W piątek wieczorem byłem dumny z siebie, że wypiłem tylko kilka piwek i wstanę wypoczęty i rześki, gotów na dalszą i tegrację i rozmowy. Ale pech chciał, że na drodze do auta gdzie spałem stała właśnie altanka. Rano byłem gotów najwyżej na eutanazję.