Na you tube dzieje się wojenka.Zaczęło się w komentarzach pod filmem o szczupach z jeziora z pontonu.
Beretowcy kontra nokilowcy....
Co wy na to ?
Wpierw od czego się zaczeło.
Smutny obraz polskiego wędkarstwa - w komentarzach. Prostacka mentalność: ktoś jest za no-kill, to na pewno sam po cichu zabiera. Domysly na poziomie dzieci z piaskownicy. I jeszcze ta obrona brania w granicach limitów, tak jakby były one sensownie ustalone.Z czystym sercem mogę powiedzieć, że przez ostatnie 2 lata nie zabrałem nawet uklejki
Jak dla mnie powinny być wprowadzone limity górne na wszystkie gatunki. I na pewno ograniczona liczba ryb do zabrania np limit sztuk na sezon. Według mnie nie powinno się całkowicie zakazywać zabierania ryb lecz na pewno powinno to być robione rozsądnie.U mnie gdyby wprowadzili chociaż na jeden gatunek górny wymiar ochronny to już byłby mega sukces
A jak byś to wyegzekwował jak nikt nie sprawuje nad tym kontroli? :)
Wysłane z mojego SM-G960F przy użyciu Tapatalka
A jak byś to wyegzekwował jak nikt nie sprawuje nad tym kontroli? :)
Wysłane z mojego SM-G960F przy użyciu Tapatalka
Tak się zawsze zastanawiam w temacie beretowania karpia. Rozumiem górny wymiar - po to by osobnik któremu udało się już przetrwać do jakiegoś rozmiaru to niech sobie rośnie dalej i cieszy wędkarzy, ale jaki jest sens dolnego wymiaru skoro ta ryba docelowo ma trafiać na stół wędkarza?Żeby obrosła w odpowiednią ilość mięska, co by się później opłacało wbić widelec :facepalm:.
To nie jest temat z serii "albo czarne albo białe".
Wędkarstwo u nas ,nadal ma status hobby,przede wszystkim mentalnie. Mało kto podchodzi do tego sportowo ,a jeszcze mniej etycznie.
Uważam ,że nie można wprowadzić zakazu zabierania ryb ,bo to byłoby sprzeczne z samą naturą wędkarstwa. Nie kryję,że np.lubię lina,albo dużego okonia,albo leszcza 2kg+. Lubię grubą płoć,szczupaka nie większego jak 70cm. Sandacz też jest wyśmienity. Kto nie ceni smaku choćby jednej z tych ryb,ma coś nie tak z kubkami smakowymi. Sęk w tym,że trzeba mieć umiar. I na złowionych 20leszczy 1kg+,biorąc 1-2 sztuki raz w miesiącu,krzywdy rybostanowi nie robię.
Łowimy,czasem coś możemy większego wziąć,ale w głównej mierze ,największe ryby wypuszczamy i tu pojawia się pojęcie limitu połowu i górnego wymiaru.
Często "dziadki" u mnie łowią małe krąpiki i małe płoteczki,lub podleszcze.Tzw. sportowi wędkarze są oburzeni,że ów pan weźmie ze sobą 10-15 malutkich rybek,a ja jestem za,niech je sobie weźmie i 30 nawet,to lepsza selekcja.Za to wolałbym,by zostawił np.dużego szczupaka w spokoju,czy lina (których łowi pare razy w roku).
Wody potrzebują silnych osobników tarłowych,ale przede wszystkim ,zarybień osobnikami większymi,niż mikronarybek jeszcze z pęcherzykami. Jak widzę u mnie zarybianie szczupakiem ,który ma może 2cm,to mi go żal,bo to żarcie dla okonia np. Taki zarybieniowy szczupaczek,powinien mieć chociaż 10cm,a najlepiej 20cm. Wtedy się uchowa jakaś jego część. To samo sandacz.
Ryby wolno zabierać i dobrze,bo to nie jest gatunek zagrożony,nie róbmy z tego przestępstwa.
Za to limit bardziej rygorystyczny ,niż np.2 szczupaki,albo 2 sandacze,że o braku limitu na białą rybę nie wspomnę,to jest podstawa.
Do tego górne rozmiary i lepsza jakość zarybień i każdy będzie zadowolony.
Co do karpia jako mięsa dla "mięsiaży". Niestety,ale karp nie ma walorów smakowych,nie ceni się go i ludzie wypuszczają bo cyt."śmierdzi."
Co innego karaś.
O populacji gatunku,stanowią największe okazy i te trzeba chronić za wszelką cenę.
A jak byś to wyegzekwował jak nikt nie sprawuje nad tym kontroli? :)
Wędkarstwo jest hobby, więc nie widzę powodu dlaczego nie można by zakazać zabierania ryb. Jak się nie podobają przepisy to zmień zainteresowanie na szachy.
Powód jest jeden. Większość ryby zabiera a w demokracji większość rządzi. Na przykład ja osobiście nic nie mam nic przeciwko osobom typu pani Spurek jednak nie mam najmniejszej ochoty żeby pani Spurek lub inny eko-vega-oszołom/ka decydował/a czy mam jechać na ryby czy grać w szachy.
Widzisz, ja jakoś od 7 lat ani jednej ryby nie zabrałem, a całkowicie się z Tobą nie zgadzam. Powinny być zbiorniki no kill i zwykłe dla ludzi, którzy chcą zabierać. Ale powinny być rozsądne wymiary górne i limity dostosowane osobno do każdego zbiornika, które chroniłyby w nim populację każdego gatunku przed przetrzebieniem.
Powód jest jeden. Większość ryby zabiera a w demokracji większość rządzi. Na przykład ja osobiście nic nie mam nic przeciwko osobom typu pani Spurek jednak nie mam najmniejszej ochoty żeby pani Spurek lub inny eko-vega-oszołom/ka decydował/a czy mam jechać na ryby czy grać w szachy.
i właśnie dlatego wciąż wędkarz jest postrzegany jako rybak, skoro idzie po ryby a nie na ryby. Jak widać niektórzy nie grają już w szachy, bo wszystkie pionki zabrali do domu. Kiedyś większość uznawała , że ziemia jest płaska a także że wszystkie planety krążą wokół ziemi, jednak okazało się to błędem.
Co do karpia jako mięsa dla "mięsiaży". Niestety,ale karp nie ma walorów smakowych,nie ceni się go i ludzie wypuszczają bo cyt."śmierdzi."
Co innego karaś.
Co do karpia jako mięsa dla "mięsiaży". Niestety,ale karp nie ma walorów smakowych,nie ceni się go i ludzie wypuszczają bo cyt."śmierdzi."
Co innego karaś.
NIe zgodzę się z tym co piszesz. Prawdopodobnie piszesz o sobie :) W całej Polsce po zarybieniu karpiem masy żądnych mięsa wędkarzy okupują wody, choć to listopad. Te setki tysięcy nie mogą się mylić 8) Do tego jest wiele gatunków smakowo kiepskich, jak brzana, kleń czy jakaś świnka. Ale i te zjedzą.
Prawda jest taka, że trzeba umieć przyrządzić karpia, co oznacza pozbycie się zapachu mułu. I karp ma tłuste mięso i całkiem zdrowe. Taki lin też wali mułem jakby co. Ale możńa tego zapachu się pozbyć, natomiast smak brzany czy klenia będzie cały czas kiepski.
Nie róbmy tez jaj, że na sporych jeziorach trzeba karpia aby odciągnąć wędkarzy od cenniejszych gatunków. Duże jezioro samo da sobie radę jeśli nie będzie sieci rybackich. Chronić nalezy tylko drapieżnika w jakiś sposób, reszta ryb sobi poradzi. Bez zarybień tym bardziej może być lepiej, zwłaszcza takich, gdzie się odławia spore ilości tarlaka, którego nie zwraca się wodzie.
Tak na marginesie to w Polsce nie słyszałem o wodach, które byłyby świetne dzięki zarybieniom (nie mówię o komercjach czy łowiskach no kill). To wręcz niesamowite, że tak wielu uważa je za obowiązkowe, podczas gdy one wyrządzają zazwyczaj więcej szkody niż pożytku. To jakby fan mięsa miał czyste sumienie, że mu się należy, że płaci, i może beretowac jak leci.
Jedna rzecz mnie nurtuje... Nawet w mojej okolicy porobiło się od groma stowarzyszeń wędkarskich. Dzierżawią wody zarybiają, sami sobie ustalają regulamin i jeden drugiego pilnuje. A ryb w tych małych akwenach jest od cholery i to dużych. A zbiornikami no-kill nie są. Czyli da się...No właśnie Wisła jest tak duża, że nie da się jej upilnować przy takim małym zaangażowaniu w ochronę wód.
A na takiej Wiśle złowienie ponad kilowego leszcza już nie mówiąc o pokaźnym sandaczu jest wielkim wydarzeniem. :facepalm:
2. Ktoś kto zabiera ryby i robi to w 100% zgodnie z regulaminem, również nie powinien być krytykowany.Problem jest taki, że obecny regulamin pozwala wędkarzom na zabicie wody przez brak limitu rocznego połowu danego gatunku.
Prawda jest taka, że trzeba umieć przyrządzić karpia, co oznacza pozbycie się zapachu mułu. I karp ma tłuste mięso i całkiem zdrowe. Taki lin też wali mułem jakby co.
Po drugie karp pachnie mułem nie dlatego, że leżąc na dnie przesiąka tym niemiłym dla konsumentów zapachem. To wynika z jego diety i sposobu jedzenia: ryba wsysa do gęby wszystko, co leży na dnie, potem to wypluwa i połyka ponownie tę kąski, które lubi. Niestety – w tym i odrobiny mułu. Dwa miesiące przed transportem do sklepów karpie winny być przeniesione do małych stawików o betonowym podłożu zwanych magazynami. Tam poddawane są ścisłej diecie. Przez magazyny przepływa silny strumień zimnej wody, który powoduje zwolnienie metabolizmu ryby, brak apetytu i przy okazji wypłukuje z niej cały mulisty aromat. W tym procesie karp traci 10 procent swojej wagi. Niektórzy nieuczciwi i zachłanni hodowcy nie poddają swoich karpi temu procesowi zwanemu odpijaniem. Ryba nie traci więc na wadze (hodowca ma o 10 proc. więcej zarobku) ale odstrasza smakoszy zapachem.
Więc może zamiast wymieniać się sprzecznymi opiniami między sobą, postarajmy się ustalić wspólnie co chcielibyśmy zrobić i w jaki sposób można tego dokonać.
Ps: Jeśli jeszcze komuś należą się joby - to tym, którzy takie a nie inne regulaminy tworzą. Bo to, że minimalny wymiar np. dla lina to zaledwie 25 czy 30cm to nie wina wędkarza, który daje mu w łeb, tylko kretyna który taki limit wdrożył i zatwierdził...Właśnie dlatego trzeba ludzi uświadamiać, a nie przyjmować, że wszystko jest ok, bo zgodnie z regulaminem.
Z takimi głosami spotkałem się w UK. Oni uważają że ryby słodkowodne są brudne i śmierdzące, a ryba z kanału to juz w ogóle trucizna.
Co do karpia jako mięsa dla "mięsiaży". Niestety,ale karp nie ma walorów smakowych,nie ceni się go i ludzie wypuszczają bo cyt."śmierdzi."
Co innego karaś.
NIe zgodzę się z tym co piszesz. Prawdopodobnie piszesz o sobie :) W całej Polsce po zarybieniu karpiem masy żądnych mięsa wędkarzy okupują wody, choć to listopad. Te setki tysięcy nie mogą się mylić 8) Do tego jest wiele gatunków smakowo kiepskich, jak brzana, kleń czy jakaś świnka. Ale i te zjedzą.
Prawda jest taka, że trzeba umieć przyrządzić karpia, co oznacza pozbycie się zapachu mułu. I karp ma tłuste mięso i całkiem zdrowe. Taki lin też wali mułem jakby co. Ale możńa tego zapachu się pozbyć.
Że niby uświadamiać, że można wypuścić rybę wymiarową??!! Przecież większość wędkarzy w PL niewymiarowych ryb nie wypuszcza, a ma darować rybie wymiarowej czy górnych widełek ???Ps: Jeśli jeszcze komuś należą się joby - to tym, którzy takie a nie inne regulaminy tworzą. Bo to, że minimalny wymiar np. dla lina to zaledwie 25 czy 30cm to nie wina wędkarza, który daje mu w łeb, tylko kretyna który taki limit wdrożył i zatwierdził...Właśnie dlatego trzeba ludzi uświadamiać, a nie przyjmować, że wszystko jest ok, bo zgodnie z regulaminem.
Że niby uświadamiać, że można wypuścić rybę wymiarową??!! Przecież większość wędkarzy w PL niewymiarowych ryb nie wypuszcza, a ma darować rybie wymiarowej czy górnych widełek ???Nikt nie mówił, że to będzie proste ;)
Oczywiście możemy uważać, że jesteśmy porządnym narodem i mamy we krwi przestrzeganie prawa czy regulaminów, ale to bardzo naiwne myślenie i odwracanie głowy w drugą stronę O:)
Ehh. Myślałem ,że takie tematy na naszym forum były dyskutowane co najmniej 5 lat temu. Albo no kill - okazy i wędkarstwo jako hobby. Albo zabieranie ryby i nawet w przypadku dobrych zarybień drobnica i co w najlepszym wypadku średnia ryba. Nie ma nic pomiędzy , górne wymiary nie zdają egzaminu przy mentalności większości wędkarzy.
Tak jak mówicie demokracja. Jeśli w danym okręgu 5 % wędkarzy nie zabiera ryb 5 % wód no kill . Ci co zabierają niech mają swoje wody i zobaczymy jak z roku na rok będą się te procenty zmieniać.
Co więcej zabierający ryby tylko na tym zyskają bo wody no kill świetnie sobie dadzą radę bez zarybień więc będzie większa pula dla reszty.
A mówienie o walorach smakowych ryb to zupełnie inny temat. Co z tego ,że lubie ryby ale jestem świadomy ograniczonych zasobów. Jeśli na drzewie jest 100 jabłek a 1000 chętnych którzy najchętniej wzieli by po 20 każdy to skończy się ty tym że połamią gałęzie i za rok będzie do podziału 50 :P Pytanie co lubie bardziej jeść rybę czy łowić okazy . Wydawało mi się ,że większość osób na tym forum nie będzie się zastanawiać po której stoi stronie ;)
Często woda w kanale ma przejrzystość zupy pomidorowej więc ryby muszą być nafaszerowane tym syfem. Strach tam ręce umyć :)
Instytut w Puławach wykrywał pozostałości np. DDT nawet w rybach hodowlanych takich jak karp, czy pstrąg.
Ha..ha..ha.. u nas sieci nie ma ryb też nima od momentu zmniejszenia zarybień karpień zawodnicy przeżucili się na wszystkie inne gatunki które w nich pływały. I je zjedli.
Luk,powiem tak,wątpie,czy zjadłeś tyle słodkowodnej ryby co ja. Od dziecka dosłownie byłem tym faszerowany,bo to był najtańszy sposób na wartościowe mięso i powiem Ci,że żadna ryba z większego jeziora nie śmierdzi,żadna. Nawet ciągle przebywający w mule lin. A karp u mnie jest nie jadalny. Nie mówię tego,z powodu że go jem,bo ja karpia smakowo toleruję tylko raz w roku w Wigilię. Ludzie u mnie nie chcą go,bo to jest nie jadalne,a skoro nawet dziadki tak uważają,tzn.że to musi być faktycznie odór ,nie zapach. Nie wiem w jakich warunkach jest ta ryba chodowana,ale widać,że w "szczególnych".
Zarybienia muszą być lepszej jakości,po to by na nowo utworzyć z nich stada tarłowe,bo tych dziś jest niezwykle mało,i wielkość zbiornika nie ma tu nic do rzeczy. Żeby było jasne,pisząc zarybienia,nie mam absolutnie na myśli karpia,bo to poważny błąd.
Jak patrzę na zaśmiecone lasy, rowy czy brzegi naszych wód czy jak codziennie media donoszą o jakimś mordercy z % za kółkiem to nie ma prawa nic się udać. My mentalnie jesteśmy jeszcze w lesie. Jedyna szansa na zmianę to praca od podstaw z najmłodszymi :-\Że niby uświadamiać, że można wypuścić rybę wymiarową??!! Przecież większość wędkarzy w PL niewymiarowych ryb nie wypuszcza, a ma darować rybie wymiarowej czy górnych widełek ???Nikt nie mówił, że to będzie proste ;)
Oczywiście możemy uważać, że jesteśmy porządnym narodem i mamy we krwi przestrzeganie prawa czy regulaminów, ale to bardzo naiwne myślenie i odwracanie głowy w drugą stronę O:)
Ta praca trwa. Tak tutaj, jak i na niezliczonych kanałach YT.Jak patrzę na zaśmiecone lasy, rowy czy brzegi naszych wód czy jak codziennie media donoszą o jakimś mordercy z % za kółkiem to nie ma prawa nic się udać. My mentalnie jesteśmy jeszcze w lesie. Jedyna szansa na zmianę to praca od podstaw z najmłodszymi :-\Że niby uświadamiać, że można wypuścić rybę wymiarową??!! Przecież większość wędkarzy w PL niewymiarowych ryb nie wypuszcza, a ma darować rybie wymiarowej czy górnych widełek ???Nikt nie mówił, że to będzie proste ;)
Oczywiście możemy uważać, że jesteśmy porządnym narodem i mamy we krwi przestrzeganie prawa czy regulaminów, ale to bardzo naiwne myślenie i odwracanie głowy w drugą stronę O:)
Ha..ha..ha.. u nas sieci nie ma ryb też nima od momentu zmniejszenia zarybień karpień zawodnicy przeżucili się na wszystkie inne gatunki które w nich pływały. I je zjedli.
Ja odnosiłem się do jezior a nie zaporówek. Jeziora mają roślinność a zaporówki nie, przez co mają typowy rybostan. Na jeziorze 1000 hektrów na MAzurach nie ma szans aby wybić ryby za pomocą wędki, zwłaszcza takiego lina. Gdyż jest on rozrzucony po całym zbiorniku, a linia brzegowa (często dla wędkarzy niedostępna) wymusza użycie łódek, których jest ograniczona ilość. Do tego sezon wędkarski to kilka miesięcy tam. Na Orzyszu zniesiono sieci i rybostan się odbudowuje, pomimo typowych limitów i sporej presji wędkarskiej.
Zaporówki cechuje zmienna ilość wody, co często sprawia, że jest problem z tarłem naturalnym, które nie jest tak mocne jak na typowym jeziorze (poziom wody może obniżyć się o kilka metrów, co powoduje wyschnięcie ikry). Ryba ma się tam też gdzie schronić (roślinność podwodna i pas trzcin), czego zaporówkom brakuje. Do tego ilość pokarmu w takich wodach może być dużo mniejsza, zwłaszcza zasilanych przez górskie rzeki.
Nie porównujmy ogromnych jezior do glinianek, żwirowni, zaporówek małych i większych. Jak Luk wcześniej napisał - przetrzebienie ryb wielkim jeziorze jest bardzo ciężkie do zrobienia.
I teraz pomyślcie, jak wielki trud zadali sobie specjaliści, by dokonać tego w całym kraju :bravo:
Tak, Maćku. Może trochę doprecyzuję swoją wypowiedź. Pisałem o wielkich jeziorach na pojezierzach. Gdzie presja wędkarska nigdy nie będzie taka, jak przy wielkich aglomeracjach miejskich i jednym dużym zbiorniku ciągle obleganym przez mięsiarstwo.Nie porównujmy ogromnych jezior do glinianek, żwirowni, zaporówek małych i większych. Jak Luk wcześniej napisał - przetrzebienie ryb wielkim jeziorze jest bardzo ciężkie do zrobienia.
I teraz pomyślcie, jak wielki trud zadali sobie specjaliści, by dokonać tego w całym kraju :bravo:
Panowie gwarantuje wam że plaga wędkarzy którzy umieją złowić rybą i ją zabierają potrafi. W kilku momentach w roku ryby gromadzą się :
zimowiska - jeśli był lód to był festiwal mięsa ( okonie , płocie)
tarliska - sandacze , szczupaki , płocie
Sezon dopływ wody leszcze
i po historii.
Jeśli jest dostęp do łowisk patrz można łowićz brzegu - ryby mają przechlapane.
Tak, Maćku. Może trochę doprecyzuję swoją wypowiedź. Pisałem o wielkich jeziorach na pojezierzach. Gdzie presja wędkarska nigdy nie będzie taka, jak przy wielkich aglomeracjach miejskich i jednym dużym zbiorniku ciągle obleganym przez mięsiarstwo.Nie porównujmy ogromnych jezior do glinianek, żwirowni, zaporówek małych i większych. Jak Luk wcześniej napisał - przetrzebienie ryb wielkim jeziorze jest bardzo ciężkie do zrobienia.
I teraz pomyślcie, jak wielki trud zadali sobie specjaliści, by dokonać tego w całym kraju :bravo:
Panowie gwarantuje wam że plaga wędkarzy którzy umieją złowić rybą i ją zabierają potrafi. W kilku momentach w roku ryby gromadzą się :
zimowiska - jeśli był lód to był festiwal mięsa ( okonie , płocie)
tarliska - sandacze , szczupaki , płocie
Sezon dopływ wody leszcze
i po historii.
Jeśli jest dostęp do łowisk patrz można łowićz brzegu - ryby mają przechlapane.
Dlatego, oczywiście, muszą być też wprowadzone górne wymiary i konkretne limity. Resztą zajmie się natura. Byle jej rybaccy naukowcy nie przeszkadzali.
Zapytałem kolegę z pracy, który ma dwie córeczki co sądzi o tej trwającej pracy tutaj jak i na niezliczonych kanałach YT.Ta praca trwa. Tak tutaj, jak i na niezliczonych kanałach YT.Jak patrzę na zaśmiecone lasy, rowy czy brzegi naszych wód czy jak codziennie media donoszą o jakimś mordercy z % za kółkiem to nie ma prawa nic się udać. My mentalnie jesteśmy jeszcze w lesie. Jedyna szansa na zmianę to praca od podstaw z najmłodszymi :-\Że niby uświadamiać, że można wypuścić rybę wymiarową??!! Przecież większość wędkarzy w PL niewymiarowych ryb nie wypuszcza, a ma darować rybie wymiarowej czy górnych widełek ???Nikt nie mówił, że to będzie proste ;)
Oczywiście możemy uważać, że jesteśmy porządnym narodem i mamy we krwi przestrzeganie prawa czy regulaminów, ale to bardzo naiwne myślenie i odwracanie głowy w drugą stronę O:)
Potrzebna jest zmiana prawa, bo jest z dupy. Miało zapewnić równowagę i ochronę ekosystemów, a pozwoliło na ich dewastację. A jego twórcy, jak to zwykle bywa, twierdzą, że jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
U nas to nie problem. Każdą rybę da się przynajmniej w ocet wsadzić
https://wiadomosci.dziennik.pl/wydarzenia/artykuly/7812430,wedkarze-scieki-czajka-awaria-wody-polskie-przemyslaw-daca.html
Córeczki wędkują, czy o co chodzi?Zapytałem kolegę z pracy, który ma dwie córeczki co sądzi o tej trwającej pracy tutaj jak i na niezliczonych kanałach YT.Ta praca trwa. Tak tutaj, jak i na niezliczonych kanałach YT.Jak patrzę na zaśmiecone lasy, rowy czy brzegi naszych wód czy jak codziennie media donoszą o jakimś mordercy z % za kółkiem to nie ma prawa nic się udać. My mentalnie jesteśmy jeszcze w lesie. Jedyna szansa na zmianę to praca od podstaw z najmłodszymi :-\Że niby uświadamiać, że można wypuścić rybę wymiarową??!! Przecież większość wędkarzy w PL niewymiarowych ryb nie wypuszcza, a ma darować rybie wymiarowej czy górnych widełek ???Nikt nie mówił, że to będzie proste ;)
Oczywiście możemy uważać, że jesteśmy porządnym narodem i mamy we krwi przestrzeganie prawa czy regulaminów, ale to bardzo naiwne myślenie i odwracanie głowy w drugą stronę O:)
Potrzebna jest zmiana prawa, bo jest z dupy. Miało zapewnić równowagę i ochronę ekosystemów, a pozwoliło na ich dewastację. A jego twórcy, jak to zwykle bywa, twierdzą, że jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
Zrobił bardzo dziwy wyraz twarzy i zapytał się czy dobrze się czuję ;D
Ja pisałem o uczeniu dzieci poszanowania przyrody, zwierząt , o przestrzeganiu zasad, regulaminów i prawa i dopiero wtedy będziemy mogli mówić o zmianie na lepsze i zmianie w naszym hobby. A Ty chcesz żeby 6 czy 8 letnie dziecko wędkowało, było na forach czy oglądały YT o rybach? Istnieje świat rzeczywisty i w tym świecie rzeczywistym trzeba pracować od podstaw, a nie na forum czy YT ;)
Efektów tej pracy nie widzę.Ta praca trwa. Tak tutaj, jak i na niezliczonych kanałach YT.Jak patrzę na zaśmiecone lasy, rowy czy brzegi naszych wód czy jak codziennie media donoszą o jakimś mordercy z % za kółkiem to nie ma prawa nic się udać. My mentalnie jesteśmy jeszcze w lesie. Jedyna szansa na zmianę to praca od podstaw z najmłodszymi :-\Że niby uświadamiać, że można wypuścić rybę wymiarową??!! Przecież większość wędkarzy w PL niewymiarowych ryb nie wypuszcza, a ma darować rybie wymiarowej czy górnych widełek ???Nikt nie mówił, że to będzie proste ;)
Oczywiście możemy uważać, że jesteśmy porządnym narodem i mamy we krwi przestrzeganie prawa czy regulaminów, ale to bardzo naiwne myślenie i odwracanie głowy w drugą stronę O:)
Potrzebna jest zmiana prawa, bo jest z dupy. Miało zapewnić równowagę i ochronę ekosystemów, a pozwoliło na ich dewastację. A jego twórcy, jak to zwykle bywa, twierdzą, że jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
Jedna z osób bardzo mnie cisnęła, że jak już wróciłem do wędkarstwa to jakąś rybkę bym przywiózł żeby wszamać. Tłumaczyłem, że nie zabieram ryb i dlaczego tak robię ale nie docierało. Więc obiecałem, że specjalnie dla niej przywiozę rybki ale będzie musiała to jeść. Tutaj polecam wszystkim, wybrałem się nad staw przejęty przez sumika karłowatego. Nałowiłem z 50 sztuk tego dziadostwa i w wiadrze dostarczyłem ww. osobie. Oczywiście oświadczyłem, że jutro przyjeżdżam na konsumpcje. Zostawiłem te ryby też ze stwierdzeniem, że nie ma innych bo wszystko wyłapały dziadki na mięso. Skończyło się raz na zawsze i może też trochę dotarło dlaczego nie warto zabierać wszystkiego co się złowi :-)
Nie mam pojęcia o ichtiologii ale zawsze się zastanawiałem, może ktoś odpowie kto ma pojęcie - jeśli w średniej wielkości, albo w dużym jeziorze "naturalnym" trze się leszcz albo płoć, powstaje zapewne kilkaset tysięcy ikry. Domyślam się że znaczna część nie przeżyje ale... ile tak naprawdę sztuk leszcza i płoci może pływać w dużym jeziorze? To są setki, tysiące czy dziesiątki tysięcy?
Najwięcej ryb zabierają Ci co najmniej płacą za zezwolenia :facepalm: :facepalm: :facepalm:Mój kolega przestał łowić, bo chciał tylko duże ryby - karpie 15+, amury 10+, sumy, szczupaki metrowe.
Najmniej ryb zabiera młodzież, bo po prostu nie chodzi na ryby.
U mnie w tym roku 95% młodzieży zrezygnowało, głównie przez brak zawodów w 2020 spowodowane przez covid.
Ale to fajnie pokazało to co mówiłem prezesowi, że u nas młodzież jest na papierze. Są to dzieci wędkarzy co chodzili tylko na zawody, a mieliśmy koło w czołówce rejonu pod tym względem - obecnie zostały 2 osoby poniżej 18 roku.
Ja pamiętam jak 15 lat temu sam wciągnąłem u siebie na wsi około 10 kumpli, do tego były też inne dzieciaki i było nas 20 osób co regularnie chodziła na ryby, a nie na zawody.
Ja się dziwię, że PZW nic nie robi w tym kierunku, by wprowadzić młodzież. Same zawody na dzień dziecka nie wystarczą.
Aczkolwiek przyczyna problemu to po prostu brak ryb.
Ja się dziwię, że PZW nic nie robi w tym kierunku, by wprowadzić młodzież. Same zawody na dzień dziecka nie wystarczą.
Kogo się nie zapytam to chce łowić tylko duże ryby - co najmniej karpie 10+
Nie mam pojęcia o ichtiologii ale zawsze się zastanawiałem, może ktoś odpowie kto ma pojęcie - jeśli w średniej wielkości, albo w dużym jeziorze "naturalnym" trze się leszcz albo płoć, powstaje zapewne kilkaset tysięcy ikry. Domyślam się że znaczna część nie przeżyje ale... ile tak naprawdę sztuk leszcza i płoci może pływać w dużym jeziorze? To są setki, tysiące czy dziesiątki tysięcy?
Liczba sztuk zależy od ilości sztuk szczupaka lub sandacza i okonia. Im więcej szczupaka tym sztuk mniej ale za większe. To taki mały kamyczek do ogródka tych którzy tłumaczą sobie zabieranie małych plotek czy leszczy karłowaceniem populacji... 8)
Raczej od dostępności pokarmu dla wszystkich roczników, kryjówek dla narybku i dopiero wtedy ilości drapieżników. Przy maksymalnie sprzyjających warunkach następuje karłowacenie. Nadmierny rozrost populacji i konkurencja pokarmowa nie pozwalają osiągnąć rozmiarów właściwych dla wieku. Z braku pożywienia przestają przyrastać i organizm przestawia się na przeżycie a nie wzrost.
Tak to wygląda z punktu widzenia ekologii.
Ps: Nie mam pojęcia o ichtiologii ale zawsze się zastanawiałem, może ktoś odpowie kto ma pojęcie - jeśli w średniej wielkości, albo w dużym jeziorze "naturalnym" trze się leszcz albo płoć, powstaje zapewne kilkaset tysięcy ikry. Domyślam się że znaczna część nie przeżyje ale... ile tak naprawdę sztuk leszcza i płoci może pływać w dużym jeziorze? To są setki, tysiące czy dziesiątki tysięcy?
Lucjanie sory ale , kolejny błąd... może i sie znasz na wielu rzeczach ? - ale w niektórych nie masz pojęcia a tniesz tyrady.
U mnie zapora jest zarośnięta wikliną , trzinami w 10% to świetne środowisko w którym ryby żyją ale nie mają czasu urosnąć bo są zjedzone.
Cały czas powtarzam prawo jest do dupy.
Puki ono sie nie zmieni nic sie nie zmieni.
Cały czas powtarzam prawo jest do dupy.
Puki ono sie nie zmieni nic sie nie zmieni.
Praca nad świadomością wędkarzy szybciej przyniesie efekty niż zmiana prawa. To że prawo ZEZWALA wcale nie znaczy , że NAKAZUJE zabierania ryb.
Kilka lat temu zmieniono prędkość dopuszczalną w terenie zabudowanym z 60 do 50 km/h ale ja nie widzę aby na drodze, gdzie jest możliwość ktoś tego ograniczenia przestrzegał.
Więc sama zmiana prawa nie przyniesie absolutnie niczego, jeśli nie zmienimy świadomości wędkarzy. Ale świadomość należy zmieniać od samej góry.
Po zmianie na dobre prawo patologie będą karane
Praca nad świadomością wędkarzy szybciej przyniesie efekty niż zmiana prawa. To że prawo ZEZWALA wcale nie znaczy , że NAKAZUJE zabierania ryb.
Kilka lat temu zmieniono prędkość dopuszczalną w terenie zabudowanym z 60 do 50 km/h ale ja nie widzę aby na drodze, gdzie jest możliwość ktoś tego ograniczenia przestrzegał.
Więc sama zmiana prawa nie przyniesie absolutnie niczego, jeśli nie zmienimy świadomości wędkarzy. Ale świadomość należy zmieniać od samej góry.
Ok. Ale co nam szkodzi zaostrzenie prawa na rzecz większej ochrony ryb. Może w tej chwili strażnicy nie mogą wystarczająco chronić wody bo mięsiarze biorą w limicie . A taki limit dla sandacza lub szczupaka jest zabójczy. A co by szkodziło żeby przeforsować za kłusownictwo kary bardzo dotkliwie tak by nie opłacało się kłusować.Nam nic nie szkodzi zaostrzenie prawa.
Wysłane z mojego ASUS_X00TD przy użyciu Tapatalka
Racja że PZW nie stanowi prawa karnego ale jako związek powinno lobbować za przykładnym karaniem kłusowników.Marzenia ściętej głowy. W św Mikołaja też nie wierzę. :)
Nam nic nie szkodzi zaostrzenie prawa.
Limity ustala okręg. U mnie są dosyć rygorystyczne odnośnie drapieżnika.
kary za kłusownictwo to już kodeks karny i PZW tego nie zmieni.
Tak w skrócie. :)
Panowie prosty przykład.
Myślistwo.
Gdy by u nich w związku nie było zasad odszczelili by już w polsce całą zwierzyne za 20 lat temu. Jest trudno zostać mysliwym jaki potem uzyskać sam strzał do zwierzyny....
Od dziesięcioleci mają poukladane i sami widzicie jak mają pięknie.
Pzw to zbiór przypadkowości od przepisów po członków.
Co by szkodziło na dane ryby wprowadzić ustawą ochrone prawną.
Pieprzyć zarybienia całą rybe rodzimą dać podnochrone.
A na inwazyjnych gatunkach toczyć krew.
Panowie prosty przykład.
Myślistwo.
Gdy by u nich w związku nie było zasad odszczelili by już w polsce całą zwierzyne za 20 lat temu. Jest trudno zostać mysliwym jaki potem uzyskać sam strzał do zwierzyny....
Od dziesięcioleci mają poukladane i sami widzicie jak mają pięknie.
Pzw to zbiór przypadkowości od przepisów po członków.
Co by szkodziło na dane ryby wprowadzić ustawą ochrone prawną.
Pieprzyć zarybienia całą rybe rodzimą dać podnochrone.
A na inwazyjnych gatunkach toczyć krew.
Panowie prosty przykład.Raczej gdyby nie tak znienawidzeni "ekoteroryści" to myśliwi wywalili by wszystko w pień już dawno, dawno temu :P To jest jeszcze większa patologia jak wędkarze ;D Wypij z myśliwymi wiadro wódki, niech Cię zaakceptują, potraktują jak swojego ;)
Myślistwo.
Gdy by u nich w związku nie było zasad odszczelili by już w polsce całą zwierzyne za 20 lat temu. Jest trudno zostać mysliwym jaki potem uzyskać sam strzał do zwierzyny....
Od dziesięcioleci mają poukladane i sami widzicie jak mają pięknie.
Zdobycie karty wędkarskiej to jakaś farsa - dasz na flaszkę i masz.
Wy tak poważnie z tymi egzaminami ???
Pierwsze słyszę o egzamianach na kartę wędkarską :facepalm:
Zdawałem egzamin w 1977 roku, miałem 11 lat. Na egzamin, po sprawdzeniu mojego przygotowania teoretycznego jeszcze w domu, zaprowadził mnie wujek, "stary " wędkarz. Z regulaminu przepytywał mnie osobiście prezes koła PZW /wtedy jedynego w mojej miejscowości/. Nie było lipy, na egzamin byłem ubrany "jak do komunii" ;) - zdałem za pierwszym razem.To u mnie nie było żadnego egzaminu, poszedłem, zapytał o dane, podałem, podał ile do zapłaty, zapisał mnie, tyle.
Nam nic nie szkodzi zaostrzenie prawa.
Limity ustala okręg. U mnie są dosyć rygorystyczne odnośnie drapieżnika.
kary za kłusownictwo to już kodeks karny i PZW tego nie zmieni.
Tak w skrócie. :)
Jestes w błedzie moim zdaniem Alek. PZW ma narzędzia i to doskonałe aby ograniczyć kłusownictwo. Po pierwsze może wprowadzić własne wenwętrzne przepisy, na podstawie których można kogoś usunąć ze związku, po drugie może tworzyć bardzo silną straż wędkarską, która powodowałaby zmniejszenie się patologii w bardzo dużym stopniu. Po trzecie może edukować, czego absolutnie nie robi.
Dlaczego tego się nie robi? Bo rządzą stare (a czasem i młodsze) dziady, które nie chcą ograniczać w zabieraniu swoich kumpli lub siebie samych. Kase woą wydać na wszystko inne tylko nie ochronę wód, zaś edukować nie ma komu, bo często sami członkowie zarządu to goście co nie mają o wielu rzeczach pojęcia. Mamy mase fachowców, których wiedza pochodzi z lat 70, 80 i 90-tych ubiegłego wieku, i uważają się za wybitnie mądrych. W Opolu prezesem jest MIś Wiesław, Dyzma polskiego wedkarstwa, który robi wokół siebie otoczkę fachowca, a nie zna się na niczym tak naprawdę odnośnie wędkarstwa, oprócz zarządzania w PRL-owskim stylu. Jeśli dodamy jego świtę, mamy do czynienia z prawdziwym betonem i ciemnogrodem.
Lucjan, nie jestem w błędzie.Chodziło mi konkretnie o to, że kary za kłusownictwo przewidział ustawodawca w kodeksie karnym. Przepisy wewnętrzne PZW to inna para kaloszy. Z całą resztą Twojej wypowiedzi zgadzam się.
Wielu bailiffów klubowych robi to co trzeba, często przeganiając tych łowiących bez pozwoleń. Nie idą do sądu, rzadko dzwonią na policję. Po prostu często kontrolują i usuwają tych, co łowią bez pozwolenia lub odbierają je tym, co łamią wewnętrzne przepisy.
Raczej gdyby nie tak znienawidzeni "ekoteroryści" to myśliwi wywalili by wszystko w pień już dawno, dawno temu :P To jest jeszcze większa patologia jak wędkarze ;D Wypij z myśliwymi wiadro wódki, niech Cię zaakceptują, potraktują jak swojego ;)
Wielu bailiffów klubowych robi to co trzeba, często przeganiając tych łowiących bez pozwoleń. Nie idą do sądu, rzadko dzwonią na policję. Po prostu często kontrolują i usuwają tych, co łowią bez pozwolenia lub odbierają je tym, co łamią wewnętrzne przepisy.
To teraz wyobraź sobie takiego bailifa w Polsce, jak wyprasza z łowiska agresywnego Sarmatę, którego boskość naruszył w ogóle się do niego odzywając.
Z filmu Seby dowiadujemy się o nadwyżce 200mln zł w skarbcu pzw ( to ogromna kwota porównywalna z wysokością wpłat rocznych za składki)
Ale jak widać dla panów z zarządów liczy się tylko kasa.
2 mln na premie?piszę jedynie przykładowo, jaka suma jest wydawana na premię nie wiem.
Z filmu Seby dowiadujemy się o nadwyżce 200mln zł w skarbcu pzw ( to ogromna kwota porównywalna z wysokością wpłat rocznych za składki)
Ale jak widać dla panów z zarządów liczy się tylko kasa.
Przy takiej kwocie "oszczędności" rocznej , nie ma najmniejszego problemu żeby tylko 1% przekazać na premię uznaniową dla zarządu za dobre zarządzanie finansami. I 2mln zł ląduje w kieszeniach , i jest to też sposób żeby zamknąć pyski "szczekającym", bo jak będzie inny zarząd i pieniądze będą wydawane prawie w całości to nie będzie z czego premii dawać.
Niestety mając kase mogą wszystko.
Mnie dosięga niemoc i tyle w temacie - NK , zmian w pzw czy czego kolwiek z wiązqnego z poprawą rybostanu.
Prawda jest taka że od lat piszemy toczymy rzeki... i co to dało.
NiC taka jest prawda. Doskonale widać że obecni włodarze mają wszystkie atuty po swojej stronie.
Lucek zaklina rzeczywistość którą nie zna z realu nie pojecia jak to wygląda na żywo .... a nie z przekazów medialnych.
Prawda jest taka że większość ma to w dup....ie i po herbacie.
Wybory -jakie swoich lub swoich za swoich.....
Program jaki na jaki.... nic sie nie zmieni.
Nawet jak wyląduje nowy spadochroniarz w zarządzie z zapałem na zmiany. Gwarantuje wam po kilku miesiącach system go wyprostuje.
Polaka mentalność jest jaka jest... każdy z nas widzi.
Stara zasada połowić ide na komercje a po mięso na pzw .
Działa doskonale.
Niestety mając kase mogą wszystko.
Mnie dosięga niemoc i tyle w temacie - NK , zmian w pzw czy czego kolwiek z wiązqnego z poprawą rybostanu.
Prawda jest taka że od lat piszemy toczymy rzeki... i co to dało.
NiC taka jest prawda. Doskonale widać że obecni włodarze mają wszystkie atuty po swojej stronie.
Lucek zaklina rzeczywistość którą nie zna z realu nie pojecia jak to wygląda na żywo .... a nie z przekazów medialnych.
Prawda jest taka że większość ma to w dup....ie i po herbacie.
Wybory -jakie swoich lub swoich za swoich.....
Program jaki na jaki.... nic sie nie zmieni.
Nawet jak wyląduje nowy spadochroniarz w zarządzie z zapałem na zmiany. Gwarantuje wam po kilku miesiącach system go wyprostuje.
Polaka mentalność jest jaka jest... każdy z nas widzi.
Stara zasada połowić ide na komercje a po mięso na pzw .
Działa doskonale.
Po pierwsze Maciek ty znasz tylko rzeczywistość u siebie w okręgu, więc wcale nie dyspnujesz wielką wiedzą. Co wiesz takiego o Opolu? Wiesz więcej o de mnie? Wątpię :) A ten okręg ma masę wód, zaporówki, spore rzeki jak i masę zbiorników, w tym kilkanaście no kill.
Kolejna rzecz. Czy naprawde nic się nie zmieniło? Sorry, ale to co byo 5-6 lat temu a dzisiaj to wielka różnica i postęp jest olbrzymi.
Ja od trzech lat mam gdzie łowić na PZW. I to w Mazowieckim!
To nie piaskownica z dziećmi kłócącymi się kto wie lepiej...
To raz.
A dwa skąd ty wiesz co ja wiem i z kąd wiem.
Ha...ha...
Mam z całej polski wędkarskich znajomych i wiedza jest dogłebna.
Po za tym jeździ się na rybki tu i tam i sie widzi w realu.
Co do opola sam socjal widzisz jak wygniatają rebeliantów...
Zastosowali prostą zasade kto nie znami to wróg.
I taka to cała historia...
Jest jedno pytanie czy poziom lokalnych wędkarzy będzię tak duży by iść i głosować na zmiany...
Czas pokaże po wyborach.
Lata patologii wychowały pokolenia wędkarzy którzy łowią i biorą.
A niech że biorą...
Ale trzeba zmienić gospodarke i dopasować ją do potrzeb rynku...
Patrz zmiana prawa , zasad regół.
I tu jest lipa....bo nikt tego niechce .
Drogi Lucjanie poraz kolejny informuje cię.... z kąd ty wiesz gdzie i co ja łowię... wyleczyłem się przekazywaniem informacji ludzią postronnym jak wyglada mój sezon wędkarski. A w szczególności jak wyglądają moje poczynania na wodach pzw. Jak juz pełna lakonia bez imienna.
Maciek, możemy sprawy widzieć w różny sposób i jest to OK. Ważne aby zmierzać ku naprawie a nie się poddawać i szukać winnych poza sobą :)