Ja łowię bez siatki.
Pewnie łowiłbym z siatką, bo mam naprawdę fajną siatkę, w której ryby czułby się dobrze, ale właśnie dlatego, że jest taka fajna i duża, nie chce mi się jej rozkładać, transportować i myć.
Fajnie byłoby złowić parę rybek i potem zrobić sobie z nimi wszystkimi zdjęcie. Jednak niedogodności związane właśnie z transportem mokrej siatki i jej czyszczeniem sprawiły, że bardzo niechętnie zabieram ją z bagażnika.
Może gdybym miał auto używane tylko na ryby, byłoby to nieco łatwiejsze.
Co do sygnałów wysyłanych przez ryby po wypuszczeniu, to nie mam pojęcia. Nie wiem, czy podczas łowienia z gruntu 50 metrów od brzegu może to mieć jakiś wpływ na wyniki.
Łowcy leszczy wspominają, że po spięciu leszcza ciężko jest złowić następnego.
W łowieniu spod lodu wędkarze zalecają wypuszczanie ryb do innych przerębli. Robię tak, bo nie kosztuje mnie to za wiele, więc skoro coś może pomóc, a nie jest zbyt niewygodne, to czemu tego nie uskuteczniać.
Nie natknąłem się na żadne opracowania, które by jednoznacznie tę kwestię wyjaśniały.
Filmy spod wody pokazują jednak, że ryba spięta, przestraszona, może wzbudzać panikę pośród pozostałych ryb w stadzie i zapewne stado może się rozproszyć na jakiś czas.