Kilkanaście lat temu najtańsza psia karma z puszki kupowana w markecie Real świetnie się sprawdzała na dużego leszcza na elektrowni w Rybniku. Mieszaliśmy ją z kukurydzą, pęczakiem, dodawaliśmy najtańszej zanęty bazowej, sypaliśmy kilka paczek granulowanego czosnku. Wypływaliśmy pontonem 30-40 metrów i z wiadra ładowaliśmy tą breję do wody (bo inaczej nie było szans jej podać z uwagi na konsystencję). Nie wiem na czym polegała selektywność tej dziwacznej zanęty ale rzadko zdarzały się małe leszczyki. Stosowania jej zaprzestaliśmy po tym gdy stada dużych leszczy na ER przeszły do historii zaliczając po drodze patelnie mięsiarzy.