Dziś nastąpiła poprawka i wyrównanie rachunków.
O godzinie 15 również rowerem ląduje na Osadzie Rybackiej. Wiatr w wieje równolegle do brzegu i co gorsza jest silniejszy niż na poprzedniej sesji.... Niema co się jednak zniechęcać.Plan jest prosty... Wędrówka na odpowiednie miejsce oznaczona oponą od traktora i do dzieła. Po drodze mijam wędkarza... Nic niestety nie złowił, ale z relacji wynika że ryby się kręcą tylko nie chcą brać. Docieram na miejscówkę. Rozkładanie sprzętu gramolenie się na głazy i jazda. Wiatr strasznie przeszkadzał robił gigantyczne łuki na plecionce i do ego duża ilość unoszących się wodorostów i śmieci. Po godzinie machania pierwsze puknięcie i moim oczom ukazuje cudny widok ryb goniących przynętę aż pod sam brzeg...Ryby jednak nie trafiają w przynętę,która zbyt często wyskakuje nad powierzchnie wody. Alw wiatr zelżał. Zakładam mocno dociążoną 8cm przynętę własnej produkcji. Okazuje się to strzałem w dziesiątkę. Kilka uderzeń i spięć po dosłownym obrocie korbką. W końcu czyje konkretne uderzenie i odruchowe zacięcie..... Ryba skacze i zatacza duży łuk...Uśmiech od ucha, do ucha... Jest pierwsza
. Nieduża ale niebywale cieszy. Wraca do wody i w następnym rzucie następna, ale spada przy głazach. Na następne branie musiałem poczekać, ale w końcu tak jak w marzeniach rzut daleki przynęta spada obrót korbką i bumm... Z pełnego zasięgu piękna ryba skacze wysoko nad wodę... po dość forsownym holu, bo przy belonach zabawa kończy się spięciem, ryba na głazach. OD razu do wody. Następny rzut i widzę goniące ryby... strzał przy samych głazach i kolejna na brzegu, ale niestety mała. Tu akurat napatoczył się przechodzień i uwiecznił rybkę na zdjęciu. Ryba do wody i dalej do dzieła. Dalsze rzuty wyrównywały poziom adrenaliny.... W 10 rzutach było 6 spięć a za każdym branie. o 17:20 ostania ryba również przy samym brzegu...
Wynik to 4 zaliczone i kilkanaście brań i spięć.
Przynęta na zdjęciu to własnej produkcji przynęta do łowienia na morzu. wnętrze jest dospawane i przypomina tzw. "zamkera"
Od razu napiszę co to "zamkery". To blaszki wachadłowe robione z cienkiej blachy mosiężnej lub miedzianej zalewane od środka ołowiem z cyną. Są mocno przeciążone ku przodowi, przez co w czasie lotu zawsze układają się tak samo i bardzo daleko lecą nawet pod wiatr.