Autor Wątek: Łowisko Pod Borem - czyli jak łowić skutecznie bez łódki zanętowej duże ryby  (Przeczytany 37066 razy)

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 563
  • Reputacja: 1978
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Łowisko Pod Borem to woda, na której dane mi było łowić czwarty raz. Zbiornik ma prawie pięć hektarów powierzchni, i sporą populację karpia, wzmocnioną amurem i jesiotrem. Oprócz tego jest tam też i drobniejsza ryba, jak lin, okoń, płoć, wzdręga... Okazy karpi mają do 20 kilogramów, amury dorastają do 10 kilo, jesiotry podobnie, oczywiście wciąż rosnąc. Co ciekawe - pomimo, że ryby sporej jest dużo, to nie jest ona łatwa do złowienia. Niby koncentracja jej jest silna, a jednak nie każdy łowi...

Mój pierwszy wypad dwa lata temu to było tak naprawdę poznanie łowiska. Wybór białych robaków i zestawu z koszykiem do tego łowienia okazał się niewypałem, populacja drobnicy jest zbyt duża, mała głębokość łowiska wyklucza skuteczność tej techniki. Używanie spomba i mocne nęcenie dało umiarkowanie satysfakcjonujące wyniki, bo mogło być lepiej gdyż... No właśnie!

Piotr, który łowił tam kilka razy w tym roku, zawsze siekł ryby jak się patrzy. Zazwyczaj nie dawał rady obsłużyć dwóch wędek, pomagał mu nawet jego młodziutki syn w zmaganiach :) Karpiarze zazwyczaj mogli tylko zaciskać zęby w bezsilności, widząc jak on łowi na feedery i małe kołowrotki ryby, jakich oni łowić nie mogli. Wystarczy powiedzieć, że wpadł Piotrowi największy z karpi tego łowiska, ważący 19.60 kilograma.


Piotr i jeden z karpi Ochabów.

W czym więc jest problem? Co sprawia, że łowił on tak dobrze, a karpiarze z łódkami tak słabo? Kilka testów dało mi zaskakujące wnioski, podobnie jak wcześniejsze wyniki, oczywiście nie tylko moje ale i naszych forumowiczów...

Przede wszystkim taktyką Piotra było łowienie podajnikami do Metody typowych rozmiarów, bez wstępnego nęcenia. Po prostu zarzut na sporą odległość, najlepiej w miejsce, gdzie ryba się spławia, dawał już rezultat. Późniejsze rzucanie w ten rejon, bez klipa lub z  nim , powodowało, że ryba się częściej pojawiała, dwie wędki trudno było obsłużyć, tym bardziej trzy (a zdecydowana większość karpiarzy łowi z użyciem trzech wędek). im więcej zarzutów, tym więcej pokarmu, co sprawia, że ryba się tam zatrzymuje na dłużej. Gdy zastosowałem ten sam patent, okazało się, że mam wyniki, praktycznie identyczne. Stopniowe wprowadzanie podajnikami kolejnych porcji 'jedzenia' powodowało, że brań było więcej, po prostu rzucając zestawy na około 50-60 metrów.

Jak  się okazuje, ryba z Ochabów jest bardzo podejrzliwa i sprytna. Ogólnie ucieka od źródeł hałasu, zwłaszcza od łódek zanętowych. Tam, gdzie łowisko ma większą głębokość, tam użycie łódek daje lepsze wyniki (stanowiska 1-4), lecz na płytszej części im więcej się ich używa, tym gorzej. Stąd te próby podjeżdżania pod druga stronę. Sfrustrowani karpiarze gonią spławiające się ryby wyjeżdżając dalej łódkami, nie rozumiejąc, że o wiele skuteczniejsze jest kładzenie zestawów na danej linii, na przykład na 50-60 metrach. Podobnie płoszy też spodowanie. Samo uderzenie spoda czy spomba o wodę nie jest chyba tak złe jak samo ściąganie zestawu. Dla mnie zazwyczaj oznaczało to brak brań przez godzinę do nawet czterech, choć czasem brania zdarzały się szybciej. Tutaj oczywiście należy zauważyć, że są dni, gdzie ryba bierze bardzo dobrze, nie jest ostrożna, i wszelkie zestawy praktycznie łowią, bez znaczenia jak się łowi praktycznie. Co do inteligencji ryb - sprytny jest karp, ale nie jesiotr, których liczebność jest  w stosunku do karpi to szacunkowo  1:20, a nawet 1:30, a pomimo tego łowione są często, co wskazuje, że nie są ostrożne i mądre. W wędkarskich wynikach jesiotra łowiliśmy jako co drugą lub trzecią rybę!

Moja teoria jest taka, że warkot śruby łódki lub zwijany spod, robią hałas, którego ryba na tak obleganym łowisku chce uniknąć. Dlatego właśnie obserwowaliśmy przemieszczanie się ryb, i spławy najczęściej tam, gdzie nie ma zestawów, czyli bez wędkarzy. To świadczy o inteligencji ryb, i o tym, że nie jest ona wcale taka łatwa do złowienia. Jak się można domyślić, o wiele rzadziej wpada ona w pułapkę, gdy szuka jedzenia tam gdzie jest cicho! Dlatego plusk podajnika to coś co jej nie płoszy, wręcz zachęca do szukania, gdyż zdecydowana większość łowiących tam to ludzie z łódkami. Dowodem na to jest częstotliwość brań, które następują do 15 minut po zarzuceniu. Z moich obserwacji, co trzecie następuje właśnie po zarzuceniu. Jak to jest, ze nie mamy żadnych wskazań przez dwie godziny, a po przerzuceniu mamy rybe w ciągu kilku minut? One muszą reagowac na taki plusk! Nie było tak natomiast z posiadaczami łódek. Kto wie, czy też trzy wędki im nie przeszkadzają jeszcze bardziej! Bo to przecież jeszcze więcej hałasu! Chyba wląśnie łódka na wielu wodach powoduje, że ma się drastycznie gorsze wyniki. Wędkarze myślą, ze to jest wielki plus i skok w suteczności, a tak naprawdę może być na odwrót.


Amur złowiony w maju tego roku na Ochabach.

Kolejna rzecz to rozmiar i rodzaj przynęt, miksy oraz rozmiar podajników. Używanie podajników ESP 56 gramów dawało mi tyle brań co Piotrowi z klasycznym Drennanem. O ile jemu łowiło jedno ziarno kukurydzy, mi łowiły dwa. U niego hak miał wielkość 12, u mnie 4 lub 6, wyniki podobne. Działały nam podobnie smaki kukurydzy - anansowy, czosnkowy, truskawkowy czy gumy balonowej. Dodatkowo rodzaj miksu nie miał znaczenia (Piotr miał dwie opcje miksu 50/50), jak u mnie pelletów karpiowych Skretting 2 mm, czy mieszanki pelletów owocowych Stalomax. Tak więc kolor pelletów czy kukurydzy nie miał większego znaczenia. Wnioski co do skuteczności też są zaskakujące. O ile wafters w kolorze pomarańczowym o smaku brzoskwini i pieprzu u mnie nie dawał żadnych brań, Jędrzej łowił na niego dobrze, w tym największego karpia (14 kg)! Sprawdziły mi się pellety pikantna kiełbasa również, w ogóle chłopakom wchodziły ryby na różne rzeczy...  Znaczenie miał mocno sposób prezentacji, lokalizacja i donęcone miejsce - te rzeczy robiły grę. Po prostu - każdy z nas miał inne przynęty i miksy, i każdemu łowiło coś innego :) Gdy ryba była w łowisku, łowiła każda przynęta. Jak się odsunęła, nie pomagały żadne kombinacje, w tym alpejskie ;) Na pewno jednak ma znaczenie jakość miksu. Coś takiego jak zanęta MMM, solidne pellety na mączkach, to rzecz bardzo istotna. Podobnie jak częste zarzuty, na różne odległości i w różne miejsca. Oczywiście zmiana miejscówki to też oczywista opcja. Spławy wyraźnie pokazują gdzie jest ryba ;)

Tu należy jednak napisać o zestawach. Zdecydowanie Metoda dawała ryby. Ale nie każdemu. Ryba nie lubi podchodzić pod brzeg jeżeli jest presja, i trzeba mieć zasięg (oczywiście są wyjątki, bo gdy nie ma nikogo obok, warto tak łowić). U mnie zastąpienie podajników 56 gramów (stracone w 'walce') wagą 70 gramów obniżyło wyraźnie skuteczność. Nie ma natomiast różnicy czy łowimy z torebkami PVA czy z zanętą według mnie. Bardziej znaczenie ma sprzęt i sposób łowienia. Trzeba się dobrze dopasować. W moim przypadku zdecydowanie przesadziłem z wielkością haków. Miałem sporo pustych brań, nie chciało mi się wiązać wielkości nr 8 lub 10 (używałem nr 6 i 4) :P

To co mnie dość dziwi, to wygoda wędkarzy. Standardem wydaje się łódka zanętowa. Zanikają umiejętności, zaczyna się łowienie w sposób trochę bezmyślny. 'Karpiarstwo' dla wielu sposób na uzbrojenie się w pewne 'wyposażenie podstawowe' jakim jest łódka, tripod, kije i kołowrotki o dużej pojemności szpuli, używanie pewnych gadżetów, samo podejście ryby i wnioski schodzą na dalszy plan. Dla mnie na ten przykład łódka zanętowa oprócz pewnych sytuacji (zasięg, dostępność - np gałęzie nad brzegiem) to recepta na mniejsze wyniki.  Taki Piotr musi wzbudzać nie lada sensację :D Łowi sobie cienkimi patyczkami a kosi jak rybak siecią :) Jednak nie chodzi tylko o samą Metodę (tę też można wywozić), ale o jakieś wnioski, ilości nęconych rzeczy, wiara w kulki proteinowe i kopce kreta sypane z różnej maści ziaren, pasz czy pelletów. Zdecydowanie na łowisku Pod Borem wygrywa nie ilość, a jakość i taktyka. Szukanie ryb, kombinowanie z przynętami i ich kolorami (chodzi o szukanie czegoś co pasuje tego dnia rybom), częste zarzuty, to podstawa.


Łódka zanętowa wcale nie gwarantuje lepszych wyników. Często może je wręcz znacząco obniżyć!

Co mnie dość dziwi to fakt, że w UK karpiarze korzystają jednak z łódek o wiele mądrzej niż wędkarze w Polsce. Wykorzystują maksymalnie ich zalety, rozumiejąc jak to przekuć na sukces, często zanim zasiądą, szukają ryb i decydują się gdzie rozbić namiot, są gotowi się przemieścić, nęcenie i zestawy dopasowane są do ryb. Bardzo ciężko jest być skuteczniejszym z zestawami gruntowymi jak Metoda. U nas łódka stała się gadżetem, poniekąd wyznacznikiem statusu i przynależności do tych co 'wożą'. Na dodatek dość fatalnie dobierają ilości nęconych kulek, pelletów i ziaren, jakby wychodząc z założenia, że im więcej tym lepiej, nie analizując kiedy to przynosi wręcz odwrotne skutki do oczekiwanych. Jeszcze bardziej przerażają mnie umiejętności i wiedza wędkujących. Kto wie, czy nie powstaje swojego rodzaju grupa 'niewolników łódek zanętowych', którzy bez 'wywózki' nie będą umieli niczego złowić, którzy uzależniają się od takiego sposobu łowienia. Obym się mylił :) Bo przecież można by użyć łódki tylko do zanęcenia sobie miejsca, później tam dorzucać zestawami, nieprawdaż? Ale tak nie łowił tam chyba nikt...



Tak więc ja mogę podsumować swoje obserwacje w skrócie tak:

- hałas szkodzi i wyraźnie odstrasza rybę, powodując jej oddalanie. Łowiąc łódką na różnych odległościach, trudno o branie na linii 'krótszej'. Najlepiej jest łowić na jednej odległości, aby ryba mogła powracać do nęconego miejsca gdzie leżą zestawy,

- ryby jest na tyle dużo, że pojedynczy podajnik i jego plusk już może ją zwabić. To może działać o wiele lepiej niż na przykład nęcenie spombem i robienie dywanu zanętowego. Częste przerzucanie buduje daną miejscówkę, pomimo olbrzymich możliwości jaką maja tamtejsze ryby jeżeli chodzi o ilość pokarmu jaki mogą wchłonąć

- regularne zarzuty to podstawa, plusk lądującego podajnika ma dużą moc jeżeli chodzi o zwabianie ryby,

- dobrej jakości miks zanętowy czy pellety łowią bez różnicy raczej, ważniejsze jet dopasowanie się do ryb wielkością przynęt, i ich kolorem, wielkością haków, odpowiednie zatopienie żyłki lub sama konstrukcja zestawu,

- feedery to wcale nie gorsza broń niż karpiówki, często wręcz mają nad nimi przewagę, z racji łatwości z jaką się przerzuca zestaw, widzi obecność ryb, mając wskazania,

- nie trzeba wcale nęcić dużo. Ilość nęconego towaru nie przekłada się wcale na ilość łowionych ryb. Skuteczniejszym się wydaje używanie zanęt lub worków PVA, niż zestawów karpiowych z nęceniem kulkami. Ryba ma doskonały węch, a mielona drobno zanęta czy pellety 2 mm dają świetną woń, jakim nie dorównają kulki,

- bardzo dobrą taktyką jest szukanie miejsc odosobnionych. Im dalej od ciżby i presji wędkarzy, tym lepiej. Warto maszerować na drugą, znacznie przyjemniejszą stronę łowiska, niż stawiać na wygodę. Za każdym praktycznie razem lepsze wyniki mają ci co są na brzegu drugim.


A jakie są Wasze przemyślenia? Co sądzicie o łódkach zanętowych, czy też zauważacie jak często dają one o wiele gorsze wyniki niż po prostu feeder lub zestawy miotane ręką? Zachęcam do dyskusji! ;)
Lucjan

Kadłubek

  • Gość
Zgadzam się, że łódki to zmora bo jest paru takich co bez pontonu, łódki nie potrafią złapać ryby, co do nęcenia jakością też się zgadzam bo nie zawsze ilość a jakość chyba, że łowi się amury bo te to potrafią jeść bez opamiętania.

Plusk - takie coś daje też nęcenie kobrą ale komu się chce ;)
Trzeba też zwrócić uwagę, że czasem plusk wabi a czasem odstrasza. To zależy od łowiska.

Szukanie miejsc: to jest najważniejsze! Nawet cudowna zanęta (chyba ale na 99%) nie ściągnie ryby tam gdzie nie chce przypłynąć. Często, gęsto takie miejsca są pod brzegiem gdzie nikt nie łowi. Cisza spokój to coś co lubi ryba ale trzeba też targać "klamoty" po trudnym terenie i nie siedzi się 2 metry od samochodu co "boli" niektórych wędkarzy.

Ogólnie z obserwacji nawet rybek akwariowych można się sporo nauczyć: z góry ryba widzi wszystko jako zagrożenie i ucieka nawet jak się je karmi natomiast włożona ręka do akwarium już im nie przeszkadza chyba, że się je goni. ;)


Edit:
Zapomniałem o wielkości: w tym roku największe ryby dały mi i moim kolegom małe przynęty co poprzednio nie zawsze się sprawdzało ale ten rok jest dziwny. Pellety 8 mm, kulki 10 mm czy jedna sztuka kukurydzy a nie duże kulki. Dlaczego to nie wiem ale małe przynęty w tym roku kosiły. Kolor już nie jest tak istotny.

Offline Mateusz Kujawski

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 872
  • Reputacja: 40
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Drulity
  • Ulubione metody: method feeder
Podam na swoim skromnym doświadczeniu.
Łowiąc na łowisku Batorowka jeden Karpiarz przysiadl się obok mnie i ujął to tak " ja wsypuję do łódki 3 lub 4 puszki kukurydzy i wyprowadza swój zestaw i efekty mam 😆" siedząc od godziny 6 do 12 ja złapałem kilkanaście karpii w przedziale 2/5kg a on wraz z kolegą jednego karpia którego tak zacial że myślałem że Tytanica holuje. Siłowy hol wzbudza u mnie negatywne emocje wręcz się gotuje jak widzę z jakim impetem zacinaja ryby aby później się okazało że jest to karp 3/4kg. 😠
Kolejny przykład to lowisko "Zezuj"
Wybrałem się tam z braćmi 2tygodnie temu była to niedziela. Obok mnie również dwaj karpiarze. Jeden bodajże producent łodzi zanetowych. Na 7h łowienia dwa razy wjechał mi w zestawy 😠😠🤤
Wywozili spore ilości kul około 10lub15kg przez tak krótki okres. Ja spokojnie siedząc złapałem ponad 20szt karpi( waga 3/5kg)a oni zlapali jednego 6kg.
Wnioski wysuwają się same.. tyle i aż tyle w temacie.
🎣🎣🎣

Offline Mosteque

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 32 337
  • Reputacja: 1968
  • Płeć: Mężczyzna
  • MFT
  • Lokalizacja: Jaktorów
  • Ulubione metody: method feeder
Dobrze piszecie, Panowie.
Mnie najbardziej rozwala ten mit, że trzeba kilogramami kukurydzę nawalić, to ryby będą. Nawet jeśli będą, to trzeba niezłego fuksa, żeby akurat naszą przynętę wciągnęły...
Krwawy Michał

Purple Life Matters

Offline mjmaciek

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 15 050
  • Reputacja: 889
    • Galeria
  • Lokalizacja: Polska
  • Ulubione metody: feeder
Drogi Lucjanie niechce byc ukrzyzowany za nie pojscie z twoim torem myslenia.... ale pewnie tak bedzie ...
ALE... co z twoją opinia ze ryby nie mysla... nagle zmieniles zdanie po spedzeniu dwich dob na komercjii... klasycznej wannie.. lub jak to nazywaja potocznie burdelu....
...... so ry ale chce to zagadnienie poznac z twojej strony...

Po drugie nie kazdy kto ma łodke umie i łowi ryby.....
I to wlasnie ludzie na ochabach...

Po trzecie fenomen 60 mb druga strona..... zadna finezja lodkowcy wyworza na ta odleglosc i ryby tam lubia byc....

Co do przemieszczania rybki to wiele czynnikow.. ale pokazalem ci to dwa lata temu jak sie lowi gdu sie splawiaja ....

Co do wynikow uwierzcie ze sa osiagane o wiele lepsze od lowcow bez lodek ... przez lowcow z lodkami.... poprostu trzeba trafic na odpowiednia ekipe to za 24 godz potrafia 500 kg ryby wyjac bez problemu...

To napoczatek....
Maciek

Offline Mateusz Kujawski

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 872
  • Reputacja: 40
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Drulity
  • Ulubione metody: method feeder
Drogi Macieju.
Są "karpiarze" a KARPIARZE.
Według mnie w 90% Ci oto łowcy okazów z łódkami zanetowymi przybywają na zbiorniki komercyjne w celu pokazania że stać ich na taka łódkę tu wcale nie chodzi o łowienie ryb. Teraz się liczy tylko SZPAN. To moje zdanie.
Polamania
🎣🎣🎣

Offline mjmaciek

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 15 050
  • Reputacja: 889
    • Galeria
  • Lokalizacja: Polska
  • Ulubione metody: feeder
Drogi Macieju.
Są "karpiarze" a KARPIARZE.
Według mnie w 90% Ci oto łowcy okazów z łódkami zanetowymi przybywają na zbiorniki komercyjne w celu pokazania że stać ich na taka łódkę tu wcale nie chodzi o łowienie ryb. Teraz się liczy tylko SZPAN. To moje zdanie.
Polamania

Pełna zgoda !
Maciek

Offline mjmaciek

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 15 050
  • Reputacja: 889
    • Galeria
  • Lokalizacja: Polska
  • Ulubione metody: feeder
Cyt.Bo przecież można by użyć łódki tylko do zanęcenia sobie miejsca, później tam dorzucać zestawami, nieprawdaż? Ale tak nie łowił tam chyba nikt...

Zaskocze cie.... w łowieniu 2017 w moim wykonaniu to standard ...spombowanie zajeżdża mi plery....
Maciek

Offline Jędrula

  • Robinson
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 4 749
  • Reputacja: 379
  • Lokalizacja: Wodzisław Śląski
  • Ulubione metody: method feeder
Nie mam bladego pojęcia o łódkach zanętowych, ale jedno wiem na pewno! W dniu naszej wyprawy na Ochabach, ryby ewidentnie miały coś przeciwko łódkom. Jak to tam bywa, uczynni koledzy karpiarze z przeciwnego brzegu, nie potrafią znieść porażki i podpływają modelami pod łowiska wędkarzy z przeciwnego/drugiego brzegu.
Zaraz gdy wyjąłem karpia, koleś wyrzucił z łódki zestaw niedaleko mojego. Zapadła godzinna cisza >:O Ryby natychmiast przestały się tam walać, nawet ocierki nie było. Chyba Maćkowi powiedziałem o tym fakcie?
Potem wszedł mi kolejny karp, sytuacja identyczna, ale inny koleś zajechał parowozem.
Szkoda mi bardzo, że musiałem wieczorem w sobotę zmiatać do domu, bo bym tam jeszcze porządził.

Kadłubek

  • Gość
Czyli nie tyle łódki to zło co Ci co ich używają i się "wcinają".

Offline Jędrula

  • Robinson
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 4 749
  • Reputacja: 379
  • Lokalizacja: Wodzisław Śląski
  • Ulubione metody: method feeder
Czyli nie tyle łódki to zło co Ci co ich używają i się "wcinają".



Nie mam pojęcia, ale jak przepływali, to ryby zmiatały z tego miejsca.
I tak, te wcinanie :thumbup: O to chodzi głównie.

Offline mjmaciek

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 15 050
  • Reputacja: 889
    • Galeria
  • Lokalizacja: Polska
  • Ulubione metody: feeder
Jedrus bo 95 procent zawodnikow to leszczyki bez urazy dla leszcza...
Poprostu tak jak pisze Mateusz.
Szpan....
Klucz....
Powiedzmy ze metoda to pierwszy krag.... to metoda , lodka i odpowiednie eteamy to 3 krag.... zwracam uwage na gradacje.
Ja z tego sezonu jeste mega zadowolony ostatnie moje wypady na ochaby to za 10 godz czystego lowienia to spokojnie kilkanascie szt. Bez wysilku potem ide spac... z wysoelkiem lepiej na forum nie pisac ile mozna zlowic bo po co....
Maciek

Offline e-MarioBros

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 8 899
  • Reputacja: 413
  • Lokalizacja: Jaworzno
  • Ulubione metody: gruntówka + sygnalizator
Łowisko Pod Borem znam dość dobrze, łowiłem tam już co najmniej 30 razy w okresie kilku lat.
Znam też kilkudziesięciu wędkarzy co tam łowią, ponad 20 - dobrze.
Napiszę kilka swoich ogólnych wniosków w odniesieniu do tekstu Luka:

- hałas szkodzi i wyraźnie odstrasza rybę, powodując jej oddalanie. ---> hałas generalnie straszy ryby, ;) Ale od łódki, niekoniecznie.
Łowiąc łódką na różnych odległościach, trudno o branie na linii 'krótszej'.  ----> Niewątpliwie prawda
Najlepiej jest łowić na jednej odległości, aby ryba mogła powracać do nęconego miejsca gdzie leżą zestawy ---> Generalnie prawda, ale czasem trzeba szukać ryby.

- ryby jest na tyle dużo, że pojedynczy podajnik i jego plusk już może ją zwabić. To może działać o wiele lepiej niż na przykład nęcenie spombem i robienie dywanu zanętowego. ---> jeden ze sposobów, spomb też dobry i nęcenie dywanowe z łódki albo punktowe też dobre

- regularne zarzuty to podstawa, plusk lądującego podajnika ma dużą moc jeżeli chodzi o zwabianie ryby, ----> łódka też ma dużą moc zwabienia ryby
- dobrej jakości miks zanętowy czy pellety łowią bez różnicy raczej, ważniejsze jet dopasowanie się do ryb wielkością przynęt, i ich kolorem, wielkością haków, odpowiednie zatopienie żyłki lub sama konstrukcja zestawu, ----> mam inne wnioski, często pellety robią b. dużą różnicę, a przynęty działają też różne jeśli chodzi o wielkość i te 8 mm i jedno/dwa ziarnka kuku i kulki 20 mm
- feedery to wcale nie gorsza broń niż karpiówki, często wręcz mają nad nimi przewagę, z racji łatwości z jaką się przerzuca zestaw, widzi obecność ryb, mając wskazania, -----> prawda: znacznie lepsze wskazania brań, można stosować cieńsze żyłki, mniej spinek w czasie holu jak feeder jest w dobrych rękach

- nie trzeba wcale nęcić dużo. Ilość nęconego towaru nie przekłada się wcale na ilość łowionych ryb. Skuteczniejszym się wydaje używanie zanęt lub worków PVA, niż zestawów karpiowych z nęceniem kulkami. Ryba ma doskonały węch, a mielona drobno zanęta czy pellety 2 mm dają świetną woń, jakim nie dorównają kulki,
------> wszystkie te sposoby są dobre, dobre kulki (+ dobrze dobrana zanęta do łódki) w rękach dobrego karpiarza to także potężna broń i na Ochabach - widziałem to na własne oczy na tym łowisku

- bardzo dobrą taktyką jest szukanie miejsc odosobnionych. Im dalej od ciżby i presji wędkarzy, tym lepiej. Warto maszerować na drugą, znacznie przyjemniejszą stronę łowiska, niż stawiać na wygodę. Za każdym praktycznie razem lepsze wyniki mają ci co są na brzegu drugim. ------> często tak jest ale nie zawsze
;)

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 563
  • Reputacja: 1978
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Drogi Lucjanie niechce byc ukrzyzowany za nie pojscie z twoim torem myslenia.... ale pewnie tak bedzie ...
ALE... co z twoją opinia ze ryby nie mysla... nagle zmieniles zdanie po spedzeniu dwich dob na komercjii... klasycznej wannie.. lub jak to nazywaja potocznie burdelu....
...... so ry ale chce to zagadnienie poznac z twojej strony...

Po drugie nie kazdy kto ma łodke umie i łowi ryby.....
I to wlasnie ludzie na ochabach...

Po trzecie fenomen 60 mb druga strona..... zadna finezja lodkowcy wyworza na ta odleglosc i ryby tam lubia byc....

Co do przemieszczania rybki to wiele czynnikow.. ale pokazalem ci to dwa lata temu jak sie lowi gdu sie splawiaja ....

Co do wynikow uwierzcie ze sa osiagane o wiele lepsze od lowcow bez lodek ... przez lowcow z lodkami.... poprostu trzeba trafic na odpowiednia ekipe to za 24 godz potrafia 500 kg ryby wyjac bez problemu...

To napoczatek....

Maciek, moje uwagi odnoszą się do karpiarzy na podstawie tego co widziałem ostatnio wielokrotnie w Polsce, głównie na Śląsku. Absolutnie nie twierdzę, że karpiarze nie potrafią łowić, bardziej chodzi mi o pewien trend który teraz panuje, lub który ja zauważam, odwiedzając Polskę. Łódka zanętowa staje się nieodzownym wyposażeniem karpiarza, zarzucanie schodzi na dalszy plan, jest wywożenie. Mieszkam w UK i łowię co chwila obok karpiarzy, obserwuję ich. Jest wielka różnica w podejściu. Mało który nęci mocno, łódkę ma co trzeci może. Wielu zachowuje się niczym detektyw lub wyspecjalizowany łowca, szukający sposobu na przechytrzenie ryby. U nas natomiast z jednej strony jest lans i łowienie pośród banerów i flag, na 'najlepsze kulki świata', z drugiej łowienie bez przemyśleń, poprzez naśladownictwo. Tak jak rurka antysplątaniowa dla wielu feederowców to oczywista rzecz, tak dla wielu karpiarzy łódka to mus.
Sama łódka zanętowa ma wady i zalety. Zapewne na głębszej wodzie będzie się lepiej sprawować. Wcale nie twierdzę, że nie warto jej mieć. Bardziej, że ludzie stają się ich niewolnikami, i zamiast łowić skuteczniej, wchodzą w pewną ślepą uliczkę.

Co do samego łowiska, ciesze się, że tam łowiłem, bo kilka wypadów dało mi okazję coś zaobserwować i się czegoś nauczyć, wiele mi pokazałeś. Ten wypad dopełnił moje spostrzeżenia, zwłaszcza co do łódek i rozprzestrzeniania się ryb na łowisku tej wielkości. Myślę, że warto podnieść taki temat, zwłaszcza jeżeli jest spora grupa ludzi, goniących w pietkę :) Bo nie łowi wcale sama Metoda ani jakaś przynęta. To jest wypadkowa wielu rzeczy. Gorzej jak ludzie nie chcą się uczyć, natomiast próbują grać nie fair, podpływając zwłaszcza komuś kto łowi ryby, łódką. Zamiast pomyśleć.

Lucjan

Offline Mosteque

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 32 337
  • Reputacja: 1968
  • Płeć: Mężczyzna
  • MFT
  • Lokalizacja: Jaktorów
  • Ulubione metody: method feeder
Maciek, niepotrzebnie bierzesz takie uwagi do siebie. Łódki zanętowe to przydatne narzędzie dla ludzi, którzy potrafią łowić także bez nich. Wiadomo nie od dziś, czego dowody prezentujesz po każdej sesji, że jesteś świetnym wędkarzem. Więc jak ktoś pisze, o matołkach i ich sprzęcie, a tak się składa, że Ty też danego używasz (czy zanęty, przynęty, techniki...), to przecież nie jest to atak na Ciebie.
Krwawy Michał

Purple Life Matters