Spokojnie możesz aplikować na stanowisko adiunkta w katedrze teorii i filozofii prawa
Ciekawa i mądra opinia. Ja dodam tylko jedną rzecz. Pisałem jedynie o tym, że prawo nigdy nie będzie proste. Wiem, że mogłoby się wydawać z tego co napisałem, że jestem zwolennikiem jak najszerszych regulacji. Ale tak nie jest. Też uważam, że nie da się, a wręcz nie powinno się regulować wszystkich stanów faktycznych. Ja o tych stanach faktycznych pisałem w kontekście tego, że nie jestem w stanie ich wszystkich opisać (i podciągnąć pod konkretne normy prawne), tak jakby co niektórzy chcieli tu na forum, bo nic innego w życiu nie mógłbym robić. Podam tylko przykład. W Kodeksie Cywilnym jest art. 254, który stanowi, iż użytkowanie jest niezbywalne. Zdanie składające się z 3 słów. Jeden z moich wykładowców na studiach na temat tego jednego zdania napisał książkę liczącą więcej niż 500 stron.
Dobrym przykładem na to jak nie można „dać się systemowi” i regulować wszystkiego jest prawo podatkowe, które już teraz jest czymś, co trudno jest ogarnąć nawet tym, którzy tworzyli ustawy podatkowe. Skoro autor komentarza do Ordynacji podatkowej już w pierwszych zdaniach swojego dzieła de facto twierdzi, że ta ustawa jest to d..y i należy ją zmienić, to coś jest nie tak. W polskiej historii były już takie ustawy koszmarki, do których nie przyznawali się jej autorzy.
Jednak brak regulacji też jest zły. To widać też po niektórych opiniach tu na forum. Tam gdzie nie ma regulacji tam ludzie zaczynają się kierować… no właśnie nie wiem czym…chyba trzeba to nazwać moralnością. Tylko jest problem z tą naszą moralnością, bo moja moralność może, a wydaje mi się że wręcz będzie się różnić od tej Twojej. I to ona będzie decydować o naszych zachowaniach. Czy tak powinno być? Spróbuj sobie wyobrazić taką sytuację. Wyobraź sobie swoją rodzinę, znajomych, sąsiadów, wrogów w sytuacji braku regulacji i jak ta osoba by się wtedy zachowywała. W Niemczech swego czasu żył i rządził taki jeden gość. Nazywał się Adolf H. Jego wola stanowiła źródło prawa, liczył się duch narodu i to co było jego zdaniem dobre dla narodu niemieckiego. Wtedy to odwrócono pewien system, bowiem wcześniej to prawo musiało być odzwierciedleniem moralności Twojej i mojej. Jednak faszyści mieli inny pogląd na prawo. Moralne było tylko to co było zgodne z prawem. Jak zauważysz wcześniej napisałem, że źródłem prawa była wyłącznie wola wodza, więc nie było problemu z moralnością, bo jej de facto nie było. Było prawo stanowione przez pana Adolfa. Dlatego, że nie było mowy o moralności nie było też problemu np. z ludobójstwem. To moralność miała podporządkować się prawu. Żyjąc wśród rodaków i widząc niektóre zachowania ciężko jest mi sobie wyobrazić sytuację, gdy jeden z drugim będzie się kierował moralnością, a nie prawem, a tym samym, że to państwo będzie wtedy prawidłowo funkcjonować.
Trochę odleciałem od tematu, więc dodam jeszcze tylko jedną rzecz od siebie. Kiedyś sobie wynotowałem pewne ciekawostki z ustawy dla rybaków i to jest chyba dobry moment aby to tu wkleić. Uważam, że „ustawa rybacka” jest właśnie takim koszmarkiem legislacyjnym, który powinien pójść „do piekła”. Jest ustawą, która nie tylko nie podąża za „duchem czasu”, ale wręcz tkwi ciągle gdzieś w latach 80-tych, wtedy kiedy ją stworzono na potrzebny panujących wówczas „stosunków rybackich”. Każde jej kolejne zmiany to próba nieudolnej reanimacji trupa.
Wystarczy spojrzeć na artykuły dotyczące odpowiedzialności karnej jak np. art. 27 a,b,c. Czy ktoś normalny jest w ogóle w stanie połapać się o co tam chodzi? Jedno odwołanie do przepisu goni drugie odwołanie. Pomieszanie z poplątaniem.
Taki np. art. 27 c ust. 3 pkt 3 to jest hit hitów polskiej myśli legislacyjnej. Stanowi on, że w razie skazania za przestępstwa określone w ust. 1, sąd dodatkowo orzeka, odpowiednio:
„trwałe odebranie karty wędkarskiej albo karty łowiectwa podwodnego bądź jej przekazanie do depozytu sądowego na okres nie krótszy niż 12 miesięcy, do czasu złożenia przez osobę skazaną ponownego egzaminu z wynikiem pozytywnym”. W języku ludzi cywilizowanych słowo „trwałe” oznacza bezterminowo, ale nie tu jest na okres nie krótszy niż 12 miesięcy, ale do kiedy? Nie wiadomo. Z dalszej części przepisu wynika, iż racjonalny ustawodawca ma jednak problem z tą trwałością. A może jednak właśnie trwałe oznacza do czasu złożenia ponownego egzaminu z wynikiem pozytywnym. A od kiedy należałoby liczyć bieg tego środka. A to przekazanie do depozytu to też ma być trwałe, czy może nie trwałe? Kto i kiedy ma odebrać tą kartę z depozytu? A jak nie odbierze nikt to co likwidacja depozytu? Tylko od kiedy? Sam sobie sąd to ma ustalić, kiedy ją zniszczyć? Racjonalny k…a ustawodawca
W ostatnich latach pododawano do ustawy rybackiej regulacje m.in. dotyczące ochrony ryb. Regulacje te wynikają z konieczności inkorporowania prawa unijnego. Nie wiedziano gdzie to upchnąć i teraz mamy np. taki art. 2b, który stanowi, że „Minister właściwy do spraw rybołówstwa, w celu stworzenia warunków niezbędnych do ochrony i odbudowy zasobów ryb określonych gatunków, w szczególności w celu odtworzenia żerowisk lub tarlisk ryb, a także utrzymania lub przywrócenia w wybranych dorzeczach możliwości odbycia tarła i wędrówki ryb, może opracować program ochrony i odbudowy zasobów ryb tych gatunków.” Pomijam już, że Pan minister może opracować, a nie musi tego robić, to sami sobie odpowiedzcie czy ten przepis nie jest w praktyce martwy? Po co on jest w „ustawie rybackiej”, a nie takiej dotyczącej ochrony środowiska ? Albo ten martwy już przepis t.j. art. 2a dotyczący ochrony i odbudowy zasobów ryb, który stanowi, że „ochronę i odbudowę zasobów ryb w wodach, z wyjątkiem gatunków ryb, które są objęte ochroną na podstawie przepisów o ochronie przyrody, zapewnia się przez racjonalne gospodarowanie zasobami, w tym podejmowanie działań służących utrzymaniu, odtworzeniu lub przywróceniu właściwego stanu tych zasobów i relacji przyrodniczych między poszczególnymi ich elementami, zgodnie z zasadami zrównoważonego rozwoju.”
W Czechach, czy na Słowacji takie kłusownictwo jest przestępstwem wskazanym w tamtejszych kodeksach karnych, jako przestępstwa przeciwko środowisku. U nas jest to uregulowane w ustawie poświęconej rybakom, do której na siłę jeszcze wrzucono w ostatnich latach kwestię ochrony ryb, a które to przepisy są już zupełnie martwe.
Albo kolejny ciekawy przepis - art. 6 ust. 6. „Oceny wypełniania przez uprawnionego do rybactwa obowiązku prowadzenia racjonalnej gospodarki rybackiej w obwodzie rybackim dokonuje marszałek województwa na podstawie operatu rybackiego, dokumentacji gospodarki rybackiej oraz programu ochrony i odbudowy zasobów ryb, co najmniej raz na 5 lat.” Co najmniej raz na 5 lat pan marszałek dokonuje oceny. Czy są jakieś częstsze oceny np. coroczne, czy też może ktoś słyszał o jakiś negatywnych ocenach panów marszałków? Czy w takim Piszu coś o tym słyszano? No ale jak mieli słyszeć skoro czynności związane z dokonywaniem oceny wykonuje upoważniony przez właściwego marszałka województwa pracownik urzędu marszałkowskiego, zwany „inspektorem rybackim”, który ukończył studia wyższe na kierunku rybactwo i będzie oceniał kolegów.
Jest jeszcze np. taki art. 12 ust. 1 publiczne śródlądowe wody powierzchniowe płynące dzieli się na obwody rybackie. Czy naprawdę w dzisiejszych czasach trzeba dzielić polskie wody płynące na obwody rybackie. Co z takim np. art. 4b ust. 2, który stanowi, iż zarybienia wód nie mogą powodować zmniejszenia lub utraty różnorodności biologicznej żywych zasobów wód. Jak to ma się do zarybiania polskich wód karpiem na potęgę.
Pomijam już kwestie czysto wędkarskie, bo tych w tej ustawie jest tyle co kot napłakał, a jak już są to równie dobrze mogłyby dotyczyć wyłącznie wędkowania z kijem bambusowym w ręku. Dlatego też z uwagi na takie a nie inne regulacje są takie hity jak ten. Wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie z dnia 21 maja 2014 r., IV SA/Wa 673/14, w którym sąd się wypowiada w sposób stanowczy, że wędkarstwa nie można uznać za formę turystyki wodnej. Sąd mówi, że przecież
„turystyka to działania związane z ruchem, przemieszczaniem się, ale ukierunkowana jednoznacznie na poznawania określonych miejsc (obszarów, obiektów). Aktywność człowieka jest tu podejmowana konkretnie dla osiągnięcia wskazanego celu. W przypadku wędkarstwa (formy amatorskiego połowu ryb) celem aktywności (w ramach której może także mieć miejsce, w pewnym zakresie, przemieszczanie się, ruch) jest osiągnięcie celu w postaci schwytania ryb, co jedynie wiązać się może także z poznawaniem, zwiedzaniem określonych miejsc.” Co z tego, że w cywilizowanych i mniej cywilizowanych krajach pokroju tych azjatyckich wędkujących turystów wita się z otwartymi rękoma, bo często ich pieniążki stanowią istotną część budżetów lokalnej społeczności, czy wręcz państwa. Co z tego, że np. taka Kanada, Norwegia, czy też Stany Zjednoczone (Alaska) czekają z utęsknieniem na tych „rybaków nie będących turystami”. Tylko u nas musi być zawsze inaczej, bo najważniejsze jest zamieszczanie takich regulacji jak np. ta mówiąca o tym, że przegradzanie sieciowymi rybackimi narzędziami połowowymi więcej niż połowy szerokości łożyska wody płynącej jest możliwe wyłącznie na wodach niezaliczonych do wód śródlądowych żeglownych i wymaga zezwolenia starosty.
A teraz przykładowe kary dla rybaków z ustawy rybackiej np. taki art. 27 ustawy rybackiej przewiduje takie o to kary:
1) kara grzywny nie niższa niż 100 zł,
2) podanie orzeczenia o ukaraniu do publicznej wiadomości, na koszt ukaranego,
3) w szczególnie rażących przypadkach
zakaz składania oferty do konkursu ofert na oddanie w użytkowanie obwodu rybackiego, na okres od roku do 3 lat.
Zakaz składania ofert na użytkowanie obwodu rybackiego na okres do 3 lat jest chyba najbardziej debilnym środkiem karnym w historii polskich regulacji karnych
(to chyba jest środek karny bo z tym też jest problem co nim jest na gruncie tej ustawy). Ten co go wymyślił powinien się utopić… wcześniej zaplątując się w sieć. Tak w ogóle to on jest zbyt surowy dla kłusoli biorąc pod uwagę inne obowiązujący przepisy dotyczące użytkowania obwodów rybackich. Naprawdę. Brawo dla autora za pomysł w wymyśleniu tego środka. Znajomy sędzia określił przepisy o których tu wspominam jako wymysł ”przećpanego ustawodawcy, który w niedzielny poranek poszedł z siecią na ryby bezpośrednio po imprezie i będąc pod wpływem zaczął wymyślać przepisy”. Coś w ten deseń było
Ta ustawa nadaje się na śmietnik historii i tam powinna spocząć jak najszybciej. A tak w ogóle to dzień dobry Państwu