Mnie osobiście nic tak nie wk....ia jak syf nad wodą. Nieliczona ilość petów, to po prostu odruch wymiotny... Pozostawione żyłki i plecionki to koszmar. Raz za jednym z fajnych jezior spotkałem, się z niezliczoną ilością petów, jakby ktoś opróżnił popielniczki z pubu, to do tego żyłki i plecionki... W do datku podczas wędkowania miałem zaczepy na plecionce urwanej przez łowców karpi. Jakaś paranoja żeby ryby tracić na plecionce..... Wytargałem te plećkę kijem karpiowym i zwinąłem z 130m plecionki wyglądającej jak sznurek... Dobrze że miałem podajniki zablokowane to odzyskałem wszystkie, a było ich 4....
Porwane plecionki to wręcz kosmiczna pułapka, bo plecionki bardzo wolno się rozkładają. Nie dziwi Mnie fakt że np na Jeziorze Miłoszewo jest zakaz używania plecionek.
Syf nad polskimi łowiskami, to plaga i jak byłem strażnikiem SSR to nie tyle co kontrolowałem wędkarzy ile naciskałem na pozostawienie po sobie porządku...Na kontrolach często nawet nie sprawdzałem kart , ale nawet dawałem worki, by wędkarze sprzątali brzegi łowisk ze śmieci zostawionych przez innych "wędkarzy".
Niebywały syf nad wodą jest 100% czynnikiem do śmierci, lub zniekształceń zwierząt żyjących w tej okolicy...