Katowickich wędkarzy lepiej trzymać w bezpiecznej odległości. Niech sobie zabierają w katowickim
Albo zapłacą pełną składkę.
W tym roku spotkałem z Mateo na wodzie opolskiego okręgu w Dziergowicach dwóch wędkarzy z o.katowickiego - górników. Jeden pitolił nam przez chyba godzinę, czego to nie łowił, na co, jakie ryby, których to w życiu nie widzieliśmy (takie duże - leszcze 2-3 kilo). Oczywiście było o zabieraniu, łowieniu nieprzepisowo... Na koniec dziwił się, że w tym roku tak słaby mają sezon z kumplem (a był koniec maja), nic nie brało im ładnego. Geniusz...
Widzisz - takich wędkarzy lepiej trzymać na wodach bezrybnych lub słabych. Niestety - płacąc mało w Opolu, ograbiali oni wody. Płacąc pełną składkę przynajmniej iluś się powstrzyma.
Pomyśl jaki jest interes okręgu opolskiego mieć porozumienia z Katowicami? To jak lisa wpuścić do kurnika.
Czyż wszystkie wody dzierżawione przez PZW nie należą do Wszystkich wędkarzy PZW
To można przeinaczyć na 'wszystkie ryby nasze są'
Tak to rozumie wielu wędkarzy z okręgu katowickiego.
Ja nie jestem przeciwko wędkarzom jako takim, ale przepisy plus obyczaje niszczą wody (operaty plus limity). Opole ma jedne z najrybniejszych wód w Polsce (oczywiście kiepskie, ale na tle innych jeszcze OK), lepiej aby tak zostało. Chcesz do Opola? Płać! Poczytaj o porozumieniach we Wrocławiu - jak na tym wyszedł okręg wrocławski. Dając możliwość łowienia wędkarzom z innych okręgów pozbyli się sporej ilości ryb.
Ja i tak nie wierzę, że tacy 'górnicy' nie odbiją sobie zapłaconej kwoty. Wezmą ile wlezie, do tego jeszcze jak mogą to zakłusują (przykład podany przez Mateo - gość na Turawie łowiący na 10 wędek w nocy, zabierający nawet do kilkunastu sandaczy na sesję). Dlatego wszelkie porozumienia są niekorzystne dla Opola.
Sam okręg katowicki ma i tak się nieźle - ma sporo ludzi i sporo kasy, może wykonać wiele ruchów, bo ma czym. Powinni oni więc dbać o wody, mają środki. Wędkarze zaś sami niech działają aby było lepiej. Niech pójdą po rozum do głowy, niech zadziałają w kole, wywrą wpływ na władze aby coś zrobiono. Ostatnio dochodzę wręcz do wniosku, że muszą sami zrozumieć, że zabierając zbyt wiele niszczą i degradują. NIestety, jak widać ciężko o to aby myśleli. Wielu właśnie w pościgu za mięsem będzie niszczyć kolejne wody, te coraz dalej od domu. Jeżeli można im to utrudnić (wyrybianie) jakoś - to super!
A tak na marginesie. Czas aby powstało jakieś pozwolenie połowu 'no kill'. Tacy wędkarze, wypuszczający ryby powinni mieć możliwość łowienia na wodach innego okręgu za friko, lub za jakieś symboliczne pieniądze. Bo hasło, że wszystkie wody są wędkarskie to recepta na ostateczny kataklizm. To pachnie mi pomysłem na jedną opłatę na wszystkie wody w Polsce. Czyli przepis jak dobić te wody co mają jeszcze jakiś potencjał.