Tak Lucjan. Płacę i chcę by moje pieniądze były odpowiednio zagospodarowane. Chyba normalna postawa ? Chcę aby ichtiolodzy zatrudnieni przez okręgi umiejętnie dobrali gatunki ryb do danego łowiska, tak by w wodzie powstał ekosystem, a nie monokultura karpiowa. Żeby nie było lubię łowić karpie, ale nie powinna być to dominująca ryba na każdej wodzie. Karp nie sprzyja roślinności wodnej, więc i linowi i karasiowi pospolitemu również. Jeżeli brakuje miejsc tarliskowych to można wspomóc sztucznymi. Budowa takiego ekosystemu owszem wymaga czasu, ale nie ma sensu iść na skróty. Materiał zarybieniowy jest. Nie zawsze ale jest - PZW ma akurat najlepszy dostęp. Zobacz na strony okręgów czym zarybiają. Nie powinno się iść tylko jedną drogą czyli łowisko no kill = łowisko karpiowe. Takie wody powinny być tworzone dla wędkarzy posługujących się różnymi technikami połowu.
Niech więc wody C&R PZW staną się wzorem dla burdeli, a nie odwrotnie.
Michał, w ogólnym rozrachunku się z Tobą zgadzam. Gdybym ja 'rządził' okręgiem po swojemu, wg mojego widzimisię, tez bym zrobił tak, że karpia byłyby tam śladowe ilości. Ale PZW to nie jest mój prywatny staw ani gospodarstwo, to jest stowarzyszenie, które ma określona liczbę członków, i którzy mają swoje prawa, oczekiwania, żądania. Dlatego trzeba wszystko tak naprawiać, aby zadowolić jak największą część wędkujących. Dlatego ostre słowa (tak, Twoje odpowiedzi odbieram jako agresywne pod adresem zarządzających ta wodą) nie są na miejscu i nie pomagają.
Powtórzę jeszcze raz. Podstawą naprawy PZW jest zmniejszenie presji na wodach dzierżawionych, zaś zwiększenie jej na wodach będących własnością PZW, gdzie można dać ludziom połowić. Tylko tam można zarybiać karpiem tak mocno, innych wód nie za bardzo. Ludzie muszą dostać swoje, aby nie marudzili gdy zmienią się im limity na innych wodach, wprowadzone zostaną górne wymiary ochronne. Bez tego w następnych wyborach wybrany zostanie prezes pokroju poprzednich, zaś mięsiarstwo i dziadostwo powróci ( bo takim dla mnie jest gospodarzenie w sposób ciągły osłabiający wody). DO tego musza powstawać wody no kill. Ale te pierwsze muszą być rybne od początku, bez tego no kill może się nie przyjąć.
Co do składki - dopóki nie zapłacisz podwójnej składki w jednym okręgu, uważam, ze płacisz mało. Kolejny przykład. Łowiska specjalne PZW. Sprawdź ile kosztuje roczne pozwolenie na nich, są w wielu okręgach. Wytłumacz mi jak tam za rok, można płacić więcej niż za cały okręg? Rozumiesz różnicę? Jedna woda kontra 40, większość o wiele większych, plus setki kilometrów rzek i kanałów. Bo tyle kosztuje utrzymanie na jako takim poziomie (a łowiska specjalne wcale nie są 'burdelami'). I nie ma tam fajerwerków wcale, hostess ani drink baru. Ot, zwykła woda, ciut lepiej zadbana i zarybiona.
Ja wiem, że dyskusje to takie zapasy i bronimy swego zdania. I dobrze, że wyrażasz swój głos w tej sprawie. Ja oceniam go jednak jako zbyt krytyczny, zwłaszcza, że raczkujemy w kwestii łowisk no kill, a do tego większość fanów tego typu łowisk to karpiarze, którym chcesz jakby zabronić tego karpia tam wpuszczać. To po prostu nie wypali, z drugiej zaś strony osoby które przepychają sprawy no kill i tym zawiadują w jakimś stopniu, są pod stałym obstrzałem tych co chcą zabierać, i jak się okazuje też dostają 'ognia' od tych co popierają no kill. Dlatego tłumaczę, dlaczego taka forma musi być póki co utrzymana. Nie ukrywam też swojego zdziwienia co do takich żądań, będących po prostu nierealnymi. Zauważ, że w Polsce nie ma żadnej komercji karasiowo-linowej, dlaczego więc spodziewać się robienia takich wód w PZW, nie mającej ani środków ku temu, ani też czasu na takie projekty.
Nie uważaj mnie za swojego wroga, bardziej wolałbym abyś myślał o tym, ze pewne poglądy i wizje na forum się ścierają. Po to ono jest zresztą