Panowie, wielu rzeczy nie da się wprowadzić od razu, więc nie liczcie na rewolucję w rok. Nowe władze PZW muszą przede wszystkim wiązać koniec z końcem, opracować budżet i tak dalej. A jako, że jest ich sporo w tym ZG, to nie będzie łatwo. Zobaczymy czy podniosą sobie diety i wypłaty czy też nie...
Co do ogólnej reformy - na nią trzeba sporej pracy i pomyślunku. Nie wszystkie rzeczy których chcą wędkarze da się przepchać prawnie, wiele zablokują naukowcy. Korzystanie z rozwiązań z innych krajów jest o tyle dobre, że nie trzeba wyważać otwartych już drzwi, to się tyczy naszych ichtiologów i naukowców z IRŚ i Olsztyna. Dlatego jest tak ważne, aby już teraz podjąć dyskusje z nimi i spróbowac znaleźć wspólną drogę. Nie czarujmy się, IRŚ i naukowcy to pewien kierunek, nastawiony na rybactwo. My musimy ustalić lub wyodrębnić mode wędkarski w tym wszystkim. Tak, aby każdy był zadowolony, wody zaś były w jak najlepszym stanie, pod względem rybostanu czy jakości wody.
I tu moja konkluzja. To ZG PZW powinien mediować z IRŚ, to oni powinni zlecać badania pod względem wędkarskim wykorzystaniem wody, np. aspekt no kill, zbiorniki z dużą ilością karpia i tak dalej i dalej. Powinni też szukać opracowań naukowych ichtiologów z innych krajów i tłumaczyć je. Wtedy ma się broń w ręce i posiada argumenty. Przypomnę tylko jak jeden z naukowców rybackich z IRŚ tu na forum udowadniał nam nasz brak wiedzy, podając odnośnie odczuwania bólu przez ryby badania jakiegoś tam instytutu. W takich warunkach wyglądalibyśmy blado, gdyby nie forumowicz Modus, który zapodał badania najnowsze, które obalały tezy naszego magistra rybactwa lub przynajmniej podawały je w wątpliwość. Tak na marginesie Modus udowodnił, że znając angielski i myszkując w necie, można zaszachować nieźle takiego 'mędrca'. I okazuje się, że ten po prostu prezentuje pewien pogląd, który wcale nie musi być tym jedynym słusznym. Dlatego naszym zadaniem jest szukanie drogi do zmian prawnych w taki sposób, aby móc działać z jak największą mocą. I to jest zadanie dla nowego ZG i jego prezesa, jedno z wielu. Znaleźć wspólną drogę z naukowcami z IRŚ, Olsztyna czy innych uczelni, tak abyśmy mogli współpracować a nie walczyć. My nie chcemy mieć rybaków na swoich wodach, co się dzieje więc na rybackich akwenach nie powinno nas obchodzić. Na restytucje rybactwa w Polsce tez nie ma co liczyć, za to do rozwinięcia jest kwestia agroturystyki i wypoczynku opartych na wędkarskim korzystaniu z wód. Tu jest kasa, i to spora. Mamy tereny, piękne wody, mamy inwestorów, nie mamy tylko prawa przyjaznego dla nich, nie ma też na skutek tego ryb, i koniec końców turystów czy wędkarzy, którzy zostawialiby pieniądze w takich miejscach.
Co do operatów. To słuszne narzędzie z którego nie należy rezygnować. To co jednak jest tu najgorsze, to fakt, że nie jest on robiony rzetelnie, w większości wypadków jego podstawą są dane z księżyca, czyli z rejestrów połowowych. Tym ufać nie można. Dodatkowo nie widzę, aby ktoś zarybiał nasze rzeki po prawie kataklizmach jakimi były susze w latach 2015 i 2016. Tu więc jest wiele mankamentów, i same papierowe stany ryb w RZGW to za mało. Smutna prawda jest taka, ze nie ma kasy aby opracować słuszną strategię dla danej wody, i robi się to po łebkach. Ot, dzierżawi ją ktoś lub coś, i to on się ma martwić. W UK jest całkiem inaczej, i w wypadku osłabienia danego gatunku lub gatunków na jakieś rzece czy kanale, dorybia się odpowiednio, na przykład brzaną, kleniem, płocią.
Częściowym rozwiązaniem jest zatrudnienie kilku ichtiologów na okręg, tak aby oni zadbali o wody PZW, i przede wszystkim opracowali odpowiedni kierunek gospodarki dla każdej z nich. Oni mogą wtedy wnosić o poprawki do operatów, zarybiać mocniej. No i pisać prace naukowe o polskich wodach wędkarskich, o wędkarstwie. Tego brakuje w Polsce, bo obecni naukowcy za cholerę nie rozumieją wędkarzy, na dodatek nie znają trendów, zmian jakie zachodzą, jakie moga mieć znaczący wpływ na stan rybostanu. Chociażby Metoda - jej popularność wpłynie znacząco na podniesienie się skuteczności wędkarzy. To sprawia na przykład, że limity połowowe ustalane na obecnym poziomie, są co najmniej nieodpowiednie. Obecnie IRŚ nie może niczego tutaj przewidywać, opracowywać jakiś planów, bo nie wiedzą o wędkarzach nic, znają stereotypy.