Pięknie łowicie. Ja dziś próbowałem na Bzurze w całkiem nowym miejscu.
Przyjechałem o 12:00 licząc na wyższą temperaturę. Niestety autko pokazało +1'C.
Szybko się rozłożyłem ze sprzętem i chwilkę przez rzekę pogadałem ze spinningistami. U nich brań zero od rana.
Łowiłem w środku nurtu koszykiem 70g, oraz pod drugim brzegiem 45 gramowym.
Do środka mieszanka ze szłuszną porcją pinki. Pierwsze branie dopiero po godzinie.
Po kolejnej godzinie dodałem do mieszanki wygrzebane z dna kosza aromaty wanilii, oraz prażonej konopii. Dało to pierwszą płoteczkę
Dopiero wygrzebana patyczkiem z butelki lava bloodworm pozwoliła dołowić następne płoteczki. Całe 4. Brania praktycznie nie widoczne. Kupa śmiecia czepiała się żyłki.
Po 3 godzinie nie dało się łowić. Mżawka co chwilę zmieniała się w deszczyk, aby po 2 minutach powrócić do swojego wyjściowego stanu. Nogi tak dygotały, że nie wiedziałem, czy to brania, czy dreszcze. Wytrzymałem do 15:40 łowiąc ostatnią płoteczkę.
Zmarnowałem około 6 brań, lecz co gorsza zaliczyłem koło 10 spinek. W tym 2 naprawdę fajne sztuki w granicy kilograma. Niestety nie wiem co było przyczyną. Ryby poprostu potrafiły spaść w najmniej spodziewanym momencie. Haki oczywiście bezzadziorowe.
Wynik końcowy to jeden mikro kleń, oraz 6 płoteczek.
Wysłane z mojego SM-G930F przy użyciu Tapatalka