PZW w obecnej formie nie ma szans na żadną poprawę oprócz demograficznej zamiany pokoleń, polegającej na wymarciu pokolenia mięsiarzy, i dojścia do głosu tych co nie ida nad wodę po ryby.
I najgorsze jest to, że jesteś kolejnym działaczem (nie mylić z działaczem PZW), który za wszystko winić chce wędkarzy. PZW jest cacy, zasady jego funkcjonowania też, źli są wędkarze.
Sam sobie zaprzeczasz Lucjan. Z całym szacunkiem. Ja jedynie w poście wyżej chciałem wskazać, jaka jest obecna sytuacja. A sytuacja jest patowa. Ponieważ grupa, która reprezentuje słuszne argumenty, która myśli przyszłościowo jest w porażającej mniejszości. Nie sposób więc oczekiwać, że nagle, na każde skinienie tej grupy będzie wprowadzać się zmiany, które nie podobają się większości wędkarzy.
Co więcej, zauważ, że PZW, (Ci działacze) nie wprowadzają również tych rozwiązań w życie, które są rozwiązaniami złymi, choć oczekiwanymi przez przytłaczającą większość (np. jedna opłata). O czym to świadczy?
Świadczy to o tym, że niestety, ale w pewnych kwestiach trzeba być wyważonym.
Ja mam tyle szczęścia, że mogłem pewne rzeczy zobaczyć od środka. Reprezentować swoje poglądy ale też nabrać doświadczenia, które pozwoliło mi na realną ocenę sytuacji. Niestety, jest ona taka, że problemem PZW nie są działacze a jego członkowie, wędkarze. Zdania nie zmienię i mam ku temu dobre umocowanie, w tym dziesiątki o ile nie setki przykładów. Co więcej, mamy też sporo przykładów, jak to PZW (znów działacze) pomimo przytłaczającego sprzeciwu wędkarzy wprowadzają zmiany, które odpowiadają ich garstce (patrz no kill na DD, patrz no kill na Odrze itp.)
Weź sobie przykład podstawowy, koła wędkarskiego. Niech zarząd tworzy na prawdę silna grupa osób, które chcą zmian. Myślisz, że to takie proste? Wiele kół zarządza swoimi wodami bezpośrednio, np. łowiskami licencyjnymi, sekcyjnymi. Tylko wyjaśnij mi, jak wprowadzić rewolucyjne zmiany, kiedy tych zmian oczekuje może 5% członków Twojego koła? Chcesz ich na siłę uszczęśliwić, bo Ty uważasz, że to jest dobre?
Efekt będzie taki, że za 2,3 lata przyjdzie nowy zarząd, bo wylecisz z hukiem wywieziony na taczkach, a Twoje miejsce zajmie grupa żądnych mięsa krzykaczy. Nie tylko zacznie prowadzić politykę odwrotną do Twojej, ale zniszczy to, co budowałeś przez czas, kiedy chciałeś coś "naprawić". Z kim mamy tutaj problem? Z działaczami, tymi na górze, w okręgu? W ZG? Nie, z wędkarzami.
Piszesz o problemach ważnych, istotnych, tych na górze. Problemy są i ja ich wcale nie bagatelizuję. Tylko widzę bardzo wiele przykładów kół a nawet okręgów, których te sprawy nie dotyczą. Nie wszędzie są rybacy, nie wszędzie są sieci. W wielu przypadkach to koła decydują o swoim podwórku, w większości okręgi. Spotykam wielu działaczy kół, okręgów, których podejście do niektórych spraw mocno by Cię zdziwiło. Przeszkodą są - wędkarze. To, że porażki w DD upatrujesz w przepisach PZW to wielkie nieporozumienie. Wskazałem Ci na przykładzie Opola. Tam ludzie jeżdżą tylko po to, bo jest "tanej" i tylko dlatego, że mogli tam łowić. Nagle rzesze wędkarzy z okręgu "wyemigrowały" do sąsiedniego. A to, jaki jest stan członków w kole 29 jest tylko i wyłącznie obrazem zainteresowania i zaangażowania wędkarzy w ten "projekt". Jest spora grupa osób, którym na tym zależy, natomiast pozostali albo tego nie chcą, albo chcą sobie połowić, skorzystać ale raczej nie są chętni na nic więcej. I to ma być wina PZW i działaczy znów? Bo nie mogą wędkarzy należeć do dwóch kół, opłacać w dwóch kołach? Wierzysz, że nagle tysiące osób opłacało by dodatkową składkę tylko dlatego, żeby ratować DD? Absolutnie. Zapłacił by Lucjan Śliwa i ... długo, długo nic. Co teraz ich to kosztuje, tych wędkarzy? Nic. Tylko przepisać się do koła. Do Opola przepisywały się setki. Do DD? Nie, to nie jest obraz patologii PZW i jego działaczy. To obraz oczekiwań wędkarzy oraz ich podejścia i nastawienia, tego jak wiele są w stanie poświęcić lub jak wiele chcą zyskać. Obraz ten nie jest najlepszy i jeśli tego nie widzisz, to nie sposób będzie Ci pójść dalej, walczyć o jakiekolwiek zmiany.
To dlatego napisałem, by nie popadać w megalomanię. Tutaj się wszyscy zachłystują populistycznymi hasłami, dyskusjami. Problem jest jeden. Tutaj 90% osób to osoby o podobnych poglądach. Ale należy mieć świadomość, że w świecie realnym, w realnym PZW, te proporcje są wprost odwrotne. Jeśli ktoś więc oczekuje, na podstawie swoich pobożnych życzeń, że jakakolwiek władza posłucha głosu mniejszości to jest niezłym optymistą. Mimo wszystko, to jest osiągalne i realne, gdyż patrząc na niektóre działania i ruchy widać, że ta mniejszość jest wysłuchiwana i są kroki, zmierzające do zmian. Ale jeśli tego nie zrobi się sprytnie - wszystko przepadnie.