Kiedyś myślałem, że podwyższenie składek pomoże naprawić stan polskich wód. Myliłem się i to mocno. Badania akt spraw sądowych z rejonu Mazur mi pokazały, że błądzę (kiedyś nawet odrębny temat wrzuciłem o tym tu na SIG). Polska to jest taki dziwny kraj i po prostu cała rzesza ludzi nie będzie płacić składek i będzie łowić bez zezwolenia, czyli po prostu będzie kłusować. Brak powszechnej kontroli im to umożliwia. A i u nas bez względu na status społeczny kłusowanie zawsze będzie w modzie. Taka mentalność z poprzedniego systemu. Taki homo sovieticus. Skoro mogę mieć coś za darmo, to po co mam za to płacić. Przecież i tak nikt nie patrzy na to co robię.
Arek, spróbuj kłusować na Dzierżnie Dużym, Malinie lub Śródlesiu 2 w Opolu
Jest to bardzo ryzykowne... Dlaczego na Kanale Gliwickim przy Dzierżnie Dużym można połowić piękne ryby? Bo tam można trafić na kontrolę SSR z Dzierżna, dlatego wędkarzy tam mało, wolą siadać w innych miejscach
Jeżeli dane koło opiekuje się wodą tak jak powinno to się robić, problem kłusownictwa jest dużo mniejszy. Dlatego tak ważne są zmiany w okręgach i kołach, aby przeznaczyć kasę na SSR, tak aby zapewnić odpowiednią ochronę danych wód. Tego się obecnie nie robi, dlaczego? Wg mnie wąsata sitwa nie jest nastawiona na wprowadzanie 'nowego', wielu z tych dziadków kłusuje lub nie chce aby karać ich kumpli. Dlatego jest przyzwolenie na łamanie regulaminu w PZW. Zmienić to można właśnie oddolnie, bez liczenia na władze PZW. Przykład ochrony wód no kill pokazuje, że to działa, dlaczego więc tego nie powielać? Bać się, że emeryci odejdą? Dokąd? Chyba na tamten świat
Bicie w limicie w takim wymiarze jest możliwe tylko na PZW. Więc nie odejdą ale będą sarkać. I tu trzeba się właśnie im postawić, pokazując, że nie można degradować wód w nieskończoność. Można też stosować odpowiednie rozwiązania, o jakich pisałem wyżej lub też po prostu wpuszczać do kilku wanien karpiowych kilka razy w roku rybę większą, tak aby tacy ludzie mieli coś w zamian. Zarybienie kilowym karpiem pod koniec kwietnia odwróciłoby uwagę wielu od szczupaka, tak więc można przenieść presję z gatunków cennych na karpia. Na takich wodach zaś mocne kontrole i limity powodowałyby, że dziadki musiałyby się napracować aby akwen oczyścić z ryby.
Gdyby SSR współpracowała ściśle z PSR lub na odwrót, PSR z SSR, to wtedy można podzielić się odpowiedzialnością, i uwagę skierować odpowiednio - PSR na rzeki i akweny mniej chronione, zaś SSR na wody swoich kół. A od czasu do czasu robić wspólną operację, kontrolę 'nalot', gdzie mieszane patrole SSR i PSR (aby można było karać na miejscu i szybko) mogłyby w liczbie np. kilku par szybko wpaść na daną wodę w kilku miejscach i przetrzepać tam łowiących. PSR miałby niezły skok w statystykach, zaś SSR cieszyłaby się z efektów. I recydywistów należących do PZW potem móc wywalić ze związku, tak aby usuwać tę gangrenę aby nie zarażała innych. Na mięsiarzy z 4 i więcej wędkami padłby blady strach. Bo bez PZW gdzie mogliby łowić? Czym innym jest też łamanie regulaminu, a czym innym łowienie bez pozwolenia.
I teraz pytania za 500 punktów
Dlaczego się tak nie robi? Jeżeli upadnie PZW, gdzie byłoby lepiej, przecież problem pozostałby ten sam?
Problem się nie zmieni jeżeli upadnie PZW. Po prostu trzeba pójść i zagłosować na tych co myślą o wędkarzach nie zaś o synekurach. Trzeba oddać głos. Wtedy można uzyskać bardzo dużo, bez radykalnych i mega ryzykownych rozwiązań. Wg mnie jeżeli w takim okręgu katowickim będzie z 10 wód no kill, to wtedy każdy na tym skorzysta. Do tego istotne jest aby odchudzić władze okręgu zaś wzmocnić finanse kół wędkarskich, które powinny same decydować o własnych wodach. Trzeba zmniejszyć 'koryto', bo obecnie pasie się przy nim masa świnek. Sam okręg katowicki ma podobno gruba kasę na koncie, bardzo grubą. Dlaczego jej nie wykorzystać, na ichtiologów, szkółki wędkarskie, wspomaganie kół i danych projektów? To ciekawe, że są okręgi co siedzą na grubej forsie. Wg mnie jest to idiotyczne, gdyż wody wymagają wielkich inwestycji, chociażby w ichtiologów. Jeden ichtiolog okręgowy nie jest w stanie zrobić nic więcej niż absolutne minimum - papierkową robotę związaną z dzierżawami plus ogarnięcie operatów i zarybień, nawet to to już zbyt wiele jak na jeden etat.