Gdzieś tam wam się obiło o uszy o "pulach genetycznych". Bardzo słusznie, ale żeby o czymś pisać na forum trzeba mieć jednak ciut większą wiedzę i zastosować do danego gatunku.
Poza tym dobrze mieć choćby elementarną wiedzę o miejscach produkcji, sprowadzaniu, biomasie, gatunkach (celowych i zawleczonych) ryb hodowanych w Polsce.
Spróbujmy rozmawiać o faktach. Fakty wymagają pisania syntetycznego i logicznego opartego na przesłankach a nie na wplataniu do rozwlekłych wypowiedzi rysiów, zdzisiów, prasówek i innych bajdurzeń strumienia świadomości i podświadomości.
Kolego, podziel się więc tą wiedzą, nie kiś jej. Po to mamy forum.
Robson
Wiedza jest powszechnie znana. Ja tylko zasygnalizuję bardzo skrótowo, lapidarnie kilka wątków.
Koledzy bardzo słusznie mieli na myśli pule genowe, ale... W Polsce 40 lat temu reintrodukowano łososia i po wielu rozważaniach zdecydowano się na ryby z Łotwy uznając że jest on najbliższym żyjącym krewniakiem łososia z Wisły. Podobnie rozważano jesiotra, ale tu już decydowały badania DNA czyli zupełnie inna epoka (badania DNA w przyrodzie wywracają dziś wiele dogmatów). Te gatunki się "genowo" pilnuje. Reszty już całkowicie nie. Oczywiście modelowo nad każdą większą rzeką powinny powstać 70 lat temu ośrodki zarybieniowe, które pozyskiwałyby tylko ryby z tej rzeki i nie wprowadzano by żadnego innego materiału genetycznego. Ale dziś to utopia bo np pół wieku temu wymieszano wszystkie pule genowe pstrągów potokowych.
W Polsce mamy 80 000 ha stawów rybnych typu karpiowego. Głównie na południu Polski, ale potężne kompleksy sięgają Bydgoszczy. A kilkaset ha jest koło koło Szczecina czy z 1000 ha koło Białegostoku. Stawy w Polsce co roku produkują na stół 20 000 ton, oraz 10 000 ton materiału zarybieniowego, który zasila niemal wszystkie polskie wody. Ilu gatunków to dotyczy? 22. Słownie
dwudziestu dwóch. Co to oznacza? Że materiał zarybieniowy z Hortobagy jedzie pod Bydgoszcz a potem potomkowie czy nawet oryginały trafiają do polskich wód. To całkowite wymieszanie genów kilkunastu gatunków ryb "naszych" z rybami z dorzecza Dunaju, rzek ukraińskich. Do tego zawleczenie gatunków obcych i do tego cały katalog patogenów wód ciepłych ze sztandarowym KHV. Do tego statki morskie wylewają w portach tony wody z innych mórz i oceanów. To nie tylko obce ryby, ale i inne organizmy. Większość ginie ale część organizmów się aklimatyzuje i wypiera rodzime.
Wnioski krótkie: Obecność potężnego i bardzo licznego karpia i amura, a nawet tołpygi w Odrze i Wiśle burzy polucje o szczupakach Luka, to wszystko jest wymieszane. Mamy casus karasia srebrzystego i karasia złocistego. Stąd prośba do admina o utworzenie wątku: BOJKOT SKLEPÓW WĘDKARSKICH SPRZEDAJĄCYCH ŻYWE KARASIE. I apel do Okręgów PZW o ogarnięcie się i wprowadzenie w całym kraju zakazu połowu na wszystkie formy/odmiany karasia. Znajomy od rybaka kupił trochę kroczka amurów i karpi, wpuścił do stawiku i wszystkie ryby żyjące tu lata (15 kg karpie) mu padły. To samo zdarza się w wodach PZW. Z autopsji znam dwie takie wody a słyszałem o kilku innych.
A wychodząc ze świata ryb do świata ssaków to mamy obecnie casus rysia w Polsce. Trzy odrębne, stabilne pule genetyczne: bieszczadzka, białowieska i augustowska. I nagle jacyś forumowi przyrodnicy wymyślili sobie że będą "reintrodukować". Wyłudzili kasę, posprowadzali kotki z Estonii, ogrodów zoologicznych z całej Europy i zaczęli wypuszczać i na Mazurach i w zachodniopomorskiem. Kotek spod Szczecina zawędrował do Białowieży. I tak tzw. "ekolodzy" zrobili syf. Abstrahując że te tereny gdzie je wypuszczano się dla rysia nie nadają siedliskowo, ale cymbały nie dały sobie tego wytłumaczyć.