Ale miałem dziś akcję:
Pojechałem do Warszawy coś załatwić, a że było to przy dworcu śródmieście, to nie wziąłem auta, tylko śmignąłem pociągiem. Autem podjechałem na stację u siebie. Szybka piłka, mijają 2h i wysiadam u siebie na stacji. Wsadzam rękę do kieszeni, nie ma kluczyków do auta. Wbiegam do pociągu, kurde, zaraz ruszy i pojadę dalej, wybiegam. Patrzę przez szybę na swoje miejsce - nic nie ma. Nagle leci jakiś gościu do drzwi z moimi kluczykami. Ale już za późno, nie da się otworzyć, pociąg odjeżdża.
Wracam do domu z duszą na ramieniu, bo ostatnio drugą parę to widziałem, jak to auto kupowałem. Ale na szczęście się szybko znalazły. Wracam po auto, wracam do domu. Dzwonię na infolinię KM, mówię pani o kluczykach i słyszę: "A to pan. To za 15 minut będzie wracał pociąg, pan je odbierze od maszynisty".
I tak też się stało.
(Puszczam w eter słowa podziękowania dla Pana, który te kluczyki podniósł i zaniósł maszyniście!)
Myślałem, że będę musiał gdzieś do Skierniewic albo Warszawy po nie jechać. Za dwa tygodnie np.