Jak byłem w liceum (plastycznym) to w 4. klasie mieliśmy obowiązkowy wyjazd na plener. Na Litwę. To był rok 98 chyba... Litwa wtedy była świeżo po rewolucji (dużo grubszej niż Polsce). Duuużo by opowiadać... No i potem, po tym plenerze zatrzymaliśmy się w drodze do Polski na siku, gdzieś w lesie raz i drugi. Uwierzcie mi -- takiej ilośći grzybów nawet nie jesteście w stanie sobie wyobrazić.
Wyszedłem z autokaru i zanim odpaliłem papierosa i... (zacząłem się wysikiwać) miałem 2 olbrzymie torby podgrzybków. Tam nikt tego nie zbiera. Kilkadziesiąt kilometrów od granicy praktycznie nie ma żadnego domu w zasięgu zwroku. A są lasy.
Ja, gdybym jechał na grzyby (do ususzenia czy w ocet) to bym się nie pierdolił -- tylko 24 godziny poza wschodnią granicą.