O kurcze, Fisha współczucie
Graty Panowie za śliczne ryby (zwłaszcza Marcin Ty porządziłeś
) Widać, że idzie wiosna i lepsze czasy dla nas wszystkich.
My również z Jędrzejem dzisiaj wyskoczyliśmy na rybki. Celem była Odra. Niestety dwie godziny z feederami nad tą piękną rzeką nie przyniosło nam nawet jednego brania.
Jędrzej, który nie cierpi siedzieć bezczynnie, zaproponował przenosiny na żwirownię. Mi do końca nie było to na rękę, ale przystałem na jego propozycję.
Po przenosinach postanowiliśmy zająć wschodni, nawietrzny brzeg, gdzie spychana była nagrzewająca się górna warstwa wody. Zarzuciliśmy po dwa feedery. Jeden z Metodą, drugi z klasycznym koszykiem. Trzeba przyznać, że nie oczekiwaliśmy jakiś spektakularnych wyników po tym co spotkało nas nad rzeką i mając w pamięci fakt taki, że ciśnienie od wczoraj leciało na łeb na szyję.
Do około godziny 14 ryby nie chciały współpracować w miejscach, w których lokowaliśmy zestawy (Jędrzej w płytkiej zatoce po jego prawej stronie, ja na stoku pod brzegiem). Odsunęliśmy się zatem z zestawami dalej w kierunku środka zbiornika, na głębszą wodę.
I to był strzał w dziesiątkę. Znaleźliśmy ryby. Do godziny 18-stej wpadło kilkanaście ryb, w tym kilka przyzwoitych płoci, małych jazi, śliczna wzdręga i dwa karpiki. Trzeci holowany przeze mnie zaparkował w trzcinach, po czym na całe szczęście dla niego nie zerwał żyłki, ale się spiął. Z powodu cieniutkiej żyłki nie byłem w stanie go zatrzymać siłowo.
Poza karpiem Jędrzeja, który pobrał na Metodę (kuku z Cukka), reszta ryb została złowiona na zestawy z tradycyjnym koszykiem.