Autor Wątek: V Zlot SiG 2019 - relacje  (Przeczytany 9762 razy)

Offline Koń

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 3 606
  • Reputacja: 530
V Zlot SiG 2019 - relacje
« dnia: 31.05.2019, 16:24 »
W wątku tym możemy dzielić się relacjami ze zlotu z 2019 r. - na łowisku Wodna Kraina w Wildze.

Ja swoją napiszę pewnie po pracy, ale generalnie można ją by było skrócić do odmiany przez wszelkie przypadki fraz "karaś", "cytrynówka" oraz "nie dajemy administracji nic do oglądania" :D

Offline Syborg

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 10 021
  • Reputacja: 980
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ulubione metody: spinning
Odp: V Zlot SiG 2019 - relacje
« Odpowiedź #1 dnia: 31.05.2019, 17:16 »
O co chodzi z tym odcięciem administracji od oglądania czegokolwiek?
Jacek

Offline Kereloth

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 955
  • Reputacja: 88
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Brodnica
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: V Zlot SiG 2019 - relacje
« Odpowiedź #2 dnia: 31.05.2019, 19:46 »
Czego oczy nie widzą tego.... To z litości pewnie ;)

Offline DarekM

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 546
  • Reputacja: 67
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Łódź / Burzenin
  • Ulubione metody: gruntówka + sygnalizator
Odp: V Zlot SiG 2019 - relacje
« Odpowiedź #3 dnia: 01.06.2019, 22:19 »
To się naczytałem, fotki ekstra :bravo: ;)
Pozdrawiam Darek

Offline Syborg

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 10 021
  • Reputacja: 980
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ulubione metody: spinning
Odp: V Zlot SiG 2019 - relacje
« Odpowiedź #4 dnia: 01.06.2019, 22:21 »
Jaki zlot, takie relacje.
Jacek

Offline kucus22

  • Robinson
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 784
  • Reputacja: 186
  • Płeć: Mężczyzna
    • Galeria
  • Lokalizacja: Wodzisław Śląski
  • Ulubione metody: gruntówka + sygnalizator
Odp: V Zlot SiG 2019 - relacje
« Odpowiedź #5 dnia: 01.06.2019, 22:25 »
Jaki zlot, takie relacje.

Jacek :P
Na serio to chętnie bym takową prześledził ;) Bolało, że nie mogłem być tam z Wami.

Offline DarekM

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 546
  • Reputacja: 67
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Łódź / Burzenin
  • Ulubione metody: gruntówka + sygnalizator
Odp: V Zlot SiG 2019 - relacje
« Odpowiedź #6 dnia: 01.06.2019, 22:33 »
Dziwnie to wszystko wygląda. Po poprzednich zlotach, na których miałem okazję gościć, tematy typu "co tam się działo :o" długo pozostawały aktualne. A tu taka cisza.
Pozdrawiam Darek

Offline Piker

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 558
  • Reputacja: 182
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Warszawa
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: V Zlot SiG 2019 - relacje
« Odpowiedź #7 dnia: 01.06.2019, 23:29 »
Dziwnie to wszystko wygląda. Po poprzednich zlotach, na których miałem okazję gościć, tematy typu "co tam się działo :o" długo pozostawały aktualne. A tu taka cisza.
Co na zlocie, zostaje na zlocie :)
Atmosfera była super, towarzystwo również.  Żartów nie ma co przytaczać, bo w większości były sytuacyjne :) kto był, to wie, że śmiechu było pełno. Tak samo rozmów o sprzęcie, rybach, miejscówkach, pzw, autach i życiu.
Wędkarsko było słabiej, bo woda zmarnowana, zasypana japońcem. Domki były za to super.
Ja tam bardzo się cieszę, że byłem, fajnie było ludzi poznać lub znowu zobaczyć.
Uzależniony od wędkarstwa

Offline Dyrek

  • Zaawansowany użytkownik
  • ****
  • Wiadomości: 355
  • Reputacja: 43
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Alwernia
  • Ulubione metody: feeder i spinning
Odp: V Zlot SiG 2019 - relacje
« Odpowiedź #8 dnia: 01.06.2019, 23:31 »
SiG VEGAS??

Offline Tomba

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 3 340
  • Reputacja: 608
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Poznań
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: V Zlot SiG 2019 - relacje
« Odpowiedź #9 dnia: 01.06.2019, 23:38 »
No, to lepiej.:) Bo już myślałem, że na jakiejś stypie byliście albo i gorzej a nie na zlocie. A że rybki kiepsko, jak to w życiu, nie zawsze biorą tak jakbyśmy chcieli. I dlatego jeszcze są. ;)
Pozdrawiam,
Tomek

Offline kucus22

  • Robinson
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 784
  • Reputacja: 186
  • Płeć: Mężczyzna
    • Galeria
  • Lokalizacja: Wodzisław Śląski
  • Ulubione metody: gruntówka + sygnalizator
Odp: V Zlot SiG 2019 - relacje
« Odpowiedź #10 dnia: 01.06.2019, 23:46 »
SiG VEGAS??

Nooo to wszystko jasne ;)

Panowie i Panie o co kaman z tym spotkaniem wrześniowym? Z postów kojarzę, że coś na batorówce planujecie. To jest już sprecyzowane w czasie i przestrzeni? Jeżeli tak można wiedzieć w jakim terminie ? ;)

Offline katmay

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 8 295
  • Reputacja: 562
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Łowicz
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: V Zlot SiG 2019 - relacje
« Odpowiedź #11 dnia: 01.06.2019, 23:55 »
Jakaś Batorówka wchodzi w grę

Wysłane z mojego SM-G960F przy użyciu Tapatalka

Marcin

Offline Mario1988

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 549
  • Reputacja: 122
  • Płeć: Mężczyzna
  • Niemożliwe nie istnieje
    • Galeria
    • Mapa forumowiczów SiG
  • Lokalizacja: Wałbrzych
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: V Zlot SiG 2019 - relacje
« Odpowiedź #12 dnia: 02.06.2019, 01:01 »
A ja wam powiem tak: Kto nie był, ten dużo stracił ;) Zlot zaczął się niczym powieści Tolkiena: Była masa przygód, żartów, żarcików, droga kręta jak w "Hobbicie - Czyli tam i z powrotem" :P Prowadziła ona przez krainę "Karasiów", "Karasiowe" bezrybie, pustkowia "Karasia", a finał tej historii był w "rezerwacie Żubra" ;D Wtajemniczeni wiedzą o co chodzi ;)

A tak mniej tajemniczo: Było skromnie, ale na wypasie, było nas niewielu, ale wyjątkowych, nie było niesmaku, za to niesamowita atmosfera :) Wodna "Karasiowa" kraina sprawiła, że rozmowom, żartom, dowcipom i integracji nie było końca. Niby wędki rozłożone, ale pielgrzymów nie brakowało ;)

Z bardziej technicznej strony: Kompleks z potencjałem, masa wody, niezła baza noclegowa, tylko nawał tych karasi (na wodzie, która była do dyspozycji dla nas)... Za te pieniądze to nie bardzo... Gdyby Tomek nie wynegocjował ceny, to byłyby to kiepsko wydane na łowienie pieniądze.

Były też pewne dodatkowe smaczki, ale to pozostanie jako tajemnica - "co było w Vegas, to zostaje w Vegas" ;)
Łączy nas pasja :) No i zloty SiG :D

Mapka forumowiczów<= Link do mapki :)

Offline Koń

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 3 606
  • Reputacja: 530
Odp: V Zlot SiG 2019 - relacje
« Odpowiedź #13 dnia: 02.06.2019, 22:49 »
Kur*. Żebym miał tyle czasu ile bym chciał na to opisywanie...

To tak pokrótce. Wiadomo, że na ten rok wyszliśmy trochę ze zlotem jak Zabłocki na mydle. Późno się obudziliśmy, brakowało terminów, łowiska pozajmowane, były problemy ze znalezieniem czegokolwiek. Tomek podrzucił i zorganizował Wilgę, która od samego początku wydawała się droga(wa). Zakładaliśmy, że liczebność będzie zbliżona do poprzedniego zlotu, ale z wielu różnych zapewne przyczyn ostateczna liczba zamknęła się w niewiele ponad 20 osobach. Tu szacun dla Tomka, że wziął temat na klatę, i udało się koniec końców wszystko dogadać z właścicielem i należycie rozliczyć.

Co do samego łowiska - Wodna Kraina to kombinat rozrywkowy, na którym łowienie rekreacyjne feederem, z doskoku nie ma absolutnie sensu. Cena po prostu zabija, a oferta dla feederowca jest mocno nieatrakcyjna pod kątem rybostanu. W skład kompleksu wchodzi duża (i chyba dość popularna) dyskoteka, tor dla quadów, jakieś atrakcje dla dzieci, kąpielisko ze zjeżdżalnią, no i samo łowisko. Na łowisku są trzy stawy - Alka-Bekas, na którym łowiliśmy my, staw karpiowy, oraz trzeci - chyba przeznaczony na drapieżnika, ale tu nie jestem pewien. Staw feederowy ma "na czuja" głębokość od ok 2,3 metra, do półmetrowych wypłyceń - ale bardzo niewielki fragment miałem okazję obadać, więc może być tam też jakieś ciekawsze miejsce. Jest generalnie (jak na standard mazowieckiej komercji) duży, ma też ciekawy punkt charakterystyczny w postaci kilku wysepek/cypelków. Brzeg od strony domków niski, im dalej tym wyżej - na końcu skarpa ma trochę ponad metr i jest bardzo stroma, więc bez kosza łowić ciężko. Grobla wykoszona, ale niestety trzciny przy brzegu nie (niewielki pas, takki 30-40 cm szeroki), więc trzeba było sobie przygotować stanowisko. Staw karpiowy jest jeszcze większy, i tam już łowienie tylko na ciężko - ale jest tam podobno mnóstwo bardzo dużej ryby.

Domki w których więszkość z nas mieszkała w dobrym stanie, wnętrza (i łazienki) czyste i ogarnięte - jednak nie ma w ogóle sztućców, zastawy, ani nic poza czajnikiem - więc trochę partyzantka. Są za to przy każdym domku wiszące grille i meble na "werandce". Generalnie trzeba przyznać, że ten aspekt był całkiem okej - do tego mieliśmy przy restauracji możliwość korzystania ze sporej altany, gdzie w piątek jedliśmy mięso z grilla, a w sobotę obiad. Trzeba sobie jednak jasno powiedzieć, że ośrodek absolutnie nie wygląda na nastawiony na wędkarzy - co potwierdza ilość rezerwacji domków na panieńskie/kawalerskie/wyjazd z dziećmi/zalewanie pały bez wędek.

Co do samego zlotu:
Piątek:
Korzystając z niewielkiego dystansu, ruszyłem sobie z rana i szybko przybyłem na miejsce. Zastałem dzielnie powstających po długiej nocy Krzyśka i Michała, którzy siedzieli przed domkiem. Po chwili dołączył z tejże chaty Szymek, potem Marcin. Dojechał Kuba, wyszedł Mariusz.

Tutaj przestroga, i oficjalne zalecenie. Nie dawajcie nikomu z administracji nigdy wędki do obejrzenia. W tamtym roku, na moim pierwszym zlocie z ręki administratora straciłem szczytówkę, a w tym? Sam k*** złamałem czyjąś wędkę - za co jeszcze raz przepraszam Marcina. Mocny, rzeczny kij, a jak tylko wziąłem go do ręki to blank tuż nad rękojeścią złożył się, jak by był zrobiony ze słomki do napojów. Chcę też zaznaczyć, że to było koło 8:30 pierwszego dnia zlotu, więc początek świetny. Zatem można potwierdzić, na kadrze zarządzającej ciąży klątwa.

Potem dojechał Tomek, pogadaliśmy chwilę, po czym bardzo klarownie na jego pytanie - czy idziemy załatwiać klucze do pozostałych domków - stwierdziłem, że musimy zaczekać jeszcze na ... Tomka :facepalm: Kolejna wtopa, i to na trzeźwo. Udało się jednak jakoś bez dalszych wypadków załatwić wszystko, więc wróciliśmy do domków, wrzuciliśmy majdan gdzie trzeba, i wybraliśmy się nad wodę na rekonesans. Od karasi aż się miejscami gotowało - tarło. Chłopaki strategicznie zaczęli zajmować miejsca od samych domków, ale ja miałem ochotę pójść groblą aż do wysepek - czułem już, że to dobre miejsce. Jednak życie zweryfikowało, i zziajani z Kubą zatrzymaliśmy się w 1/3 drogi. Zanim dobrze się rozłożyłem, przychodzi Szymek i mówi, że on już na tyczce ma ponad 15 sztuk. I ten motyw zdominował wędkarsko cały dzień. Mała przynęta - karaś. Większa przynęta - karaś. Brak przynęty - też karaś. Rzucało się blisko - karaś. Rzucało się ponad 30 metrów - cisza, woda jak martwa, nawet ocierek. Wrzucało się po wyczepieniu ryby podajnik z przynętą do wody, żeby odłożyć podbierak - po podniesieniu wędki już był karaś. I to różne, od takich 15 centymetrowych maluchów, po ładne, ponad kilogramowe sztuki. Jakby ktoś się bardzo uparł, to wydaje mi się że mógłby ich w ciągu dnia z 200 kg złowić. Ktoś mi mówił, że trafiły się ze dwa czy trzy małe leszczyki/krąpie - ale to musi się przyznać, bo już nie pamiętam komu się tak pofarciło.

W "międzyczasie", zjeżdżali się kolejni ludzie. Żeby nikogo przypadkiem nie pominąć, nie będę wymieniał :) W zupełnie magiczny sposób, zobaczyłem, że po kursie do toalety pojawiły się niedaleko mnie stolik i krzesełka - i nie dało się lepiej trafić, bo wkrótce pojawiła się na nim cytrynóweczka :) Łatwo się domyśleć, jak dalej wyglądało łowienie. Więcej człowiek się witał, rozmawiał i nawadniał, niż myślał o łowieniu - tym bardziej wiedząc, że i tak będzie na haczyku karaś. Świetnie było zobaczyć się ze wszystkimi, tym bardziej, że większość widziało się już kolejny raz. Atmosfera była nie do podrobienia, zarówno nad wodą, później przy grillu, jak i potem, przy domkach, gdzie z kliku zestawów mebli "oddomkowych" zrobiliśmy sobie jeden konkretny stół. O ile ja zawinąłem się ze względów zdrowotnych stosunkowo szybko, to potem Mateusz zafundował mi około 3 nad ranem pobudkę, i nieplanowaną wizytę na kawalerskim. I tak, na raty, minęła pierwsza noc.

Sobota:
Dzień, w którym mieliśmy już właściwie komplet, i można było od rana startować z łowieniem. Rano wypadło kawałek po 8 w najlepszych wypadkach ;) Tym razem uparłem się, i zaprowadziłem mój parowozik z gratami pod same wyspy. Tam siedliśmy obok siebie z Karolem, i zaczęliśmy trzaskać znowu te karasie. I tak do czasu, gdy udało się zapiąć chyba jedyną sensowną rybę-niekarasia na zlocie. Na początku byłem pewien że to zaczep (łowiłem ok 90 metrów od brzegu, i było tam sporo zielska - każdy karaś od razu w nim parkował, i trzeba było trochę na żyłkę naprzeć, żeby wypłynął). Ale jak to czasem bywa, zaczep się ruszył :) Z racji na to, że na szpuli miałem cienką żyłkę (0,18 Technium, więc bez szału z siłowym holem), nie przesadzałem z pompowaniem. Ryba jednak szła w miarę równo, z pewnym wyczuwalnym, ale nie jakimś dużym oporem. Pomyślałem - karp, może koło piątki - świetnie!

Po podholowaniu około 50 metrów jednak ryba zmieniła trochę taktykę, i zaczęła jeździć. Po jakichś 20 sekundach ciągłej pracy hamulca, wiedziałem już, że pierwszy szacunek był błędny - labo co do wagi ryby, albo co do gatunku. Po odjeździe udało się podciągnąć rybę w pole widzenia, i pokazał się całkiem przyjemny amurek. Mając w głowie ciągle wypisaną wielkimi cyframi średnicę linki głównej, panicznie bałem się dokręcać jakkolwiek mocniej hamulca. No i sobie pojeździła ta ryba dzięki temu, odjazdów było 6 albo 7 - sam zgubiłem rachubę. Wędka 4,3 metra zakładała mi do tego taką dźwignię, że szybko zacząłem czuć w ręku efekty niechęci wyjścia ryby na brzeg. Karol kilkukrotnie schodził z podbierakiem, i wycofywał się nie widząc sensu. A hol trwał, i trwał. Hamulec grał, i grał. Zdążyłem wypalić papierosa podczas jednego z odjazdów. Zdążyło mnie odwiedzić kilka osób. Subiektywnie - wieczność. Faktycznie, hol z tych 90 metrów i kilku odjazdach zamknął się w około 20 minutach. Na koniec, okazało się, że podbierak trochę kusy, ale szczęśliwie ryba wylądowała na macie. 10,7 kg i 87 cm zlotowego, rodzynkowego szczęścia. Kilka zdjęć, i przy asyście Krzyśka amurek popłynął do siebie.

Nie muszę chyba mówić, że zajarałem się po takiej rybie jak platforma wiertnicza w Zatoce Meksykańskiej. Z tego powodu, nie wiem co się działo poza moją daleką oazą na brzegu przez cały dzień - parę osób mnie odwiedziło, można było sobie w ciszy i spokoju pogadać, wymienić się poglądami wędkarskimi, i nie tylko. Siedziałem do samego wieczora, a wiadomo - wieczorem biesiady ciąg dalszy. Atmosfera była absolutnie niesamowita. Nieczęsto ma się okazję poznać takich pozytywnych i zakręconych ludzi. Gadka ciągnęła się do nocy, zwłaszcza poniektórym literatom, w tym mi ;)

Niedziela:
Niby był plan na łowienie, ale zanim wszyscy wstali, słońce było już wysoko - i ostatecznie nikomu się nie chciało już iść i prażyć dla tych karasi. Więc w przyjacielskiej i serdecznej atmosferze wszyscy się pożegnali, i zaczęli odjeżdżać. Mi, po reanimacji tego starego próchna, które francuscy projektanci raczyli kiedyś dla żartu nazwać samochodem, też się udało :)

Kończąc zatem, dziękuję serdecznie wszystkim i każdemu z osobna za świetny weekend nad wodą, w gronie niesamowitych ludzi. A szczególnie Tomkowi, za organizację.

PS. We wrześniu Batorówka, a zlot 2020 też Batorówka. Więcej informacji wkrótce ;)

Offline katmay

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 8 295
  • Reputacja: 562
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Łowicz
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: V Zlot SiG 2019 - relacje
« Odpowiedź #14 dnia: 02.06.2019, 23:18 »
I wiem już wszystko. Patrząc na listę obecności, wiem już wszystko. JAKI termin we wrześniu?

Wysłane z mojego SM-G960F przy użyciu Tapatalka

Marcin