Dzis rano zerwalem się o 6, aby chwilę po siódmej zameldować się na lokalnej wodzie PZW. Na kilku miejscówkach siedzieli ludzie, ale dziwnie mało jak tak pięknie zapowiadający się dzień. Niestety na mojej także, więc postanowiłem rozłożyć się kawałek dalej. W miejscu, gdzie będę miał w zasięgu głębszą i płytszą wodę.
Postawiłem na dwie mieszanki. Jedna, którą stosowałem na mini zlocie pod metodę, drugą był miks trapera płoc sekret i leszcz czerwony podane w stosunku 1 do 3 w ziemi.
Metoda na 50 metr, a klasyk na 35. Klasykiem znalazłem twardy blat, co w tak zamulonym łowisku zakrawało na cud.
Na początek rzuciłem jeden koszyk, aby przerzucać najczęściej co 10 minut. Dużo ziemi, kilka białych delikatne podciąganie zestawu.
Po 3 rzucie mocne branie i w podbieraku melduję się pierwszy leszczyk koło 30cm.
Metoda niestety bez efektu.
Koło godziny 9:30 zaczęli przyjeżdżać inni wędkarze. Okazało się, że to ci, którzy rano wybrali rzekę. Ludzi pełno, rybia aktywność zerowa. Warunki także się zmieniły. Rano była flauta, a teraz zerwał się wiatr. Najpierw w twarz, później na prawo, jeszcze później na lewo... masakra.
Brania ryb na szczytówce zamieniły się ze decydowanych, na lekkie pojedyńcze pociągnięcia czasem pół, czasem centymetrowe. Przy tak zmiennym wietrze, prawie niezauważalne. Metoda zamieniła się
W klasyka i wylądowała na 10m. Nadal zostałem przy jasnej metodowej mieszance, która dała leszcze już w drugim rzucie.
W pewnym momęcie szczytówka delikatnie drgnęła. 10 sekund przerwy i znowu jakby obtarcie. Ręką na wędce i w momencie przygiecia zacinam. Ryba zdecydowanie inna. Lepiej walczy, pływa w prawo, lewo. Hak 18 na przyponie 0.13 wymusił dłuższą zabawę i po paru ładnych minutach moim oczom ukazał się lin lekko ponad 40cm. Pływał już po powierzchni i straciłem czujność sięgając po podbierak. Wykorzystał tę chwilę i zaparkował w krzaczorach pod moimi nogami. 3 razy miałem go w podbieraku, lecz za każdym razem przez zaczep i badyle nie mogłem go wyciagnąć. Przy czwartej próbie wypiął się i tyle go widziałem. Łapy sie trzęsły przez nastepne 15 minut. Stary cwaniak.
Łowienie skończyłem koło 12 z rewelacyjnym wynikiem, bo oprócz jednego tyczkarza miałem kontakt z rybą a dokładnie 13.
Wysłane z mojego SM-G960F przy użyciu Tapatalka