Arek pamiętam. Mój pierwszy bambus miał takie dwa białe pierścienie i na nich mocowało się kołowrotek "trejkotke" (o stałoszpulowcu to można było sobie pomarzyć, nawet Mikołaj nie chciał przynieść), ale myślałem że to było, bo nic innego nie było wtedy w sklepie. Strasznie się ruszał, wkurzało to ciągłe przekręcanie go.
Myślałem, że to już przeżytek.