Alek, jednak nie znaczy to, że PW będą działać jak prywatna firma szukająca zysku. Oni mają też stać na straży 'porządku'. Ustawowo polskie państwo nie jest gotowe aby prowadzić gospodarkę rybacką na zbiornikach, robi się wszystko aby użytkownika znaleźć i jemu na głowę zrzucić wszelkie obowiązki, wcale niemałe.
Teraz należy wprowadzić pewne założenia związane z przyszłością wędkarstwa. Otóż tutaj, jak i w innych dziedzinach, nastąpi starzenie się wędkarzy i zmniejszanie się ich liczby. Za kilka lat, juz nie będzie takiego parcia na zbiorniki wodne, ponieważ wędkarzy ubywa, komercji zaś i wód wędkarskich różnego typu przybywa. Okaże się więc, że jeżeli PW spowodowałyby upadek PZW, same pozbawiłyby się kasy. Ponieważ wiele wód pozostanie bez gospodarza. Nie czarujmy się, obecnie tłok na komercjach spowodowany jest słabością wód związkowych. Jednak im więcej dobrych wód, tym mniej wędkarzy będzie na nich łowić. I tutaj Polskie Wody tez mają konkurencję, bo wiele komercji to wody prywatne. Nie przesadzajmy też, że nagle powstanie po PZW tyle stowarzyszeń
Co innego płacić 250 zeta w PZW za wody okręgowe, których jest z 50, w tym rzeki, kanały - a czym innym tyle samo za jeden zbiornik
Nie wierzę też, że bez dotacji unijnych rybactwo śródądowe będzie się rozwijać. Polak może chętnie zje szczupaka czy leszcza (tfu!), ale jak go złowi sam, czyli za darmo. Jak ma zapłacić za to w hipermarkecie, to już jest to zbyt drogo. Ryba morska kosztuje ciut więcej
Dlatego Polskie Wody muszą dbać o własnych klientów. Wg mnie mogą napytać sobie sporo biedy jeżeli podniosą mocno ceny. Wyleją wtedy dziecko z kąpielą. Dzisiaj już rybacy działają na granicy zyskowności, gdyby nie przywileje jakie mają, to poszliby z torbami. Taki fryzjer czy kosmetyczka mają kasy fiskalne i muszą każdemu dawać rachunek, rybacy działają wciąż jak za PRL. To dzięki niskim kwotom dzierżawnym, wg mnie ustawionym pod rybaków właśnie, wiążą koniec z końcem. Kto weźmie w użytkowanie wielkie jeziora jak się da zbyt wysokie ceny? Okaże się, że będą zbiorniki stojące 'odłogiem', których nikt nie chce. Co wtedy? To będzie problem PW! Wędkarzy ubywa z każdym rokiem, w pewnym momencie, oceniam za 5 lat około, nastąpi nasycenie. To znaczy wędkarze przestaną odczuwać, ze brakuje im wód. Właściciele komercji zaś poczują na samych sobie, że zyski są mniejsze. Do tego pamiętajmy, że polscy wędkarze wcale się nie palą aby pracować nad wodami. Dlatego chcą przyjść na gotowe, nie zaś należeć do stowarzyszeń, gdzie się płaci słono i rybę nie zawsze można zabrać. Welu może przestać wędkować.
Dlatego wg mnie ceny pójdą w górę, ale w granicach rozsądku. PW na pewno nie powinny zabiegać o upadek PZW, bo to ich główny klient. Świetnym przykładem co się dzieje, jak państwo jest zbyt chytre, są akcyzy za alkohol. Swojego czasu zwiększono je bardzo mocno i...zyski spadły, zaś sama branża alkoholowa przeżyła wstrząs spowodowany sprzedażą podrabianej wódki (i nie tylko). Po obniżeniu, wpływy do budżetu okazały się znacznie wyższe.
Czy PW będą robić zamach na rybaków lub wędkarzy? Wg mnie nie, aczkolwiek jakieś wody mogą wystawić na jakieś przetargi. Jednak nie wszystkie... Do tego jeżeli są 'mądrzy' ludzie w rządzie (hm, jaki procent w polskim?), to wtedy łączą pewne fakty. Uderzenie w wędkarzy może spowodować zapaść w branży wędkarskiej, to znowu oznacza mniejsze wpływy do budżetu. To system naczyń połączonych. Jeżeli lekki zysk na dzierżawach ma oznaczać mniejsze wpływy ze sprzedaży w przemyśle wędkarskim, zmniejszanie produkcji itd, to czy to jest mądre? No, ale to jest Polska, kraj cudów i dziwów