z łowiska ryby przez tydzień lub dwa, mówią, że nie ma ryb, że łowisko do dupy. No ludzie. Przecież problem widać jak na dłoni. Skoro nagle, łowisko, które jest poddane ogromnej presji - bo po zarybieniach jest zawsze ogromna, jest w stanie przez 2 tygodnie karmić wygłodniałe mordy to ja pytam, nie widzicie problemu? A później porównujecie do komercji. Niejedna komercja nie ma takich zarybień jak łowiska PZW. Tylko, że tam płaci się za łowienie, nie za wyławianie ryb, w dodatku za śmieszne pieniądze. I czy Wy zaoszczędzicie na sporcie, czy zaoszczędzicie na czymkolwiek innym - nic to nie da.
Tytuł: Odp: Sport w PZW, czyli jak działacze przejadają nasze pieniądze
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 01.01.2018, 16:13
Lucjan, mnie całkowicie przekonały argumenty Grześka dotyczące ograniczeń sprzętowych (wyłuszczone na przykładzie tyczki). To jest logiczne i po prostu ok.

Mnie denerwują ograniczenia dotyczące przynęt i budowy samego zestawu końcowego. Bo ograniczenia dotyczące zanęt są jak najbardziej potrzebne.
Tytuł: Odp: Sport w PZW, czyli jak działacze przejadają nasze pieniądze
Wiadomość wysłana przez: matchless w 01.01.2018, 16:20
Moim zdaniem sport i ten wątek w ogóle nie służą poprawie czegokolwiek, bo co to ma poprawić, skoro ktoś kto nie startuje zamierza na siłę ułatwiać coś, co im odpowiada?
Wątek jest tylko przykrywką do uderzenia w PZW. Sport jest doskonałym argumentem, szczególnie jak przedstawi się wędkarzą, że takie czy inne pieniądze, z ich sładek idą na ten zły sport. No to nagle wszyscy krzykną, O MATKO! Co? To teraz już wiemy, dlaczego jest tak źle. To przez ten zły sport!
A wcale tak nie jest i tłumaczyłem to. Koła mają ogromne pieniądze, podobnie okręgi. Tylko żaden idiota nie wpuści do wody masy ryb, która i tak będzie zeżarta.
Nie jedno łowisko PZW wygląda jak doskonała komercja. Problem jest tylko taki, że nasi koledzy wędkarze, pracując skutecznie przez dwa tygodnie tak przetrzebią rybostan, że normalny człowiek, który chce połowić i pojawia się nad wodą siedzi jak kołek bez brania, bo już nic nie zostało.

Nikt mi nie powie, że zarybienie 4000 kg ryb łowisko, które ma niecałe 20 ha to jest mało?! Roczne zarybienie. To macie w ciągu 5 lat 20 ton ryb! Mało?
Zrezygnujmy ze sportu, może będą wtedy 22 tony! Czy nie widzicie, że nie w tym jest problem?
Problem jest taki, że obojetnie ile tam wrzucicie do tego kotła z wodą, to i tak mięsiarz to wyciągnie. Fikcja, hipokryzja i błędne koło!
Tytuł: Odp: Sport w PZW, czyli jak działacze przejadają nasze pieniądze
Wiadomość wysłana przez: KrzysztofS w 01.01.2018, 16:52
Skoro należymy do UE i obowiązują nas tejże Unii przepisy to dlaczego skoro należymy do FIPSED ma nas nie obowiązywać ich Regulamin? Zawodnik startując w Polsce ma mieć inne przepisy a jadąc na ME czy MŚ inne? To byłoby chore...wg mnie.

Skoro każdy Polski Związek Czegośtam sponsoruje każdą kadrę Czegośtam startującą w ME lub MŚ to dlaczego PZW ma nie sponsorować swoich kadr?

Wiele lat startowałem w zawodach wszelkiej rangi. I widziałem jak zawodnicy lubią oszukiwać - i stąd tylko są takie szczegółowe niektóre punkty Regulaminu. Przeciążone zestawy (spławik 5 gram z oliwką 20 gram) lub położenie całego obciążenia prawidłowo wyważonego spławika na dnie to przystawka a nie łowienie spławikowe. Dlaczego nie wolno dotykać się zanęty po kontroli? Bo niektórzy przedstawiali ją nie domoczoną jak trzeba i po właściwym domoczeniu po kontroli mieli jej dwa razy więcej niż pozwala limit itd itd itd...Polak potrafi.

W każdej dyscyplinie sportu bez własnego wkładu finansowego (zwłaszcza na początku) nie osiągnie się poziomu reprezentacyjnego. A wiadra i pojemniki na przynęty to są podstawowe akcesoria bez których żaden zawodnik się nie obejdzie. Krótsze wędki dla młodych to też mniejszy wydatek. Proponuję połowić tyczką 13 metrową intensywnie na wszelkich typach łowisk (zwłaszcza na rzekach) przez dwa - trzy lata (oczywiście deszcz i boczny wiatr mile widziane :P) i wtedy wypowiedzieć się o stanie swojego kręgosłupa.
Jest wiele niuansów, których nie zrozumie osoba która nie startuje w zawodach...po prostu tym trzeba żyć na codzień, temu trzeba się poświęcić w całości.

I dzięki Bogu, że są jeszcze ludzie którzy mają chęć i zdrowie aby zajmować się młodymi adeptami.
Ot to takie tylko moje spostrzeżenia odnośnie tematu...szary to też kolor :)
Tytuł: Odp: Sport w PZW, czyli jak działacze przejadają nasze pieniądze
Wiadomość wysłana przez: Luk w 01.01.2018, 16:56
Lucjan, ale młody i tak nie może startować sam, bo jest młody. Nikt nie weźmie takiej odpowiedzialności, by chłopak czy dziewczynka w wieku 10 czy nawet 15 lat łowili samodzielnie. Wpadnie do rzeki, utopi się i kto pójdzie do więzienia? Rodzic? No nie. Więc i tak z tą młodzieżą trzeba być, pomagać i z nią łowić. A zasady są jakie są, ponieważ tak ustalono i tak się łowi, nie tylko w Polsce Lucjan ale i na świecie, także w Anglii. Jak Anglicy przyjeżdżają czy organizują MŚ w wędkarstwie spławikowym, to ten regulamin jest tożsamy z tym, który stosujemy w PZW. I to właśnie dlatego taki stosujemy, by później ktoś, kto startuje na świecie miał prościej. Bo nagle jedzie w świat człowiek i łapie się za głowę, przecież on w Polsce miał 5 kg jockersa, 30 litrów zanęty i tyczkę 16 metrową.
Ostatecznie, to nie jest wymysł PZW przecież, ten cały regulamin. On jest zaczerpnięty i dostosowany. Skoro ktoś kiedyś podjął decyzję, by rywalizować na arenie europejskiej czy światowej z innymi wędkarzami, to oczywistym jest, że należało to zrobić na zasadach, które obowiązują w europie i na świecie już.

Dlaczego więc tego regulaminu nie ma w UK? Co do pracy z dziećmi, to uwierz mi, tutaj jest o wiele gorzej, bo prawnie sprawa jest o wiele bardziej skomplikowana. Instruktor wędkarski to musi być osoba o czystej przeszłości i z papierami.

Teraz zobacz co napisałeś:
I to właśnie dlatego taki stosujemy, by później ktoś, kto startuje na świecie miał prościej.

Nie rozumiem dlaczego mamy coś robić, aby komuś było prościej startować na świecie. Przekonaj mnie, ze warto wydawać masę kasy po to, aby ktoś miał łatwiej. To jest właśnie wielka pułapka. U nas podporządkowuje się cały cykl zawodów pod to, aby ktoś na świecie miał łatwiej. W czym? Po pierwsze - w UK łatwiej nie będzie, bo tu nikt tak nie łowi. W Szwecji, Hiszpanii czy Francji również? Po drugie - co mnie obchodzi wyczynowiec X czy Y? Jak chce łowić za granicą, chce aby było mu łatwiej, to niech to robi nie za moją kasę, ale za swoją. Najlepiej jakby był na tyle zdolny jak Angole, którzy nie potrzebują nie wiadomo jak wielkiej machiny organizacyjnej aby startować skutecznie i wygrywać. Jedyne co jest do przyjęcia - to promocja takiej rywalizacji - która sprzyja rozwojowi wędkarstwa.

I tu właśnie jest problem - w tym jak to postrzegamy! Bo nie chodzi o to aby nie było wyczynu i zawodów, lecz aby miało to ręce i nogi, było korzystne dla wszystkich.

Lucjan, a po co w skokach narciarskich ograniczona długość nart jest? Po co są rygorystyczne wymogi dotyczące kombinezonów? Dlaczego określa się długość tyczek w skoku o tyczce, dlaczego ustala się style pływania i ich kolejność, dlaczego ustala się dystanse pływania na takie a nie inne? Są przepisy technicze, takie dotyczące sprzętu, są przepisy dotyczące uprawiania samego sportu. I nie ma dyscypliny, w której czy to sprzęt, sposób czy też zasady nie są unormowane. Podobnie jest w wędkarstwie.

Ale który narciarz w Polsce dopłaca do skoków narciarskich? Poza tym, skoki to czysty sport, dyscyplina olimpijska, łowienie ryb zaś nigdy nią nie będzie! Więc nie trafia do mnie taki argument. PZW to związek wędkarzy a nie związek sportowy. Niestety, nie moja wina, ze mamy takie ofermy w PZW, które nie potrafią wymyślić tego, jak dopasować daną dyscyplinę do tego, aby była popularną.


Lucjan, większość kół o ile nie każde, corocznie organizuje zawody z okazji dnia dziecka. Zasady są proste. Przychodzisz z wędką, łowisz ile się da. Jest masa kasy od sponsorów, jest zajebista promocja "wędkarstwa". Są nagrody na kawotę średnio 5-6 tysięcy, do tego dla każdego dzieciaka paczka warta kilkadziesiąt złotych. Przychodzi 100-150 dzieciaków na takie zawody. Pompa jak skurwysyn, rodzice aktywni, dzieci też. Promocja, że mało takich w okolicy. Wiesz ilu tych dzieciaków przychodzi na szkółkę z tych 150? 2,3 może... I jakoś ich nie zachęcają paczki pełne słodyczy, prosty regulamin, sponsorzy i nagrody. Pomyłka. Zachęcają. Ale tylko tego dnia, kiedy rodzice wypychają je dla tych korzyści. Przez resztę roku, kiedy można przyjść, nauczyć się, połowić nagle nie ma nikogo. Bo rodzicom już nie chce się dzieciaka przyprowadzić, bo nagle okazuje sie, że dzieciaka to w ogóle nie kręci. Ale dla roweru, konsoli psx czy innej nagrody przyjdzie na zawody, bez regulaminu. I co niby tym osiągamy? Zupełnie nic!

A tych dzieciaków, które jeżdżą na zawody z regulaminem, według tych złych zasad PZW mam przez cały rok stałą ekipę. Bo im się chce. tylko tyle.
Nie mieszaj więc sportu do krucjaty przeciwko PZW, bo to temat trudny i niezwykle złożony. Ale dla osób, które z tego korzystają akceptowalny. Ci, którzy nie chcą - i tak ich nie będzie.


A co ma piernik do wiatraka? Przecież chyba wyraźnie widzisz, że skoro na takie zawody przychodzi 150 osób a na szkółkę 2, 3 - to nie tędy droga? Grzesiek, przecież sam wyraźnie pokazujesz, że to właśnie nie ma sensu! Myślisz, ze ja przyszedłem do wędkarstwa poprzez wyczyn? Ja i dziesiątki moich kumpli? Bynajmniej. Nie rozumiem dlaczego nie robicie więcej takich zawodów, z pompą dla 150 dzieciaków. Jak chcesz promować wędkarstwo? A może Ty mówisz o wyłapywaniu talentów do wyczynu? Kto w ogóle powiedział, że ze 100 dzieciaków każdy ma się pojawić na szkółce? To, jak działać aby zaktywizować młodych, aby szli nad wodę, to całkiem inne zagadnienie. Nie widzę tu żadnego związku z koniecznością trzymania się wyczynu. Może odstrasza się ich łowieniem płotek na bata? Może wielu chce łowić w inny sposób? Zobacz kanały wędkarskie dla młodych wędkarzy na YT, ilu znajdziesz tam wyczynowców? Wielu to domorośli wędkarze, łowiący po swojemu, bynajmniej nie w wyczynie widzący swoją przyszłość.

Co do składek. Jakim prawem w ogóle ktoś mówi o kasie na sport i o tym, by sportowcy utrzymywali się z własnych składek? To ja zadam proste pytanie. Większość wędkarzy, wyczynowców, (przynajmniej tych, których znam) do z reguły ludzie wypuszczający ryby. Do cholery, jakim prawem ktoś zabiera nam ryby, na które my płacimy i chcemy, żeby w tej wodzie pływały? No jakim prawem ktoś z mojej składki grubą cześć ładuje w rybę, którą ktoś zeżre? Jakim prawem ja karmię i duża większość wędkarzy mięsiarskie rodziny?

Nie uważasz, ze spłycasz temat? :) Pudło totalne. Jedno z drugim się nie łączy. No chyba, ze piszesz o sposobie zarządzania po PRLowsku, gdzie każdy wydziera coś dla siebie. Mięsiarze mogą zabierać, więc sportowcy mają prawo aby za kasę związku robić sport. Co jeszcze? A działacze mają prawo, aby ładować swoje kieszenie kasą, w tym tą z sieciowania wód związku. Każdy musi sobie coś wyszarpać, tak? Po czymś takim od razu mam ochotę pytać, gdzie są jakieś wody stowarzyszeń lub fajne komercje, i uciekać od takiego związku jak najdalej, robić wszystko aby upadł. Bo w takim świetle to coś, z czym nie chcę miec nic wspólnego. Widzę to jednak inaczej na szczęście :D

 
Tytuł: Odp: Sport w PZW, czyli jak działacze przejadają nasze pieniądze
Wiadomość wysłana przez: Luk w 01.01.2018, 17:23
Skoro należymy do UE i obowiązują nas tejże Unii przepisy to dlaczego skoro należymy do FIPSED ma nas nie obowiązywać ich Regulamin? Zawodnik startując w Polsce ma mieć inne przepisy a jadąc na ME czy MŚ inne? To byłoby chore...wg mnie.

Krzysiek, wg mnie to proste. UE dopłaca do Polski, natomiast w przypadku FIPSed to my tylko płacimy im. Nie widzę tu żadnej analogii! To nie jest lekkoatletyka, spławik nie jest dyscypliną olimpijską! I teraz napisz mi proszę, ile osób jedzie na ME lub MŚ? Rozumiem, ze cały ten sport i regulaminy robimy po to, aby ci ludzie mogli powalczyć na ME i MŚ, tak? Ile, 6-8 osób, tych samych co roku na ME i MŚ, z kosmetycznymi zmianami? Rok w rok ci sami ludzie jadą, a my ładujemy kasę aby mieli łatwiej. Czy za zwycięstwo, PZW dostaje jakąś kasę tam? Spłacane są długi Polski, jest o nas Polakach głośno w świecie? Guzik prawda. To nie jest żaden wielki sport, to nisza. Zobacz na oprawę ME i MŚ, to jest żenujące.

Co to jest FIPSed? Przecież w każdym kraju związek wędkarski jest inny. Dlaczego nasze specyficzne warunki mamy podporządkowywać organizacji światowej(bardziej europejskiej)? Czy oni zajmują się popularyzacją wędkarstwa w ogóle? Gdzie i jak? Czy w ogóle musimy robić coś z ich regulaminami? Przecież oni niczego nie narzucają...


I jeszcze raz wytłumacz mi, dlaczego polski wyczynowiec, w odróżnieniu od brytyjskiego, miałby sobie nie poradzić z innym regulaminem?  Może wręcz wypada go zmienić, bo Anglicy odnoszą o wiele więcej zwycięstw od Polaków? Nie są wcale lepsi od nas, umysłowo lub fizycznie. Po prostu wygrywają bez takich bzdurnych przepisów dla całego kraju.


I dzięki Bogu, że są jeszcze ludzie którzy mają chęć i zdrowie aby zajmować się młodymi adeptami.
Ot to takie tylko moje spostrzeżenia odnośnie tematu...szary to też kolor :)

Oczywiście, ze dobrze, ze takie osoby są. Ale czy uważasz, ze polskie wędkarstwo na tym zyskuje? Co z tego, że będziemy mieli kadrę młodzieżową w spławiku? Jakie są korzyści?  A jakby nie było zawodów dla juniorów ogólnopolskich, tylko lokalne, na prostym regulaminie, to juniorów by zabrakło? Nauczycieli również?
To c o napisałeś, to nie jest argument. Bo szkolić młodzież jak najbardziej trzeba. Pytanie tylko do czego? Jeżeli mamy szkolić setki młodych, aby któryś z nich pojechał na zawody w Europie i miał tam łatwiej, to nie widzę tego. Pytanie tez rodzi się inne. Kto powiedział, ze przy komercjalizacji wędkarstwa, nie byłoby szkolenia młodzieży? Przecież to chyba logiczne, że każda firma w jednej ze strategii długofalowych ma dbanie o klienta młodego, który wyrośnie i będzie kupował. Firmy prywatne, jeżeli dostana narzędzia do ręki, same się zajma szkoleniem, bo to jest tworzenie rynków zbytu. Tak jak koła i okręgi będą musiały dbać o rosnącą liczbę członków w PZW.

Pomyśl, kto zabiera pole sponsorom w Polsce, firmom... Tak - PZW i działacze. To dla nich musi się trafić jakiś kęs zawsze, nie dopuści się do bezpośredniego sponsorowania. Bo to jakieś komisje i kapitanaty muszą trzymać na wszystkim rękę. Nie dziwi Cię to co mówił o zawodach w Polsce Kacper Górecki? Jak się do tego odniesiesz?
Tytuł: Odp: Sport w PZW, czyli jak działacze przejadają nasze pieniądze
Wiadomość wysłana przez: Wonski81 w 01.01.2018, 17:38
Przepraszam, że tak się wtrącę ;)
Dlaczego szkolenie i zainteresowanie młodzików wędkarstwem musi odbywać się poprzez pryzmat szkółek, zawodów i przygotowań do nich? Nawet już pominę technikę spławikową.
Nie można wziąć chłopaka na ryby na wodę, gdzie tych ryb jest sporo? Gdzie coś się dzieje? Gdzie pływa coś większego?
Młody człowiek asystując w takich połowach sam chce wędkę do ręki. To są emocje i to jest radocha.
Łowienie płotek po 10cm zainteresowało moją córkę na 5 minut.
Łowienie karpi czy paskud na komercji "jarało" ją przez cały dzień.
Podobna sytuacja była z siostrzeńcami siostry. Marudzili i klikali na telefonie. Po 2 wyskokach jesiotra podczas holu, telefony wylądowały w trawie, a chłopaki chcieli chociaż potrzymać wędkę.

Może się nie znam, nie wiem ;)
Tytuł: Odp: Sport w PZW, czyli jak działacze przejadają nasze pieniądze
Wiadomość wysłana przez: Luk w 01.01.2018, 17:48
Moim zdaniem sport i ten wątek w ogóle nie służą poprawie czegokolwiek, bo co to ma poprawić, skoro ktoś kto nie startuje zamierza na siłę ułatwiać coś, co im odpowiada?
Wątek jest tylko przykrywką do uderzenia w PZW. Sport jest doskonałym argumentem, szczególnie jak przedstawi się wędkarzą, że takie czy inne pieniądze, z ich sładek idą na ten zły sport. No to nagle wszyscy krzykną, O MATKO! Co? To teraz już wiemy, dlaczego jest tak źle. To przez ten zły sport!
A wcale tak nie jest i tłumaczyłem to. Koła mają ogromne pieniądze, podobnie okręgi. Tylko żaden idiota nie wpuści do wody masy ryb, która i tak będzie zeżarta.
Nie jedno łowisko PZW wygląda jak doskonała komercja. Problem jest tylko taki, że nasi koledzy wędkarze, pracując skutecznie przez dwa tygodnie tak przetrzebią rybostan, że normalny człowiek, który chce połowić i pojawia się nad wodą siedzi jak kołek bez brania, bo już nic nie zostało.

Grzesiek, ale spojrz na tę sprawę w ten sposób.

Dobrze, że jako koło macie nadwyżkę w budżecie, tylko Was chwalić za to! Już sam ten fakt powinien sprawić, że powinniście tam zarządzać jak długo się da! Sprawa sportu to jednak coś innego. Nie chodzi o likwidację rozgrywek, ale o ich aktywację. Nawet przy regulaminie FIPSed! Ważne aby to jednak ruszyło z kopyta, aby ludzie łowili w podobny sposób. Złaszcza teraz, gdy Polak zarabia średnio coraz więcej, a sprzęt tanieje. Nie ruszysz bez komercjalizacji. Tu nie ma miejsca na podejście jak w 'państwowych' firmach, bo PZW utrzymuje się ze składek. Tym bardziej więc firmy powinny przejąc ciężar organizacji takich imprez. To powinien byc obopólny interes - i wędkarzy i właścicieli firm, sklepów. Im bardziej się pobudzi do startów ludzi, tym więcej będzie krażyć kasy, tym więcej będzie zawodów i wyższe będą nagrody.

Problem jednak w tym, że ta machina po prostu nie działa.  To ona przeżera kasę, na dodatek blokuje rozwój. To dlatego jest coraz mniej chętnych do łowienia w ten sposób. Co gorsza - czas boomu po filmach na YT już minął. Wątpię, aby Kacper Górecki lub inni mocniej zachęcili ludzi do startów. Dlatego trzeba coś zmienić. I to u podstaw. Bo jeżeli zwiększa się kwotę za diety o prawie 50% i poszerza grono już i tak wielkich komisji, to będzie tylko gorzej. Coraz mniej owiec do strzyżenia, a coraz więcej tych co chcą je strzyc. Tym bardziej PZW nie wypełnia swej roli, jaką jest propagowanie wędkarstwa.  Zwłaszcza, że jest moda na karpiarstwo, feedera, spinning. Sport wyczynowy to coś co umiera, i jest na siłę reanimowane.

Ja pisałem wielokrotnie, Anglicy łowiący inaczej zupełnie, tyczkami 16 metrowymi, ryby duże, o wiele bardziej uszkadzające kręgosłup, często korzystający z pellet wagglerów, feederów, w ogóle prawie nie używający glin i dżokersów, wygrywają zawody światowe. To dowód na to, że nie trzeba wcale tych ograniczeń, komisji, sędziów, kapitanatów i działaczy, aby wygrywać. Jeżeli oni potrafią, my Polacy też damy radę. Na Wyspach nie ma działaczy, i wszystko ładnie hula. Co lepsze - Angole nie dostają też kasy od rządu na sport, radzą sobie sami. I to znakomicie.

 :D :D :D
Tytuł: Odp: Sport w PZW, czyli jak działacze przejadają nasze pieniądze
Wiadomość wysłana przez: linus1 w 01.01.2018, 17:50
Zapominacie chyba , że 99% szkółek wędkarskich jest prowadzonych przez byłych i aktywnych wyczynowcow. I nie propagują oni wyłącznie nauki wędkarstwa sportowego. W wyczynie pozostaje jakieś 5% adeptów,ponad połowa odpuszcza sobie wędkowanie,a reszta , łowiąc rekreacyjnie,ma już spory zasób wiedzy.
Tytuł: Odp: Sport w PZW, czyli jak działacze przejadają nasze pieniądze
Wiadomość wysłana przez: matchless w 01.01.2018, 20:38
Nie chcę Lucjan nawet komentować i cytować szczegółowo, bo dla mnie to co piszesz to bzdury w tej kwestii. Oderwane od rzeczywistości w dodatku. W działalności związanej z wędkarstwem i dziećmi nie zrobiłeś nic. Ja w tym roku przesiedziałem społecznie kilkaset godzin z nimi, próbując ich nauczyć łowienia, etyki, dobrych zasad, jeżdżąc na zawody. Im to nie przeszkadza, że to są takie zawody czy inne. Oni startują i chcą startować, bo im się to podoba. Weź kiedyś zobacz, ilu jest młodych dzieciaków na takich zawodach. Piszesz o czymś, chcesz coś zmieniać ale nie masz na to zupełnie pomysłu. Gadanie o sponsorach i jakichś dziwnych rzeczach to utopia i totalny niewypał. Niestety, ale sport w UK i jego popularność to może promil tego, co dzieje się w Polsce, co się robi.
Podajesz przykład z UK, jak to pięknie sport i wędkarstwo może się samo prowadzić, na podstawie kilku dosłownie komercyjnych imprez, gdzie w tle jest duża kasa. Kasa, której Polscy producenci, polskie firmy wędkarskie nigdy nie wyłożą! Tłumaczyłem Ci już, pisałem do wielu firm w Polsce z prośbą o drobny sponsoring dzieciaków. Tak naprawdę nie odezwał się nikt! Pytam się Ciebie, dlaczego? Bo, że zawody mało popularne, bo regulamin taki skomplikowany, bo nie startuje więcej osób? Gdyby startowało to tych ludzi do sponsorowania było by jeszcze więcej.
Weź mi proszę powiedz, ile to w UK odbywa się rocznie takich cudownych zawodów z wielką pompą i kasą? Ile w ogóle się odbywa? Ile szkółek dla dzieciaków funkcjonuje? W Twojej okolicy jest jakaś? Uczą się?

Czy zdajesz sobie sprawę, że ponad 70% tego, co wydaje koło na sport, idzie właśnie na dzieciaki? I teraz powiem Ci, co się dzieje, kiedy PZW odetnie takie finansowanie, bo Lucjan pisze, że to złe, bo kasa jest przejadana.

Przychodzi nowy rok. Przychodzą dzieciaki. Bo ja, czy moi koledzy pracujemy z dzieciakami społecznie, więc na tym etapie brak kasy mi nie przeszkadza.
Mamy jakiś sprzęt, który był wcześniej zgromadzony. Ale trzeba wyjść nad wodę. Coś do niej wrzucić, jakieś robaki, zanęta. Bez gliny, żeby nie było, że wyczynowo!
Skąd na to? Ja nie dam, rodzice tych dzieciaków też nie. Trudno. Zamiast połowić, puszczę im film albo dam gazety do przeczytania.
Mogą wiązać haczyki, niech się uczą. Ale kurde, skończyła się żyłka, haczyki gdzieś pogubili jak to dzieci. Cholera, trudno.
Cóż, proszę sponsora. Jakiego? Sponsorowi musi się opłacić, w końcu jak sposnoruje to coś z tego musi mieć. Ale skoro dzieci nie jadą na zawody, nigdzie nie zareklamują jego sklepu czy firmy, to jaki to dla niego interes? Skoro nawet nad wodę nie wyjdą, no bo z czym? I nagle okazuje się, że dzieci się zniechęcają.
Gdybyś przepracował choć godzinę z młodzieżą to wiedział byś, że życie, szczególnie w Polsce i tego typu praca to nie bajka. To, co piszesz o sponsorach, wielkiej kasie itd, to jakaś fikcja.
Gdzie w tej Anglii masz te szkółki i tych dzieciaków? Są farmy, prywatne łowiska i kadra, która składa się od dziesięcioleci z tych samych w większości dziadków. Ot cały sport w Anglii. A Ty chcesz przerabiać Polski sport, który bije zakresem, wielkością i profesjonalizmem po stokroć to, co dzieje się w UK.

Tytuł: Odp: Sport w PZW, czyli jak działacze przejadają nasze pieniądze
Wiadomość wysłana przez: JKarp w 01.01.2018, 21:05
Syn kolegi trenuje piłkę nożną. Tak na poważnie. Kolega musi kupić i opłacić wszystko sam. Biedne PZW sponsoruje choć 95% w pewnym momencie uzna, że woli jednak kolegów, koleżanki, piwo itd. Pytam czy rodzice nie mogą opłacić wędkowania jak angielskiego, gitary, koni, karate itd?
Tytuł: Odp: Sport w PZW, czyli jak działacze przejadają nasze pieniądze
Wiadomość wysłana przez: Kinior w 01.01.2018, 21:18
Syn kolegi trenuje piłkę nożną. Tak na poważnie. Kolega musi kupić i opłacić wszystko sam. Biedne PZW sponsoruje choć 95% w pewnym momencie uzna, że woli jednak kolegów, koleżanki, piwo itd. Pytam czy rodzice nie mogą opłacić wędkowania jak angielskiego, gitary, koni, karate itd?

W przypadku wędkarstwa zazwyczaj są to dzieci wędkarzy którzy opłacają składki.
Kolega nie ma taty który płaci składki w PZPN :) :P i nie jest synem znanego piłkarza. Ale jakby należał do klubu to pewnie by miał i strój i buty i wszystko było by opłacane, bo była by składka członkowska klubu.
Uważam że to raczej porównanie z innej beczki.
Tytuł: Odp: Sport w PZW, czyli jak działacze przejadają nasze pieniądze
Wiadomość wysłana przez: JKarp w 01.01.2018, 21:29
Bardzo znany warszawski klub. Czy to, że ktoś opłaca składki PZW predysponuje do tego, że między innymi moje pieniądze 💰 na to idą?
JKarp
Tytuł: Odp: Sport w PZW, czyli jak działacze przejadają nasze pieniądze
Wiadomość wysłana przez: Luk w 02.01.2018, 00:13
Grzesiek, przede wszystkim chciałbym, abyśmy dyskutowali bez nerwów. Nie wiem dlaczego się unosisz. Czy mamy omijać wiele tematów bo są drażliwe? A dlaczego nie dyskutować na poziomie, jak przy piwie? :D Nie każdy musi się z każdym zgadzać przecież. Ja się z moja kobieta nie zgadzam w setkach kwestii i jest dobrze nam ze sobą :D :D :D

Ja bardzo doceniam to co robisz, martwi mnie, ze próbujesz wartościować pewne rzeczy, przeliczać je na godziny. Ja nie będę pisał co zrobiłem dla kogoś, bo to nie ma sensu. Nie znaczy też, że 'nie wiem nic', bo nie przepracowałem x godzin w kole :)

Czy zdajesz sobie sprawę, że ponad 70% tego, co wydaje koło na sport, idzie właśnie na dzieciaki? I teraz powiem Ci, co się dzieje, kiedy PZW odetnie takie finansowanie, bo Lucjan pisze, że to złe, bo kasa jest przejadana.



Nie rozumiem dlaczego piszesz wciąż tak, jakbym ja zalecał odcięcie finansowania szkolenia młodzieży. Gdzie to napisałem? Uważam, ze podstawowym działaniem PZW jest szkolenie młodzieży właśnie, zachęcanie ich do wędkowania, reklamowania wędkarstwa jako wartościowego czasu spędzonego na łonie natury! Jest to priorytet dla polskiego wędkarstwa, i powtórzę, uważam, ze 10% przychodu ze składek, powinno na to być przeznaczane (w ramach promocji wędkarstwa).

Rozumiem, masz problem z pozyskaniem kasy na szkółkę, nie ma na podstawowe rzeczy. I czyja to wina? Moja? Twoja? Odpowiem Ci tak. Nasza wspólna. Bo nie dostrzegamy jak ważna jest inwestycja w młode pokolenie. To własnie okręg i koło powinny zadbać aby była młodzież na miejscu, aby jak podrosną i pójdą do pracy, zaczęli opłacać w kole składki, przejęli z czasem pałeczkę. Czy musi to być sport wyczynowy? A niby dlaczego? Raczej niekoniecznie :)

Prosty przykład - potrzebujesz kasy na szkółkę - czy dostajesz ją od 'sportu'? Nie wiem, kapitanatu, okręgu? Wątpię. Piszesz, że sponsor nie da kasy, jak nie będziesz na zawodach. Chodzi mu o reklamę? To dlaczego nie dogadacie się na baner reklamowy, który stanie na Waszym łowisku? Dlaczego nie pogadać o jakiś ulotkach, plakatach, czymkolwiek, co rozwiesicie w zamian za sponsoring? 'Naszą szkółkę wędkarską dumnie wspiera firma X, producent ...' - nie wierzę, że to nie zadziała. Ale to i tak proszenie się o jałmużnę.

Co mam ci poradzić, że w PZW nie przywiązuje się wagi dużej do przyszłości związku, nie promuje wędkarstwa? Jak mam Ci wytłumaczyć, że idzie gruba kasa na jakieś dożynki, i prezenty dla polityków, na imprezy i diety, a nie ma na takie rzeczy? Przykro mi, to jest nasza, polska, rzeczywistość. Nie oznacza to jednak, ze wybawieniem jest sport wyczynowy, pochłaniający masę środków. Bo sport też niewiele daje, sprawia, ze właśnie więcej jest tych, co te diety biorą. I tak za zawody i inne rzeczy trzeba płacić.

I kończąc- uważam, że sport to nie jest jedyny sposób na przyciąganie młodzieży do związku. To jeden ze sposobów, tych jest zaś wiele. Nie moja wina, ze polskie firmy nie chcą sponsorować szkółek, wielu rzeczy nie robią, o czym też 'głośno' piszę. Brakuje wizji w polskim wędkarstwie. A dzieje się to głównie dlatego, że PZW jest dowodzone przez działaczy, suto opłacanych, pilnujących stołków i koryta, nie myślących o szeregowych wędkarzach, ich problemach, ani o przyszłości polskiego wędkarstwa. Dla nich zawsze jest kasa, Ty zaś musisz tyrać za darmo, kilkaset godzin w roku, sam dokładasz i poświęcasz się ze szkółkami i działalnością w kole. Broniąc 'sportu' w PZW w takiej formie, bronisz tych wszystkich etatów, diet, przerośniętych komisji. I nie mówimy tu o 'sporcie' w kole, ale o wyczynie w PZW, to dwie różne rzeczy.


Tytuł: Odp: Sport w PZW, czyli jak działacze przejadają nasze pieniądze
Wiadomość wysłana przez: Enzo w 02.01.2018, 22:27
Lucjan,Lucjan a Ty dalej swoje, jesteś niestety w tej kwestii na straconej pozycji ale oczywiście będziesz wmawiał Grzegorzowi że nie ma racji, Proszę Ciebie naprawdę nie zawsze tylko Ty masz rację. :)
Chciałem to opisać w kilku żołnierskich słowach ale nadal jestem "inwigilowany" raczej by nie przeszło. :P
A na koniec napisze że  najbardziej podobał mi się wpis, że to nie sport olimpijski ( może rozwiń tą głęboka myśl ) bo wiesz ja prosty chłop jestem nie kończyłem mądrych szkół i nie rozumie.
 W Polsce wędkarstwo uprawia ok 2 mln osób z tego około 600 tys jest zrzeszonych w PZW- no ale to sport nieolimpijski, ale skoki do wody uprawia w Polsce około 50 osób - ale to sport olimpijski a prawie każdy z Nas w swoim życiu skakał do wody czyli uprawia go 36 mln Polaków. :D :P
A jeszcze te porównania że jakoby nasi sportowcy wędkarze mają słabe wyniki na imprezach światowych, proponuję zapoznać się z wynikami z ostatnich Mistrzostw z Irlandii czy z klasyfikacją ogólną za ostatnie 5 lat seniorów, praktycznie w każdej dyscyplinie wędkarskiej na przełomie ostatnich lat mamy mistrzów świata, europy czy miejsca na " pudle ". Nie rozumie co tu zmieniać i w jakim celu, bo Ty tak uważasz czy dlatego że jest tak w UK ? Wiadomo że są sprawy które można zmodyfikować ale czy potrzebna rewolucja, moim zdaniem nie.
To nie sport w PZW zmniejszył populacje ryb i zniszczył wiele łowisk, to złe prowadzenie gospodarki rybackiej, słuchanie ludu i " dziwnych ichtiologów" doprowadziło do tego co mamy dziś.
 
Tytuł: Odp: Sport w PZW, czyli jak działacze przejadają nasze pieniądze
Wiadomość wysłana przez: Luk w 02.01.2018, 23:57
A co ci dają polscy mistrzowie świata? Masz jakies poradniki jak łowić i tak dalej? Szkolą młodzież? Czy może jest zamknięta hermetyczna grupa, kłócąca się ze sobą, podzielona na jakieś obozy?

Co do sportów olimpijskich. Za nie płaci państwo. Te 50 skoczków nie płaci 1000 PLN za udział w MP, treningi i tak muszą łączyć ze sposobem na życie, bo ze sportu trudno wyżyć. Jeżeli uważasz, ze wszyscy wędkarze powinni płacić na herosów spławika, to ja  'lekko' się z Tobą nie zgodzę tutaj :)  Poza tym stowarzyszenie sportowe to takie, gdzie większość uprawia sport. Wędkarstwo jako takie sportem nie jest, tak jak uprawianie działki, myślistwo, łapanie much na czas lub zakupy. To jest hobby. Może i rybaków powinno się wspierać? Pływają łodziami wiosłowymi, to sport :)

Jeżeli jest bogaty kraj, to może on sobie pozwolić na takie wspieranie takowych 'dyscyplin'. Polska jednak do takich nie należy. Zresztą minister d/s sportu Mucha swojego czasu wyraźnie tu się określiła. Jeżeli PZW pobiera opłaty za wędkowanie, sprzedaje pozwolenia, tym bardziej stowarzyszeniem sportowym nie jest i nie będzie.

Arek, i zerknij na to co piszę. Ja nie jestem za likwidacją 'sportu'. Jestem za jego komercjalizacją. Za tym, aby wyczynowcy łowili za kasę, walczyli o nagrody, aby byli opłacani przez firmy, których towary będą testować i sprzedawać. U Ciebie w firmie Harison możecie mieć swój team, który wygrywając zawody na Waszych zanętach będzie  udowadniał, że są dobre. Chłopaki będą startowali w zawodach za kasę, prezentowali Wasze produkty. I dziesiątki firm może działać w ten sposób. Jak zawody staną się  tak popularne,że będzie ich mnóstwo, to będzie więcej klientów, sprzedanego towaru, więcej nagród, same zanęty i sprzęt będą coraz lepsze, będą inwestycje w polskie wody. Kto wie, może z czasem podbijać się będzie rynki zachodnie - jak zrobiło to Salmo? I na szkolenie młodzieży będzie więcej kasy... Tu jest droga, bez regulaminów z kosmosu, pasujących do polskiego wędkarstwa jak pięść do nosa. I zapewniam, że polscy wyczynowcy świetnie sobie poradzą w łowieniu komercyjnym, nie muszą wcale ćwiczyć ciągle się w regulaminie z MŚ,  aby być dobrymi. Świetnie sobie dadzą radę, tak jak Angole dają. Bo nie wyczynowcy są źli, to system jest do bani. I o tym mowa, aby go zmienić.

Tak, więc dzięki za krytyczne słowa, przyjąłem do wiadomości :)
Tytuł: Odp: Sport w PZW, czyli jak działacze przejadają nasze pieniądze
Wiadomość wysłana przez: matchless w 03.01.2018, 00:28
Lucjan, zejdź na ziemię. Komercja w sporcie wędkarskim jest już od bardzo dawna. I wcale nie wygląda tak różowo, jak to opisujesz. Wędkarze płacą a producent robi sobie ich kosztem darmową reklamę. I wyobraź sobie, że coraz więcej firm, producentów w Polsce rezygnuje z tych zawodów. Bo im się to nie opłaca. I to są zawody na prostych zasadach, gdzie startują tysiące zawodników, tych najlepszych w Polsce. Reklama zajebista, target idealny. Ale coś nie wychodzi. PZW jest poza tym wszystkim. Więc już widzę, jak Ci producenci, te firmy wędkarskie garną się do sponsorowania szkółek czy zawodów na poziomie kół, gdzie startuje kilkanaście osób, które w większości w sklepie wędkarskim wydają 10 złotych miesięcznie - na robaki. Może czasem kupią kilka haków na sztuki, bo się kończą. No wybacz no, to po prostu już jest i wcale nie działa tak idealnie, wręcz przeciwnie.
Tytuł: Odp: Sport w PZW, czyli jak działacze przejadają nasze pieniądze
Wiadomość wysłana przez: Luk w 03.01.2018, 00:52
Według mnie nie ma wciąż jednego - wysokich nagród. Bez tego nie ma komercjalizacji. Wygrana w zawodach ma zapewnić wielokrotność zainwestowanej w nie kasy. Sam wiesz jak jest. Nie dość, że wędkarze poświęcają zawodom masę czasu, to wkładają w to kupę szmalu. Uważasz, ze zawody z nagrodami rzędu 50 000 do podziału, nie ruszyłyby ludzi z miejsca?

Zastanów się Grzegorz, ile firmy wydają na reklamę To są masakryczne kwoty często. Ale reklama kierowana jest do odbiorcy masowego. Co można sprzedać kilku tysiącom wyczynowców, z których co drugi to przedstawiciel firmy lub sponsorowany przez niego zawodnik? Wyjściem jest otworzenie się na masy lub na rozgrywki o kasę. Uwierz lub nie, ale w UK, w obrębie 50 km zazwyczaj zawsze znajdziesz miejsce, gdzie rozgrywane są zawody, dzień w dzień. Możesz tam jechać i łowić. Nie ma sędziów, jest prosty regulamin, choć różny (bo każde łowisko ma swój), wygrywasz wracasz z kasą. Tutaj się to kręci. Masz kilkanaście gazet wędkarskich, w tym Match Fishing i Pole Fishing poświęconych wyłącznie zawodom, a przecież są inne magazyny, w tym tygodniki, gdzie o wyczynie i zawodach jest sporo. Dlaczego u nas tego nie ma? Dlaczego polscy wyczynowcy tak niechętnie dzielą się wiedzą? Tu jest pies pogrzebany.

A czy pomyślałeś w ogóle o kosztach zawodów, jakie powodują regulaminy w PZW? Tym bardziej trudno o popularyzację, zwłaszcza, ze wcale PZW nie opłaca zawodów, zawodnicy musza bulić, i to sporo, w zamian nie dostając wiele. Po co więc nam taki 'sport'? Warto ponosić takie ofiary, aby polska kadra miała jakies tam wyniki w ME lub W MŚ? Według mnie skóra nie jest warta wyprawki.

Inna sprawa. Dlaczego wszystkie kraje europejskie praktycznie od lat ścierają się w MŚ w feederze, a Polaków tam jeszcze nie ma? Nie widzisz, ze coś tu nie gra? Nawet Białorusini jeżdżą, choć dla nich takie wyjazdy to zawrotne kwoty, tylko Polaków nie ma. Tak, bo u nas kadrę trzeba wyodrębniać na siłę poprzez system mistrzostw okręgowych i kraju. Nie można Broń Boże wypuścić ich bez dobrej praktyki w regulaminie FIPSed. To jest paranoja, to jest chore. Dlaczego więc o tym nie mówić?
Tytuł: Odp: Sport w PZW, czyli jak działacze przejadają nasze pieniądze
Wiadomość wysłana przez: matchless w 03.01.2018, 01:02
Lucjan, ale zauważ. Obecnie wędkarze biorą udzial w komercyjnych zawodach. Placą 100,150,200 złotych startowego. Na takich zawodach jest od 50 do 120 zawodników. To już niemała kasa prawda? Wartość nagród to średnio wpisowe od wszystkich zawodników. Są oczywiście koszta przygotowania łowiska czy jego opłacenia - to pokrywa sponsor, organizator na przykład.
Już teraz rezygnują niektórzy, bo im się nie opłaca. Nie opłaca im się upłynniać swojego sprzętu, za czyjeś pieniądze i reklamować się za kilka tysięcy. Zobacz jaka piękna sprawa. Nie muszą nawet prosić się o sprzedaż. Oni biorą kasę od zawodników i "sprzedają" w ten sposób jednego dnia sprzętu za grube tysiące. Mają promocję. A mimo to im się nie opłaca, kręcą nosem, twierdzą, że mają straty. Jak więc to sobie wyobrażasz? Że nagle ktoś wyskoczy i powie, macie tutaj, 50 000 od nas? No nierealne. Spoko, bogatszy sponsor raz może się kiedyś szarpnie, niech będzie. Ale to raz. A co pozostałe xxxx razy? I dla ilu osób ten sponsor zrobi te zajebiste zawody? Dla 100? 120? Więcej osób nie wejdzie, bo nie ma takiego łowiska, żeby pomieścić tyle osób. I to, co nagle według Ciebie nie miało być czymś dla garski osób, będzie czymś dla promila osób, w dodatku tych, które muszą mieć kasę, bo jak taki producent czy firma zrobi zawody z nagrodą 50 000 złotych, to pewnie i wpisowe podniesie do 300 albo więcej.
Tytuł: Odp: Sport w PZW, czyli jak działacze przejadają nasze pieniądze
Wiadomość wysłana przez: Luk w 03.01.2018, 02:02
Według mnie to proste. Sponsor potrzebny jest na większych imprezach, Na tych małych powinno się miec okazję do działania z 'małą organizacją' - czyli każdy płaci np. 40 PLN do kapelusza, a potem trzech zwycięzców dzieli się kasą.

To co piszesz o sponsorach to inny problem, widoczny zwłaszcza na imprezach karpiowych i spinningowych. Jest wiele zawodów, na których organizator najnormalniej w świecie zarabia. Po prostu koszt wpisowego jest większy niż wartość nagród i koszt łowiska. Ale często jednak firmy robią takie zawody, aby było 'po kosztach'. Wtedy start się o wiele bardziej opłaca.

Grzesiek, ale od czegoś trzeba zacząć. Problemem polskich komercji jest ich wielkość i nierówność, trudno znaleźć łowiska mieszczące np. 40 zawodników. Ale PZW ma o wiele lepsze wody pod zawody. Dlaczego miałoby ich nie udostępniać? Masz u siebie Kanał Gliwicki, na pewno są inne łowiska, gdzie można powalczyć :) Kwestia chęci i pomyślunku.  Trzeba jednak ruszyć z miejsca. Zobacz jaka popularność mają filmy o technikach połowu, o taktykach na zawody. Trzeba wytworzyć w Polsce ten cały mechanizm. Niech gazety piszą o zawodach, o zawodnikach i ich taktykach, ludzie niech się mierzą w zawodach, niech firmy mają coś z takiego sponsoringu. Trzeba taka maszynę wprawić w ruch, potrzeba wody na młyn.   

Czy da się zrobić jakiś festiwal na wodzie PZW, bez wciągania w to reguł PZW i działaczy danego okręgu? No właśnie... Nihil novi, czyli nic nowego. Nic o nas bez nas - tak to wygląda. Ja nie wiem czy w ogóle polskie firmy mogą myśleć o jakimś większym działaniu, skoro samo PZW je blokuje. To jak ze strefami ekonomicznymi. Aby firmy tam otwierały swe podwoje, budowały się, trzeba im stworzyć odpowiednie warunki. Ciekawe co musi taki Traper czy inne Mikado zrobić, aby załatwić coś z PZW :) Spodziewam się pewnej 'specyfiki' rozmów :)
Tytuł: Odp: Sport w PZW, czyli jak działacze przejadają nasze pieniądze
Wiadomość wysłana przez: JKarp w 03.01.2018, 05:50
Według mnie to proste. Sponsor potrzebny jest na większych imprezach, Na tych małych powinno się miec okazję do działania z 'małą organizacją' - czyli każdy płaci np. 40 PLN do kapelusza, a potem trzech zwycięzców dzieli się kasą.

To co piszesz o sponsorach to inny problem, widoczny zwłaszcza na imprezach karpiowych i spinningowych. Jest wiele zawodów, na których organizator najnormalniej w świecie zarabia. Po prostu koszt wpisowego jest większy niż wartość nagród i koszt łowiska. Ale często jednak firmy robią takie zawody, aby było 'po kosztach'. Wtedy start się o wiele bardziej opłaca.

Grzesiek, ale od czegoś trzeba zacząć. Problemem polskich komercji jest ich wielkość i nierówność, trudno znaleźć łowiska mieszczące np. 40 zawodników. Ale PZW ma o wiele lepsze wody pod zawody. Dlaczego miałoby ich nie udostępniać? Masz u siebie Kanał Gliwicki, na pewno są inne łowiska, gdzie można powalczyć :) Kwestia chęci i pomyślunku.  Trzeba jednak ruszyć z miejsca. Zobacz jaka popularność mają filmy o technikach połowu, o taktykach na zawody. Trzeba wytworzyć w Polsce ten cały mechanizm. Niech gazety piszą o zawodach, o zawodnikach i ich taktykach, ludzie niech się mierzą w zawodach, niech firmy mają coś z takiego sponsoringu. Trzeba taka maszynę wprawić w ruch, potrzeba wody na młyn.   

Czy da się zrobić jakiś festiwal na wodzie PZW, bez wciągania w to reguł PZW i działaczy danego okręgu? No właśnie... Nihil novi, czyli nic nowego. Nic o nas bez nas - tak to wygląda. Ja nie wiem czy w ogóle polskie firmy mogą myśleć o jakimś większym działaniu, skoro samo PZW je blokuje. To jak ze strefami ekonomicznymi. Aby firmy tam otwierały swe podwoje, budowały się, trzeba im stworzyć odpowiednie warunki. Ciekawe co musi taki Traper czy inne Mikado zrobić, aby załatwić coś z PZW :) Spodziewam się pewnej 'specyfiki' rozmów :)
Bo to nie są wody będące własnością PZW - to jest proste i oczywiste jak metr sznurka w kieszeni. Ja osobiście mam dość panów zawodników i ich wiecznych zawodów na Zegrzu co weekend całe lato.
Jakieś tam koło z okolicy rok w rok robi zawody na Wiśle na spina. "Zamykają" najbardziej ciekawy kawałek wody. Robią rozpierduchę na całą Polskę. Raptem 20-30 zawodników łowi na wodzie ogólnodostępnej reszcie mówiąc grzecznie "won"...
Dlaczego PZW zawody sinningowe o randze bardzo wysokiej organizuje na wodzie prywatnej - nosz kuźwa wg jednego filmiku Zegrze to taka rybna woda?
Wiesz jak zrobili MP w spinie na Zegrzu jaka była średnia na jednego zawodnika. Bodaj 6 okonków na 150 chłopa na 3 dni z czego 50 było kadetów.
Powtarzam - chcecie szkolić "kadry" ? To nie róbcie tego za moje pieniądze.

JKarp
Tytuł: Odp: Sport w PZW, czyli jak działacze przejadają nasze pieniądze
Wiadomość wysłana przez: matchless w 03.01.2018, 07:46
Powtarzam - chcecie szkolić "kadry" ? To nie róbcie tego za moje pieniądze.
JKarp

Idąc tym tokiem myślenia, można by obalić tysiące innych rzeczy, które mają miejsce w PZW, również tych, których wszyscy tutaj bardzo chcemy.
Bo w końcu, nagle przeważająca większość ludzi, która chce mięsa, może powiedzieć - chcecie sobie robić wody no-kill - okej, ale nie za moje pieniądze.
Ja mogę powiedzieć - chcecie wpuszczać karpia, rybę, które degraduje polskie wody, która sprawia, że łowiska są dosłownie - bezpłciowe - okej, ale nie za moje pieniądze.
Ja mogę powiedzieć - chcecie zabierać ryby - okej, ale weźcie tylko tyle, ile Was one "kosztowały". Bo nagle poprzez to, że ja nie wezmę nic, inny zabiera z wody 50 kg ryby za dajmy na to 120 złotych. Okej, ale nie za moje pieniądze.

A ostatecznie. Jakie to są moje, Twoje, innych pieniądze? Ta śmieszna kwota, która nie wynosi nawet złotówki dziennie? Nie za wędkowanie. Za łowienie i możliwość wynoszenia dziesiątek kilogramów rocznie ryb.


Tytuł: Odp: Sport w PZW, czyli jak działacze przejadają nasze pieniądze
Wiadomość wysłana przez: JKarp w 03.01.2018, 08:07
Mówię tylko o jednej konkretnej rzeczy.
Na zarybianie - nie ma problemu.
Na ochronę wód cokolwiek to znaczy nie ma problemu.
I tu jest mały zong - też jestem za tym, że byle gdzie nie wpuszczać karpi, które po tygodniu zapełniają lodówki ludzi, którzy zawsze są przeciw podnoszeniom wymiarów i ograniczeniom limitów.
Oczywiście też się zgadzam, że "opłata" za wędkowanie jest śmieszna a tym bardziej jak ktoś zabiera ryby.

Problemem nie jest dla mnie szkolenie ale to, że potem praktycznie wszyscy młodzi ludzie którzy brali udział w szkółkach mają to w d... i nie wędkują. Gdyby rodzice płacili po pierwsze mniej byłoby "adeptów" a z tym wiąże się jakość a nie ilość.
JKarp
Tytuł: Odp: Sport w PZW, czyli jak działacze przejadają nasze pieniądze
Wiadomość wysłana przez: matchless w 03.01.2018, 08:14
To, że rodzice powinni płacić to inna bajka. Niestety, łowienie ryb, to nie jest tenis czy piłka nożna, tam nie wychowają przyszłej Radwańskiej czy Lewandowskiego, którzy później w podzięce kupią swoim rodzicom domek w górach. Nawet już sport wędkarski, szumnie nazywany wyczynowym to raczej sportowa wieś. Stąd też czy to PZW, ze względu na brak zainteresowania wędkarstwem w ogóle czy też takie szkółki są z góry na straconej pozycji. Ale o coś trzeba walczyć kolego, nawet o tych kilku młodych wędkarzy. Bo jak będziemy starzy, to ktoś będzie musiał ciągnąć ten niewydolny system. Oby za 5,10,15,20 lat był to już system nie polegający na sponsorowaniu mięsa przez jednych wędkarzy tym innym. Wtedy ten spadek ilości członków nadrobimy ich jakością. Oby.

Tytuł: Odp: Sport w PZW, czyli jak działacze przejadają nasze pieniądze
Wiadomość wysłana przez: JKarp w 03.01.2018, 09:22
To, że rodzice powinni płacić to inna bajka. Niestety, łowienie ryb, to nie jest tenis czy piłka nożna, tam nie wychowają przyszłej Radwańskiej czy Lewandowskiego, którzy później w podzięce kupią swoim rodzicom domek w górach. Nawet już sport wędkarski, szumnie nazywany wyczynowym to raczej sportowa wieś. Stąd też czy to PZW, ze względu na brak zainteresowania wędkarstwem w ogóle czy też takie szkółki są z góry na straconej pozycji. Ale o coś trzeba walczyć kolego, nawet o tych kilku młodych wędkarzy. Bo jak będziemy starzy, to ktoś będzie musiał ciągnąć ten niewydolny system. Oby za 5,10,15,20 lat był to już system nie polegający na sponsorowaniu mięsa przez jednych wędkarzy tym innym. Wtedy ten spadek ilości członków nadrobimy ich jakością. Oby.
Dlatego z nowym rokiem powinno się postawić sprawę jasno.
Osobiście wolę i to robię tłumaczyć jednemu adeptowi karpiowania zawiłe arkana tej dyscypliny poprzez rozmowy na komunikatorach, wspieranie fantami które ja uważam za bezużyteczne ( np za małe haczyki wg mnie 4 i 2 ) niż spędu dzieciaków które same nie wiedzą co chcą robić. Nasz Team wspiera również Uśmiech Młodego Karpiarza :bravo: :bravo: :) :)
Taka grupa na FB nazywa się Best Friends Baits Team - w naszych szeregach mamy doświadczonych karpiarzy ale też koleżankę :D ;D i kolegów chłonących nasze opinie jak gąbka wodę :bravo: Nie reprezentujemy żadnej marki ani producenta.

JKarp
Tytuł: Odp: Sport w PZW, czyli jak działacze przejadają nasze pieniądze
Wiadomość wysłana przez: matchless w 03.01.2018, 11:00
Twoje zdanie i ja je szanuję. Ja uważam, że czynne łowienie i czynna praca z młodzieżą jest dużo lepsza, ciekawsza a przede wszystkim korzystniejsza dla samych dzieciaków aniżeli komunikatory i jakieś internetowe rady. Za niedługo młodzież zamiast nad wodą, będzie łowiła ryby na komputerze.
Tytuł: Odp: Sport w PZW, czyli jak działacze przejadają nasze pieniądze
Wiadomość wysłana przez: JKarp w 03.01.2018, 11:03
Twoje zdanie i ja je szanuję. Ja uważam, że czynne łowienie i czynna praca z młodzieżą jest dużo lepsza, ciekawsza a przede wszystkim korzystniejsza dla samych dzieciaków aniżeli komunikatory i jakieś internetowe rady. Za niedługo młodzież zamiast nad wodą, będzie łowiła ryby na komputerze.

W lipcu mamy zajęcia praktyczne przez cztery dni :-)
JKarp

Edit
Każdy płaci za siebie, za zanęty, przynęty itd.
Tytuł: Odp: Sport w PZW, czyli jak działacze przejadają nasze pieniądze
Wiadomość wysłana przez: matchless w 03.01.2018, 11:37
Już to widzę, jak rodzic puści dzieciaki na 4 dni nad wodę. No chyba, że zajęcia masz z kolegami przy  :beer:
A dzieciaki czyje? Kolegów czy obce? Ogłoszenie jakieś daliście? Że zapraszacie dzieci i młodzież? Jak się coś stanie, kto weźmie odpowiedzialność?
No wybacz, ja w to nie wierzę... Ale czekam na relację.  :thumbup:
Tytuł: Odp: Sport w PZW, czyli jak działacze przejadają nasze pieniądze
Wiadomość wysłana przez: JKarp w 03.01.2018, 11:46
Już to widzę, jak rodzic puści dzieciaki na 4 dni nad wodę. No chyba, że zajęcia masz z kolegami przy  :beer:
A dzieciaki czyje? Kolegów czy obce? Ogłoszenie jakieś daliście? Że zapraszacie dzieci i młodzież? Jak się coś stanie, kto weźmie odpowiedzialność?
No wybacz, ja w to nie wierzę... Ale czekam na relację.  :thumbup:

+- 18 lat, żadnych maluszków. Tylko z Teamu - całe łowisko zajęte :-) Szachty pod Poznaniem.
JKarp
Tytuł: Odp: Sport w PZW, czyli jak działacze przejadają nasze pieniądze
Wiadomość wysłana przez: matchless w 03.01.2018, 12:15
No to wybacz, ale to tak, jakbym ja jechał na ryby ze znajomymi. To po prostu zasiadka karpiowa.
Weź zorganizuj takie spotkanie dla 10 dzieciaków, obcych, których będziesz uczył nad wodą karpiowania.
Tytuł: Odp: Sport w PZW, czyli jak działacze przejadają nasze pieniądze
Wiadomość wysłana przez: JKarp w 03.01.2018, 12:24
Będą obce dzieciaki. Bez rodziców. Znam tylko kilku kolegów. Reszty nie znam. Stan na dziś 40 osób :-)
Tak - bo to ma być zasiadka połączona z zajęciami technicznymi. Stawianie namiotu, urząedzenie stanowiska, sondowanie przy pomocy stukadełka, rzucanie, wywózka, carpcare, robienie przyponów, hol ryby, omawianie błędów podczas holu itd. Wszystko to o czym rozmawiamy teoretycznie będzie w praktyce.
To będzie taka long-tyczka ;-) Czyli nie dwie godziny na wodą a cztery dni.
JKarp

Oczywiście pontony, kamizelki asekuracyje, zero alkoholu, łódki do wywózki - to co wydaje się proste np wywózka zestawu w praktyce już takie nie jest. Dodam, że już byliśmy na innym łowisku i było super :-)
Tytuł: Odp: Sport w PZW, czyli jak działacze przejadają nasze pieniądze
Wiadomość wysłana przez: gregorio w 03.01.2018, 12:26
No to wybacz, ale to tak, jakbym ja jechał na ryby ze znajomymi. To po prostu zasiadka karpiowa.
Weź zorganizuj takie spotkanie dla 10 dzieciaków, obcych, których będziesz uczył nad wodą karpiowania.

Dokładnie , popieram wypowiedź Grzegorza. Sam organizowałem szkółki i organizuje imprezy wędkarskie, dla najmłodszych i jest tak jak Grzegorz mówi.
Tytuł: Odp: Sport w PZW, czyli jak działacze przejadają nasze pieniądze
Wiadomość wysłana przez: JKarp w 03.01.2018, 12:30
Nie wytrzymie z Wami... :facepalm:
Bo WY jak organiuzujecie to nie jest łowienie ryb a sama teoria... Do znudzenia wiązanie zestawów, zasady nęcenia teoretyczne itd...
Będzie 40 osób z czego może piętnaście to osoby wybitnie dorosłe a reszta +- 18 lat. Ze wskazaniem na minus ale małych dzieciaczków nie będzie.
JKarp
Tytuł: Odp: Sport w PZW, czyli jak działacze przejadają nasze pieniądze
Wiadomość wysłana przez: gregorio w 03.01.2018, 12:40
Nie wytrzymie z Wami... :facepalm:
Bo WY jak organiuzujecie to nie jest łowienie ryb a sama teoria... Do znudzenia wiązanie zestawów, zasady nęcenia teoretyczne itd...
Będzie 40 osób z czego może piętnaście to osoby wybitnie dorosłe a reszta +- 18 lat. Ze wskazaniem na minus ale małych dzieciaczków nie będzie.
JKarp

Że co?? Owszem zimową porą były to zajęcia w sali siedziby PZW , lekcje tak jak mówisz wiązanie haków, zestawy itd. Teoria. Ale jak jest już ciepło to się jeździ w teren! Nad jeziorem mieszanie zanęt, przygotowanie, stanowiska, dobór sprzętu, łowienie itd. I wtedy masz pole do popisu bo pokazujesz, omawiasz, tłumaczysz. Nasze dzieciaki były naprawdę młode 7-15 lat. I na nich musisz uważać aby nic się złego nie wydążyło. A pomyśl sobie jak ich masz ponad 10 lub jak są zawody i jest ich ze 30 osób??
Tytuł: Odp: Sport w PZW, czyli jak działacze przejadają nasze pieniądze
Wiadomość wysłana przez: JKarp w 03.01.2018, 12:43
Nie wytrzymie z Wami... :facepalm:
Bo WY jak organiuzujecie to nie jest łowienie ryb a sama teoria... Do znudzenia wiązanie zestawów, zasady nęcenia teoretyczne itd...
Będzie 40 osób z czego może piętnaście to osoby wybitnie dorosłe a reszta +- 18 lat. Ze wskazaniem na minus ale małych dzieciaczków nie będzie.
JKarp

Że co?? Owszem zimową porą były to zajęcia w sali siedziby PZW , lekcje tak jak mówisz wiązanie haków, zestawy itd. Teoria. Ale jak jest już ciepło to się jeździ w teren! Nad jeziorem mieszanie zanęt, przygotowanie, stanowiska, dobór sprzętu, łowienie itd. I wtedy masz pole do popisu bo pokazujesz, omawiasz, tłumaczysz. Nasze dzieciaki były naprawdę młode 7-15 lat. I na nich musisz uważać aby nic się złego nie wydążyło. A pomyśl sobie jak ich masz ponad 10 lub jak są zawody i jest ich ze 30 osób??

Nie wyczułeś drwiny 8) ???
Po prosty Ty jedziesz na kilka godzin my na zasiadkę ;D
JKarp
Tytuł: Odp: Sport w PZW, czyli jak działacze przejadają nasze pieniądze
Wiadomość wysłana przez: matchless w 03.01.2018, 13:17
Z kolegami, na ryby. To zupełnie co innego, inna idea, inne założenia. Ja mam kolegów, którzy mają 17-18 lat i z nimi też mogę jechać na ryby. Ale to zupełnie co innego.