Poranek przywitał mnie lekką mgiełką i temperaturą +1C
O 6 rano krótki spacer z psem po łąkach - jest jeszcze gorzej - trawy oszronione, przymrozek
No nie, przy tej temperaturze to ide dalej spać.
Ale później wyszło słonko i szybka decyzja jade na ryby
Dotarłem tuż przed 10-tą.
Na łowisku zaskoczenie - na parkingu 7 samochodów, jest trochę wędkarzy, powoli coraz cieplej ( juz +7C!)
Pierwszy zarzut - nic nie bierze. Po 20 minutach wyciągam podajnik - pellet (pomimo że krótko namoczony) nie pracuje, dalej w koszyczku - po przymrozkach woda zimna, oj zimna
Rozmieszałem go troche z sypką zanetą Sonu i było juz lepiej.
Ogólnie trochę pechowa sesja - 2 spietę karpie (ok 4-5kg) na haczyku z mikrozadziorem
(wymieniłem na bezzadziorowy) , trzeci (tez ok 3-4kg) urwał przypon( przetarta plecionka na uszku haczyka) .
Szkoda ale bywa i tak
Ale za to na haki bezzadziorowe - 100% skuteczności
Rybka przy pieknej słonecznej pogodzie zerowała od 10 -12tej, sporadyczne brania do 13. Potem nastąpiła cisza. O 14tej zacząłęm się zbierać
W sumie wyholowałem :
- 2 karpie (3.40, 3.80kg)
- 7 ładnych leszczy ( od 40 do 48cm)
- 1 jaź (41cm)
i na koniec niezła niespodzianka (41cm) :