Pany, łowię karasie na dzikiej gliniance na spławik (slider albo metoda laying-on). Do nęcenia przeważnie wykorzystuję mieszankę zanęty spożywczej z dodatkiem pelletów 2mm, kukurydzy z puszki oraz gotowanej pszenicy. Na sam początek łowienia do wody wrzucam kilka kulek mieszanki zanętowej. Brania o ile się pojawiają to są przeważnie po czasie mniej więcej 1-2 godz. od wstępnego zanęcenia. W czasie jaki mija od wstępnego zanęcenia do momentu pojawienia się brań warto jeszcze jakoś nęcić czy po prostu cierpliwie czekać?
Wg mnie jeśli łowisz z użyciem dywanu zanętowego, to nigdy nie ma sensu donęcać do póki nie masz ryb w łowisku i spadku ilości brań. Wielu wędkarzy popełnia ten błąd, że nęci i chce od razu tam łowić. A ryba wtedy jest bardziej ostrożna i wręcz płochliwa. Dlatego najlepiej jest zanęcić i poczekać przed wprowadzeniem zestawu. Ja odczekuję zazwyczaj 20 minut na wodzie stojącej. DLatego tak sobie ustawiam wszystko, aby wpierw zanęcić a potem wiązać zestawy, szykować inne rzeczy etc. Na rzece czekam dłużej. Wyczynowcy w UK mają taką taktykę, że nęcą jakieś miejsce, aby wprowadzić tam zestaw, a przez 15-30 minut używają jakieś innej techniki.
Dlatego nigdy bym nie donęcał, to powinniśmy robić dopiero gdy spada częstotliwość brań. Ideałem jest aby ryba wpłynęła, pojadła sobie troszkę, zorientowała się, ze nie ma pułapek, i dopiero wtedy wprowadzamy zestaw. Gdy spada ilość brań, wtedy donęcamy, najlepiej nie za dużo. Bo bardzo możliwe, że tam wciąż jest sporo żarcia, tylko, ze ryba się odsunęła. Wtedy lepiej skupić się na innej miejscówce, i jak tam spadnie ilość brań, powrócić do pierwszej. WIelu popełnia ten błąd, że przywiązuje się do jednej miejscówki i kombinuje jak spada aktywność ryb, zazwyczaj donęcając. A nie chodzi tam wcale o to, że ryba wszystko zjadła
Jak już pisałem, ci łowcy brzan którzy celują w największe okazy, często nęcą aby zarzucić zestaw wiele godzin później, aby rybę przekonać do tego, że nie ma tam pułapek. Zazwyczaj mniejsze osobniki są szybsze, te starsze trzymają się z tyłu i są bardziej ostrożne. To samo obserwuje się z kleniami, które w stadach po np. 8-10 sztuk mają najaktywniejsze osobniki mniejsze, te duże czekają.
Mamy już prawie wrzesień, i to co można zawsze zaobserwować, to zmniejszająca się aktywność takiego karasia. Ja na kilku łowiskach obserwowałem znaczący spadek brań, nawet pomimo tego, że dzień potrafił być ciepły. Dlatego też spodziewaj się mniejszej ilości brań, rozsądnie jest trochę zmniejszać ilość towaru jaki trafia do wody. Lin i karaś to ryby, które pod koniec lata zaczynają żerować znacznie słabiej. Przy czym u lina spowodowane jest to tym, że 'rozpływa' się po tarle, do którego się grupował, karaś zaś jest bardziej wybredny i nie jest tak łapczywy jak na wiosnę czy początku lata. Tym bardziej więc szybkie donęcanie nie jest wskazane.