Autor Wątek: Wędkarze! Szanujmy się nawzajem. Temat pod dyskusję  (Przeczytany 31041 razy)

Offline Wonski81

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 700
  • Reputacja: 933
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Tarnowskie Góry
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Wędkarze! Szanujmy się nawzajem. Temat pod dyskusję
« Odpowiedź #45 dnia: 04.04.2019, 17:30 »
KIM  WY JESTEŚCIE, ŻE UZURPUJECIE SOBIE PRAWO NAZYWANIA INNYCH WĘDKARZY W POGARDLIWY SPOSÓB???
....
Przyszłością :)

Proszę by autor tych wszystkich, gorzkich słów, zwrócił oczy swej przenikliwej percepcji na siebie i swoje pokolenie.

Czy my, młodsze pokolenie, łowiące karpiki na komercjach, nie jesteśmy czasem owocem działań Twoich i Twojego pokolenia?
Naprawdę sądzisz, że wolimy łowić handlowe karpie w basenach 100x100m, zamiast rodzimych, szlachetnych ryb w rzekach i jeziorach, w pięknych okolicznościach przyrody?
My przez dziesiątki lat wytłukliśmy ogromne stada pięknych gatunków?
Hm...?
Może po prostu, żeby mieć jakikolwiek kontakt z większą rybą wybieramy komercje i samojebki?
Jesteśmy zatem wrogiem, czy owocem działań poprzednich pokoleń?
 

Może i jesteś dobry w prowokacjach, manipulacjach i graniu na emocjach. Na pewno jednak nie tak dobry jak mój stary, więc ze mną Ci tak łatwo nie pójdzie :-[
Czesiek

Offline Jędrula

  • Robinson
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 4 749
  • Reputacja: 379
  • Lokalizacja: Wodzisław Śląski
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Wędkarze! Szanujmy się nawzajem. Temat pod dyskusję
« Odpowiedź #46 dnia: 04.04.2019, 17:37 »
Czesiek :flowers: :flowers: :flowers:

Offline Mosteque

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 32 518
  • Reputacja: 1977
  • Płeć: Mężczyzna
  • MFT
  • Lokalizacja: Jaktorów
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Wędkarze! Szanujmy się nawzajem. Temat pod dyskusję
« Odpowiedź #47 dnia: 04.04.2019, 17:54 »
Czesiu, bo Ci cukier skoczy ;D

 :bravo: :bravo: :bravo:
Krwawy Michał

Purple Life Matters

Offline tomasz 38

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 6 965
  • Reputacja: 545
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Wędkarze! Szanujmy się nawzajem. Temat pod dyskusję
« Odpowiedź #48 dnia: 04.04.2019, 17:58 »
Słusznie prawisz Czesławie :beer: :bravo:

Offline kALesiak

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 638
  • Reputacja: 86
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Wędkarze! Szanujmy się nawzajem. Temat pod dyskusję
« Odpowiedź #49 dnia: 04.04.2019, 18:02 »
Czytam i czytam, i im dalej, tym mniej rozumiem...

W życiu bywają tzw. problemy wyssane z piersi Matki i tzw. problemy wyssane z dupy (chyba że ktoś jest dosłowny i ssał hemoroidy, to niech się podzieli wrażeniami)...

ŚP. jaj (Jacek S. Jóźwiak - info dla tych młodszych) napisał na swoim i ówczesnego aliensa portalu, że: "Asertywność. Cały regulamin forum." I w tym tkwi wg mnie niezaprzeczalna mądrość, bo ona dąży ku nazwie nadrzędnej, którą jest PRZYZWOITOŚĆ.

Przyzwoity człowiek ustąpi miejsca starszej pani w autobusie, choć nie wynika to z prawnych uregulowań. I nie robi z siebie bohatera. Tak myślę. A wzajemne epatowanie się nazewnictwem wędkarzy (tych "gorszych") w internecie, ich ocena, to trochę lipa.

Młodym wojownikom podpowiem: Nie obrażaj starego dziada-mięsiarza. Powiedz tylko, że: "Myślałem, że nauczy Pan mnie łowić ryby, a Pan je tylko zabija. A przecież Pan jest najbogatszy w bloku."

Są różne ścieżki w życiu. Najgorszymi są te, które deprecjonują oponenta  8)


 

Offline mjmaciek

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 15 232
  • Reputacja: 895
    • Galeria
  • Lokalizacja: Polska
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Wędkarze! Szanujmy się nawzajem. Temat pod dyskusję
« Odpowiedź #50 dnia: 04.04.2019, 18:57 »
Czesiek :thumbup:.
Ja już osobiście na tym forum w tym temacie wiele napisałem.
Ale że znowu kursuje po wodach pzw mam doczynienia z osobami starszymi.... 8) i żygać mi sie chce jak widze całe to towarzystwo.
Powiem tak stosunek tych ludzi do pasji polega na tym by pasja w 100 % sie wzróciła ( czyli opłata za karte)
Im większe , im więcej przez tych ludzi złowionych ryb powoduje u nich zadowolenie. Wszystko co złowią zabierają by zjeść.
Nic nie pomoże z nimi dyskusja , w dupie mają regulaminy.... działaja jak grupy zorganizowane informują się o kontrolach etc...
Nic z tą patologia nie zrobimy i tyle.
Liczę na naszych strażników aby wyłapali tych kłusoli pasjonatów białka.
Maciek

Offline Stary Baca

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 552
  • Reputacja: 222
  • Płeć: Kobieta
  • Lokalizacja: Warszawa
Odp: Wędkarze! Szanujmy się nawzajem. Temat pod dyskusję
« Odpowiedź #51 dnia: 04.04.2019, 20:08 »
Funkcjonują, na tym forum też bardzo często, różne nazwy pogardliwe dla wędkarzy biorących ryby: gumofilce, mięsiarze, leśne dziadki, itp.

To nie są obraźliwe określenia - to są określenia jak najbardziej obrazowe.. Znałem kilku którzy byli dumni z określenia "mięsiarz" - sami się tak z lubością nazywali i byli z tego niezmiernie dumni.
Jak ich poznać? Liczą wszystko "na kilo" i "ile kilo"  jest najważniejsze.
Tak samo jak są dumni niektórzy działacze pzw z określenia "leśne dziadki" czy " my władza"  itd. - sami się w swoim gronie po cichu tak tytułują.

Jeśli zaproponuję określenie na to zjawisko nazwę "kilowcy" (od kilograma)- to odbierzesz to jako określenia negatywne? Mogę to zjawisko i tych ludzi tak nazywać?


Moim zdaniem określeniami tymi szafują ludzie chcący w jakiś sposób postawić się wyżej, co wynikać może z aktualnej mody, potrzeby bycia lepszym, kompleksów czy też zwykłego braku akceptacji siebie albo kretyńskiego wychowania w pogardzie dla każdego innego "niż ja". Można też uznać, że takie traktowanie innych jest wynikiem zwykłego prymitywizmu, chamstwa lub braku kultury na elementarnym choćby poziomie.

Otóż jest to nieprawda, to nie jest żadna "moda" - jest to konsekwencja określonego sposoby myślenia "kilowców" i ich dziesiątek lat władzy w pzw.
Pierwsze objawy tej mody ja miałem w latach 80-tych więc nie jest to nic nowego. Dostałem potężnych tych objawów jak piszesz "prymitywizm, chamstwa i braku kultury" jak wygrałem zawody dużego koła pzw i (jako młody szczawik w ich oczach) złowiłem kilkadziesiąt karpi po czym chciałem je wszystkie wypuścić i wtedy zobaczyłem w niektórych oczach kolegów to spojrzenie.
Kolejny raz jak prawie mnie zlinczowano :) (duże cegły zaczęły latać w powietrzu) jak reszta na otwarciu stawu miała kilka karpi a ja kilkadziesiąt i nie była to woda pzw (bo to nie o pzw chodzi, to samo zachodzi i na komercji)
Zrozumiałem wtedy, ze albo ja albo oni nie są wędkarzami.
Zdarzeń były dziesiątki w latach 80-tych.

Jakoś nie słyszałem by obecnie rzucano cegłami w tych co ryby biorą, nawet w tych co kłusują.
Stary Baca,
Otrzymałeś ostrzeżenie za zamieszczanie obraźliwych, nieprzyzwoitych treści. Proszę, zaniechaj tego i podporządkuj się regułom panującym na forum. W przeciwnym wypadku poczynimy dalsze kroki.
Pozdrawiamy. Załoga portalu Spławik i Grunt

Offline Seba

  • Zaawansowany użytkownik
  • ****
  • Wiadomości: 270
  • Reputacja: 23
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Mazowieckie, Lubelskie
  • Ulubione metody: feeder i spinning
Odp: Wędkarze! Szanujmy się nawzajem. Temat pod dyskusję
« Odpowiedź #52 dnia: 04.04.2019, 20:12 »
Grzegorz07 - nie miałeś ze sobą telefonu? To nie kapowanie a obrona "swojego" mienia. Jak nie będziemy zwalczać tego typu zasr....ców to oni się będą panoszyć na wodach.

Moim zdaniem lubisz żyć problemami, założyłeś temat i stajesz w obronie ,, Patologii Wędkarskiej"
Twierdzisz że nie szanujemy i obrażamy itp. Nie będę się rozpisywał bo padło tu dużo słów.
Zobacz powyższy swój wpis.
By w wędkarstwie sukces odnaleźć, na rybach częściej musisz być.

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 698
  • Reputacja: 1982
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Wędkarze! Szanujmy się nawzajem. Temat pod dyskusję
« Odpowiedź #53 dnia: 05.04.2019, 00:47 »
Ciekawe ....
Panowie , gdzie by nie spojrzeć,  na jakiekolwiek forum wędkarskie - wszędzie  są problemy wynikające z braku akceptacji postępowania innych wędkarzy. Między innymi dlatego mało się udzielam bo mnie to drażni.   Z moich obserwacji wynika że w ostatnim czasie najbardziej agresywną grupą są zwolennicy łowienia i wypuszczania wszystkich ryb.  Często widzę wpisy pogardliwie,  wręcz agresywne w stosunku do kogoś kto zlowioną rybę zabiera i się z tym nie kryje . Zapytam po co to ? Czy wędkarz nie ma prawa do tego ?

Ja nie obrażam innych, czasami używam słowa mięsiarz w oczywistym tego słowa znaczeniu. Nie jest to pogarda, raczej smutek i żal :P

Widzisz, mi trudno zrozumieć dlaczego ja mam akceptować zachowania skrajnie złe, poprzez które polskie wody są takie słabe. Tolerancja nie polega na tym, że jak złodziej okrada ci chałupę, to mu pomagasz nosić rzeczy. Ja jestem bardzo tolerancyjny, ale czasami trzeba nazwać rzeczy po imieniu.

Pokolenie starsze ode mnie odpowiada najbardziej za wyrybienie polskich wód. Ryb było jeszcze mnóstwo w latach 80-tych, jak chodziłem do podstawówki i ogólniaka, wyrybianie zaczęło się po upadku PRL. Wtedy coś się stało z wędkarzami, pazerność stała się jakby powszechna. Ja rozumiem jakby ryby było w bród, ale tej zaczynało brakować. I tak przez ponad dwadzieścia lat te wody niszczono. Z roku na rok łowiąc coraz mniej. Jak tu nie reagować?

Czesiek napisał wspaniałe słowa :thumbup: To jak nasze pokolenie (i młodsze) reaguje, jest skutkiem zachowania pokolenia, które tak właśnie postępowało i postępuje z wodami. Przyczyna i skutek, akcja i reakcja. Czy jeszcze mamy posypywac głpowy popiołem, że nazwaliśmy kogoś mięsiarzem? Na pewno nie.

Rozumiem, że chciałbyś aby wędkarze okazywali sobie wzajemnie szacunek. Ja również. Jednak w tym wszystkim, ci, którym karta musi się zwrócić, nie okazują szacunku nikomu, wręcz mają innych głęboko w rzyci. Dlatego tak reagujemy. Ja nie mam nic przeciwko komuś, kto raz na jakiś czas zabiera ryby, jestem za modelem gospodarki wędkarskiej z zabieraniem, ale z umiarem. Z poszanowaniem środowiska i innych wędkarzy. Chciałbym aby nie zapełniano bezmyślnie zamrażarek wszystkim co się złowi lub nie dawano ryb sąsiadce, rodzinie lub znajomym, aby się 'nie zamrnowało'. Chciałbym aby zamrażarką były nasze wody, tak aby wędkarz mógł sobie złowić rybę i ją zjeść, od czasu do czasu. i to jest jak najbardziej OK. Jednak do czynienia mamy zazwyczaj z innymi ludźmi, i takich się nazywa własnie mięsiarzami. Działających na szkodę własną i innych.

Najbardziej szokujące jest to, że te osoby dobrze wiedzą, że robią źle, że ryb jest coraz mniej właśnie przez takie zachowanie. Ale wygrywa zazwyczaj pazerność. Szczytem intelektu było dwóch gości, którzy przyszli z nami pogadać, jak łowiliśmy z Mateo na jednej podopolskiej wodzie. Gość przez pół godziny mówił czego nie złowił na tym zbiorniku, ile nie zabrał, jak kłusował nawet. Po czym z rozbrajającą szczerością dziwił się, że  tym roku jakoś ryba nie bierze i jest jej mało. Szukał przyczyny, Einstein jeden :facepalm:

A na koniec jedna rzecz. Ja się nie wywyższam i nie czuję lepszym, nie gardzę innymi. Wątpię aby panowało jakieś wywyższanie się. Po prostu hejt jest w modzie i często właśnie fani białka padają jego ofiarą. Raczej należy to zaliczyć do oznaki polskiej rzeczywstości :)
Lucjan

Offline Tomba

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 3 340
  • Reputacja: 608
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Poznań
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Wędkarze! Szanujmy się nawzajem. Temat pod dyskusję
« Odpowiedź #54 dnia: 05.04.2019, 00:59 »
Jeśli to jakiś performans, to chyba już gdzieś pisałem, że "podpuszczania" do dyskusji poprzez celowe nakręcanie bardzo konfliktowego tematu i podgrzewanie atmosfery bez potrzeby (czyli różne "ja tylko chciałem sprawdzić jak zareagujecie", "no co wy, ja nie na poważnie tak") nie będziemy tolerować.

A jeśli nie pisałem, to właśnie zostało to napisane :) Amen.

A szkoda. Wolałbym, żeby forum było bardziej tolerancyjne. Czasami Lubie się postawić w roli adwokata diabła i wyrazić opinię, z którą się sam nie do końca zgadzam, żeby wywołać jakąś dyskusję. Sytuacja, kiedy wszyscy poklepują się po plecach wyrażają takie samo zdanie, chociaż wiem, że różnie myślą, czasem mnie irytuje i Lubie zamieszać w gnieździe szerszeni. Nie lubię jednak po żadnej ze stron obrzucania się inwektywami, nawet jeśli ktoś jest święcie przekonany, że to on ma rację ani jak odpowiada na inwektyw rzucony w jego stronę jeszcze gorszym. Wtedy kończy się dyskusja i zaczyna mordobicie.

Nie lubię określenia gumofilce i dziadki, nieważne czy wąsate czy leśne. Obraża to ludzi skromnie, lub nawet niedbale ubranych oraz osoby starsze, co mnie w tym przypadku osobiście dotyka, z racji mojego wieku. Nie ubieram się też na ryby w ciuchy z napisami czołowych firm wędkarskich ale raczej prosto, wygodnie i swobodnie. W dodatku na ryby jeżdżę dwudziestoletnim Clio, nie dbając o śmierdzący podbierak i matę w bagażniku. Do pracy i na codzień mam inny samochód.

Termin mięsiarz też nie do końca pasuje mi do ludzi, którzy zabierają z wody wszystko, co się rusza. Po pierwsze ryba to ponoć nie mięso. ;) A po drugie uważam, że takimi ludźmi nie kieruje głód, czy apetyt na rybie mięso ale jest to stan ich umysłu. Złowioną zdobycz trzeba zabrać ze sobą i już. Pochwalić się przed rodziną i sąsiadami, zjeść, co się da, bo przecież się to samemu upolowało a resztę zamrozić, zamarynować, żeby się nie zmarnowało albo wspaniałomyślnie rozdać sąsiadkom lub kotom. Z braku lepszego terminu toleruję jednak określenie "mięsiarz". "Gumofilce" i "dziadki" nie.

A teraz postawię się w roli adwokata diabła.
Zacząłem wędkarstwo w dość wczesnej komunie. Wówczas wszyscy zabierali złowione ryby. I ryby były. Jak czytam na forum, to ryby były jeszcze do końca lat 80-tych czyli do upadku komuny. I co się potem stało? Czy to nowe pokolenie tak spustoszyło polskie wody? Czy to może takie stare dziadki, jak ja, nagle zmieniły swoje zwyczaje i zaczęły brać więcej, niż dotąd? Te dziadki w gumofilcach łowiące na teleskopy z lat 70-tych? Zastanówmy się, gdzie tu jest logika?
Czy zanieczyszczenie środowiska ma jakiś wpływ na ubytek ryb w naszych wodach? Chyba tak. W mojej młodości ryby z Warty tak śmierdziały chemią, że nie nadawały się do spożycia. Teraz wody są dużo czystsze. Może to jest powodem?
Czy to naprawdę wędkarze tak ogołocili nasze wody a nie rabunkowa gospodarka rybacka, tzw odłowy kontrolne, które są niczym innym, niż uśmiercaniem ton ryb?. Czy to czasem nie jest winne wydzierżawianie wód na ściśle określony czas co chwilę innemu dzierżawcy, który nie inwestuje i nie dba o wodę, bo mu się to nie opłaca. Chce wyciągnąć z niej jak najwięcej, póki jeszcze może. I nie można mieć mu tego za złe. :-\ :-X

Pozdrawiam,
Tomek

Offline Stary Baca

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 552
  • Reputacja: 222
  • Płeć: Kobieta
  • Lokalizacja: Warszawa
Odp: Wędkarze! Szanujmy się nawzajem. Temat pod dyskusję
« Odpowiedź #55 dnia: 05.04.2019, 03:07 »
Nie lubię określenia gumofilce i dziadki, nieważne czy wąsate czy leśne. Obraża to ludzi skromnie, lub nawet niedbale ubranych oraz osoby starsze, co mnie w tym przypadku osobiście dotyka, z racji mojego wieku. Nie ubieram się też na ryby w ciuchy z napisami czołowych firm wędkarskich ale raczej prosto, wygodnie i swobodnie. W dodatku na ryby jeżdżę dwudziestoletnim Clio, nie dbając o śmierdzący podbierak i matę w bagażniku. Do pracy i na codzień mam inny samochód.

Termin mięsiarz też nie do końca pasuje mi do ludzi, którzy zabierają z wody wszystko, co się rusza. Po pierwsze ryba to ponoć nie mięso. ;) A po drugie uważam, że takimi ludźmi nie kieruje głód, czy apetyt na rybie mięso ale jest to stan ich umysłu. Złowioną zdobycz trzeba zabrać ze sobą i już. Pochwalić się przed rodziną i sąsiadami, zjeść, co się da, bo przecież się to samemu upolowało a resztę zamrozić, zamarynować, żeby się nie zmarnowało albo wspaniałomyślnie rozdać sąsiadkom lub kotom. Z braku lepszego terminu toleruję jednak określenie "mięsiarz". "Gumofilce" i "dziadki" nie.

A teraz postawię się w roli adwokata diabła.
Zacząłem wędkarstwo w dość wczesnej komunie. Wówczas wszyscy zabierali złowione ryby. I ryby były. Jak czytam na forum, to ryby były jeszcze do końca lat 80-tych czyli do upadku komuny. I co się potem stało? Czy to nowe pokolenie tak spustoszyło polskie wody? Czy to może takie stare dziadki, jak ja, nagle zmieniły swoje zwyczaje i zaczęły brać więcej, niż dotąd? Te dziadki w gumofilcach łowiące na teleskopy z lat 70-tych? Zastanówmy się, gdzie tu jest logika?
Czy zanieczyszczenie środowiska ma jakiś wpływ na ubytek ryb w naszych wodach? Chyba tak. W mojej młodości ryby z Warty tak śmierdziały chemią, że nie nadawały się do spożycia. Teraz wody są dużo czystsze. Może to jest powodem?
Czy to naprawdę wędkarze tak ogołocili nasze wody a nie rabunkowa gospodarka rybacka, tzw odłowy kontrolne, które są niczym innym, niż uśmiercaniem ton ryb?. Czy to czasem nie jest winne wydzierżawianie wód na ściśle określony czas co chwilę innemu dzierżawcy, który nie inwestuje i nie dba o wodę, bo mu się to nie opłaca. Chce wyciągnąć z niej jak najwięcej, póki jeszcze może. I nie można mieć mu tego za złe. :-\ :-X


Za komuny marny sprzęt uniemożliwiał w znacznym stopniu "mięsiarstwo". Przez brak sprzętu rozwój wielu wędkarzy stał w miejscu latami. Mięsiarze znani mi preferowali np. sprężynę i bombkę, miało być jak najtaniej. Łowili grubo - żyła i wielki ołów w rzece. Sprzęt był drogi, jak nosiłem ze sobą nad rzekę ze 20 czy 30 haczyków to wzbudzałem ciekawość i pytania "po co ci tyle tego?". Taki gruby sprzęt ograniczał samoistnie ilość złowionych ryb. Wielu wędkarzy spinało mnóstwo ryb. W latach 80tych łowiło się na czeską SONA, NRD-owską GERMINĘ czy siekierą robiony CCCP sprzęt. Kołowrotki były kompletną masakrą. Nawet dziś na najlepszej komercji takim sprzętem i żyłką GORZÓW mało zrobisz. Założysz spławik z pióra ( czy wyrób spławikowy z tamtych lat) i założysz chleb na  marny haczyk i 5 kilowy karp będzie okazem.
Pamiętam jak wygrywało się zawody kornikami własnoręcznie uzyskanymi w lesie.
Koledzy wygrali zawody spinningowe, mieli po 2 czy 3 obrotówki na głowę i ze 2 wahadła. Łowili na wędki SONA: teleskop ze 3,6m. Złowili razem ze 3 szczupaki i mieli 1 i 2 miejsce.
Sprzęt o jakiekolwiek jakości był wtedy "cenny" Ja miałem sprzęt zdobyty wielkim trudem i sprytem (sam np. tworzyłem odległościówki, łowiłem delikatnie itd), dołożyłem do tego wiedzę i otwarty umysł i wyniki były czasami rewelacyjne. Po 89 roku sprzedałem cały sprzęt w ciągu godziny. Pojechałem w jedno nowe miejsce, na stawie miejscowych dałem popis łowienia i oni pomimo wzburzenia wynikami kupili cały sprzęt, wręcz niektórzy wyrywali go sobie bo w nim upatrywali sukcesu. Licytowali się nawzajem. To była bardzo dobra kasa bo za 2 lata ten sprzęt był za grosze.

Co do ilości ryb itd.
Szła państwowa kasa w zarybienia, zakłady pracy dokładały swoją kasę. Szedłeś do dyrektora zakładu i on wykładał kasę na zarybienia - były to czasami ogromne sumy w stosunku do zarobków ludzi. Ludzie odławiali tak jak teraz po zarybieniach karpie ale nie byli skuteczni tak jak teraz (sprzęt, zanęty, przynęty itd) i to odławianie trwało dla niektórych miesiącami, byli młodzi itd i tęsknią do tego.

Mięsiarstwo to dorobek  i zasługa komuny! To stan umysłu wtedy ukształtowany!

Widziałeś jak ludzie biją się pod sklepem o kaszankę? Karp taki 5 kilowy był wtedy dla niektórych niczym teraz najnowszy smartfon :D. Zbiegali się z całego zbiornika go podziwiać.
W zasadzie KAŻDA ryba była CENNA jako POKARM. Szedłeś przez miasto z pełną siatą to jakbyś teraz jechał najnowszym Bentlejem, ludzie odwracali wzrok w twoim kierunku.
To nadal tkwi w wielu i już tego się nie pozbędą - czy to da się rozpatrywać w kategoriach "złe-dobre" Czy można  to zrozumieć i zmienić - otóż można.

Pamiętam jak ludzie łowili kiełbie w stanie wojennym i robili z nich kotlety - byli z tego dumni. Niektórzy eksperymentowali z ciernikami,  co nawet wtedy mnie szokowało. Czy byli mięsiarzami? Nie byli i nikt tak o nich nie myślał.
Jak wypuszczałem dorodne karpie to w oczach niektórych ludzi widziałem straszny smutek  dla nich to było kompletnie niezrozumiałe i było to szczytem nieodpowiedzialności i MARNOTRAWSTWA. Wielu jeszcze pamiętało głód w czasie wojny i marne lata powojenne. Kup teraz jakieś najnowsze wypasione auto, zaproś kumpli i je podpal dla zabawy - co usłyszysz "jak nie szkoda" "jak tak można" "głupota" "ja bym tak nie mógł" itp. mięsiarzom się "serce kraje"...

Mięsiarstwo to dorobek  i zasługa komuny! To stan umysłu wtedy ukształtowany!
Ale lata 90-te dołożyły swoje. Ludzie dowiedzieli się, że można, wręcz należy KRAŚĆ i, że to jest OK.
W zasadzie w przeciągu kilkunastu miesięcy sprzęt stał się dostępny i była to kolosalna zmiana.
Miałem kolegę który był z tzw. starej szkoły wędkarskiej - mięsiarskiej - gruba żyła z pół kilo ołowiu itd. Jak zobaczył moją odległościówkę ( gdzieś koło 87 roku) to podjął bardzo długi krytyczny monolog zakończony kpinami i tekstem " w tej zatoce nie ma żadnych ryb, tu nikt nic nie złowił". Jak wyjąłem po 10 minutach leszcza i tak go to nie przekonało do odległościówki itd.
Otóż w latach 90-tych ten kolega uprawiał mięsiarstwo na najnowszym sprzęcie.
Innym też wody się otworzyły do tego stopnia, że porzucili sieci, drygawice czy sznury jako zbyt ryzykowne na rzecz nowego sprzętu i tłukli wody do nieprzytomności i pełnych lodówek nawet u ostatniego sąsiada. Koty już na ryby nie mogły patrzeć i uciekały.
Problem był taki : mieli stare mózgi i nowe możliwości.

Czy można  to zrozumieć i zmienić - otóż można.

Po pierwsze trzeba zdać sobie sprawę, że są dwa odrębne "plemiona" Indian.

Jedni indianie KILOWCY źrą dzikie konie a inni Indianie ŁOWCY wolą na nich jeździć.

To dwa odrębne stany umysłu! Nie można być jednocześnie Kilowcem i Łowcą. JEST TO NIEMOŻLIWE. Jeśli zeźresz swojego konia to na nim już nie pojedziesz.

My jesteśmy dla nich dziwolągami a oni dla nas. Porozumienia tu nie będzie bo jest to niemożliwe. Od ok.10 lat usilnie pracowałem na możliwością pogodzenia tych dwóch postaw (wypracowaniem jednego światopoglądu wędkarskiego) ale jest to niemożliwe. MOŻNA BYĆ ALBO TYM ALBO TAMTYM.

Można za to kooegzystować z trudem - nawet na jednym zbiorniku. Jest to jednak męczące dla jednych i drugich.

MOŻNA BYĆ ALBO TYM ALBO TAMTYM
Co nas różni?
Bardzo mała rzecz! Sposób postrzegania ryby. Co czuje i widzi Kilowiec? Widzi zdobycz, białko, cenną zdobycz kulinarną, widzi obiad, kolację itd widzi 1kg szczupaka- 40zł w sklepie, widzi oszczędność w portfelu, widzi zwrot kasy za kartę. Jednym słowem BIAŁKO_ KASA_MATERIA_ZYSK.
Ryba jest PRZECIWNIKIEM i najlepiej ją nożem... Czy można takie postrzeganie oceniać negatywnie?
Złowienie ryby to dla nich KONIEC, koniec ryby i ich koniec.

Kilowiec nie widzi tego co ja widzę: PIĘKNE_WYJĄTKOWE_DELIKATNE_STWORZENIE - MÓJ PARTNER, PRZYJACIEL. BEZ NIEGO TO HOBBY JEST BEZ SENSU. Złowiona ryba to potwierdzenie mojego kunsztu.
I jeszcze jedno: Wszystko co dobre, od pstrąga po zbawienie, zyskuje się dzięki łasce. Łaskę zyskuje się dzięki kunsztowi a kunszt nie przychodzi łatwo - to jest też zupełnie dla Kilowców obce i niezrozumiałe.
Dla mnie złowienie ryby to dopiero początek najważniejszego - jak ją delikatnie holować i starannie uwolnić. Ja nawet ryby często nie fotografuję, często lubię jak mi się zepnie przy brzegu bo wystarczy, że ją zobaczę. Razem przeżyliśmy przygodę i razem się wiele nauczyliśmy.

Przyjaciół i koni się nie je!
Stary Baca,
Otrzymałeś ostrzeżenie za zamieszczanie obraźliwych, nieprzyzwoitych treści. Proszę, zaniechaj tego i podporządkuj się regułom panującym na forum. W przeciwnym wypadku poczynimy dalsze kroki.
Pozdrawiamy. Załoga portalu Spławik i Grunt

Offline Daavid

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 3 686
  • Reputacja: 127
  • Lokalizacja: UK
Odp: Wędkarze! Szanujmy się nawzajem. Temat pod dyskusję
« Odpowiedź #56 dnia: 05.04.2019, 04:36 »
Ciekawe ....
Panowie , gdzie by nie spojrzeć,  na jakiekolwiek forum wędkarskie - wszędzie  są problemy wynikające z braku akceptacji postępowania innych wędkarzy. Między innymi dlatego mało się udzielam bo mnie to drażni.   Z moich obserwacji wynika że w ostatnim czasie najbardziej agresywną grupą są zwolennicy łowienia i wypuszczania wszystkich ryb.  Często widzę wpisy pogardliwie,  wręcz agresywne w stosunku do kogoś kto zlowioną rybę zabiera i się z tym nie kryje . Zapytam po co to ? Czy wędkarz nie ma prawa do tego ? Oczywiście że ma . Ja osobiście wypuszczam ale nie twierdzę że jak mnie najdzie ochota na rybkę albo żona taką wyrazi to tej złowionej nie zabiorę i co z tego ? Czy to powód żeby mnie nazywać mięsiarzem ?  Problemem jest chyba nasza wrodzona kłótliwość i chęć pokazania innym że jest się lepszym . Karpiarze, feederowcy, spławikowcy, spinningiści to wszystko są ludzie którzy powinni się nawzajem szanować a nie obrażać bo TY ŁOWISZ INACZEJ  ... to że się spotyka nad wodą kłusoli biorących wszystko jak popadnie nie upoważnia nikogo do postrzegania oraz traktowania reszty w taki sam sposób .
Pozdrawiam i więcej dystansu oraz wzajemnej życzliwości  życzę.

Może bywa tak, że wędkarze bywają zdenerwowani tym co się dzieje z wodami?
Ja się temu nie dziwię bo wiesz życie. Wielu ciężko cały tydzień zasuwa w pracy po to żeby na weekend w nagrodę wyskoczyć nad wodę. Organizacja takiego wyjazdu bywa wyzwaniem. Sprzęt też trochę bo kosztuje, ale wiadomo, że ludzie są skłonni przeznaczyć sporo na swoje hobby.
Nas wodą wiadomo jest różnie, czasami pogoda nie ta - nikt nie ma na to wpływu. Przyjeżdża się nad wodą a tam śmietnik. Wiadomo, zgodnie z regulaminem trzeba posprzątać. Nie po sobie. Co dalej? Najczęściej nic.
Dlaczego tak się dzieje? Bo są tacy którym (tutaj jest przekleństwo na k.) karta musi się zwrócić. Nieważne jak.

Jestem na wakacjach w Polsce nad wodą przypominająca studnie bo ciężko coś tam złowić. Sąsiad kończy łowienie. W siatce jeden leszczyk. Pewnie wymiarowy. Może nawet z pięć centymetrów ponad wymiar. No i co? Też dostanie w łeb bo karta ma się zwrócić. Pójdzie do zamrażarki. Może też zdarzyć się, że kot coś dostanie.
O chamskim zachowaniu nie wspomnę. O piciu ponad umiar także. Nie dziwię się, że ludzie mają dość.

Offline Koń

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 3 606
  • Reputacja: 530
Odp: Wędkarze! Szanujmy się nawzajem. Temat pod dyskusję
« Odpowiedź #57 dnia: 05.04.2019, 07:54 »
A szkoda. Wolałbym, żeby forum było bardziej tolerancyjne. Czasami Lubie się postawić w roli adwokata diabła i wyrazić opinię, z którą się sam nie do końca zgadzam, żeby wywołać jakąś dyskusję. Sytuacja, kiedy wszyscy poklepują się po plecach wyrażają takie samo zdanie, chociaż wiem, że różnie myślą, czasem mnie irytuje i Lubie zamieszać w gnieździe szerszeni. Nie lubię jednak po żadnej ze stron obrzucania się inwektywami, nawet jeśli ktoś jest święcie przekonany, że to on ma rację ani jak odpowiada na inwektyw rzucony w jego stronę jeszcze gorszym. Wtedy kończy się dyskusja i zaczyna mordobicie.

Ale można chyba zacząć trudny temat, bez udawania i wkręcania kolegów? Tylko o to mi chodzi.

Przykład. Widzę śmieci nad wodą. Chcę poruszyć temat śmiecenia, więc na forum piszę "Jak walczyć z porzucaniem śmieci nad wodą". Nie zakładam natomiast tematu " Złapałem śmieciarzy na gorącym uczynku", albo "wyrzucam sobie spokojnie śmieci, a ktoś się przyjebał", tylko po to, żeby wywołać kontrowersję, podczas gdy żadne z tych zdarzeń nie miało miejsca. Można jednak użyć takich hipotetycznych zdarzeń jako przykładów, zaznaczając, że taką funkcję pełnią.

Jeśli ktoś w dyskusji chce być " adwokatem diabła", jasne, proszę. Ta funkcja oznacza obronę stanowiska z którym się większość nie zgadza - ale w drodze przykładów, a nie forteli (tylko po to żeby na koniec powiedzieć "ha ha, ale was wkręciłem"). Różnica subtelna, ale jest. I wybór między tymi podejściami to wybór między kuturalną dyskusją, a awanturą :)

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 698
  • Reputacja: 1982
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Wędkarze! Szanujmy się nawzajem. Temat pod dyskusję
« Odpowiedź #58 dnia: 05.04.2019, 08:28 »

A teraz postawię się w roli adwokata diabła.
Zacząłem wędkarstwo w dość wczesnej komunie. Wówczas wszyscy zabierali złowione ryby. I ryby były. Jak czytam na forum, to ryby były jeszcze do końca lat 80-tych czyli do upadku komuny. I co się potem stało? Czy to nowe pokolenie tak spustoszyło polskie wody? Czy to może takie stare dziadki, jak ja, nagle zmieniły swoje zwyczaje i zaczęły brać więcej, niż dotąd? Te dziadki w gumofilcach łowiące na teleskopy z lat 70-tych? Zastanówmy się, gdzie tu jest logika?
Czy zanieczyszczenie środowiska ma jakiś wpływ na ubytek ryb w naszych wodach? Chyba tak. W mojej młodości ryby z Warty tak śmierdziały chemią, że nie nadawały się do spożycia. Teraz wody są dużo czystsze. Może to jest powodem?
Czy to naprawdę wędkarze tak ogołocili nasze wody a nie rabunkowa gospodarka rybacka, tzw odłowy kontrolne, które są niczym innym, niż uśmiercaniem ton ryb?. Czy to czasem nie jest winne wydzierżawianie wód na ściśle określony czas co chwilę innemu dzierżawcy, który nie inwestuje i nie dba o wodę, bo mu się to nie opłaca. Chce wyciągnąć z niej jak najwięcej, póki jeszcze może. I nie można mieć mu tego za złe. :-\ :-X

Postawię się w roli oskarżyciela diabła :)

Ryb brakuje przez zespół rzeczy, jednym bardzo znaczącym jest nieuczciwość władz związku wędkarskiego, na co szeregowi członkowie odpowiadają taką samą nieuczciwością. Jest dokładnie jak za komuny, gdzie ludzie kombinowali jak mogli, między innymi biorąc przykład z władz. Do tego lata okupacji i PRLu wykształciły postawę 'zdążyć przed innymi', która w przypadku wędkarstwa też miała szerokie zastosowanie. Po co wypuszczać rybę jak inny ją złowi i na pewno zabierze?

Ja nie oskarżam wędkarzy bezpośrednio ale pośrednio za obecny stan rzeczy. Bo problemem jest działanie władz związku, które obserwowało degradację wód, ale dalej robiło to samo. Do tego przestała istnieć edukacja wędkarska, pojawiło się wręcz jej zaprzeczenie. Dlatego między innymi wędkarze w Polsce, mówię ogólnie, są zacofani. Nie chodzi tylko o technikę wędkarską (sorry, ale większość nie rozumie jak działają zestawy, dlatego 90-95% wędkarzy jeszcze 5-10 lat temu stosowała rurki antysplątaniowe, zaś połowa łowiła na wodzie stojącej z gruntu z kijem podniesionym do góry (co prezentował czołowy youtuber łowca z Rzeszowa). W przypadku dbania o wody, wiedzy o rybach, mieliśmy do czynienia z umysłową pustynią. Dlatego wybito ryby.

Dlaczego w latach 80-tych były ryby a później zaczęło się ich robić coraz mniej? Bo wybito stada tarłowe, przestano je uzupełniać. Swoje dołożyli tu naukowcy rybaccy, którzy doskonale wiedzą co oznaczają 10 letnie operaty i niewypełnione rzetelnie rejestry połowów. Oznaczają dziurę, która z każdym rokiem się powiększa. Zarybienia często niszczą wodę a nie ją wzmacniają, do tego niszcząc stada tarłowe z roku na rok jest coraz mniej narybku. Jeżeli wytłuczono sporego leszcza, a to jest najpopularniejsza ryba w Europie, to jest coś na rzeczy.

Są osoby które twierdzą, że skoro zabierać można, to co w tym złego? I tu mamy kolejny problem albo ich zgrupowanie. RAPR nie jest dopasowany do możliwości polskich wód i jest po prostu idiotyczny w dużym stopniu. I to kolejna jakże ważna rzecz - jeżeli można zabrać kilka sporych ryb dziennie, to oznacza to, że każda nadwyżka będzie zjedzona. Nie ma mowy o odbudowie stad tarłowych. Oczywiście należy zapytać dlaczego ten RAPR obowiązuje lub dlaczego okręgi lub koła nie wprowadzą swoich limitów, restrykcyjnych. I właśnie - znów wracamy do świadomości wędkarzy. Bo mało kto rozumie problem, bo większość chce dalej brać jak najwięcej, bo wędkarze nie chodzą na zebrania w kołach i nie wybierają tego co dobre i tak dalej i dalej. Do tego w PZW trwa przyzwolenie na łamanie przepisów, SSR jest niedofinansowana i hamowana w swych działaniach, aby nie zrazić do związku tych, co płacą. Płacą niewiele i najwięcej czynią szkody jednocześnie.

Oczywiście w tym wszystkim mamy też władze PZW, które są zgrupowaniem ludzi związanych z PRL, byłych milicjantów i SB-ków, działaczy PZPR, tajnych współpracowników. To ta klika włada związkiem i urządziła się świetnie, robiąc sobie koryto, ustawiając siebie przy nim i walcząc o miejsca przy nim. Nawet dzisiaj niepokorny ichtiolog z IRŚ za napisanie na forum paru słów krytycznych pod adresem instytutu i PZW wylatuje z pracy. Myślicie, że kto to robi? Ci ludzie właśnie, co rządzą związkiem, co czerpią zyski z rybactwa, co nie chcą dopuścić do zmiany kierunku gospodarki rybackiej na rybacko-wędkarską. Dlatego nikt tego syfu nie pozamiatał, nie było wietrzenia ani żadnych porządków. Wierchuszka PZW okrada wędkarzy, wędkarze okradają swoje wody i jest jak jest.

To co istotne też, to odpowiednie myślenie. Nie jesteśmy Szwecją, Francją czy UK, nie mamy tylu ryb co oni. Więc musimy nasze wody odbudować. Ale nikt się nie kwapi do audytu, do ocenienia rzeczywistego zasobności wód, władze związku, wędkarze, naukowcy, instytucje rządowe unikają tego jak diabeł święconej wody. Ci co zabierają ryby zwłaszcza omijają ten temat :) Wspominają stare lata, pokazują jak za mało się zarybia, jak ktoś ich okrada (rybak, odłowy kontrolne). Sami jednak nie chca spojrzeć w lustro i zobaczyć kto naprawdę stoi za brakiem ryb w ich własnych wodach! Tak na marginesie, nikt nigdzie nie nakazał robić odłowów kontrolnych i zabierania wszystkiego, to można zablokować w prosty sposób. Te praktyki sprzedaży ryb z odłowów stosują prezesi kół, władze okręgu. Ktoś ich tam wybrał, no nie? 8)
Lucjan

Offline Mosteque

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 32 518
  • Reputacja: 1977
  • Płeć: Mężczyzna
  • MFT
  • Lokalizacja: Jaktorów
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Wędkarze! Szanujmy się nawzajem. Temat pod dyskusję
« Odpowiedź #59 dnia: 05.04.2019, 08:34 »
"Kiedyś wszyscy ryby brali, kłusowników było pełno i ryby były. A teraz nie ma". To wina... (uzupełnij kropki).

Zadanie dla średnio rozgarniętej małpy. A 90% wędkarzy udziela błędnej odpowiedzi :facepalm: Mało tego, jeszcze w tych betonowych umysłach powstają takie twory, że skoro teraz ryby się wypuszcza i jest ich mało, to jest ich mało z powodu ich wypuszczania. Już i takie cuda tu słyszeliśmy.

I jeszcze się burzą, że ktoś śmie ich wyzywać! Ktoś śmie im zabraniać! Dupa tam, zabraniać. Ograniczać w ogóle! Ich wolność szlachecką! Mają prawo! A jak nie mają, to prawo złe!
Krwawy Michał

Purple Life Matters