Według mnie to proste. Sponsor potrzebny jest na większych imprezach, Na tych małych powinno się miec okazję do działania z 'małą organizacją' - czyli każdy płaci np. 40 PLN do kapelusza, a potem trzech zwycięzców dzieli się kasą.
To co piszesz o sponsorach to inny problem, widoczny zwłaszcza na imprezach karpiowych i spinningowych. Jest wiele zawodów, na których organizator najnormalniej w świecie zarabia. Po prostu koszt wpisowego jest większy niż wartość nagród i koszt łowiska. Ale często jednak firmy robią takie zawody, aby było 'po kosztach'. Wtedy start się o wiele bardziej opłaca.
Grzesiek, ale od czegoś trzeba zacząć. Problemem polskich komercji jest ich wielkość i nierówność, trudno znaleźć łowiska mieszczące np. 40 zawodników. Ale PZW ma o wiele lepsze wody pod zawody. Dlaczego miałoby ich nie udostępniać? Masz u siebie Kanał Gliwicki, na pewno są inne łowiska, gdzie można powalczyć
Kwestia chęci i pomyślunku. Trzeba jednak ruszyć z miejsca. Zobacz jaka popularność mają filmy o technikach połowu, o taktykach na zawody. Trzeba wytworzyć w Polsce ten cały mechanizm. Niech gazety piszą o zawodach, o zawodnikach i ich taktykach, ludzie niech się mierzą w zawodach, niech firmy mają coś z takiego sponsoringu. Trzeba taka maszynę wprawić w ruch, potrzeba wody na młyn.
Czy da się zrobić jakiś festiwal na wodzie PZW, bez wciągania w to reguł PZW i działaczy danego okręgu? No właśnie... Nihil novi, czyli nic nowego. Nic o nas bez nas - tak to wygląda. Ja nie wiem czy w ogóle polskie firmy mogą myśleć o jakimś większym działaniu, skoro samo PZW je blokuje. To jak ze strefami ekonomicznymi. Aby firmy tam otwierały swe podwoje, budowały się, trzeba im stworzyć odpowiednie warunki. Ciekawe co musi taki Traper czy inne Mikado zrobić, aby załatwić coś z PZW
Spodziewam się pewnej 'specyfiki' rozmów