Pewnie dostanę za to baty ale...
Jeden wielki ból dupy, tak w skrócie. Facet ma pretensję do świata że się zmienia nie tak jak mu w dzieciństwie o nim opowiadali. Jego postrzeganie piękna jest najpiękniejsze a dziś to tylko komercja i wszystko jest fe. Trochę to takie w próżnie krzyczenie bo pokolenia zmieniają się na wzorcach rodziców i nie do nich ta pretensja powinna być kierowana.
Jeden wielki ból dupy, to ignorowanie doświadczeń i odczuć innych i prostackie odpowiedzi. Odebrałeś to na swój własny sposób prosty sposób. Jestem rodzicem dorosłych panów, raczej w podobnym wieku do jaśnie pana ! Zapanjuj odrobinę nad jęzorem w końcu chłopaku. Inni, myślą inaczej mądralo. Wolno im.
Arku, nie wiem czy wiadomość do Ciebie doszła więc raz jeszcze, przepraszam, masz cholerną rację i głupio mi po prostu. Znów dałem wodzy emocjom, kompletnie nieprzemyślanym, niepotrzebne rzeczy z dziś przelewam na forum. Czas odpocząć, w szczególności od takich tematów.
Marcinie wielka łapa
dla Ciebie za Twoją reakcję. Gdy przeczytałem Twoją pierwszą wypowiedz, to byłem tak dobity,
że, choć przymierzałem się właśnie do zabrania głosu, zrezygnowałem. Uznałem, że nie warto rzucać się z motyką na słońce.
Po prostu uważałem Ciebie / no i w rezultacie, nadal uważam /
za jednego z bardziej rzeczowych uczestników tego Forum.
Ale do rzeczy. Komercjalizacja naszego życia jest znakiem dzisiejszych czasów. Jest skutecznym zabójcą wszelkich oznak romantyzmu, gdyż z natury rzeczy niesie za sobą rywalizację. Ta z kolei napędza koniunkturę poprzez propagowanie chęci posiadania co raz to innych dóbr, bez względu na ich rzeczywistą przydatność. Sama produkcja przy tym idzie w dwóch kierunkach :
1. Wytwarzanie bubli, tanich ale szybko zużywających się,
2. Wytwarzanie rzeczywiście wartościowych produktów, trwalszych niż buble. Grozbę stagnacji popytu / a więc i zysku / przełamuje się wtedy rozwiniętą do monstrualnych rozmiarów strukturą marketingową, bezczelnie manipulującą potrzebami klienta. Koszty przecież i tak pokrywa nabywca.
Zauważmy, że zarówno jeden, jak i drugi kierunek zapewniają producentom i handlowi prosperity.
Nie ma tutaj miejsca na prawdziwe wartości, jakimi ludzie powinni się kierować, a przynajmniej jest go bardzo mało. Niestety widoczne jest to w każdej dziedzinie naszego życia, więc nie dziwota, że i w przypadku hobby.
Marcinie, masz, nomen omen, dużo racji, obciążając nas - rodziców winą za takie wzorce. No bo dzieci wynoszą pierwszy przekaz z domu rodzinnego. To wszystko jest bardzo przykre, dokąd zmierza ten świat ?