Autor Wątek: Mączka z drobiu i nie tylko  (Przeczytany 1928 razy)

Offline Mosteque

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 32 522
  • Reputacja: 1977
  • Płeć: Mężczyzna
  • MFT
  • Lokalizacja: Jaktorów
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Mączka z drobiu i nie tylko
« Odpowiedź #15 dnia: 28.04.2019, 06:27 »
Fuck :o
Krwawy Michał

Purple Life Matters

Offline katmay

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 8 295
  • Reputacja: 562
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Łowicz
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Mączka z drobiu i nie tylko
« Odpowiedź #16 dnia: 28.04.2019, 08:44 »
Ja powiem tak: W piórach w laboratorium  odbiorca jest w stanie znaleźć wszystko, co wg zaleceń weterynarza ptaki dostały u mnie miesiąc temu. Choćby okres karencji wynosił tydzień, czy 2 dni (z tym 2 dni to przesadzam. W takim przypadku są to środki, nie są metabolizowane przez wątrobę, a usuwane są przez nerki.) Wszystko się tam kumuluje.
Nikt tego nie sprawdza,(wyrywkowo), chyba, że jest ewidentna wtopa typu podawanie antybiotyków bez celu(dla wzrostu masy), lub bez nadzoru weterynarza (Np metronidazol, który został wpisany na szybko kurczącą się listę antybiotyków ostatniej szansy, do podawania tylko ludziom. Na beztlenowca już nic innego nie ma, ponieważ są szczepy które są odporne na wszystko inne)

I teraz o badaniach. Są robione wyrywkowe badania. Pobierają pasze ( jeśli ktoś samemu robi), pobierają krew, lub sprawdzają ściółkę.

Pasze pobierają, aby sprawdzić czy ktoś nie podaje substancji zakazanych. Te badania miałem w zeszłym roku. Po aferze z chorymi krowami wiem, że długo ich nie będzie bo weterynaria nie ma kasy, aby badać wszystkich. Krew pobierali z 7 lat temu? Wybuchła wtedy afera z podawaniem antybiotyków. Badanie ściółki robi się za każdym razem przed oddaniem stada do ubojnii. Ma to na celu wykluczenie obecności salmonelli.
I to tyle w kwestii badań.

Pióra to czynnik podwyższonego ryzyka, bo są nośnikiem antybiotyków,  lub innych substancji o podobnym działaniu (koksydiostatyki). Nie są one do spożycia przez ludzi, przez zwierzęta chyba też nie, lub po badaniach. Nie wiem szczerze mówiąc. Za to nadają się do innych dziedzin przemysłu, lub chemii.

Zastanowił bym się wprowadzając do środowiska substancje, które mogą być choćby potencjalnie i w niewielkich ilościach nośnikiem antybiotyków. Choćby po to, aby moje dzieci miały co zażyć, jak na starość zachorują.

Wysłane z mojego SM-G960F przy użyciu Tapatalka
Marcin

Offline bossi11

  • Użytkownik
  • **
  • Wiadomości: 53
  • Reputacja: 12
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Piła
Odp: Mączka z drobiu i nie tylko
« Odpowiedź #17 dnia: 28.04.2019, 10:04 »
Czyli rozumiem że nie ma co ryzykować tylko krew będzie ok?

Wysłane z mojego motorola one przy użyciu Tapatalka


Offline katmay

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 8 295
  • Reputacja: 562
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Łowicz
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Mączka z drobiu i nie tylko
« Odpowiedź #18 dnia: 28.04.2019, 14:05 »
Z piór bym odpuścił. Reszta jak najbardziej ok.

Wysłane z mojego SM-G960F przy użyciu Tapatalka

Marcin

Offline bossi11

  • Użytkownik
  • **
  • Wiadomości: 53
  • Reputacja: 12
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Piła
Odp: Mączka z drobiu i nie tylko
« Odpowiedź #19 dnia: 28.04.2019, 23:04 »
Z piór bym odpuścił. Reszta jak najbardziej ok.

Wysłane z mojego SM-G960F przy użyciu Tapatalka
Jednak zrezygnuje całkiem z nich wolę coś sprawdzonego ze sklepu, wiadomo że nie szkodliwe. Dzięki bardzo za uświadomienie pozdrawiam

Wysłane z mojego motorola one przy użyciu Tapatalka


Offline katmay

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 8 295
  • Reputacja: 562
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Łowicz
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Mączka z drobiu i nie tylko
« Odpowiedź #20 dnia: 28.04.2019, 23:38 »
Tu też bym był sceptykiem w drugą stronę. Mam na myśli np żywność modyfikowaną genetycznie. Do produkcji pasz stosuje się soję. Jest to genialna roślina posiadająca dużo białka i dużo tłuszczu. Tłuszcz pod wpływem środków chemicznych, temperatury i ciśnienia, wyciąga się z ziaren soi. Są to środki, które po upływie zadanego czasu ulatniają się z oleju sojowego i stanowią 0.001% składu i wg badań ich wpływ na organizm człowieka jest po prostu pomijalny.  Ale o modyfikowaniu mowa.

Zmieniamy w roślinach RNA wpływając na skład aminokwasów. Zamiast sekwencji ACDT w roślinie wstawiamy DTCA i osiągamy efekt odporności na dany typ pasożyta.
Ojej! Jak za przeproszeniem zeżrę białko typu A zamiast oryginalnego w danej roślinie typu Z, to mój układ trawienny zdąży rozłożyć to na podstawowe czynniki budulcowe białek i nie ma różnicy. Różnica między żywnością modyfikowaną, a naturalną polega na tym, że dana sekwencja DNA, czy RNA jest opatentowana i jest własnością danej korporacji. Jeśli na danym terenie sadzi się kukurydzę, gdzie 5% jest modyfikowana, a 95% naturalna, to nie ma siły, te 5% musi się przenieść na inne uprawy. Czy to za pomocą pszczół, czy wiatru. Po roku procent żywności zmodyfikowanej będzie wynosić 5.12%. Niby nic, ale korporacja rolnikowi, który sprzeda modyfikowane ziarno wytoczy proces, ponieważ jego używanie jest zgodnie z patentem i polityką firmy licencjonowane i odpłatne. RNA się zgadza? Płaciłeś za plony? Nie? Płać! Po 10 latach procent tych upraw, zapylanych przez modyfikowane łańcuchy osiągnie 10%. Później pójdzie lawinowo.
Dlatego Unia Europejska zabroniła takich upraw. Aby chronić ziarno i rolników przed wpływem np takiego Monsanto.
Jeszcze raz. Czy zjem soję modyfikowaną, czy nie, dla mojego organizmu nie ma różnicy. Różnica jest tylko w przepływach pieniężnych.

Wysłane z mojego SM-G960F przy użyciu Tapatalka
Marcin

Offline Mosteque

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 32 522
  • Reputacja: 1977
  • Płeć: Mężczyzna
  • MFT
  • Lokalizacja: Jaktorów
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Mączka z drobiu i nie tylko
« Odpowiedź #21 dnia: 29.04.2019, 08:27 »
Żebyście nie myśleli, że to, o czym pisze Katmay, to tylko teoria.
Kilka lat temu była głośna sprawa rolnika w Kanadzie, który właśnie taki proces przegrał z Monsanto. I musiał całe rodzinne gospodarstwo sprzedać. To były tysiące hektarów... został z gołą dupą, bo mu kukurydza się zapyliła od plantacji tej GMO, która była parę kilometrów od niego.

Natomiast co do wpływu GMO na zdrowie - do niedawna byłem tego samego zdania co Ty, Marcin. Tzn. z dokładnie tego samego założenia wychodziłem. Jeśli będę jadł na śniadanie mięso z rakiem, to nie dostanę od tego raka, bo mój żołądek po prostu trawi to mięso, rozkłada je na substancje proste i nie ma znaczenia ich DNA.

ALE:
W GMO nie chodzi tylko o odporność na choroby. Przede wszystkim chodzi o tak zwane rośliny "round-up ready". Jak działa środek round-up chyba każdy tutaj wie. Po zaaplikowaniu na glebę na wiele lat powstaje tam pustynia. Natomiast rośliny "round-up ready" są na niego genetycznie odporne. Czyli sobie rosną na polu spryskanym tym środkiem i żadne chwasty im nie straszne.
Pozostaje tylko jedna kwestia. Że wcześniej nie jedliśmy round upa, bo każda roślina nim spryskana zdychała. No a teraz jemy go ze smakiem, bo jest on przyswajany przez rośliny "round-up ready" i ląduje sobie na naszych stołach. A to już jest... Nie wiem nawet, jak to nazwać.
Krwawy Michał

Purple Life Matters