Jak dla mnie sensem jest założenie ogólnopolskiego stowarzyszenia, lokalne grupy mają to do siebie, że działają... lokalnie.
Jest wiele rzeczy które trzeba przeskoczyć, i finanse to jedna z nich. Nie chodzi o same pozyskiwanie środków, bardziej o działalność której nie będzie szkodzić fiskus lub jakaś inna franca napuszczona przez 'życzliwego'.
Pomoc prawna jest tutaj potrzebna, jak również 'pomyślunek'. Prosty przykład. Jeżeli takie stowarzyszenie założy i prowadzić będzie osoba pokroju Lucia, dająca zły przykład młodzieży, używająca hip hopowo-osiedlowego slangu, na dodatek promująca niekoniecznie etyczne wędkarstwo - masa osób nigdy w życiu do takiego stowarzyszenia nie przystąpi, wręcz wszelkiego kontaktu będzie unikać , niczym z ebolą.
Trzeba umieć pozyskać poparcie wszelkich grup wędkarzy, zarówno tych co wypuszczają ryby, jak również tych co tego nie robią. Niby prosta rzecz, aczkolwiek w rzeczywistości arcy trudna. Dlatego lepiej przygotować się dobrze i wystartować z hukiem i w przemyślany sposób, niż szybko i byle jak!
Jak najbardziej popieram wszelkie inicjatywy, jednak kilka rzeczy już widziały moje oczy i przekonałem się już, jak ciężko zmobilizować rodaków do działania. Często jeden pozyskany oznacza jednego zaciekłego wroga. Niestety, trochę to przykre...
Natomiast jeżeli chodzi o wody i ich prowadzenie, to jestem zdania, że nie da się dobrze działać mając takie wody pod sobą. Trudno pogodzić dwie rzeczy. Posiadanie własnych wód to musi być lokalna inicjatywa, w momencie jak stowarzyszenie jest już mocne i zbudowane jest na solidnych podstawach. Trzeba uważać, żeby nie brać na swoje barki ciężaru większego, niż nasze możliwości.
Warto poszukać autorytetów niezależnych, sojuszników (i tutaj już takiego Lucia widzę, byle nie tworzył czegoś po swojemu co odstraszyło by innych), w końcu poparcia w gazetach, nie tylko wędkarskich... Warto mieć takie cele i założenia, które oparte są na masowej wizji organizacji. Trzeba więc przygotować to bardzo solidnie - bo jeden błąd i nastąpią podziały i wewnętrzne walki i spory, co przyniesie więcej szkód niż pożytku.
Mam nadzieję, że nie nastraszyłem
Ale zadanie nie jest wcale takie łatwe. PZW nie bedzie siedzieć cicho i się tylko przyglądać, trzeba być gotowym na wszystko.