Opis trzech ostatnich wyjazdów nad wodę.
21 czerwiecWyjazd z młodszym kuzynem nad pobliską komercję - młodzieniec męczył mnie miesiąc i z okazji zakończenia roku szkolnego pojechaliśmy około 15 nad wodę. Łowiliśmy na dwa kije, jeden spławiczek i zabawa z mniejszymi rybkami, druga wędka to cięższa metoda z "nowością" w moim arsenale, bardzo szybko pracująca kuleczka TomFish Baits o zapachu Truskawka-Ananas. Złowiliśmy łącznie ok. 30 ryb w niecałe 3 godziny, dominowały karasie do kilograma na kukurydzę na spławiku, do tego 3 małe bonusy na kulkę oraz 1 spinka konkretnej ryby po ok. 30 minutach holu. Młody bardzo szybko ogarnął o co chodzi i po ok. 15 minutach już praktycznie nie dotykałem wędek - za wyjątkiem splątań i tej spinki gdzie po 2 minutach ciągłej jazdy z hamulca przejąłem wędkę. Wypoczynek pełną parą!
26 czerwiecNiesamowity upał, 35 stopni - i wariat jadący nad wodę w miejsce, gdzie nie ma cienia. Na szczęście jest parasol, więc dałem radę. Znów ta sama woda, tylko nastawienie inne - raczej na większe sztuki oraz tym razem trzy kije. Po rozpakowaniu całego majdanu strzał w kolano - zapomniałem maty
Na szczęście mięciutka trawa jest nad całym łowiskiem, więc nie wracałem już po nią. Na pierwszy kijek poleciała kuleczka Solar - Quench 15mm, na drugi pellet Sonubaits - Spice Sausage 14mm, na trzeci wspomniana już kulka Truskawka-Ananas 15mm od TomFish Baits. Pierwszy odjazd nastąpił po 10 minutach, gdy jeszcze krzątałem się przy stanowisku, kilkanaście minut holu i na truskaweczkę wpadł śliczny, 85 centymetrowy pełnołuski, ważący 9,4kg. Ze względu na brak maty, brak wędkarzy wokół, cała akcja była bardzo szybka, ważenie, zdjęcie i po 2 minutach rybka wróciła do siebie.
Nie zdążyłem jeszcze nawet zarzucić ponownie wędki a na SS delikatne podszarpywanie, bombka zatańczyła sambę, zacięcie i od razu strzała do góry - malutki jesiotr, który nawet nie był zmierzony, zdjęcie i do wody.
Po ponownym zarzuceniu chwila dla relaksu - przyjechał w końcu jakiś wędkarz, więc podreptałem 15 metrów żeby zamienić parę słów. Podczas dosyć długiej pogawędki zauważyłem że po wodzie sunie moja żyłka - sygnalizator zaczął bzikować i postanowił tym razem nie zadziałać. Ponownie truskawka/ananas dała piękne branie zakończone holem kolejnej pięknej ryby. Tym razem już mając kołyskę sąsiada, udało się zrobić ładniejsze zdjęcie. Karp ważył 7,1kg i miał 75cm. Była 17:30 a ja miałem już 2 piękne karpie, jesiotra i piękną opaleniznę
Po tym braniu nastąpiła cisza do około 20. Najpierw odjazd na truskawkę i spinka, później dwa mniejsze karpie na Spicy Sausage oraz jeden maluszek na truskawkę.
O 22 zwinąłem manatki i pojechałem do domu. Kluczem do złowienia ryb były tego dnia najpewniej szybko pracujące przynęty - koło 19 zmieniłem Solara na Rapid Baits - Scopex i również cisza.
29/30 czerwca Nocka wraz z tatą nad pobliską wodą PZW. Woda, na którą mało kto jeździ bo "sumiki na wszystko i poza tym nic nie bierze, szkoda czasu". No cóż, nie będę się przecież wykłucał z dziadziusiami, tym bardziej że zarybiono 3 tygodnie temu licencję z pobliskiego koła potężnymi, 35cm karpiami i dziadziusie łapią tam te karpiki. Mamy sentyment do tej wody, wiemy że ryba tam jest - co zresztą udało się potwierdzić.
Nad wodą byliśmy przed 20. Doświadczenie podpowiedziało nam umieścić 2 wędki na sporym, płytkim blacie na środku stawu. Trzecią wędką był spławik tuż wodną roślinnością niedaleko brzegu, a czwarta poleciała w miejsce, gdzie podczas rozpakowywania się zauważyliśmy ładne spławy - na najgłębszym rejonie zbiornika. Na dwie wędki poleciała kulka Truskawka/ananas, na dwie kukurydza konserwowa. Na spławik rzeczywiście brały ciągle te sumiki ale między tym trafiały się leszcze pod 40cm oraz karasie pod 30. Ok. 21:30 pierwszy odjazd na kulkę i 55 centrymetrowy golas zameldował się w podbieraku - szybkie buzi i do wody. Na nasze nieszczęście, akurat dzisiaj na wodą był jakiś dziadziuś. Od 22 do 23 CIĄGLE dzwonił do swoich przyjaciół wędkarzy, czy coś się dzieje, meldując że na łowisku XXX w tym miejscu złowiono karpia. Siedział po drugiej stronie, wiatr wiał w naszą stronę i wszystko słyszeliśmy. Oczywiście wcześniej dwie jego wędki poleciały w te same miejsce gdzie udało się karpia złowić
Na szczęście po tych telefonach zasnął i gdy obudził się koło 1 w nocy to zebrał manatki do domu...
Do 3 w nocy brały tylko sumiki, karasie oraz leszcze - 15mm kulka nie robiła na nich wrażenia. Później zaczęło się - jak na tą wodę - prawdziwe "eldorado". Podwójne branie na kulkach zakończone spinką i kolejnym, 55 centrymetrowym karpiem. W międzyczasie na jednej z wedek zamiast kukurydzy poleciał pellet 12mm rum-kokos od Meusa. Przed 4 branie właśnie na rum i kolejny, 52cm karp. Później dwa karasie na kuleczki po 36cm oraz spinka kolejnego na rum. Ok. 5 nastąpił potężny odjazd na kulkę. Gdy podniosłem kij, to rybka płynęła swoim równym tempem ciągle wysuwając żyłkę z kołowrotka. Zatrzymała się w roślinności po drugiej stronie i choć udało się ją stamtąd wyprowadzić i podciągnąć, to kolejny odjazd skończył się zaparkowaniem w roślinności już na stałe i w konsekwencji spinką. Podejrzewamy, że był to jeden z większych amurów, które regularnie pokazują się pod powierzchnią przy ładnej pogodzie.
Później udało się złowić jeszcze dwa karpie na kulkę i pellecik - jeden z nich zresztą okazał się "ponadwymiarowy" gdyż miał 70cm. Gdy sumiki zaczęły żarłocznie pożerać wszystko, spakowaliśmy się do domu. Biorąc pod uwagę opinie ogółu na temat tej wody, to wynik 4 karpi, kilkunastu karasi i leszczy a także 3 spinki należy uznać za cud. Niestety - mięsiarze już "wiedzą" że coś się dzieje i mamy obawy że to może być koniec naszych przygód na tej wodzie. Tym bardziej, że rano ktoś podpatrywał z daleka jak wypuszczamy karpia.