Ja swego czasu załatwiłem się tak na drodze leśnej ( utwardzona ) przy pewnym jeziorze.
Chciałem nawrócić, a było to jeszcze przed świtem. Podjechałem do przodu pod skarpę, przed którą leżały liście.
Niestety liście te przykrywały biegnący "rów" wzdłuż drogi.
Koła się zapadły, a próby wyjazdu spowodowały tylko głębsze zapadnięcie się przednich kół.
W końcu osiadłem na podwoziu, tylne koła na szczęście na drodze.
Podkopywanie i podkładanie fragmentów gałęzi, jakiś połamanych znalezionych cegłówek i w końcu po chyba 3 godzinach oswobodziłem auto. Po tych "przygodach" zostałem na ryby ( chociaż najlepsza pora świtu już dawno minęła) i nawet fajnie połowiłem.
Powodzenia życzę Michale !