Na koniec łowienia wszedłem do wody. W miejscu gdzie łowiłem było 50cm wody. Zwykle jest tam półtora metra. Jak nie spadnie deszcz, to będzie bardzo, bardzo słabo. Ale do rzeczy:
Ranek godzina 4:40 melduję się nad Bzurą.
Na haku pinka i melduą się rybki, których nigdy tam nie było. Ukleje
Jak na hak szła kukurydza, brania kończyły się, mimo usilnych prób podskubywania widocznych na szczytówce.
Wycofały się nawet płocie, o leszczach nie wspominając. Pewnie są w górze rzeki, obok progu wodnego, gdzie jest dużo głębiej i więcej tlenu.
Koło 9:00 jedno mocniejsze branie i w podbieraku melduję się fajny 26 cm jaź.
Wytrzymałem do 10:00. Za to miałem kontrolę PSR. Dwie w odstępie 10 minut. Chłopaki znowu prężnie działają. Tak trzymać.
Wysłane z mojego SM-G960F przy użyciu Tapatalka