Autor Wątek: Kiedy i jak na lina?  (Przeczytany 278113 razy)

Offline Druid

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 740
  • Reputacja: 418
  • Płeć: Mężczyzna
    • Galeria
  • Lokalizacja: Knurów, Górny Śląsk
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Kiedy i jak na lina?
« Odpowiedź #30 dnia: 16.02.2015, 22:37 »
Ja się przyznam w tajemnicy, że w tym roku mam zamiar zasadzić się na wielkiego tincasa... :)  Tych mniejszych juz połowiłem, teraz czas przełamać wymiar 60 cm... Tym razem połowię w nocy - choć lin wcale często w nocy nie bierze, ale dywan musi poleżeć na dnie aby skusic najwieksze z prosiaczków...
Właśnie największe liny łowiłem w nocy. Ale tylko latem, gdy było już po tarle. Duży lin noca jest trudnym przeciwnikiem gdyż po zacięciu często ucieka do brzegu, pod same nogi. Pół biedy jeśli się łowi na spławik ze świetlikiem bo widac gdzie jest w czasie holu, gorzej gdy się łowi z gruntu. Stosuję wtedy mój patent - gdy po zacięciu poczuję że na haku jest wielka ryba nakladam na żylkę bombkę ze świetlikiem w środku ktora zjeżdża po żyłce na powierzchnię wody w miejscu wejścia żyłki , dzięki temu wiem gdzie jest i co kombinuje zielony smok
Pozdrawiam - Gienek

elvis77

  • Gość
Odp: Kiedy i jak na lina?
« Odpowiedź #31 dnia: 16.02.2015, 22:42 »
U mnie jednym z patentów na liny też był czas łapania. Łapałem wtedy kiedy nie było już nikogo między 20a 23 lub 10 a 13 Całkiem w nocy nie miałem brań,najpóźniej do 23:30
Gienek,a z tą bombką to fajny sposób,tylko jak ją samemu założyć?

Offline Druid

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 740
  • Reputacja: 418
  • Płeć: Mężczyzna
    • Galeria
  • Lokalizacja: Knurów, Górny Śląsk
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Kiedy i jak na lina?
« Odpowiedź #32 dnia: 16.02.2015, 22:51 »
U mnie jednym z patentów na liny też był czas łapania. Łapałem wtedy kiedy nie było już nikogo między 20a 23 lub 10 a 13 Całkiem w nocy nie miałem brań,najpóźniej do 23:30
Gienek,a z tą bombką to fajny sposób,tylko jak ją samemu założyć?
Jeśli masz bombke z dużym drucianym oczkiem to nie problem, przekladam kij na moment za plecy tak jak przy rzucie i zaczepiam o zyłke a potem kij do przodu i holuje normalnie. Radzę przecwiczyc na sucho w dzien, cala akcja zaczepiania bombki to 2 sekundy
Pozdrawiam - Gienek

elvis77

  • Gość
Odp: Kiedy i jak na lina?
« Odpowiedź #33 dnia: 16.02.2015, 23:02 »
Ok. Już wiem.

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 563
  • Reputacja: 1978
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Kiedy i jak na lina?
« Odpowiedź #34 dnia: 17.02.2015, 02:34 »
Dobry patent Gienek... Ja jednak będę używał karpiówek i różnych zestawów, raczej nie dam linowi powalczyć zbyt mocno, feederami wolę operować w dzień lub na rzece.

Co do moich obserwacji to mam zgoła odmienne. Jeśeli woda jest czysta - lin jest bardziej ostrożny, ale jeżeli mętnawa, to spokojnie można działać. Ja twierdzę, że lin sprawdza źródła hałasu - plusk podajnika go zwabia. W moim przypadku świadczy o tym ilość 'brań z ręki', które mialem na łowiskach różnych, nie komercjach wcale. O ile zima na branie karpia trzeba czekać, bo po zlokalizowaniu odsuwa się on od przynęty, to prosiak jednak jest ciekawski, a wiosną mniej ostrożny.

Co do łowienia go w różnych porach roku - jeżeli trafi się na miejsce gdzie ryba się grupuje do tarła, to łowi się sporo. Nie ma się tutaj co przeczulać - bo trze się on w etapach czekając na idealne warunki. jeżeli szybko zwracamy go wodzie wszystko jest OK. Może się trzeć kilka razy od maja do lipca. Później się rozpływa - może dlatego właśnie komuś najlepiej bierze od sierpnia  - gdyż migruje w tarliska i wraca. Zwłaszcza na rzekach.

Co do przynęty - to jak dla mnie lina złowić można na wiele z nich. Nie ma cudownych, ale są lepsze do danej techniki - jak na przykład kulka tutti frutti w kolorze czerwonym przy Metodzie lub białe robaki w kolorze czerwonym z zestawem z podajnikiem do robali. Problemem jest zawsze prezentacja przynęty. Teraz przy dobie haków z włosami i pushstopami, wszystko jest prostsze, nęcąc odpowiednio można mieć o wiele lepsze wyniki.

Ważne są odpowiednie kombinacje przynętowe. Na przykład dywan z konopi i kukurydza na haku to klasyk. Teraz mamy do dyspozycji imitacje, taka kukurydza  z Enteprise Tackle dodana do naturalnego ziarna, balansującego hak idealnie - stanowi strzal w dziesiątkę. Siatka PVA z porcja 100-150 białych, i dwoma białymi sztucznymi na włosie jest idealna pułapką - duzy lin odkurza robaki, i połyka imitacje jak pelikan. Zanęta z siekana dendrobeną - i dwie dendrobeny na włosie (podcięte) lub połowa rosówki to kolejny klasyk. Innym są pellety 2,3 mm rozrzucone na dnie i pellet na w włosie lub ekspander przy spławiku. takich kombinacji jest wiele - wszystko zależy jak ich używamy, gdzie (rodzaj dna) i w jakich ilościach.

Zdecydowana większość wędkarzy łowi statycznie. A tutaj poruszenie przynęta sprawi, że brań może być 2-3 razy więcej!  Na filmie chłopaków z WT pokazane było jak liny żerowały - a oni nie mieli brań. Wielka rosówka na haku i brak ruchu... Dam sobie rękę uciąć, że połówka lub 1/3 rosówki i poruszany zestaw sprowokowałyby liny do brań znacznie szybciej. Najlepsze jest to, że tyle osób mówi 'miałem branie zaraz jak zarzuciłem' - nie kojarząc tego właśnie z faktem opadania przynęty na dno. Oczywiście łowiąc Metoda tak nie robimy - lub mając zestawy gruntowe z białym na przykład - ale przy spławiku to mus. A przy koszyku też daje efekt, czy to zwykłym zestawie czy helikopterowym.

To co nie działa dobrze to zanęty takie jak Lorpio Tench magnetic. Wiele osób ulega magii nazwy, etykiety lub samego zapachu. jak dla mnie to opcja wybrania się z samą taką zanętą i kukurydzą na hak to kiepska strategia. Lin jak i inne ryby uwielbiają mączkę rybną, sól - mocne aromaty nie pomagają wcale dużo. O wiele lepiej taka zanętę wzbogacić pelletami 2 mm i nęcić małymi porcjami w miare często, bez wprowadzania szalonych ilości. O wiele lepiej sprawdzi się taktyka 'mało i często' przy spławiku, częsty ruch i plusk wabią bardzo dobrze lina.


Tak naprawdę mamy podobne spostrzeżenia - można wyprowadzić wiele rzeczy wspólnych :)  Profesor jest ostrożny, ale nie do końca płochliwy (o ile nie są to  specyficzne dźwięki - jak stukanie na pomoście co strasznie woda przenosi lub czysta woda) i prezentacja przynęty gra dużą rolę. Mój zestaw spławikowy z zyłka 0.18 0.20 mm (wiosna-lato) i hak B911 nr 16 na przyponie 0.15 mm świetnie się sprawdza. Częste podciąganie przynęty daje więcej brań. Metoda - i łowienie na płytszych  partiach łowiska, często niedaleko brzegu to kolejna dobra rzecz, zarzucanie przed siebie daleko sprawdza się zazwyczaj gorzej - jak dla mnie lin jest rybą typowo patrolującą strefę przybrzeżną  (w przeciwieństwie do leszcza).   
Mając lina w łowisku i widząc charakterystyczne małe banieczki - szybko dowiadujemy się czy przynęta, jej prezentacja zestaw są dobre ;D Jak brań nie ma trzeba szukac sposobu, zmieniać, kombinować. Na filmach podwodnych pokazują teraz jak często lin jest w łowisku i omija przynętę, co swiadczy o jego przebiegłości.
Wiele osób twierdzi, że w UK jest łatwiej z linem. To fakt na pewno jest go więcej. Ale się tutaj go wypuszcza - i dlatego jest on bardzo chytry i przebiegły, nie daje się więc oszukać łatwo...
 
Lucjan

grzesiek76

  • Gość
Odp: Kiedy i jak na lina?
« Odpowiedź #35 dnia: 17.02.2015, 10:47 »
Zdecydowanie się zgadzam że lin rozpoznaje źródła hałasu. Nad jedną z moich wód, na odcinku kilkudziesięciu metrów biegnie leśna żużlowa droga, w pobliżu też jest parking. Ruch jest tam największy, średnio kilka razy w ciągu godziny przejeżdza auto, stukają drzwi samochodów, no i co chwila ktoś przechodzi, w weekendy jest sporo spacerowiczów. A liny żerują w tym miejscu bardzo dobrze. Jest to wprawdzie mało urokliwa, pozbawiona klimatu miejscówka, ale jedna z najlepszych na tej wodzie. Ale już w tym samym akwenie "na końcu" liny są bardzo płochliwe. Wystarczą dwa trzy głośniejsze tupnięcia, czy pękająca gałąź pod butem, aby wypłoszyć lina na średnio pół godziny...

Co do kulek proteinowych..Na mojej wodzie linowej przez kilka lat polowałem z kolega na karpie. Nigdy nie złowiliśmy lina na kulkę. Oprócz nas za karpiem jeździło tu średnio 2-3 innych karpiarzy i też nie mieli kontaktu z linem. Zestawy mieliśmy różne. Z ciężarkiem montowanym na stałe, przelotowe, różne przypony, kulki i nic..Ale wielokrotnie dla zabawy kruszyliśmy trochę kulek i rzucaliśmy pod brzeg. Liny podchodziły niemal natychmiast i bardzo intensywnie żerowały.
Moim wnioskiem jest to, że na niektórych wodach lin jest niezwykle wyczulony na zestaw. Jest wręcz nieprawdopodobnie ostrożny i podejrzliwy. Profesor nadzwyczajny :)

Nie musi to w żadnym wypadku być spowodowane silna presja wędkarską. Mam powody przypuszczać, że zależy to od populacji lina.
Mam nieopodal typową wodę linowo-karasiową. Przez wiele, wiele lat była wyłączona z wędkowania. Tzw, prywatna, ale faktycznie zupełnie dzika. Nikt jej nie zarybiał, nic nie odławiał. Zupełna dzicz. Sporadycznie, od czasu do czasu ktoś "na lewo" próbował łowić na tej wodzie. Przyznam się, bez bicia że ja też :) I na tej wodzie było równie trudno złowić lina, jak na pozostałych okolicznych akwenach, poddanych już większej, bądź mniejszej presji wędkarskiej.  Liny zachowywały się tam, tak samo jak na pozostałych sąsiednich wodach..

Już kiedyś wspominałem, że znakomitym liniarzem był mój ojciec. Jedną z jego "tajemnic" był delikatny zestaw. Jeszcze przed rokiem 90tym stosował porządną żyłkę 0,18 którą wraz z dobrymi hakami przywoził mu zza granicy kolega. Za ciężkie pieniądze ;) No i oczywiście najmniejszy z możliwych spławik. Zestaw bez przyponu. Tatko łowił średnio 200-300 linów w sezonie...Fakt że bywał nad wodą nawet 3-4 razy w tygodniu.

Wracając do łowienia na kulki, to oczywiście wiem, że na wielu innych łowiskach liny dość często stanowią karpiowy przyłów. Woda wodzie nierówna...
Myślę że bardzo dobrą przynętą na wielu łowiskach okażą się pellety i ekspandery. To tylko kwestia czasu i poznania tej przynęty.
Ale proponuję nie zapominać o takich "archaizmach" jak parzona pszenica (to właśnie na pszenicę mam swój życiowy rekord 8 złowionych, 3 zerwane- w jedno popołudnie) czy ziemniaki. Niezwykle uniwersalną przynętą i zanętą na większości moich łowisk jest biały robak. Jednak ma wadę. Często z powodu drobnicy, łowienie lina na tę przynętę staje się w zasadzie niemożliwe. Po przerzuceniu 50 krasnopiór i płoteczek ma się zwyczajnie dość białego robaka.. Choć bywało że wyrośnięte i upierdliwe czasem niemiłosiernie krasnopióry łowiłem na porządny kawał ziemniaka..:)

Gdzieś czytałem, że lin najlepiej żeruje w wodzie o temp. bodaj 18 czy 19st. To by się zgadzało. W czasie największych letnich upałów, często najlepsze są godzinny poranne, gdy woda jest wychłodzona po nocy. Owszem w wodzie o temp nawet 25st lin czasem jest niezwykle aktywny, ale bywa marudny do brania. Natomiast gdy ta upalna południowa cyrkulacja zmienia się na umiarkowaną zachodnią, liny zazwyczaj biorą lepiej. Choć proszę pamiętać, że żerowanie lina tzw. bąblowanie, nie zawsze przekłada się na dobre brania. Bywa że niemiłosiernie pieni wodę, ale sprowokowanie go do brania jest wielce trudne. A czasem w zasadzie nie bąbluje, a bierze...:)

Co do zimowego łowienia o którym wspominałem wcześniej, to kluczem jest najpewniej wielka koncentracja tych ryb na niektórych łowiskach w zimie. Na tzw. zimowiskach. Ciekawe dla mnie jest to o tyle, że jeszcze 10-15lat temu w zasadzie wykluczałbym możliwość przyjmowania przez lina pokarmu w wodzie o temp. 2-3st.

Mogę jeszcze dodać, że w moich wodach "pod domem" z pewnością występują dwie odmiany lina. Różnią się nieco kolorem. Mówimy na nie zielone i złote. Te zielone rosną mniejsze. Trudno jest trafić sztukę powyżej kilograma. Złote rosną zdecydowanie większe.. i są nieco rzadsze. Napewno nie jest to kwestia wielkości czy płci. Oczywiście wielokrotnie już łowiliśmy małe złote linki. Te złote też mają nieco grubszą łuskę. Jest już wyraźnie widoczna. U zielonych łuska jest bardzo drobna i niemal niewidoczna. Obie te odmiany normalnie żerują razem w łowisku. Jak jest w przypadku tarła, tego nie wiem...


elvis77

  • Gość
Odp: Kiedy i jak na lina?
« Odpowiedź #36 dnia: 17.02.2015, 14:53 »
Dodam tylko w kwestii kolorów lub gatunków lina. A mianowicie u mnie też występują te dwa rodzaje,a odnośnie okresu tarła to chyba o ile dobrze pamiętam jest on rozciągnięty na czerwiec u lipec  właśnie ze względu ów gatunek(kolor). Jedne się wycierają wcześnie,a drugi później.

Offline Arunio

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 8 892
  • Reputacja: 521
  • Płeć: Mężczyzna
  • Życie jest krótkie, a łowić się chce!
    • Galeria
  • Lokalizacja: Gorzów Wlkp.
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Kiedy i jak na lina?
« Odpowiedź #37 dnia: 17.02.2015, 15:18 »

To co nie działa dobrze to zanęty takie jak Lorpio Tench magnetic. Wiele osób ulega magii nazwy, etykiety lub samego zapachu.
Bez urazy Luk ! Ale tu był bym ciut ostrożniejszy ! Wątpię żeby Lorpio wypuszczał cokolwiek bez jakiegoś rozeznania rynku i łowisk!(oczywiście piję do łowisk krajowych) Mączka rybna u nas w łowiskach też jednak nie jest czymś naturalnym i nie koniecznie musi lepiej się sprawdzić niż Lorpio Tench! Podejrzewam że w łowiskach gdzie Lorpio jest stosowane odniesie nie gorszy skutek jeśli nie lepszy niż stosowanie zanęt na bazie mączki! Ale to już by trzeba przetrenować przed wydaniem opini! W UK gdzie ryby są  przyzwyczajone do zanęt na bazie mączki, Lorpio najprawdopodobniej by poległo z kretesem! A i jeszcze co do kulek! Jest tu wielu łowców Lina! Może w sezonie zrobić jakiś ranking przynęt Linowych na wodach dzikich!Jestem ciekaw jak by kulki wypadły!
Arek

grzesiek76

  • Gość
Odp: Kiedy i jak na lina?
« Odpowiedź #38 dnia: 17.02.2015, 15:28 »
Dodam tylko w kwestii kolorów lub gatunków lina. A mianowicie u mnie też występują te dwa rodzaje,a odnośnie okresu tarła to chyba o ile dobrze pamiętam jest on rozciągnięty na czerwiec u lipec  właśnie ze względu ów gatunek(kolor). Jedne się wycierają wcześnie,a drugi później.

Bardzo możliwe że masz rację z tym tarłem. Lin u mnie też wyciera się przynajmniej dwoma etapami. Największe, najhuczniejsze tarło przypada pod koniec czerwca. Niemal zawsze w czasie zakończenia roku szkolnego. Później raz, dwa razy jeszcze się docierają, tak do połowy, nawet 20 lipca. Starzy miejscowi fachowcy potrafią to jakoś zestawiać z etapem dojrzewania zbóż.

elvis77

  • Gość
Odp: Kiedy i jak na lina?
« Odpowiedź #39 dnia: 17.02.2015, 15:58 »
Starzy ludzie tak mają,jak nie zboże to akacje,wierzby lub topole. Ale coś w tym jest.

grzesiek76

  • Gość
Odp: Kiedy i jak na lina?
« Odpowiedź #40 dnia: 17.02.2015, 16:02 »
Co do zanęt, przynajmniej ich większości, moje zdanie traktujcie z rezerwą. Nie jestem fachowcem od kupnych zanęt.
Ale wydaje mi się, że większość przynajmniej tych nieco tańszych, jest zrobiona tak, że owszem powoduje bardzo silne żerowanie lina. Jednak jest ono dość krótkotrwałe. I co gorsza paradoksalnie bardzo trudno jest złowić rybę. Jest to prawie "niemożliwe". Owszem, widać że żeruje bardzo intensywnie, liny czasem wręcz gotują, kotłują wodę, ale brać nie chcą. Jest tylko dużo brań drobnicy. Po około pół godzinie "wyjadają" i jest spokój. Kolejna porcja zanęty i mamy powtórkę z rozrywki.
Niedoświadczony wędkarz jest zadowolony, bo ryba mu ostro żeruje. A że nie łowi...Winą najczęściej obarcza siebie (często to prawda) i idzie do sklepu po "lepsze haczyki, żyłki.." i dokupuje pół litra białych robaków. Tylko że nawet z białymi i kukurydzą w linowej zanęcie i tak łowi nadal drobnicę..
Owszem biały robak zazwyczaj jest w zanęcie potrzebny. Tego absolutnie nie kwestionuję.

Wydaje mi się że duża część zanęt, składa się głównie z aromatów, atraktorów, i dlatego są takie efekty.

Owszem, sam w ostatnich latach używam na lina "sklepowej" zanęty. Nie chcę absolutnie niczego reklamować, ale jest to linowa zanęta Sensasa. Najczęściej dodaje do niej białe, i często "rozcieńczam" bułką tartą. Nie tyle z oszczędności, co bardziej dlatego że zanęta jest bardzo "stężona" i sypanie czystego Sensasa też czasem powoduje krótkotrwałą głupawkę u ryb. Jest ok, nie narzekam. Aha, ta mała paczka wystarcza mi średnio na trzy wyjazdy. Razem około 12 godzin łowienia na moich łowiskach.

Offline Druid

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 740
  • Reputacja: 418
  • Płeć: Mężczyzna
    • Galeria
  • Lokalizacja: Knurów, Górny Śląsk
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Kiedy i jak na lina?
« Odpowiedź #41 dnia: 17.02.2015, 18:26 »
Ja na skutek własnych porażek całkowicie przestałem przy połowie linów stosować zanęty sypkie. Owszem - małe linki takie 15-25cm wejdą w to i da się złowić ale duże wg mnie omijają miejsca gdzie buzuje zanęta i kręci się intensywnie spora ilość drobnicy. Tak jak już pisałem wcześniej nęcę tylko mieszanką ziaren, bywa że je dopalam atraktorami , używam też do nęcenia i łowienia pociętych rosówek, zwłaszcza wiosną. Nęcę w ten sposób miejsca dość blisko brzegu - np w rzadko rosnących trzcinach czy między kępami moczarki,grążeli.Głębokośc przeciętnie 1-2m Łowię wtedy metodą spławikową. Jedynym przyłowem bywają większe wzdręgi i okonie
Stosuję też metodę darniowania ale to wręcz temat na osobny wątek
Pozdrawiam - Gienek

Offline bigdom

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 696
  • Reputacja: 66
  • Mam swoje zdanie i nie zawaham się go użyć!!!
  • Lokalizacja: Olsztyn
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Kiedy i jak na lina?
« Odpowiedź #42 dnia: 17.02.2015, 18:29 »
A ja kupiłem paczkę Lorpio Trench. Czuje się teraz jak ten Himilsbach z angielskim :)
Nigdy w życiu nie złowiłem karpia i dobrze mi z tym :)
Dominik

grzesiek76

  • Gość
Odp: Kiedy i jak na lina?
« Odpowiedź #43 dnia: 17.02.2015, 18:44 »
Ja na skutek własnych porażek całkowicie przestałem przy połowie linów stosować zanęty sypkie. Owszem - małe linki takie 15-25cm wejdą w to i da się złowić ale duże wg mnie omijają miejsca gdzie buzuje zanęta i kręci się intensywnie spora ilość drobnicy. Tak jak już pisałem wcześniej nęcę tylko mieszanką ziaren, bywa że je dopalam atraktorami , używam też do nęcenia i łowienia pociętych rosówek, zwłaszcza wiosną. Nęcę w ten sposób miejsca dość blisko brzegu - np w rzadko rosnących trzcinach czy między kępami moczarki,grążeli.Głębokośc przeciętnie 1-2m Łowię wtedy metodą spławikową. Jedynym przyłowem bywają większe wzdręgi i okonie
Stosuję też metodę darniowania ale to wręcz temat na osobny wątek

Popieram. Gdybym obecnie angażował się w łowienie lina jak kiedyś, robiłbym podobnie. Po raz kolejny wspomnę o pszenicy. Nie twierdzę, że jest niezawodna, Czasem zawodzi, ale czasem działa znakomicie. Kiedyś do ziarnistej zanęty dodawałem kaszy jęczmiennej, ale nie pamiętam, jak to robiłem że się nie kleiła. To już 15-20 lat...

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 563
  • Reputacja: 1978
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Kiedy i jak na lina?
« Odpowiedź #44 dnia: 17.02.2015, 19:15 »
Arunio, zobacz ile zanęt jest z serii Magnetic. Nie sa one dobrane specjalnie pod pewne ryby, po latach prób i błędów dobrane w specjalne kompozycje. Są to mieszanki różniące się tak naprawdę niewiele. Ja podobnie jak moi przedmówcy nie mam wyników z zanętami, wyjątkiem są takie oparte na mielonych pelletach i mączkach rybnych.

Niie mam tutaj pretensji wcale tylko do firmy Lorpio, bynajmniej ;) Dotyczy to większości firm. Lorpio akurat zastosował nazwe sugerującą, że przyciąga liny. W srodku akurat wiele nie ma, za to zapach miodowy jest tak silny, że nie ma mowy o użyciu tego produktu jako baza. A w rękach, studiując zawartość stwierdza się, że wiele w środku nie ma. Po zrobieniu własnego miksu, biorę go na dłoń i rozcieram. Masa różnych rzeczy. Tak więc nie daję się nabrać. Na lina zanęta musi mieć konopie mielone, tam ich praktycznie nie ma. Czyli pozostaje samo pieczywo cukiernicze i jakieś lepsze dodatki ale w minimalnych ilościach.

Co do samego Lorpio, to i tak uważam ją za najlepszą z polskich firm, nie myśl, że chcę tutaj obrobić cztery litery właścicielowi. Po prostu - za tę cenę (a jest wyższa, to zanęta z średniej półki) spodziewać naleźy się więcej. Ale Sonubaits też ma niewypały ;) każdemu się zdarza. Po prostu co do łowienia linów, nie nastawiałbym się na jakieś eldorado z tym produktem.

Bardzo ciekawe obserwacje Panowie! :)
Lucjan