Ja powiem tak: W piórach w laboratorium odbiorca jest w stanie znaleźć wszystko, co wg zaleceń weterynarza ptaki dostały u mnie miesiąc temu. Choćby okres karencji wynosił tydzień, czy 2 dni (z tym 2 dni to przesadzam. W takim przypadku są to środki, nie są metabolizowane przez wątrobę, a usuwane są przez nerki.) Wszystko się tam kumuluje.
Nikt tego nie sprawdza,(wyrywkowo), chyba, że jest ewidentna wtopa typu podawanie antybiotyków bez celu(dla wzrostu masy), lub bez nadzoru weterynarza (Np metronidazol, który został wpisany na szybko kurczącą się listę antybiotyków ostatniej szansy, do podawania tylko ludziom. Na beztlenowca już nic innego nie ma, ponieważ są szczepy które są odporne na wszystko inne)
I teraz o badaniach. Są robione wyrywkowe badania. Pobierają pasze ( jeśli ktoś samemu robi), pobierają krew, lub sprawdzają ściółkę.
Pasze pobierają, aby sprawdzić czy ktoś nie podaje substancji zakazanych. Te badania miałem w zeszłym roku. Po aferze z chorymi krowami wiem, że długo ich nie będzie bo weterynaria nie ma kasy, aby badać wszystkich. Krew pobierali z 7 lat temu? Wybuchła wtedy afera z podawaniem antybiotyków. Badanie ściółki robi się za każdym razem przed oddaniem stada do ubojnii. Ma to na celu wykluczenie obecności salmonelli.
I to tyle w kwestii badań.
Pióra to czynnik podwyższonego ryzyka, bo są nośnikiem antybiotyków, lub innych substancji o podobnym działaniu (koksydiostatyki). Nie są one do spożycia przez ludzi, przez zwierzęta chyba też nie, lub po badaniach. Nie wiem szczerze mówiąc. Za to nadają się do innych dziedzin przemysłu, lub chemii.
Zastanowił bym się wprowadzając do środowiska substancje, które mogą być choćby potencjalnie i w niewielkich ilościach nośnikiem antybiotyków. Choćby po to, aby moje dzieci miały co zażyć, jak na starość zachorują.
Wysłane z mojego SM-G960F przy użyciu Tapatalka