U mnie w hipermarketach (a przoduje w tym sieć Auchan) można znaleźć każdą rybę – sumy, karasie, leszcze, sandacze, szczupaki, miętusy (!!!), płocie… Dwa lata temu widziałem w sprzedaży naprawdę dużego suma – miał ponad 1,5 m. Leżał w plastikowej wanience w lodzie. Nikt go nie kupował. Ponieważ chałturzyłem nieopodal i bywałem w tym sklepie, to widziałem, jak po 2 tygodniach leżenia został poporcjowany – i nadal tak leżał. W końcu zniknął z dnia na dzień. Przypuszczalnie został przerobiony na jakąś paszę albo inną mączkę. Podobnie widywałem spore karasie pospolite (w ubiegłym roku). Prawdopodobnie wszystkie te ryby, które widywałem pochodziły z Wisły warszawskiej lub Zalewu Zegrzyńskiego, gdzie aktywnie jest prowadzona gospodarka rabunkowo-rybacka. Widziałem, że ludzie tych ryb nie kupują za bardzo, bo leżały i marniały (może poza sandaczem i szczupakiem, którego zawsze ubywało). Myślę, że nie ma popytu na większość ryb słodkowodnych, więc nie wiem dlaczego takie duże sklepy je kupują od rybaków. Pomijam fakt, że ryby z Wisły zawierają zapewne jakieś ogromne ilości szkodliwych związków chemicznych. Niemożliwe jest bowiem, aby rzeka, która niesie ze sobą gigantyczne ilości zanieczyszczeń chemicznych – przede wszystkim pestycydów i bifenyli, które charakteryzują się bardzo dużą trwałością, „produkowała” ryby, które ich nie zawierają. (Trzeba zdać sobie sprawę, że Wisłą niesie w sobie chemię z pól i miast z około 2/3 powierzchni Polski!!! – z rowów melioracyjnych do strumyków, ze strumyków do potoków, z potoków do rzeczek, z rzeczek do większych rzek, a z rzekami do Wisły, podobnie kanalizacją wszystkie sole po zimie lecą do Wisełki, ale innych śmieci też sporo – i to wszystko w efekcie do Bałtyku).
Daniel poruszył też kwestię ryb morskich i hodowlanych, w tym sposobu ich karmienia. Znalazłem ciekawą stronę, na której przedstawione zostały badania ryb morskich z Bałtyku i tych importowanych z Chin oraz hodowlanych w Polsce i w Chinach. Podane są też, między innymi, normy jakie powinny spełniać ryby, aby były bezpieczne dla zdrowia.
http://www.rybynapolskimrynku.pl/2010/10/konsumpcja-ryb/Zawsze sobie myślę jednak, że czym innym jest żywność bezpieczna, a czym innym żywność zdrowa.
Daniel, jakiś czas temu będąc na zakupach w hipermarkecie zakupiłem świeżego dorsza w cenie dwukrotnie niższej od karpia. Najlepsze było to, że ten karp był w cenie halibuta
Jak wszyscy dobrze wiemy na świecie karp jest uznawany za rybę niejadalną, a halibut jest przysmakiem
Hmmm, może ten halibut to flądra z okolic Fukujamy?